Pokuta 3.

Pokuta 3.Kiedy obudziłem się rano, nie byłem w najlepszym nastroju. Miałem nadzieję, że sny erotyczne pojawią się u mnie dopiero po mniej więcej dwóch, może trzech tygodniach. Pojawiły się już po dwóch dniach! W pierwszym uprawiałem seks z moją narzeczoną. Miała na sobie cudowną bieliznę i kochaliśmy się w wielkim łożu. Nie miałem pojęcia, co to było za miejsce, ale kiedy się obudziłem, poczułem autentyczny żal, że to był tylko sen. Oczywiście po przebudzeniu miałem ogromną erekcję i moja ręka od razu powędrowała pod kołdrę. Dopiero po kilku sekundach przypomniałem sobie, że będę musiał ją cofnąć. Pokuta to pokuta! Nie wiem jakim cudem zasnąłem, ale kiedy do tego doszło, znów śniłem o seksie. Tym razem moją kochanką nie była Iza, ale kobieta o cudownych piersiach i wspaniałych nogach! Obudziłem się z tym samym problemem, co poprzednio i sfrustrowany poszedłem do kuchni zrobić sobie kawę. Była już piąta rano, wiec w obawie przed kolejnym snem o naturze erotycznej nie kładłem się z powrotem. Około siódmej wstała Iza i przedstawiła mi plan naszego dzisiejszego dnia.
- Najpierw pójdziesz po zakupy, a potem pomożesz mi wybrać kieckę na poprawiny. Chciałabym naprawdę dobrze wyglądać i mam nadzieję, że to rozumiesz.
- Rozumiem — powiedziałem lekko naburmuszony.
- Po południu mamy lekcje tańca. Musimy doszlifować kilka elementów. Oboje się gubimy trochę tu, trochę tam. Nie wyobrażam sobie żadnej wpadki na parkiecie, podczas pierwszego tańca.
Pokornie poszedłem na zakupy. Kupiłem wszystko, co było na liście i z żalem patrzyłem na kobiety, które z powodu upału chodziły nieco roznegliżowane. Złapałem się na tym, że do tej pory odkąd jestem z Izą, w ogóle nie zwracałem uwagi na inne dziewczyny. Mogłaby nawet iść naga albo w sukience, która pokazywałaby wszystko, a ja nie zwróciłbym na nią uwagi. Od dwóch dni, odkąd ten cholerny ksiądz zadał mi tę pokutę, mój umysł płata mi figle, polegające na tym, że każda kobieta na ulicy przyciąga moją uwagę. Zostało jeszcze kilkanaście dni, właściwie dwa i pół tygodnia. Nie wiem, jak to wytrzymam. 
Kiedy wróciłem z zakupów, zastałem widok, jakiego w sumie powinienem się spodziewać. Na kanapie leżały poukładane sukienki. Wszystkie miały metki, więc Iza zapewne skorzystała z pomocy swojej znajomej, która ma butik. Koleżanka wypożyczyła jej kilka kiecek, żeby wybrała sobie jedną, którą potem kupi.
Moja narzeczona siedziała naprzeciwko w fotelu. Oczywiście miała na sobie tylko bieliznę. Ten obraz spowodował u mnie natychmiastową erekcję, ale starałem się skupić na tym, żeby wypakować zakupy. Za każdym razem, kiedy szedłem do szafki, albo lodówki to spoglądałem na nią. 
Iza wstała z fotela i poprosiła, żebym to ja na nim usiadł. Miała na sobie czerwony biustonosz i wiedziałem, że za chwilę włoży czerwoną sukienkę. Tak też zrobiła. Poprzeglądała się pięć, a może nawet dziesięć minut w lustrze, po czym stanęła przede mną i zapytała, jak wygląda.
- Podoba mi się — powiedziałem zdawkowo. Wiedziałem, że taka odpowiedź jej nie zadowoli, ale liczyłem, że tym razem się nie pokłócimy.
Iza zdjęła sukienkę, na szczęście poradziła sobie sama i nie prosiła mnie o pomoc. Wiedziałem, że teraz będzie najgorsze. Kolejna sukienka była w kolorze żółtym i wiedziałem, że czerwony stanik nie będzie do niej pasował. Obok sukienek leżało zresztą przygotowanych kilka biustonoszy. Iza nawet się nie odwróciła. Stojąc przodem do mnie, rozpięła stanik, z którego natychmiast wyskoczyły jej piersi. Podobnie zachował się mój penis, który natychmiast przemieścił się z moich majtek do nogawki moich spodni. Iza nie spieszyła się z założeniem nowego stanika. Delikatnie poprawiła ramiączka, potem miseczki i dopiero wtedy go zapięła. Zanim włożyła sukienkę, musiała ją lekko przeprasować na desce stojącej naprzeciwko mnie. Kiedy pochylała się nad nią, kusiła mnie widokiem swoich piersi. Uśmiechała się tylko, doskonale wiedząc, jak bardzo mnie torturuje. To była dla niej najwyraźniej dobra zabawa i nie rozumiała, jak ja się z tym męczę. Po włożeniu sukienki od razu dobitnie stwierdziłem, że dekolt jest za duży i nie wyobrażam sobie, żeby poszła w niej na poprawiny. Stanęła przed lustrem i po chwili namysłu przyznała mi rację. Cieszyłem się z tego faktu, zwłaszcza że to się ostatnio bardzo rzadko zdarzało. Miałem jednak świadomość, że tym samym trzeba będzie przymierzyć kolejną sukienkę. To oznaczało kolejny pokaz piersi i wodzenie mnie na pokuszenie. Starałem się odwracać głowę, ale wtedy ona zagadywała mnie. Wiedziałem, jak nie lubi, kiedy podczas rozmowy z nią nie patrzę jej w oczy. Mówiła o bzdurach związanych z weselem i przy okazji rozpinała swój żółty biustonosz. Kolejna sukienka była beżowa i taki sam stanik założyła. Okazało się, że ma problem z jego zapięciem, więc poprosiła mnie o pomoc. 
- Iza przecież wiesz...
- No co! Przecież nie proszę cię o to, żebyś się mną kochał, tylko o to, żebyś pomógł mi zapiąć stanik! To chyba nie jest jakiś wielki problem, prawda? A może tego ten twój ksiądz też ci zabronił?
- Nie, nie zabronił.
Wstałem pokornie i podszedłem do jej pleców. Miałem nadzieje, że nie wyczuje, iż trzęsą mi się ręce. Nie chciałem dawać jej kolejnego powodu do drwin ze mnie. Pochwyciłem zapięcie biustonosza. Był nowy i haftki nie były jeszcze wyrobione, ale po krótkiej chwili poradziłem sobie. Najgorsze było jednak to, że kiedy zbliżyłem się do niej, zacząłem czuć w spodniach, jak z mojego penisa zaczyna się lać. Mój organizm nie był przyzwyczajony do kilkudniowego przetrzymywania materiału genetycznego!
Poszedłem do toalety. Zdjąłem spodnie i zobaczyłem mojego przyjaciela. Cały czerwony stał na baczność, a na końcu spieniona była stróżka białego płynu. Miałem ogromną ochotę, by go objąć i kilkoma ruchami dać mu i sobie ulgę, o jakiej marzyłem. Nie pozwoliłem sobie na to. Chciałem dotrzymać warunków pokuty, jaką zadał mi ksiądz. 
Wychodząc z łazienki, liczyłem na to, że Iza będzie miała już na sobie sukienkę. Pomyliłem się. Stała w samym biustonoszu i chyba tylko udawała, że prasuje beżową sukienkę. Kiedy ją w końcu włożyła, powiedziałem, że w tej wygląda bardzo dobrze i jak najbardziej pasuje na taką imprezę jak poprawiny. Była dobrze skrojona, zakrywała, co miała zakrywać. Iza wyglądała w niej naprawdę dobrze. Wiedziałem, kiedy moja narzeczona dobrze wygląda! Iza uparła się, że przymierzy kolejną. Była to sukienka zielonego, a może raczej turkusowego koloru. Najgorsze było to, że w kolejce była jeszcze jedna, niebieska. Czułem, że Iza w ramach swoich tortur na mnie karze mi ocenić obie. Oczywiście nie obyło się bez teatralnego zdjęcia biustonosza. Po włożeniu zielonej sukienki doszła do wniosku, że ramiączka stanika nie pasują do ramiączek sukienki. 
- Pomóż mi założyć przezroczyste ramiączka do biustonosza — powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Znów poczułem jej zapach i zobaczyłem jej ciało. Nie wiem dlaczego, ale to przezroczyste ramiączko, które okalało jej skórę, cholernie mnie podnieciło! Starałem się stać w pewnej odległości, by nie dotknąć jej swoim penisem. Nie chciałem narażać się na śmieszność.
Iza doszła do wniosku, że nawet z przezroczystymi ramiączkami zielona sukienka nie będzie pasowała. Upierałem się by pozostała przy poprzedniej.
- Skoro przyniosłam jeszcze niebieską, to ją też przymierze. Oczywiście konieczne było przebranie biustonosza. Iza zrzuciła zielony stanik i w tym momencie na moje nieszczęście rozległ się dźwięk jej telefonu. Dzwoniła jej siostra. Liczyłem, że odrzuci połączenie, ale ona ochoczo odebrała telefon. Nie przeszkadzało jej to, że stoi przede mną z cyckami na wierzchu. Starałem się nie patrzeć, ale było to naprawdę trudne. Moja przyszła szwagierka pytała o szczegóły wesela. Iza konsultowała to ze mną, więc zmuszała mnie do rozmowy i kontaktu wzrokowego z nią. Zauważyłem, że piersi moje narzeczonej są nabrzmiałe, co oznaczało, że Iza także była podniecona tą gierka. Doszedłem do wniosku, że moja pokuta, to dla niej nagroda. W końcu siostry zakończyły rozmowę, a Iza sięgnęła po niebieski stanik. Tym razem obyło się, bez mojej pomocy. W niebieskiej sukience wyglądała bardzo dobrze, może nawet lepiej niż w beżowej, co zresztą od razu jej zakomunikowałem.
- Myślę, że do twojego garnituru najlepiej będzie pasowała beżowa. W sumie to od samego początku chciałam ją założyć i sama nie wiem, po co przymierzałam inne.
Czułem, jak rośnie we mnie złość. Od samego początku chodziło tylko o to, by mnie torturować ! Czy ja na pewno chce spędzić z tą kobietą resztę swojego życia?
Na popołudnie mieliśmy zaplanowaną naukę tańca. Moja narzeczona od razu oznajmiła, że po raz kolejny musi się przebrać, bo przygotowała już czarną sukienkę. Udało mi się wymknąć pod pretekstem wyniesienia śmieci. Iza wiedziała, jak bardzo podnieca mnie jej widok w czarnym biustonoszu.
Nasza instruktorka była piękną dziewczyną. Gdyby nie to, że za kilka dni biorę ślub, to nie wiem, czy bym się nią nie zainteresował. 
Początek lekcji polegał na indywidualnym ćwiczeniu kroków. Kiedy zaczęliśmy ćwiczyć razem, okazało się, że nie mogę się skupić. Było mi trudno, zwłaszcza że przy dwóch atrakcyjnych kobietach znów doznałem ogromnej erekcji i zamiast na kokach skupiałem się na tym, żeby ją jakoś ukryć. 
- Mój narzeczony jest od kilku dni bardzo rozkojarzony — próbowała usprawiedliwiać mnie Iza. - Ma to związek z pewnym wydarzeniem, w sumie związanym z naszym ślubem...
- Iza przestań!
Spojrzałem na nią karcąco. Nie wydawało mi się, żeby tłumaczenie naszej instruktorce tańca tego, że ksiądz za pokutę zadał mi całkowitą wstrzemięźliwość seksualną, było dobrym pomysłem. 
- No dobrze, dobrze. W każdym razie obiecuję, że następnym razem się poprawi.
- No dobra Iza. Jeśli chodzi o ciebie, to jestem spokojna, ale jeśli chodzi o twojego narzeczonego, to trzeba nad nim jeszcze sporo popracować! - powiedziała uśmiechając się do mnie.
- To znaczy?
- Mam wrażenie, że z inną partnerką poszłoby mu lepiej. On się bardzo stresuje w twojej obecności. Bardzo często tak bywa. 
- No ale na weselu będzie tańczył ze mną!
- Wiem, ale wtedy stres z niego zejdzie. To udowodnione psychologicznie. 
- Więc co proponujesz?
- Zostaw u mnie na dwie godziny swojego narzeczonego. Przećwiczę z nim cały układ i za dwie godziny oddam ci go całego i zdrowego.
- Powiem tak! Jeszcze tydzień temu bałabym się go zostawić u ciebie, ale po tym, co się ostatnio wydarzyło, jestem spokojna. Czekam na ciebie w domu kochanie — powiedziała i wyszła.
Zostałem sam z instruktorką. To była blondynka. Miała na sobie cudowną sukienkę. Włosy miała aż do pasa. Podeszła do mnie i położyła dłonie na moich ramionach. Nie wiedziałem, co się wyprawia.
- Od samego początku na to czekałam — szepnęła mi do ucha. Nie wiedziałem, co się dzieje ani czego ode mnie chce. Czułem, że to będzie bardzo ciekawa lekcja.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto