Umowa cz.21

Za 6 dni miałam wracać do domu, to tylko 6 dni. Tylko, albo aż. W domu łatwiej byłoby o tym wszystkim nie myśleć. Nie zastanawiałabym się czy napisze, czy nie, czy wpadniemy gdzieś na siebie, czy nie. Po prostu temat byłby skończony. Tak jak się umawialiśmy, z dniem mojego wyjazdu o wszystkim zapominamy.
Po śniadaniu wyszłam na spacer, długi spacer. Nie zastanawiałam się nad tym gdzie idę, nogi same doprowadziły mnie pod drzewo. Skoro już tam byłam postanowiłam na chwilę usiąść. Zaczęłam przeglądać zdjęcia z ostatniego tygodnia. Głupich selfie z Danielem, z wycieczki do Totunia, gdy spał jak aniołek, z cielaczkiem. Wspominałam te chwile z uśmiechem na ustach.
Spojrzałam na chwilę nad telefon, serce zaczęło mi mocniej bić a dłonie drżeć. Stał i patrzył na mnie cały blady, z worami pod oczami.
-Co oglądasz? -kiwnęłam głową wskazując, by usiadł koło mnie i pokazałam mu telefon.
-Wspominam. -uśmiechnął się delikatnie, ale szybko znowu spoważniał. Wyjął coś z kieszeni i wyciągnął drżącą rękę w moją stronę.
-Ola, ja już nie chcę brać -drżał mu też głos- zabierz to ode mnie, to wszystko co mam. Jeśli mi tego nie zabierzesz... -do oczu zaczęły mu napływać łzy- nie wytrzymam dłużej, a nie chcę. Chcę z tym skończyć, pomóż mi, weź to, proszę. -był cały roztrzęsiony, załamany, widać było, że walczył ze sobą już od dłuższego czasu. Byłam w szoku. Wyciągnęłam dłoń w jego stronę, położył mi na niej samarkę z białym proszkiem.
-Daniel... -w sumie nie wiedziałam nawet co powiedzieć.
-Dziękuję. -nie potrafił się uspokoić- tego dnia, jak przyszłaś pierwszy raz nad kanałek... chciałem wtedy się naćpać, ja cały czas tu praktycznie brałem, małe dawki, ale prawie codziennie, aż Cię poznałem... -mówił już przez łzy- na tej imprezie nie wytrzymałem, nie było Cie, siedziałaś z tamtym, ja wiem, że nie chciałaś się z nim puścić, wiem, że z nikim byś tego nie zrobiła, przepraszam, na prawdę przepraszam... -przestał powstrzymywać łzy.
Odłożyłam telefon i samarkę, które cały czas trzymałam w dłoniach na ziemię i mocno go przytuliłam. Wtulił głowę w moją klatkę piersiową i ciągle płakał.  
-Ciii, już w porządku. Wiem, że tak o mnie nie myślisz. Zabiorę to. Będzie okej, pomogę Ci.
Nie przestawałam go tulić, aż po paru minutach zaczął się uspokajać. Opuścił moje ramiona, oparł się o drzewo, wyjął papierosa, odpalił i mocno zaciągnął się dymem. Gdy złapałam go za dłoń i zaczęłam gładzić popękane kostki spuścił głowę w dół.
-Nie brałem od imprezy. Nie odzywałem się do Ciebie, bo chciałem poradzić sobie z tym sam. Ale nie potrafię. Ciągnie mnie. Ale boję się, że mógłbym Ci znowu coś zrobić. Pamiętam twoje oczy, gdy weszłaś do tego pokoju, wzrok jakim na mnie potem patrzyłaś... nie chcę go znowu widzieć. Wiem, że za parę dni wyjeżdżasz, ale jeszcze przez ten tydzień muszę być czysty, nie chcę Cię skrzywdzić.

Pulpet

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 574 słów i 3074 znaków.

4 komentarze

 
  • Hope3

    Pulpicie,  czekam na ciąg dalszy.

    17 kwi 2017

  • Malawasaczka03

    Kochammmm <3<3<3^^

    16 kwi 2017

  • Lolitkaa1

    ❤????

    16 kwi 2017

  • Marita

    Cudooo❤

    16 kwi 2017