Umowa cz.13

OLA


Usiedliśmy na schodkach przed domem, praktycznie nikogo tu nie było, większość osób wychodziło zapalić na taras, z drugiej strony budynku.
-Fajnie tańczysz. -trochę oklepany komplement, ale w sumie ważne, że zaczął rozmowę.
-Dzięki, ale ja w ogóle nie potrafię tańczyć.-rozbawiłam go.
-Nie bądź taka skromna. Dajesz się prowadzić, szybko ogarniasz nowe ruchy, to najważniejsze.
-Właśnie dla tego daję się prowadzić, bo nie umiem tańczyć.
-Widocznie to klucz do sukcesu. - Miał fajny uśmiech, taki szczery, lubię takie uświechy. -Jerzy. -wyciągnął dłoń w moją stronę. Odwzajemniłam gest.
-Ola, miło mi.
W tym momencie otworzyły się drzwi i wyszedł przez nie Daniel.
-Siema, co robicie?
-Właśnie się poznajemy.-Jerzy odpowiedział mu zanim zdążyłam otworzyć usta.
-Tutaj? Wszyscy wychodzą na taras.
-No właśnie, strasznie tam tłoczno...
-A ty co tu robisz? -wtrąciłam się, bo na prawdę zaczęłam się zastanawiać po co tu przyszedł.
-Zniknęłaś, szukałem cię.  
-No to mnie znalazłeś.
-Tak. To nie będę już przeszkadzał.
Wrócił do domu zostawiając mnie z Jerzym samych.
-Chłopak? -teraz to on mnie rozbawił.
-Nie, kolega. -bo właściwie, to na prawdę chyba tylko kolega. Bo kto inny? Na pewno nie chłopak. Kochanek? To chyba za duże słowo. Ciężko nazwać naszą relację, chyba nie ma dobrego określenia. To tylko kolega, z którym mam umowę.
Siedzieliśmy na tych schodach dość długo, fajnie nam się rozmawiało, dużo się śmialiśmy.


DANIEL

Poznawali się... dobrze, że nie w pokoju na górze. Zresztą, miałem ciekawsze zajęcia od zastanawiania się co ona robi. Kręciła się koło mnie taka ruda. Szpilki, długie nogi, czarna sukienka która odsłaniała jej połowę pleców, dzięki czemu widać było, że nie ma stanika. Ciało miała zajebiste, z twarzy też całkiem spoko. Przyniosłem jej drinka, chociaż powinna z nimi trochę przystopować, ale niech pije. Chamsko się do mnie przystawiała, ciągle miałem jej rękę na swoim kolanie, czasem wyżej. Nie planowałem tego wykorzystywać, ale zobaczyłem Olkę. Znowu na parkiecie. Znowu z tym fagasem. W sumie czemu nie? Niech każdy bawi się z kim chce. Objąłem rudą w talii i przysunąłem bliżej siebie. Po chwili zjechałem ręką na pośladki. Jednoznacznym spjrzeniem dała mi do zrozumienia, że chce iść na górę. Przecież nie mogłem jej odmówić, to byłoby niekulturalne. Idąc w stronę schodów zauważyłem jakąś kłócącą się parę. Martyna. Do jasnej cholery, co ona tu robi?
-Sory mała, muszę coś załatwić.  
Ruda nie była zadowolona. Prychnęła i pijackim krokiem poszła poszukać kogoś na zastępstwo. Ja skierowałem się w stronę Maćka.
-Co tu się dzieje?
-Nie wtrącaj się!
-Czego Ty jeszcze od niego chcesz?
-Powiedziałam Ci, żebyś się nie wtrącał!
-Daniel, ja idę do domu. -Maćkowi chyba znowu sie wszystko przypomniało.
-Na pieszo?
-Tak.
-Nie pierdol, chodź się napić.
Martyna próbowała go zatrzymać, ale w końcu odpuściła, więc poszliśmy zapijać smutki.

OLA

Trochę się zatraciłam, tak dobrze bawiłam się z Jerzym, że totalnie nie zwracałam uwagi na to, co dzieje się wokół. Zaniepokoiłam się, jak zobaczyłam kto tańczył obok mnie. Martyna... co ona tam robiła? I czy Maciek ją widział? Musiałam sie zorientować w sytuacji. Zaczęłam się rozglądać, ale nigdzie ich nie było.  
-Przepraszam, ale muszę poszukać chłopaków.
-Coś się stało?
-Właśnie nie wiem.
-Pójdę z tobą.
-Nie musisz, poradzę sobie.
-Chodź, sprawdzimy najpierw przed domem.
-Dzięki.
Na prawdę byłam mu wdzięczna, bez chłopaków zostałam tam sama. I nie miałam pojęcia co się z nimi dzieje. Przeszukalismy całe podwórko, cały parter, nigdzie ich nie było, nikt ich nie widział. Zostało jeszcze tylko piętro, więc tam poszliśmy. Modliłam się, żeby gdzieś tam byli. Bałam się o nich, zniknęli bez słowa, nie wiedziałam czy nic im nie jest, żaden z nich nie odbierał telefonu. Idąc do ostatniego pokoju myślałam już nad tym, czy policja potraktuje mnie poważnie, jeśli zgłoszę zaginięcie. Złapałam za klamkę i otworzyłam te drzwi. To co tam zobaczyłam... kamień spadł mi z serca, ale gula stanęła w gardle. Maciek leżał totalnie pijany na łóżku bełkocząc coś pod nosem, a Daniel...   Wolałabym tego nie widzieć.
-Co ty do cholery robisz?!  
-Szukacie sypialni? Pokój obok jest wolny.
-Daniel co to jest? -podeszłam do niego i wyrwałam mu z dłoni zwinięty w rulonik banknot. -Co Ty kurwa robisz?
-A co Cie to kurwa interesuje?!
-Nie waż się na mnie krzyczeć.
-Słyszałeś?-zwrócił się do Jerzego -Ola nie lubi jak się na nią krzyczy. Pamiętaj o tym.
-Co ty gadasz? Pojebało was? Maciek też brał? -dawno nie byłam tak zdenerwowana.
-Maciek jak widzisz nie miał sił. Czego Ty chcesz?
-Martwiłam się, znikneliście.
-No to nas znalazłaś. Idź się zabawiać z nowym wybrankiem.
-Nie odzywaj się tak.
-Może mi powiesz, że nie masz zamiaru dać mu dupy?
-Koleś przeginasz.- Jerzy stanał w mojej obronie, mnie zatkało. Nie wiedziałam co powiedziec...
-Wracamy do domu. Już. -bałam się, kłótni między nimi, znając przeszłość Daniela, wiedziałam, że jeśli tu zostaniemy wszyscy wpakujemy się w kłopoty.

Pulpet

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 981 słów i 5334 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Sara

    Fajne

    18 sie 2016

  • Użytkownik Oliwia

    Kiedy następne?

    18 sie 2016

  • Użytkownik Asertywna52

    Boże uwielbiam te opowiadanie czekam na następną część z niecierpliwością ☺☺☺

    7 sie 2016

  • Użytkownik ~☆mîšîâ☆

    Suuper <3 kiedy następna część? <3

    7 sie 2016