CASTING - część 6

Tomek zaparkował przed szarym blokiem. Wokół żywej duszy, jakby osiedle było opuszczone. Nie zdziwił mnie ten widok. Zamieszkujący okolicę ludzie o tej porze zazwyczaj pracowali albo odpoczywali w domowym zaciszu. Młodzież spotykała się gdzieś na obrzeżach wsi, a dzieci okupywały plac zabaw, położony jakieś sto metrów dalej.
   – Za pół godziny po ciebie przyjadę. Zdążysz? – zagadnął.
   – Jasne. Wezmę parę rzeczy i gotowe.
   – Mieszkasz tak blisko mojej ciotki. Aż dziw bierze, że cię wcześniej nie zauważyłem.
   – Może dlatego, że dni spędzałam w łóżku, odsypiając nocną zmianę. Jestem… byłam barmanką. Poza tym rzadko kiedy wyścibiam nos z domu. Najczęściej do sklepu, jak matka zapomni czegoś kupić. Nie ma w zwyczaju chodzić do niego po raz drugi.
   – Dobra, uciekaj, bo zmienię zdanie i wcisnę gaz. Niedaleko jest fajna plaża, na którą mało kto zagląda.
   – Kamionka. Też mi fajna. Chaszcze, kamienie, brudna woda i pełno wodorostów – prychnęłam.  
   – Jednak piach miękki i…
   – Wiem, do czego zmierzasz i masz rację, jeśli o to chodzi. Trudno się tam kogokolwiek dopatrzyć, poza tym to kawałek drogi pieszo po nierównej ścieżce i trawie po pas.  
   – Jedziemy? Odkryłem dojazd od drugiej strony. Trochę nas wytrzepie, ale będzie warto, a woda wcale nie jest brudna. Ostatnio w niej pływałem i jak widzisz, żadnego syfa nie złapałem.
   – Mało ci jeszcze?! – Zaskoczyła mnie jego propozycja. Dopiero co skończyliśmy się kochać, a on znów miał na mnie ochotę.
   – Noooo – oznajmił przeciągle i usiadł tak, aby móc mnie objąć; co oczywiście zrobił.
   Nie poszłam jego śladem. Namacałam klamkę, otworzyłam drzwi i jak wąż, wyśliznęłam się z męskich ramion, uciekając przed pożądaniem, którego za moment nie będę w stanie stłamsić. Jeszcze tego brakowało, abyśmy bzykali się pod moim domem w biały dzień.
   – Do później – rzuciłam i zatrzasnęłam drzwi.  
   Tomek nie był zadowolony, jednak odpuścił. Nie próbował mnie nagabywać i zabierać czasu, którego i tak miałam mało. Uchylił szybę i podał mi torebkę leżącą na siedzeniu. Dałam mu szybkiego całusa i nie oglądając się za siebie, zniknęłam w klatce. Tam przystanęłam i słuchałam, jak odjeżdża z piskiem opon.  
   Po chwili sterczałam pod drzwiami i grzebałam w gąszczu kosmetyków, poszukując klucza, który, jak na złość nie chciał, abym go złowiła. Z mieszkania dochodziły śmiechy i głośna rozmowa. Domyśliłam się, że ojciec znów zaprosił kolegów i urządzili sobie libację.  
   – Gdzie on jest – burczałam pod nosem, nie mogąc go znaleźć w tym bałaganie.
   Zrezygnowana, wdusiłam dzwonek. Drzwi otworzyła matka z lampką wina w dłoni.
   – Zapomniałaś klucza? – Uściskała mnie; weszłam do przedpokoju, w którym śmierdziało papierosami.
   – Nie wiem, może. Jakaś szczególna okazja, czy tak po prostu? Od kiedy pijesz wino?
   Matka unikała alkoholu, więc zdziwił mnie jej już lekko wstawiony stan.
   – Rafał przyniósł, więc nie wypadało odmówić. Wrócił z Anglii i wpadł w odwiedziny.
   – Miło z jego strony, a teraz wybacz, nie mam za dużo czasu. Dostałam pracę i przyjechałam po parę rzeczy.  
   Wyminęłam ją i ruszyłam w kierunku swojego pokoju.
   – Nie przywitasz się nawet. Tyle was kiedyś łączyło. Byliście jak rodzeństwo, zawsze i wszędzie razem. Rafał cały czas o tobie wspomina i był zawiedziony, że cię nie ma.
   – Dobrze to ujęłaś, łączyło. Wybacz, śpieszę się.
   – Karolina!
   Odwróciłam głowę w stronę głosu. Rafał stał wsparty o ramę i szczerzył zęby w szerokim uśmiechu. Nic się nie zmienił. Ten sam przystojniak, tylko trochę posiwiał, niemniej nadal miał w sobie to coś, do czego jako nastolatka nieustannie wzdychałam. Był moją pierwszą miłością, i to on zrobił ze mnie kobietę. Rodzice nadal nie mają zielonego pojęcia, że odwieczny przyjaciel rodziny rozdziewiczył mnie pod ich dachem w wieku niespełna siedemnastu lat. Wspomnienia powróciły, jakby to było wczoraj.
                                                                      Parę lat wcześniej.
   – Karolino, szybciej z tą zastawą. Goście niebawem będą, a stół w powijakach – ponaglała mama.
   – Zdążymy. Lepiej zobacz co z ojcem. Już od godziny siedzi w łazience. Wcale bym się nie zdziwiła, jak się napruł i śpi w wannie albo na kiblu.
   – Masz rację, już idę. Jak zachlał, rozszarpię go i pięćdziesiątki nie dożyje – oznajmiła i wybiegła z pokoju.
   Byłam cała w skowronkach. Oprócz ciotki Wandy i paru znajomych ojca z pracy, na przyjęciu urodzinowym miał być również Rafał. Mieszkał po sąsiedzku i odkąd zaczęłam rozumieć, co to motylki w brzuchu, wypatrywanie sobie za kimś oczu, nieustannie siedział w mojej głowie. Nastoletnia miłość, jednak jakże smutna, bo nieodwzajemniona. Dla Rafała byłam kolejnym podlotkiem, który się do niego ślinił i robił maślane oczy. To, co sobie względem niego wyobrażałam, co czułam, kiedy mnie po przyjacielsku pocieszał, obejmował, to moje. Nigdy nie dopuścił do sytuacji, aby nasza znajomość poszła w rejony, które coraz częściej się we mnie budziły. Jak każda nastolatka, pragnęłam doświadczyć tego, co niektóre z koleżanek miały już za sobą i kiedy o tym opowiadały, niekontrolowane dające o sobie znać zmysły buzowały.
   – Nie wypił ani kropli – poinformowała mama, wracając do pokoju.
   – Stół gotowy. Pójdę się przebrać – zaświergoliłam i biegiem ruszyłam do swojego pokoju.
   Kreację wybrałam parę dni wcześniej. Luźna sukienka w kwiatki – krótka – eksponowała długie nogi i obficie wyposażony dekolt. Podkreśliłam brwi, bezbarwna pomadka nawilżyła usta i patrząc na swoje odbicie w lustrze, stwierdziłam, że Rafał na pewno doceni moje walory. Dwa dni wcześniej założyłam się z koleżanką, że go pocałuję, a jak dobrze pójdzie, wsadzę rękę tam, gdzie niejednokrotnie uciekał mi wzrok, kiedy na niego patrzyłam.
   Budowa męskiego ciała nie była mi obca, jednak zdjęcia, a rzeczywistość, to dwie różne sprawy. Chciałam posmakować, obadać i poznać to coś, co mężczyźni skrywali pomiędzy nogami. Od dłuższego czasu nie myślałam o niczym innym, tylko o tym, jakie to może być w dotyku i czy rzeczywiście pulsuje, jak wspominały koleżanki. Raz miałam okazję sprawdzić to na koledze, jednak zabrakło mi odwagi i cofnęłam dłoń zaraz po tym, jak palce zniknęły pod gumką spodni.
   Rozległ się dzwonek do drzwi. Wychyliłam głowę na korytarz; ciotka. Przywitałam się i poszłam do kuchni. Otworzyłam puszkę fanty i co rusz, słysząc dźwięk zwiastujący gościa, wyglądałam, sprawdzając, czy to przypadkiem nie Rafał. Moja cierpliwość została nagrodzona w momencie, kiedy nie wyjrzałam z kuchni, bo akurat wykładałam pieczeń na półmiski.
   – Cześć. Ładnie pachnie. Daj kawałek. – Rafał sięgnął po plaster schabu i wsadził go do buzi na raz.
   – Cześć. Nie ruszaj, bo mama będzie zła. Wiesz, jak nie lubi, kiedy ktoś próbuje czegokolwiek przed podaniem na stół.
   – Nie dowie się, poza tym jest zajęta rozsadzaniem gości.
   Rafał podszedł do lodówki i wyjął piwo. Powiodłam za nim wzrokiem i westchnęłam, rozczarowana brakiem jakiejkolwiek reakcji z jego strony, pochwały, że ładnie wyglądam. Cały ostatni tydzień studiowałam przeróżne poradniki, jak kokietować mężczyznę, jednak, jak tak na niego patrzyłam, nie było na kim tych nauk wypróbować, bo Rafał jak zwykle traktował mnie jak siostrę.  
   – Co tak zamilkłaś. Nadal myślisz o tym plasterku schabu?
   – Nie – odparłam i przeszłam obok niego specjalnie, trącając męskie ramię łokciem. – Nie pij piwa, bo znów będziesz umierał i marudził, że zmieszałeś alkohole.
   Schowałam niewykorzystane mięso do lodówki i wsparłam się o nią plecami.
   – Jedno mi nie zaszkodzi – przyznał.
   – Jak chcesz, ostrzegałam.
   – Jak zwykle myślisz nie tylko o sobie. – Rafał odstawił butelkę na stół i stanął naprzeciw. – Ładnie wyglądasz i bosko pachniesz.
   Nogi się pode mną ugięły, kiedy jego biała koszula otarła się o moje piersi, a twarz była tak blisko mojej szyi. Chłonął zapach i nawet nie wiem kiedy, położył mi dłonie na talii. Pierwszy raz doszło pomiędzy nami do tak niejednoznacznej sytuacji. Serce Rafała szybko pracowało w piersi. Czułam je doskonale, bo przylgnął do mnie tak blisko, że szpilki by nie wcisnął.
   – Nie za krótka ta kiecka? Ledwie ci pośladki osłania – rzucił i odstąpił.
   Było tak miło i klops. Powrócił dystans.
   – Tak uważasz? Może masz rację, pójdę, włożę coś dłuższego, a najlepiej spodnie.
   – Co? Przestań, żartowałem. Jest okej.
   Pochwycił piwo i wypił duszkiem. Wyczuwałam w nim napięcie, którego wcześniej nie doświadczyłam, przebywając w jego obecności. Może mi się przywidziało od ciągłego o nim myślenia albo Rafał miał ochotę posunąć się o krok dalej, jednak coś go powstrzymało.
   – Idę, bo zaraz twoja matka będzie za mną krzyczeć.  
                                                                                 ***
   Impreza się rozkręcała. Z kieliszka na kieliszek było coraz głośniej. Po trzech godzinach koledzy ojca byli nieźle wstawieni. Dwóch wyszło już jakiś czas temu, pozostało trzech. Ciotka od dobrej pół godziny spała w objęciach Morfeusza – miała słabą głowę. Nie powiem, abym się dobrze bawiła – nudy. Od zbliżenia w kuchni, Rafał mnie unikał i kiedy przy nim siadałam, po chwili wstawał, wychodził, a kiedy wracał, klapał na zupełnie innym, wolnym akurat krześle. Pił mało, wręcz unikał alkoholu, co było dziwne, bo zawsze wlewał do gardła szota za szotem. Spojrzałam na mamę – miała dość. Nie przepadała za takim gwarem, do tego dużo wypiła, nie potrafiąc odmówić namowom gości.
   W końcu nie wytrzymała i nader uprzejmie wyprosiła znajomych ojca, jego samego zataszczyła do sypialni i wychylając głowę zza drzwi, rzuciła: „Karolino, Rafale, nie siedźcie za długo. Idę spać, bo ledwo patrzę na oczy”.
   – Dobranoc, mamo – wydukałam; Rafał powtórzył moje słowa i poszedł do kuchni, a ja poszłam do swojego pokoju.  
   Po chwili rozległo się pukanie do drzwi.
   – Wejdź – rzuciłam i podciągnęłam kolana pod brodę.
   Rafał wkroczył do pokoju, trzymając w dłoni talerz z trzema kawałkami ciasta. Usiadł obok mnie i położył smakołyki na kolanach.
   – Chcesz? – spytał, wpychając do ust kawałek sernika.
   – Spróbowałabym zupełnie czegoś innego – wymsknęło mi się.
   Rafał się zakrztusił i parsknął ciastem aż pod okno. Spuściłam głowę. Potrzebowałam tlenu, którego, dla nas obojga było w tym pomieszczeniu zdecydowanie za mało. Czy on zdawał sobie sprawę, co się ze mną działo, kiedy siedział tak blisko? Uniosłam głowę i stwierdziłam, że nie. Powrócił do delektowania się ciastem. Zastanawiałam się, czy widział, jak pożeram go wzrokiem, jak ręka zsunęła mi się na pościel i wylądowała nieopodal jego uda. Jak pragnęłam go dotknąć, pogładzić. Płonęłam, a on sięgał po kolejny kawałek ciasta. Zapach męskich perfum doleciał do nosa – był słodki; nie przeszkadzało mi, że przełamuje go zapach alkoholu.  
   – Odstawisz. Nie sięgnę.  
   Wzięłam od Rafała talerz i postawiłam na szafce nocnej, po czym wstałam i podeszłam do okna. Padał śnieg. Płatki tańczyły w porywach wiatru i opadały na chodnik. Spojrzałam w górę, na zegar ścienny – wskazywał za dziesięć dwunastą. Odruchowo zasłoniłam usta dłonią. Znużenie cisnęło się na usta.  
   – Widzę, że nie bawiłaś się za dobrze. Ja szczerze powiedziawszy…
   „Raz kozie śmierć” – pomyślałam i zamknęłam usta Rafała pocałunkiem. Chciałam go objąć za szyję, lecz nie dał mi tej sposobności.  
   – Karolino, co robisz? – Wstał.
   – Rafał, ja…
   – Dziewczyno, masz niespełna siedemnaście lat, a ja dwadzieścia osiem. Jeśli pomyślałaś o tym, co mi się nasunęło, to zapomnij.  
   – Dlaczego?
   – Bo nie i tyle.  
   – Cały czas o tobie myślę. Jesteś w mojej głowie, sercu. – Podeszłam na tyle blisko, aby móc spróbować raz jeszcze.
   Dotknęłam ustami jego uchylonych warg i położyłam dłonie na ramionach. Rafał zesztywniał, nie wzniósł sprzeciwu, więc przesuwałam ręce wyżej, aby dotrzeć do karku i je na nim skrzyżować.
   – Karolino, proszę cię. Nie jestem z kamienia, poza tym… O czym ja w ogóle myślę. Przestań!
   Zamierzał mnie odepchnąć, lecz nie uczynił tego. Gdy położyłam dłoń na wypukłości pomiędzy jego nogami, odwzajemnił pocałunek i mocno mnie do siebie przycisnął.
   – Zwariowałem, ale marzę o tym od dawna.  
   – Rafał, koch…
   – Ciii, wiem. Na pewno chcesz przeżyć swój pierwszy raz akurat ze mną?
   – Tak.  
   – Nie, cholera, co ja robię, co ja w ogóle proponuję?! Ogarnij się człowieku!  
   – Rafał.
   – Karolino, to nie jest najlepszy pomysł. Chodź, zamkniesz za mną drzwi.
   Ogień pożądania trawił mnie od środka, a pulsowanie pomiędzy nogami przybierało na sile. Pomimo iż byłam dziewicą, znałam swoje ciało i wiedziałam, że jak pozwolę mu odejść, drugiej szansy na zaspokojenie tego, co we mnie wrzało nie będzie Na pewno nie z nim.
   – Nie! Zostań, proszę. To, czego przed chwilą dotykałam, rozpaliło moje zmysły. Rafale, zrób ze mnie kobietę. Chcę doświadczyć tego, co do tej pory było poza moim zasięgiem.  
   Nie odpowiedział. Patrzył jedynie przed siebie i nic poza tym.
   Zarzuciłam mu ręce na kark i spojrzałam w mętne oczy. Rafał był spięty, oddychał szybko. Chciałam, aby zburzył mur, który zaczął wokół siebie budować i zaczął mnie dotykać. Położyłam mu dłonie na plecy i gładziłam spięte mięśnie. Przeszedł go dreszcz. Im delikatniej przesuwałam opuszkami palców po materiale koszuli, tym mocniej drżał.  
   – Karolina!
   – Co?
   Nie odczuwałam skrępowania. Znałam Rafała od lat. Byłam przekonana, że przy nim mogę być sobą, bez obawy, że się zbłaźnię. Na źrenice nachodziły obrazy z filmów, przy których się masturbowałam. Pragnęłam go zadowolić, pomimo braku doświadczenia.
   Rafał wziął mnie na ręce i poniósł na łóżko. Szeroki uśmiech rozpromienił moją twarz. Gładziłam go po polikach i obrysowywałam palcem pełne wargi. Po chwili leżałam na chłodnej pościeli i patrzyłam, jak mój przystojniak zamyka drzwi na klucz i zaczyna rozpinać koszulę – wylądowała na oparciu fotela. Latem, często widywałam go bez podkoszulka, jednak teraz oczy widziały jego tors inaczej. Oblizałam wargi i westchnęłam ani na sekundę, nie spuszczając wzroku z męskiego ciała. Rafał odpiął pasek i spodnie zawisły na koszuli. Stał przede mną w samych slipach, podniecony i chyba nareszcie zdecydowany na ten krok.
   – Będę tego żałował, jednak jesteś taka piękna i prawdziwa. Nie znikniesz zaraz po przebudzeniu.
   – Rafał, o czym ty mówisz?
   Odpowiedziała mi cisza. Mój wymarzony mężczyzna pochylił się nade mną, umieścił kolano pomiędzy moimi nogami i pocałował. Nie tak jak chłopacy ze szkoły, inaczej. Nie wpychał mi języka do gardła, tylko badał wnętrze, przygryzał wargę i tak do momentu, kiedy spytał raz jeszcze przed spuszczeniem ręcznego:  
   – Jesteś pewna?
   – Tak. Ponoć lepiej to zrobić z kimś, kto ma doświadczenie.
   – No tak i widzę, że padło na mnie.
   – Nie, to nie tak! Nie to miałam na myśli.
   – Wiem. Mam w tej sprawie podobne zdanie. Jak miałabyś to zrobić z jakimś żółtodziobem, to lepiej, abym to był ja i skoro jesteś na to zdecydowana, nie zamierzam ci odmawiać, już nie, nie teraz.  
   Przywarłam do jego ust i powiodłam rękami na plecy, poznając ich zarys, a Rafał docisnął nogę i ocierał się skórą o moje majtki. Zalała mnie fala gorąca, w głowie zaszumiało. Tak bardzo się bałam, że zmieni zdanie i wyjdzie. Wygięłam się i jęknęłam cichuteńko, schodząc dłońmi w okolice męskich pośladków. Śluz przesiąknął przez cienki materiał stringów i oblepiał nogę Rafała, którą coraz intensywniej napierał na cipkę. Zaczął całować mnie po szyi, rozpalając zmysły niewiedzące, co je tak naprawdę czeka.  
   – Chodź do mnie. – Pociągnął mnie za ramiona, usiadłam.  
   Sukienka w okamgnieniu wylądowała na podłodze. Oczy mu zalśniły, kiedy spojrzał na moje obnażone piersi, a następnie na sterczące sutki. Pochylił się nad obojczykiem i zaczął go pieścić językiem, po czym leniwym tempem zbliżał się do piersi, wywołując niekontrolowane wzdrygnięcia w moim spiętym ciele.  
   – Kręcisz mnie lepiej niż alkohol z najwyższej półki. Gdybyś wiedziała, jak trudno mi było się powstrzymywać, aby nie porwać cię w ramiona, nie pocałować, kiedy siadałaś tak blisko mnie albo kładłaś mi rękę na kolanie, przytulałaś się do mnie i… ach, moje zmysły szalały. Jesteś taka młodziutka i niewinna.
   – Odniosłam w tej sprawie odmienne wrażenie.
   – Czyli dobrze grałem. Dorastałaś na moich oczach i wyrosłaś na piękną kobietę, która przykuwa uwagę. Gdybyś była starsza, już dawno…
   Rafał zamilkł i zaczął ssać nabrzmiały sutek, drugi objął dłonią i delikatnie ugniatał. Wyprężyłam się i powróciłam do gładzenia męskich pleców. Zostałam popchnięta na łóżko. Zetknięcie rozpalonej skóry z zimnym prześcieradłem, wywołało gęsią skórkę.
   – Unieś biodra – poprosił i płynnym ruchem pozbawił mnie bielizny.
   Nachylił się i patrzył pożądliwie na moje obnażone ciało. Byłam całkowicie pod jego urokiem i podobało mi się, jak mrużył oczy i unosił kąciki ust, nie przestając mnie podziwiać. Poderwałam ciało i sięgnęłam ustami mostka, który kusił i ciekawił, następnie zaczęłam drażnić małe sutki. Rafał westchnął i zaczął mnie gładzić po głowie. Wplótł palce w rozpuszczone włosy, masował skórę.
   – Nawet nie zdajesz sobie sprawy, co dzieje się teraz z moim ciałem. Czujesz, jak drżę?
   – Tak. – Powróciłam do zabawiania się jego sterczącymi sutkami. Zachłannymi wargami prześlizgiwałam się z jednego na drugi, przygryzałam, nie pozwalając, aby choć na chwilę straciły sprężystość.
   – Coś mi się zdaje, że to ja powinienem cię rozpalać, a nie na odwrót – zażartował i odepchnął mnie od siebie – opadłam na pościel.  
   Mój wymarzony mężczyzna dopadł do moich falujących piersi i ssał łapczywie na przemian oba sutki, jakby były rzadko dostępną ambrozją. Zadygotałam jak liść w jesienną słotę – nie z zimna. Przysunął się bliżej, objął mnie za twarz i wcisnął język w lekko rozchylone wargi, penetrując wnętrze.
   Zaczynałam tracić kontrolę nad pożądaniem. Bałam się, ale jednocześnie pragnęłam skosztować nieznanego. Brakowało mi tchu, a Rafał nieustannie dawał mi rozkosz, podszczypując palcami sutki. Chyba wyczuł, że odpływam, bo przerwał pocałunek, uśmiechnął się, pochwycił wargami całą otoczkę piersi i lizał, jakby spijał nektar. Przeszedł na drugą – sutek pulsował i robił się coraz większy, odbierając mi logiczne myślenie.  
   Zadrżałam, a Rafał zszedł do brzucha. Czubkiem języka i ciepłym oddechem drażnił skórę, doprowadzając mnie do białej gorączki. Doznania, jakich doświadczałam, były tak intensywne, tak inne od tych, kiedy pieściłam się sama. Dotarł do wąskiego paseczka krótko przystrzyżonych włosów i zaczął go gładzić opuszkami palców. Wycofał udo spomiędzy moich nóg i zastąpił palcami wolnej ręki, rozcierając wilgoć o wargi sromowe i nabrzmiałą łechtaczkę.
   – Ja… – Przygryzłam rękę, co Rafał od razu zauważył i mocnym szarpnięciem, odciągnął dłoń od moich warg, kładąc sobie na plecach.
   – Nie rób tego nigdy więcej. Chcę słyszeć, jak jęczysz i błagasz o więcej, rozumiesz? – oznajmił niecierpiącym sprzeciwu głosem i pomachał złowrogo palcem. – Dotykaj mnie. Chcę czuć twoje palce na swoim ciele.
  Zawiłymi ruchami gładziłam jego delikatną skórę, a językiem błądziłam w okolicach piersi, zlizując całodniowy pot – podszczypywałam, wywołując gęsią skórkę. Rafał zacisnął zęby z rozkoszy i powrócił do przerwanej czynności.
   Gładził krocze, a ja wiłam się pod jego dotykiem i stękałam coraz głośniej. Zmrużyłam oczy, gdy rozchylił palcami wargi sromowe. Położył opuszka na łechtaczce i zaczął ugniatać, pocierać w różnych kierunkach. Wzdrygnęło mną tak mocno, że aż się przeraziłam odruchów własnego ciała.
   – Chcesz więcej? – Zerknął na moje wygięte w łuk ciało i nie czekając na odpowiedź, zwilżył wargi i wcisnął głowę pomiędzy rozłożone nogi, drażniąc pulsujący wzgórek czubeczkiem języka.
   – Boże – jęknęłam i rozszerzyłam bardziej nogi, o mało nie robiąc szpagatu. Uniosłam pośladki, oczekując mocniejszych doznań.
   – Poproś, a zaprowadzę cię do gwiazd. – Cofnął głowę i zaczął pieścić okolice pępka, zjeżdżając coraz niżej. – Karolino!  
   Chwyciłam w palce pościel i szarpałam ile sił. Rafał przejechał wnętrzem dłoni po rozpalonej ociekającej śluzem cipce i patrzył na mnie, jakby na coś czekał.
   – To, co robisz, odbiera mi logiczne myślenie. Nigdy nie czułam czegoś takiego. – Napięłam mięśnie i zamruczałam jak kotka.
   – Ja jeszcze nic nie zrobiłem. To dopiero rozgrzewka. Nie jesteś świadoma, co cię jeszcze czeka, ale to zrozumiałe. – Wyszczerzył zęby.  
   – Co? – wydukałam, opierając dłonie o męską pierś.  
   Rafał nadal się uśmiechał.
   – Proszę, zabierz mnie do gwiazd. Chcę poczuć to wszystko, co widziałam w filmach.  
   – Wedle życzenia. Zaufaj mi, bo dostrzegam strach w twoich oczach. Rozluźnij ciało i daj się ponieść pożądaniu. Rób ze mną wszystko, na co masz ochotę. Otwórz się i nie wstydź. Nie posunę się do niczego, co sprawiłoby ci ból albo… nieważne. Puść tę kołdrę, masz od tego moje ciało.
   Rafał przybrał wygodną pozycję, rozsunął mi nogi i dotknął wargami wilgotnej szparki. Oddychałam szybko, serce galopowało, mało nie wyskakując z piersi. Chciałam zaprotestować, gdy ułożył mi dłonie na drżącym brzuchu i zaparł łokcie o miednicę, blokując odruch obronny. Wystarczyło, aby namierzył pulsujący punkcik, liznął go językiem, a zapomniałam o próbie ucieczki. Tak długo na to czekałam i teraz, jednym nieodpowiednim słowem miałam to wszystko zepsuć. O, nie!
   Łechtaczka wariowała, obdarzana pieszczotą zwinnego języka. Wierciłam się coraz częściej, co zostało natychmiast ukrócone – zacisk męskich rąk na brzuchu przybrał na sile.  
   – Twoja cipka smakuje wyśmienicie i jest taka wilgotna – rzucił pomiędzy zlizywaniem z niej soczków.
   Zastygłam. Język Rafała wśliznął się do różowej dziurki, poznając cieplutkie wnętrze, a jak wymienił go na palce i macał mnie od środka, wstrzymałam oddech, tak było mi dobrze.
   – Spokojne, rozluźnij się – wycharczał i zaczął poruszać palcami coraz mocniej.
   Wbiłam mu paznokcie w plecy, sapałam coraz głośniej, oszołomiona szybkością, z jaką mnie posuwał. To było nie do opisania. Szum w uszach, rozkosz, spięcia mięśni i to tarcie, oj… gotowałam się od środka, a Rafał sięgał punktów wywołujących odczucia wykraczające poza mi znane.
    – Rafał! Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Co się ze mną dzieje? Ja… nie potrafię nad sobą zapanować. Raz jest mi zimno, raz gorąco.
   Zacisnęłam mocno uda na jego głowie i wyłam z rozkoszy, coraz silniej ściskałam go za ramiona, pociągałam za włosy – nie oderwał się od mojej kobiecości ani na ułamek sekundy. Nie wytrzymałam i krzyknęłam, za chwilę znów to zrobiłam, lewitując pomiędzy snem a jawą. Rafał wyją palce z cipki i na powrót drażnił dzyndzel językiem. Uniosłam pośladki, a mój wymarzony cały czas pracował, pobudzając przekrwioną, powiększoną łechtaczkę.
   – Rafał! – Zaparłam się dłońmi o jego ramiona i próbowałam odepchnąć – ani drgnął, nadal liżąc i ssąc kobiece zakamarki.
   Doszłam. Mroczki przed oczami współgrały ze spazmami mną miotającymi. Wydałam odgłos zadowolenia i dopiero wtedy Rafał oderwał wargi od trwającej w orgazmie muszelki. Popatrzył głęboko w moje przymglone oczy z nieukrywanym zadowoleniem.
   – Rafał, by…
   – Nie potrzebuję słów. Wystarczy, że widzę to w twoim zatraconym spojrzeniu. Gotowa na więcej?
   Ściągnął slipy, świecąc sterczącą pałą przed moimi oczami. Rumieńce ubarwiły policzki. Rafał puścił do mnie oczko, ułożył się wygodnie obok i porywając w ramiona, naciągnął na siebie. Siedziałam okrakiem, śluz wypływał z wilgotnej szparki i przyklejał się do jego włosów łonowych. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Męskie dłonie objęły moje piersi i ugniatały, wywołując kolejne spięcia w cipce. Sprężysty i ciepły fiut podrygiwał wsparty o moje pośladki.
   – Karolino! – Namierzył moje rozedrgane usta i zaczął drażnić językiem dolną wargę. Nawet nie wiem, kiedy znów leżałam na zimnej pościeli, a Rafał prowadził moją dłoń na swoją męskość. Wzdychał i zaciskał pośladki za każdym razem, kiedy delikatnie poruszałam plecami i badałam to cudowne narzędzie, które okazało się delikatne w dotyku i takie twarde. Rafał stękał i wyginał ciało; nie był w stanie ustać w miejscu. Zmienił pozycję i ulokował się tak, abym miała swobodny dostęp do jego chuja, a on bez problemu zbliżył wargi do mojej muszelki. Coraz szybciej poruszałam dłonią, ciągnąc za sobą skórę, która się jej lekko poddawała.
   – Mocniej – kwęknął i zatopił język w łechtaczce. Drażnił ją czubkiem języka, potęgując błogość. Delikatne ruchy na moim nabrzmiałym dzyndzlu to czysta poezja. Fiut Rafała pulsował, żyły buzowały, odnosiłam wrażenie, że cały czas rośnie. Nareszcie mogłam go poczuć i był zupełnie inny niż w wyobraźni. Palił skórę i tak zmysłowo podrygiwał. Rafałem zatelepało. Zwrócił się torsem do mnie, podciągnął mnie do pozycji siedzącej i podstawił nabrzmiałą pałę pod nos, prosząc:
  – Weź do buzi.
   Na chwilę mnie zamurowało. To, co kazał mi umieścić w otworze gębowym, było wielkie, niemniej nie chciałam rezygnować z czegoś, co na pewno sprawi mu przyjemność. Objęłam penisa oburącz i pomaleńku zanurzałam w jamie ustnej. Rafał jęknął i się wzdrygnął. Przechylał się coraz mocniej, wciskając mi go coraz głębiej.  
   – Ssij, Karolino!
   Pochwycił mnie za tył głowy i nadał rytm, po czym zabrał ręce i wsparł o biodra. Wyjęłam fiuta z ust i łapiąc u nasady, jeździłam czubkiem języka po główce, następnie lizałam boki i tak parę razy, aby znów wziąć do buzi. Obchodziłam się z nim jak z lizakiem. Dłonią sięgnęłam nabrzmiałych jąder – Rafał jęknął głośno i spiął mięśnie.
   – Ja pierdolę – syknął, narzucając biodrami i rękoma, które znów położył mi z tyłu głowy szybszy rytm.  
   Nie penetrował głęboko. Pracowałam językiem nadzwyczaj szybko, widząc efekty swojej pracy po jego zadowolonej twarzy. Rafał sapał i miał problemy z ustaniem w jednej pozycji. Co rusz się wyginał, przybliżał, oddalał, obniżał, aby niespodziewanie pozbawić moje nabrzmiałe od pocałunków wargi swojej męskości.  
   – Spokojnie. Nie tak szybko – oznajmił chrapliwym tonem.
   – Zrobiłam coś nie tak? Ja…
   – Ciii. – Wsadził mi palec do buzi. – Uczyniłaś wszystko, jak należy, nawet lepiej, niż to sobie wyobrażałem. Potrzebuję zwolnić, bo jak będziesz mnie tak pieścić, dojdę, nie posmakowawszy tego, co mnie tak cholernie przywołuje.
   Znów leżałam na plecach. Rafał dopadł moich uchylonych warg i opadł biodrami na rozpaloną cipkę, pocierając penisem o jej ścianki. Przyjemność, jaką odczuwałam, zmuszała do dania czegoś od siebie. Zaczęłam wędrówkę po męskim ciele, dotykając każdego skrawka, który byłam w stanie sięgnąć. Rafał docenił moje poczynania, pomrukując coraz głośniej. Było mi tak błogo, że kompletnie zapomniałam, że przed nami najważniejszy krok.  
   Nagle ciepła główka zaczęła się wciskać do mojej muszelki. Oderwałam plecy od pościeli, zacisnęłam na Rafale uda i złapałam go mocno za bicepsy. Jęknęłam, wykrzywiłam usta i odruchowo próbowałam ją od siebie oddalić, sunąc tyłkiem w tył. Dłonie wsparłam o męski tors, próbując mężczyznę od siebie odepchnąć.
   – Rozluźnij się – rzucił Rafał i sięgnął moich ust; nasze spojrzenia się skrzyżowały. – Patrz mi cały czas w oczy i nie myśl o tym.  
   Jedno mocne pchnięcie i miałam go w środku. Znieruchomiałam i zamknęłam oczy. Mięśnie cipki zacisnęły się mocno na sprężystym i jakże gorącym penisie – miałem wrażenie, że go zmiażdżą.
   – Spokojnie – wyszeptał czule i zaczął całować po twarzy, pragnąc zmazać z niej grymas bólu.
   Gdy otworzyłam oczy, z kącików wyciekły łzy. Rafał zlizał je natychmiast i ucałował wilgotne miejsca. Potrzebowałam chwili. Ból promieniował w dolnej części ciała, co nie było przyjemne. Wiedziałam, że to normalne, jednak spodziewałam się lżejszego przebiegu.
   – Oddychaj – rzucił i się poruszył.
   Zagryzłam wargę, walcząc z dyskomfortem. Rafał poruszył się raz jeszcze i jeszcze. Robił to delikatnie, jednak i tak miałam wrażenie, że mnie rozrywa.
    – Czuję go aż tutaj. – Wskazałam palcami okolice pępka, unosząc kąciki ust.  
   Rafał się tylko uśmiechnął i czule na mnie popatrzył.  
   – Pozwólmy cipce, dopasować się do mojego penisa. Jest bardzo elastyczna i gotowa do współpracy. Pragnę cię, jednak będę to robił najdelikatniej, jak potrafię. Uwierz mi, że nie jest mi z tym łatwo. Rozdziewiczanie to męczarnia. Fiut wyrywa się, aby zaspokoić żądze, a ja muszę go hamować, mając na uwadze twój komfort. Jak na razie daję radę, więc spokojnie się z nim zapoznaj. Wpuść go i nie katuj. Karolino, twoja cipka jest taka ciasna. Wypełnianie jej to sama przyjemność.
   – Będziesz tak nade mną wisiał. Pomóż mi ją poluzować. Jak się we mnie poruszasz, mniej boli.
   Oczy Rafała zalśniły. Rysujące się na męskiej twarzy zadowolenie, dodawało mi odwagi. Musiałam przejąć inicjatywę, bo dobrze go znałam i wiedziałam, że nie posunie się dalej, widząc moją skrzywioną minę. Zadarłam nogi i oplotłam Rafała w pasie. Zaczął się we mnie poruszać i z chwili na chwilę robił to coraz pewniej i ostrzej. Błądziłam dłońmi po jego plecach, ramionach, torsie, a on w odpowiedzi miętolił moje cycki. Odnaleźliśmy wspólny rytm, kołysząc biodrami. Pot chłodził rozpalone ciała. Pojękiwałam coraz głośniej, kiedy przyrodzenie Rafała wchodziło we mnie głębiej i głębiej, docierając do końca tunelu. Wspólnie płynęliśmy z prądem, badając swoje ciała i rozkoszując się trwającą chwilą. Skandowałam jego imię, odpowiadałam na każde pchnięcie, wsłuchując się w odgłosy męskiego zadowolenia.
   Oddechy charczały naprzemiennie, serca waliły jak oszalałe, jęki wypełniały przestrzeń, a zmysły walczyły o atencję. Wszystkie zaciski puściły, pozostała jedynie przyjemność i rozkosz. Rafał poruszał się we mnie coraz szybciej, pewniej, intensywniej. Pojękiwałam i unosiłam pośladki, chcąc czuć go jeszcze głębiej. Wbijałam mu paznokcie w plecy, a on się uśmiechał i pieścił moje piersi coraz gorliwiej, naciągając sutki. Po jakimś czasie dał im spokój i wsadził dłoń pomiędzy nasze ciała, namierzając łechtaczkę.  
   – Dojdź, Karolino. – Pocierał pulsujący i nabrzmiały wzgórek, a ja czułam nadchodzące skurcze, które po chwili odczuł. Spazmy wypełniły mnie całą, zaciskając wszystkie pracujące mięśnie. Rafał jęknął zadowolony z efektu, jaki pochwa zafundowała jego chujowi.
  Drżeliśmy spleceni w miłosnym uścisku, oddając sobie całych siebie. Rafał na chwilę wyjął ze mnie chuja, aby zaatakować ze zdwojoną siłą. Narzucił mordercze tempo, kąsając jak kobra. Sapał i oddychał głośno. Nagle wysunął fiuta z komina i skończył na moim brzuchu, spinając się do granic możliwości. Drżał jak osika. Pot ściekał po czole. Uniosłam się i przyciągnęłam kochanka do siebie, całując namiętnie. Odwzajemnił się i legł obok, kompletnie wypompowany. Przytuliłam się do niego, pragnąc zamknąć jego drżące ciało w ramionach i ochronić przed zimnem. Ciepły do niedawna pot, obniżył temperaturę i ziębił usatysfakcjonowane ciała.  
   Wszystkie hamulce zostały zwolnione i się stało. To była najrozsądniejsza decyzja, jaką podjęłam w swoim krótkim życiu.

2 komentarze

 
  • Użytkownik Detektyw

    A ja kojarzę taki opis Arka z drugiej części: "Obok niego stał mój pierwszy chłopak. Z nim straciłam dziewictwo i długo rozpaczałam, kiedy wraz z rodzicami przeprowadził się do Szczecina."

    15 października

  • Użytkownik Shadow1893

    @Detektyw,masz rację. Dzięki, zaraz poprawię. :)

    15 października

  • Użytkownik agnes1709

    Jestem bez czytania. Przepraszsm. :przytul:

    12 października

  • Użytkownik Shadow1893

    @agnes1709,spoko, przywykłam. ;)

    12 października

  • Użytkownik agnes1709

    @Shadow1893 Rozwalasz system. Na zielono buziaki😘😘🤣❤💪

    12 października