CASTING - część 4

Nigdy nie myłam się tak szybko. Co, jak co, ale na punkcie higieny miałam bzika. Chciałam jak najprędzej zejść z pola widzenia facetowi, który miał się za najlepszego ogiera. Fakt, nieźle mnie przeorał, jednak chłód, jaki od niego bił, jakoś nie zachęcał, aby go lepiej poznać. Miałam z nim pracować. Kurwa, będą zgrzyty.  
   Zakręciłam wodę i dotarło do mnie, że nie mam co na siebie zarzucić. Ręczniki były przy natrysku zajmowanym przez Tomka. Bałam się podejść, bo znów do mnie wyskoczy – obserwował każde moje posunięcie. Sponiewierana sukienka służyła obecnie jako dywanik pod męskimi stopami.  
   Domyślił się, bo po chwili opuścił kabinę, złapał pierwszy z brzegu ręcznik i zaczął mnie owijać, pieszcząc skórę. Jak szedł, mały spał. Huśtał się na boki. Wystarczyła chwila i już go czułam przylegającego do dołu pleców. Czy ten facet był na prochach?
   – Mam ręce – oznajmiłam oschle.
   Pewnym krokiem i z uniesioną głową wyszłam z pomieszczenia, gdzie powietrze było gęste, przesiąknięte męskim zapachem, który nawet teraz sprawiał, że cipka dawała o sobie znać. Co on takiego w sobie miał, że nie potrafiłam zapanować nad własnym ciałem?
   Powinien być wspomnieniem, kolejnym numerkiem na liście fiutów, którym pozwoliłam się wyruchać. Od spotkania w autobusie, cały czas zaprzątał moje myśli.
   Udałam się wprost do przymierzalni i zaczęłam wertować ubrania wiszące na wieszaku. Zdjęłam ręcznik i owinęłam głowę. Nie lubiłam, jak zimne krople kapały na skórę.  
   – Przecież nic z tych rzeczy nie nadaje się do wyjścia na miasto – burknęłam pod nosem.
   – Zajrzyj do szafy. Tam na pewno znajdziesz coś, co idealnie otuli twoje świetne ciało. Chociaż wolałbym, abyś pozostała tak, jak teraz.  
   Tomek stał wsparty o futrynę. Na tatuażach lśniły kropelki wody. Słyszałam jego nierówny oddech. Udając, że go tutaj nie ma, szybko znalazłam beżową, zwiewną kieckę na ramiączkach. Była ciut za krótka, jednak lepsze to, niż sterczenie w negliżu. Nowa, zapakowana bielizna leżała na górnej półce. Wzięłam pierwszą lepszą, rozerwałam folię i włożyłam. Czułam się jak tygrysica na wybiegu, obserwowana przez gapiów, w tym przypadku, przez jednego. Rozwinęłam ręcznik i wytarłam włosy. Tomek dotknął moich pleców.  
   Kiedy zerknęłam przez ramię, stał bardzo blisko i się na mnie gapił. Wyglądało to tak, jakby pragnął bliskości, jednak coś go przed tym powstrzymywało. Był podniecony, czego niechlujnie zahaczony o biodra ręcznik, nie był w stanie zamaskować. Spuściłam wzrok i ruszyłam do wyjścia. Myśl o kawie świdrowała mózg coraz intensywniej.  
   Tomek stanął w drzwiach, uniemożliwiając przejście.
   – Przepuść mnie.
   Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Jego wzrok był ciepły, pożądliwy.
   – Przecież cię nie trzymam. – Uniósł ręce.  
   Nie miałam ochoty na dalszą wymianę zdań. Prześliznęłam się obok, ocierając ciałem o twarde mięśnie, unikając sterczącej pały. Tomek musnął mnie palcami po ramieniu i plecach. Zadrżałam, przeszedł mnie prąd. Widziałam, jak się przechyla w celu pocałowania.  
   Nie tym razem cwaniaczku, pomyślałam i zrobiłam unik. W jego oczach widniało rozczarowanie. Odstąpił.
   Zaszłam do łazienki po torebkę, rozwiesiłam ręcznik i migiem znalazłam się na korytarzu. Odnalazłam windę – była zajęta – więc nie chcąc tkwić bezczynnie, ruszyłam schodami. Wypatrzenie automatów zajęło chwilę. Kiedy zrobiłam łyk upragnionej używki, usłyszałam znajomy głos:
   – Nie okupuj maszyny, bo braknie dla innych – zażartował szef, idąc w moją stronę z papierową torbą w dłoni. Zapach jedzenia drażnił nozdrza; w żołądku zabulgotało.
   – Moja pierwsza – odparłam, sącząc gorący napój.
   – Wiem.
   Spojrzałam na niego pytająco.  
   – Rozejrzyj się. Widzisz, wszędzie pełno kamer. To, że mnie nie ma, nie oznacza, że nie wiem, co wyprawiają moi ludzie. Chodź, pogadamy. Mam nadzieję, że będziesz zadowolona.
   Po chwili byliśmy w pokoju nagrań. Tomek nadal tam był – ubrany. Dziwne, przecież miał wolne. Mieszkał w tym budynku, czy co? Nie miał własnego życia, przyjaciół, rodziny? Szef postawił na stole torbę z jedzeniem i poklepał pracownika po ramieniu.
   – Bracie, świetna robota. Przesłałem nagranie do paru klientów, są zachwyceni. Postarałeś się, a dzięki temu, Karolina zostanie z nami na dłużej. Nawet Nowaczyńska dzwoniła i zamówiła was na jutro.  
   – Żartujesz, prawda?  
   – O czym mówicie? – zagadnęłam, nic z tego nie rozumiejąc.
   – Jakiś czas temu, Tomek odmówił jej usług seksualnych, ze względu na zboczenie. Zażyczyła sobie, aby zwalił konia jej mężowi, a później go wyruchał. Do dzisiaj go pomijała i nie korzystała z jego usług. Nasz Tomek jest w stanie znieść dużo, jednak współżycie z mężczyznami nie wchodzi w grę, za żadne pieniądze. Woli panienki, chociaż do tej pory żadnej przy nim nie widziałem, nie licząc koleżanek po fachu.  
   – Nie potrzebuję nikogo takiego. Dobrze mi tak, jak jest, zresztą mnie znasz – zaoponował chłopak.
   – Spokojnie, wiem. Co do Nowaczyńskiej, nie będzie udziwnień. Otwarcie jej powiedziałam, na co może liczyć, a o czym zapomnieć.  
   – Nie o to chodzi! Klientkę ustawię pod siebie. Ją mam na myśli. Nie poradzi sobie. Stary Nowaczyński to brutal, a sam widziałeś, jaka jest delikatna.
   Spojrzeli na mnie w tym samym czasie. Stałam cichuteńko, wsłuchując się w każde słowo. Nadal nic z tego nie rozumiałam, ale zapewne zaraz mnie oświecą. Tomek na pewno. Jego wzrok… zabijał.
   – Da radę. Zresztą przy starym nabierze wprawy w okamgnieniu. Daj się dziewczynie wykazać. Tomek jest pomiędzy wami coś, o czym nie wiem? Dziwnie się zachowujesz.  
   – Nie – oznajmił ostrym tonem.
   Miałam dość niejasności i zabrałam głos:  
   – O jakim nagraniu mówiłeś? Skoro Tomek nie chce ze mną współpracować, to trudno. Zrobię wszystko, aby tę pracę utrzymać. Nie wrócę na wieś… nie chcę… nie mogę.
   – Wiem. – Szef puścił do mnie oczko. – Na przesłuchaniu byłaś nijaka, więc klient przed wyjściem zasugerował, aby jeden z chłopaków cię bzyknął na luzaka. W łazience też są kamery. Byłaś świetna, co w dużej mierze zasługa tego, że nie wiedziałaś o nagraniu. Tomek też potraktował cię inaczej, dał ci przejąć inicjatywę, chociaż i tak nie jest zadowolony. Zacznijmy od tego, czy kiedykolwiek był?
   – Wrzuciłeś film do sieci? – spytałam.
   Zrobiło mi się gorąco. Myśli, że ktoś mnie rozpozna, zawalały mózg. Nogi poszły na boki, jednak szybko się ogarnęłam.  
   – Nie, spokojnie. Nie wrzuciłem do netu, tylko przesłałem na maile paru klientów. Muszą cię jakoś poznać, nie uważasz?
   – Rozumiem. Już myślałam, że…
   – To nie myśl – fuknął Tomek. – Gdybym się nie zgodził, grzałabyś teraz siedzenie w autobusie. Nie powiem, szybko poszło i było o niebo lepiej, niż w trójkącie, jednak…
   – Dalszy ciąg znam – syknęłam; Tomek zamilkł.
   Wszystko stało się jasne. Szef zawołał go po to, aby mu powiedzieć, co trzeba zrobić. Teraz rozumiałam, dlaczego dał mi drugą szansę.
   – Tylko mi nie mów, że pomyślałaś, że na ciebie lecę. To tylko praca i nie powiem, aby mi to było na rękę – prychnął.
   Tak właśnie pomyślałam. Dałam się podejść jak małe dziecko.  
   – Dlaczego jesteś taki? Nic ci nie zrobiłam, a traktujesz mnie jak wroga. Jeśli coś cię we mnie irytuje, to mi o tym powiedz. Na przyszłość będę miała to na uwadze.
   – Sama twoja obecność. Poza tym na wolne miejsce jest sporo dziewczyn, dużo lepszych od ciebie. Wracaj do domu, znajdź męża i załóż rodzinę. W tej branży trzeba wymiatać, a ty, poza urodą niczym nadzwyczajnym klienta przy sobie nie zatrzymasz.  
   – Dobra, przestań jej dogryzać. Nie chcesz, nie będę cię z nią parował. Pozostaniesz przy Magdzie i Kasi. Przynajmniej na nie jak na razie nie narzekasz. Koniec tematu – zakomunikował szef.
   – Jesteś wrednym chujem, wiesz?! Nic o mnie nie wiesz. Zresztą, już w autobusie pokazałeś prawdziwą twarz!
   Zatelepało mną. Pierdolony pępek świata. Szef zawiesił na mnie ciekawskie spojrzenie.
   – Jesteś niesprawiedliwa. Uratowałem ci tyłek, a ty warczysz. Wypadałoby podziękować – Tomek nie zamierzał kończyć wątku.
   – Wystarczy. Jakbym cię nie znał, powiedziałbym, że ją podrywasz, i to w najbardziej banalny sposób, jaki widziałem – zakomunikował szef, stajać pomiędzy nami.  
   Tomek nie wiedział, co odpowiedzieć. Szef szybko przystąpił do ataku.  
   – Ja pierdolę! Ona ci się podoba. Nie mogę. Postawię z tej okazji szampana wszystkim, którzy zajrzą dzisiaj do klubu. To dopiero fenomen.
   – Chyba tobie. Robię w tej branży od pięciu lat i wiem, że laska się nie nadaje. Po co chcesz ją zatrudnić?
   – Zasięgnąłem języka i chcę jej pomóc. Poza tym ma coś w sobie. Jest inna od wszystkich dziewczyn, które się tutaj przewijają. Zresztą, mam ci przypomnieć, że na początku również nie byłeś idealny.
   – Nie przesadzaj. Chcę ją jedynie ostrzec.  
   – Od kiedy to martwisz się przyszłymi pracownicami? A… już rozumiem. Chcesz ją tak po prostu, dlatego mam ją pomijać w twoim grafiku. Seks bez kamer, z chęci żądzy. Stary, nie powiem, jestem w szoku.  
   – Wojtek, powściągnij wyobraźnię. Niczym się nie wyróżnia spośród tych, które znam.  
   Szef nie powiedział nic więcej. Patrzył jedynie na Tomka, kiwając głową i powstrzymując śmiech.
    – Nie myśli, że będę siedzieć cicho. Też potrafię wydrzeć gardło, kiedy trzeba. Nie uśmiecha mi się, że będę musiała cię widywać, jednak nie zrezygnuję przez to z pracy. Mów o mnie, co chcesz. Umniejszaj umiejętności, szydź, mam to gdzieś. Było ci ze mną dobrze, ale się do tego nie przyznasz.  
   Tomek spojrzał na mnie spode łba, po czym machnął rękoma i wyszedł, trzaskając drzwiami, jednak po chwili wrócił z naburmuszonym wyrazem twarzy. Wyjął z papierowej torby plastikowy pojemnik i zniknął. Szef stał jeszcze chwilę z rozdziawionymi ustami.
   – Będzie ciekawie – wypalił, uśmiechnął się i zasiedliśmy do jedzenia. Kawa przestygła, wypiłam duszkiem.
                                                                          ***  
   – Zaczniesz jutro o jedenastej. Wprowadzę cię w szczegóły i zamiast Tomka, pojadę ja. Lubię to małżeństwo, a przy okazji cię posmakuję. Masz jakieś lokum?
   – Nie. Zamierzam wrócić do domu, spakować ciuchy i przyjechać najwcześniejszym porannym autobusem.
   – Okej. Widzę, że ci smakuje. Tylko w jednym miejscu w Warszawie robią tak dobry kebab.  
   Rozmowę przerwały wzburzone głosy dochodzące z korytarza; drzwi się otworzyły. Do środka weszły dwie zgrabne brunetki, jedna trzymała się za łokieć. Miała krew na kolanie, rozczochrane włosy i parę zadrapań na rękach.
   – Wpadłaś pod tramwaj? – spytał szef, lecz głosem niemającym nic wspólnego z tym że jest mu do śmiechu.
   – Jakiś palant wjechał we mnie rowerem. Boli mnie ręka i udo.  
   Przy pomocy koleżanki usiadła, tamta klapnęła obok.
   – Jeszcze tego brakowało. Klient będzie za pół godziny. W takim stanie nie dasz rady. Kurwa mać! Anka, będziesz musiała zadowolić go w pojedynkę. Zaraz do niego zadzwonię i przedstawię sytuację. Mam nadzieję, że nie będzie rozsuwał nosem, a co gorsza, nie odwoła seansu.  
   – Nowy nabytek? – zagadnęła Anka, mierząc mnie wzrokiem. – Ładna. Może ona pójdzie zamiast Gośki? Ma świetne ciało i duże cycki. Gudym w takich gustuje, do tego blondynka.  
   Szef się skrzywił. Podejrzewałam, że propozycja nie przypadła mu do gustu. Nagle poderwał zadek, pochwycił telefon i wyszedł. Dziewczyny zdążyły się w tym czasie przedstawić i zaczęły opowiadać o kliencie, że rzadko kiedy mu staje, przeważnie patrzy na dwie kocice w akcji i takie tam. Po chwili wparował szef i spytał, bez owijania w bawełnę.
   – Karolino, byłaś kiedyś z kobietą?
   – Nie.
   – Anka, ona jest zielona, ale szybko łapie. Poprowadzisz ją?
   – Spoko. Każdy kiedyś zaczynał. – Uśmiechnęła się promiennie.
   – Dobra, to spadajcie się przygotować. Anka, wprowadź ją w gusta klienta. Zresztą sama wiesz. Po wszystkim wpadnijcie do biura, a ty kaleko chodź, opatrzymy rany.
                                                                           ***
   Anka zaprowadziła mnie do pokoju numer jedenaście. Było tam wielkie łóżko, fotel i wanna. Okna zasłonięte roletami, niebieskie oświetlenie i co najmniej cztery kamery, podwieszone do sufitu.  
   – Szef ustawia ostrość i kadry?
   – Tak. Nagrania są najwyższej jakości. Z czasem przestaniesz zwracać uwagę na oczy patrzące z sufitu. Dobra, mamy mało czasu. – Anka pochwyciła mnie za rękę i pociągnęła do małego pokoiku, zawalonego ubraniami.  
   Po chwili obie w strojach pokojówek, z umytymi zębami poprawiałyśmy makijaże przed wielkim lustrem. Anka co chwilę zerkała za siebie i obserwowała żarówkę nad drzwiami.
   – Widzę, że jesteś spięta. Masz.
   Podała mi butelkę whisky stojącą obok kuferków z kosmetykami. Pociągnęłam sporo, czując, jak alkohol rozgrzewa wnętrze. Dla pewności wzięłam jeszcze parę łyków, Anka również nie pogardziła i upiła trochę.  
   – Dobra, już czas. Rób to, co ja, a będzie super. A, jak będziesz mnie lizać, kieruj język na lewą stronę łechtaczki. Mam wtedy najlepsze orgazmy.
   Skinęłam głową z aprobatą i poszłyśmy do pokoju. Siwowłosy mężczyzna w czarnym szlafroku siedział na skórzanym fotelu i taksował nas spojrzeniem. Uniósł kąciki ust i wsadził dłoń pod odzienie, rozkraczając nogi. Był grubo po sześćdziesiątce.  
   Nie wiem, może to wpływ trunku buzującego we krwi, ale kiedy patrzyłam, jak Anka idzie w stronę łóżka i zalotnie kręci tyłkiem, opętał mnie demon pożądania kobiecego ciała. Podbiegłam do niej i popchnęłam na zaścielone czerwonym prześcieradłem łoże.  
   Pragnęłam jej i tego, co może mi dać. To było coś nowego. Cipka pulsowała, mięśnie się zaciskały, a sutki stały. Leżała na brzuchu, świecąc mi w oczy zgrabnym tyłkiem i wygoloną cipką. Przejechałam palcami po jej kobiecości, wyczuwając ciepło i wilgoć. Anka westchnęła i przekręciła się na plecy. Pochyliłam się nad nią i dotknęłam pełnych warg, następnie zwinnego języka, który kusił i potęgował napięcie. Zarzuciła mi ręce na szyję i przyciągnęła bliżej, unosząc nogę i umieszczając kolano pomiędzy moimi nogami. Przeszedł mnie dreszcz na ten cudowny, delikatny dotyk. Poruszała nim powoli, drażniąc muszelkę. W ciągu sekundy byłam mokra, a lepki śluz osiadał na kolanie.  
   Darowałam sobie pocałunki i sięgnęłam językiem gładkiej pachnącej szyi. Anka poderwała plecy i zjechała dłońmi na moje plecy, przesuwając po nich palcami. Paliła mnie skóra, zadrżałam.  
   – Chcę cię zobaczyć – wypaliłam i zaczęłam zrywać z niej ubranie.  
   Wyłaniające się spod niego piersi miały idealny kształt i różowe brodawki. Od razu do nich sięgnęłam. Anka odchyliła głowę, pozwalając mi zająć się jej wzgórkami. Jednak szybko się nimi znudziłam i zlizywałam zapach z jej brzucha, następnie z wnętrza ud. Dygotała i sięgała rękoma mojej twarzy, gładząc po policzkach. Strąciłam ręce i dopadłam do łechtaczki. Musiałam jej posmakować, teraz, natychmiast. Anka rozszerzyła mocniej nogi, kiedy jeździłam językiem po wargach sromowych, omijając dzyndzel.
   – Zaspokój mnie – wyszeptała.  
   Zdjęłam strój, uklęknęłam na ziemi i zaczęłam poznawać kobiece zakamarki. Wilgoć oblepiała mi wargi, językiem sięgnęłam miękkiego wnętrza, penetrując je coraz mocniej. Anka wyła z rozkoszy. Unosiła ciało co jakiś czas, chwytając mnie za piersi. Masowała, szczypała, byłam w siódmym niebie. Skupiłam się na tym, aby dać jej przyjemność.
   Jej ponętna cipeczka pochłonęła mnie do reszty. Odruchy Anki, kiedy wsuwałam jej palec do pochwy i lizałam łechtaczkę, doprowadzały moją osamotnioną myszkę do wariacji. Niedługo była bez opieki. Mężczyzna, który jeszcze do niedawna próbował postawić swoje przyrodzenie, klęknął za mną i wcisnął w małą dwa szorstkie paluchy. Wypięłam się w stronę rozkoszy, którą mi dawał, pieprząc coraz mocniej.
   Anka była u kresu wytrzymałości, ja również. Doszłyśmy w tym samym czasie, wydając głośne okrzyki zadowolenia. Klient położył się obok rozanielonej Anki i skinął na mnie palcem. Weszłam na niego i usiadłam tyłkiem na twarzy, gładząc ciało wstającej Anki. Zajęła się jego chujem, który nadal był w stanie spoczynku.  
   Myśli szybko powędrowały w inne rewiry. Może i mu nie stawał, za to językiem wyprawiał cuda. Wbiłam klientowi paznokcie w klatę, jęcząc i prężąc się nad nim. Gładziłam i rolowałam owłosienie, naciągałam sutki. Pochwycił mnie za piersi – myślałam, że wybuchnę. Coraz trudniej było mi zaczerpnąć tchu. Przyjemność, jaką mi dawał, rosła w siłę. Kiedy się przyssał, odnajdując słaby punkt, zawyłam i potrząsałam tyłkiem, przyspieszając jego ruchy. Na chwilę zamarłam, czekając na erupcję. Spazmy miotały mną intensywnie, odsunęłam więc cipkę od jego twarzy i zmieniłam pozycję, dając mu swoje usta we władanie. Klient mruczał i napinał mięśnie, czerpiąc rozkosz z zabiegów Anki.  
   Nareszcie mu stanął i po chwili wystrzelił dziewczynie do buzi. Połknęła, oblizała pozostałości z fiuta i podstawiła mu muszelkę pod nos. Stanęłam przed Anką i nakierowałam jej usta na cipkę. Lizała zajebiście. Znała każdy zakamarek i wiedziała, gdzie przycisnąć, przeciągnąć, a gdzie jedynie muskać.  
   – W wannie są wibratory. Weź podwójny i ten z pasami – wystękała, ledwie nad sobą panując.
   Nie chciałam po nie iść. Podobało mi się, jak dawała mi rozkosz językiem. Jednak szybko zrobiłam, o co prosiła. Pochwyciłam wymienione i wróciłam, kierując cipkę pod jej zadowoloną twarz.
   Anka musnęła ją delikatnie, po czym wyszarpnęła mi z dłoni podwójny wibrator, wsadziła do buzi, nawilżyła i zaczęła jeździć nim pomiędzy moimi nogami. Napierałam na niego, zaciskałam uda.  
   – Wsadź go, bo oszaleję.
   Po chwili tkwił w cipce. Anka przesunęła pstryczek na najwyższe obroty i posuwała mnie coraz głębiej i intensywniej. Złapałam ją za ramiona, nogi mi drżały. Jęczałam i dopasowywałam ruchy do intensywności zabawki. Partnerka na chwilę przestała mi dogadzać. Puściła wibrator i jęczała z rozkoszy. Dochodziła. Objęła sflaczałe przyrodzenie klienta i zaczęła trzepać, po czym wygięła się i oderwała kobiecość od jego ust. Wibrator nadal we mnie pracował, dając rozkosz. Pochwyciłam wystającą część w dłoń i sama zaczęłam sobie dogadzać. Wiłam ciałem na różne strony, bliska spełnienia. Położyłam palce na cipce i drażniłam łechtaczkę, sapiąc i potrząsając tyłkiem. Wyjęłam zabawkę, doprowadziłam się palcem, tryskając na piersi Anki fontanną moczu.  
   – Ja pierdolę – wydukałam, mając mroczki przed oczyma.
   – Chodź.
   Anka pociągnęła mnie na łóżko. Klient przymocował sobie do bioder czarnego, sztucznego chuja i kazał mi na niego usiąść. Anka w międzyczasie natarła go obficie żelem. Wprowadzałam go w siebie powoli. Trochę mnie spięło, zapiekło, partnerka jednak szybko powędrowała palcami do mojej cipki, odwracając uwagę. Po chwili czułam jedynie przyjemny materiał, z którego był wykonany. Anka zasiadła przede mną, zakładając na moje uda swoje nogi i wcisnęła sobie wibrator do cipki, po czym drugą jego część umieściła w mojej. Zaczęłyśmy się ruchać nawzajem, dopasowując ruchy, aby u każdej, nasz mały przyjaciel docierał do końca tunelu.
   Narzuciłyśmy takie tempo, że klient nawet nie musiał się wysilać, aby sztuczny chuj pierdolił moją dupę. Pieściłyśmy swoje ciała. Anka co chwilę mnie całowała i potęgowała doznania, masując łechtaczkę. Było cudownie, całkiem inaczej niż z facetem. Odmiennie, lepiej.  
   Sięgnęłam jaj klienta – były twarde. Uniósł pośladki i wbił mi sztuczne przyrodzenie bardzo głęboko, pieprząc ostro. Lizałam piersi Anki, gładziłam krocze. Patrzyła na mnie zamglonym wzrokiem. Byłam bliska orgazmu, ona też. Szczytowałyśmy razem, tłumiąc okrzyki namiętnymi pocałunkami.
   Po wszystkim Anka wyjęła mi z cipki wibrator, następnie sobie i opadła na plecy, obok klienta. Ja wsparłam się o jego tors, dysząc z wysiłku. Całował mnie po szyi, gładząc to raz moje, to Anki piersi. Po jakimś czasie wstałam, sztuczny fiut opuścił dupę. Wcisnęłam ciało pomiędzy mężczyznę a Ankę. Wzięłam sflaczałego fiuta do ust – klient zawył z rozkoszy. Anka położyła się na boku i zaczęła go pieścić po torsie, całować. Fiut klienta nieznacznie urósł, jednak nie doszedł.
   Po nieudanych zabiegach położyłam się pomiędzy nimi i spojrzałam na mężczyznę. Uśmiechnął się.  
   – Świetna robota – mruknął i wstał. – Powiedzcie Wojtkowi, że na następną sesję chcę taki sam skład.
   Zakrył ciało szlafrokiem i wyszedł. Leżałam obok Anki i oddychałam nierówno, tak samo, jak ona. Nasze spojrzenia się skrzyżowały.
   – To było zajebiste. Wykończyłaś mnie – przyznała, sapiąc.
   – Nawzajem. Dałaś mi tyle przeżyć, że długo tego nie zapomnę. Słyszałam, że kobiety dają czadu i muszę przyznać, że to prawda.
   Anka wybuchła śmiechem. Mnie też się udzieliło.
   Byłam w niebie.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Helen57

    Wspaniałe pierwsze zabawy z kobietą

    26 sierpnia

  • Użytkownik Shadow1893

    @Helen57, dokładnie. Spełniam fantazje bohaterki. :)

    26 sierpnia

  • Użytkownik Vardlof

    @Shadow1893 pytanie czy poprzez bohaterkę nie dajesz nam znać o swoich fantazjach? 🤭🤭

    27 sierpnia

  • Użytkownik Shadow1893

    @Vardlof, dobre pytanie. Kto wie. :)

    27 sierpnia