Szczęście w nieszczęściu cz. 13

Szczęście w nieszczęściu cz. 13Przepraszam za długą przerwę, ale wreszcie mam dla was ciąg dalszy mojego opowiadania. :) Zapraszam do czytania ;).  

Dwa tygodnie minęły w oka mgnieniu, nim się spostrzegłam już siedziałam w samolocie w drodze do Włoch. Spakowana, u boku cudownego mężczyzny i totalnie przerażona wybierałam się na przygodę życia. Michał powiedział, że sprzęt dostaniemy na miejscu, więc przynajmniej tym nie musiałam się już przejmować. Przez ostatnie trzy dni byłam kłębkiem nerwów, nie potrafiłam sobie znaleźć miejsca, a Michał był zajęty, bo spędzał ostatnie dni w pracy przed urlopem.  
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze – splótł swoją rękę z moją.  
- Boję się – odpowiedziałam zatracając się w jego niebieskich oczach.  
- Nie pozwolę, żeby coś złego ci się stało – mruknął mi do ucha. – Połóż się i wypocznij, bo czeka cię aktywny urlop.
- Już się cieszę – odparłam kładąc głowę na jego ramieniu.  
Po wyjściu z lotniska zobaczyłam cudowną aurę Włoch, choć Michał zapewniał mnie, że do schroniska Marzeny jeszcze długa droga, to i tak sprawiało na mnie wielkie wrażenie. Przed lotniskiem czekał na nas pracownik Marzeny, Carlo. Był to mężczyzna mniej więcej w naszym wieku z zarostem i ciemnymi, wręcz czarnymi okularami przeciwsłonecznymi, przez które nie było widać w ogóle jego oczu.  
- Hey – przywitał się Michał, a następnie odbył z nim krótką pogawędkę na temat pogody.  
Zgodnie ze słowami Michała schronisko było dość daleko oddalone od lotniska, więc jechaliśmy około godzinę. Przez całą drogę podziwiałam cudowne widoki, ale dopiero urzekł mnie ten, widoczny prosto ze schroniska. Stałam przy wejściu do drewnianego budynku, w którym znajdowało się biuro, natomiast za nim stał ogromny dom z drewnianymi balkonami i świecącymi się światłami, co przyprawiało mnie o bardzo miłe odczucia.  
- Nie stój tak, bo zamarzniesz – usłyszałam przy uchu głos Michała, a jego oddech ogrzewał wrażliwe okolice szyi, tak, aż przeszły mnie ciarki.  
- Dobrze – odpowiedziałam łapiąc go za rękę i wchodząc do przytulnego domku.  
Powoli zaczynało się już ćmić, więc wiedziałam, że dzisiejszy dzień będzie należał do mile spędzonych, bo nie musiałam wchodzić na stok i przełamywać własny strach i zjeżdżać.  
W środku domek był bardzo miło i przytulnie urządzony, tak samo wewnątrz jak i na zewnątrz był wykonany z drewna. Po lewej stronie były drzwi z napisem "BIURO”, po chwili wyskoczyła z nich kobieta średniego wzrostu z ciemnobrązowymi włosami i tak samo niebieskimi oczami jak Michał. Jej szeroki uśmiech sprawiał, że od razu ją polubiłam. Szła do nas z otwartymi ramionami mówiła coś po włosku.  
- Michał! Wreszcie jesteś! Twoja deska już wołała do mnie, że za tobą tęskni – zażartowała Marzena. – A ty na pewno jesteś Laura. Cześć, jestem Marzena.
Zakleszczyła mnie w niedźwiedzim uścisku wyrażając przy tym jak bardzo cieszy się, że wreszcie może poznać jakąś dziewczynę swojego brata.  
Kiedy uwolniła mnie z bardzo czułego przywitania, jego następną ofiarą został Michał, który dodatkowo został ucałowany.  
- Chodźcie, już mam wszystko dla was naszykowane. Myślę, że raczej dziś już nie pójdziecie na stok, wyobrażam sobie jak zmęczyła was podróż – mówiła.  
Zorientowałam się, że jest tak samo rozmowna jak swoja matka, która należała do jednych z najsympatyczniejszych kobiet, które miałam okazję poznać.  
Weszła do biura, a po chwili z niego wyszła trzymając w ręku klucze. Weszliśmy po schodach na pierwsze piętro, a potem drugie, wszystko było tutaj wykonane z drewna, aż przyjemnie było patrzeć.  
Skręciliśmy na lewo i już staliśmy przed naszym pokojem, Marzena sprawnie otworzyła zamek i zaprosiła do środka.  
- Początkowo chciałam ulokować was w schronisku, bo mieliście przyjechać we dwójkę, ale potem stwierdziłam, że raczej tutaj się zmieścicie – wyjaśniła Marzena.  
- Tak, ten dom mnie zachwyca – wyraziłam swój podziw.  
Marzena uśmiechnęła się i podziękowała, po czym objaśniła gdzie co znajdziemy, a raczej wszystko tłumaczyła mi, bo gdy Michał tutaj przyjeżdżał zawsze sypiał w tym pokoju.  
- Jak będziecie czegoś potrzebowali to jestem w biurze, a kolacja będzie za dwie godziny – powiadomiła nas po czym wyszła.  
Kiedy Michał przyniósł nasze bagaże zdecydowałam się, aby teraz wszystko wypakować i jutro już nie szukać niczego w torbach. Podzieliłam szafę na równe części, choć Michał miał w niej mnóstwo wolnego miejsca, a ja wciskałam na siłę. Następnie pościeliłam łóżko, a Michał zmotywował się tylko do pójścia po coś do picia i wgramolenia się na świeżo pościelone łoże.  
- Masz colę na stoliku, wiem, że nie lubisz, ale Marzena jest od niej uzależniona i niczego innego nie znalazłem – zrobił minę niewiniątka, a ja cisnęłam w niego poduszką.  
- Hej! Nie zaczynaj ze mną, moja droga. Jestem policjantem, a co za tym idzie całkiem wysportowany – zrobiłam minę, która wyrażała zwątpienie w jego siłę. Wzięłam kolejną poduszkę i wycelowałam w głowę, oczywiście z moim szczęściem trafiłam w ramę łóżka, ale to wystarczyło, by Michał zeskoczył z łóżka i skierował się w moją stronę. Szedł spokojnie, a gdy się zbliżył uderzyła we mnie woń jego wody kolońskiej i perfum. Wyciągnął rękę i założył mi pasmo włosów za ucho, zbliżył swoją twarz do mojej, a gdy wreszcie mieliśmy się pocałować uniósł mnie i przerzucił sobie przez ramię.  
- Oszalałeś?! – krzyknęłam na wpół serio i żartem. – Możesz sobie zrobić krzywdę, nie jestem piórkiem!  
- Przecież wspominałem ci, że nie jestem w najgorszej formie – odparł i bezceremonialnie rzucił mnie na łóżko.  
Zaczął mnie łaskotać, pomimo tego, że rzucałam się na wszystkie strony on nie przestał i w dodatku głośno się śmiał. Piszczałam, krzyczałam, ale on nie przestał.  
- Chwila, która jest godzina? – zapytał po chwili. – O kurczę, już pora kolacji. Chodź, moja maskotko.  
Oczywiście jak przystało na Michała nie pozwolił mi zejść na kolację, tylko przerzucił sobie przez ramię i wyszedł z pokoju. Kilka przechodzących osób, zapewne pracowników spojrzało na nas z rozbawieniem. Doszliśmy na parter, gdzie wreszcie Michał postawił mnie na ziemi.  
- Bardzo dziękuję za transport – ukłoniłam się.  
- Ależ cała przyjemność po mojej stronie – ujął moją dłoń i ucałował jej wierzch.  
Następnie przyciągnął mnie do siebie i czuło pocałował, wplotłam palce w jego włosy i przylgnęłam do niego całym ciałem.  
Po chwili usłyszeliśmy odchrząknięcie, a gdy oderwaliśmy się od siebie ujrzeliśmy stojącą z założonymi rękami Marzenę, a na jej twarzy malowało się rozbawienie. Momentalnie się zaczerwieniłam.
- Czyli możemy udać się na kolację? – zapytała z szerokim uśmiechem, pokiwaliśmy jej głowami na zgodę, a ona zaprowadziła nas do stołówki, która mieściła się w drugim budynku, ale przechodziliśmy przez hol.  
W trójkę usiedliśmy przy oknie i zamówiliśmy dania.  
- Laura, opowiesz mi coś o sobie? Czym się zajmujesz? Jakie masz plany na przyszłość? Chciałabym się czegoś o tobie dowiedzieć – zwróciła się do mnie Marzena.  
- … to znaczy wszystkiego – dorzucił Michał.  
- Ee… W sumie nie jest tego za wiele – głupio się czułam mówiąc o sobie, zwłaszcza po zaistniałej sytuacji.  
- Mama mówiła mi wiele rzeczy o tobie – odparła Marzena.  
- Tak, zdążyłyśmy chwilę porozmawiać. Ukończyłam studia medyczne w Austrii i staram się o posadę w szpitalu w naszym mieście – poinformowałam ją.  
- Och… To cudownie – oparła łokcie o stół i złożyła ręce przy brodzie, co oznaczało, że mam mówić coś jeszcze.  
- Lubię piec i gotować, choć pieczenie wychodzi mi lepiej. Lubię aktywnie spędzać czas, choć na snowboardzie nie jeździłam od wieków – uśmiechnęłam się i zerknęłam na Michała, który bacznie mi się przyglądał. Zauważył to i szeroko się uśmiechnął.  
- Ogólnie mówiąc jest cudowna, kochana i niezwykła – przejął głos Michał, a mnie aż zakręciło się w głowie od tych słów.  
- Jesteście przekochani – zakończyła Marzena.  
Po chwili przyszedł kelner z zamówieniami, więc moje dalsze przesłuchanie zostało zawieszone. Rozumiem, że Marzena chciała się czegoś dowiedzieć o mnie, ale szczerze powiedziawszy nie jest tego wszystkiego za wiele, nie jestem typem towarzyskiej dziewczyny. Wolę spędzać piątkowe wieczory na czytaniu książek lub samotnym spacerze.  

- Dziękujemy za wszystko – powiedziałam, gdy żegnaliśmy się na dobranoc.  
- Dobranoc, wyśpijcie się – uściskała nas Marzena.  
Weszliśmy z Michałem do pokoju, tym razem szłam po schodach na własnych nogach. Michał pierwszy wszedł pod prysznic, a ja uprzątnęłam pokój po naszej wcześniejszej bitwie. Kiedy Michał wyszedł z łazienki zmieniliśmy się i tym razem to ja mogłam się rozkoszować cudownym relaksem pod spływającą na mnie wodą. Umyłam się, a po wyjściu opatuliłam się ręcznikiem. Przygotowałam się do snu i ubrałam w ciepłą i wygodną piżamkę. Kiedy wyszłam z łazienki zszokował mnie wygląd naszego pokoju, wszystkie światła były pogaszone, kilka świec zaświeconych, a głównym źródłem światła był rozpalony kominek. Stałam z otwartymi ustami, po chwili zauważyłam Michała, który stał obok mnie z dwoma kieliszkami wina.  
- Romantyczny wieczór w górach? – zapytałam prześmiewczo.  
- Tak, warto wykorzystać urok tego miejsca – odparł i podał mi wino.  
- Mmm – mruknęłam po spróbowaniu doskonałego, włoskiego wina.  
- Chodź, usiądziemy sobie przy kominku – ujął moją rękę i poprowadził do kominka, przy którym leżały dwie poduszki. Usadowiliśmy się wygodnie opierając o fotele, oparłam głowę na ramieniu Michała, a on otoczył mnie ręką.  
- Cudownie pachniesz – mruknął mi do ucha.
- Dziękuję, mogłabym powiedzieć to samo o tobie – odpowiedziałam. Za każdym razem, gdy Michał zbliża się do mnie uderzała we mnie fala jego cudownego, męskiego zapachu pomieszana z doskonałą nutą perfum.  
- Cieszę, że jesteś tu ze mną – powiedział.  
- Ja też, biorąc pod uwagę obecną chwilę, to wnioskuję, że nie będzie to najgorszy pobyt – zaśmiałam się.  
Kiedy się wyprostowałam, aby dosięgnąć butelki z winem okropnie strzeliło mi w szyi i poczułam efekt kilkugodzinnej podróży.  
- Co to było? – przysłuchiwał się Michał z szeroko otwartymi oczami.  
- Zombie przychodzą zniszczyć nam wieczór – rzuciłam prześmiewczo. - …, a tak naprawdę to po podróży okropnie strzela mi w szyi.  
- Chodź, rozmasuję cię – wyciągnął rękę zachęcając mnie.  
Usadowiłam się wygodnie opierając o jego ugięte nogi, jego duże dłonie rozgrzewały bolące mnie mięśnie. Muskał opuszkami palców wrażliwe części szyi, w końcu wyczułam jego gorący oddech i przeszły mnie ciarki. Zaczął mnie delikatnie całować po karku, a dłońmi masował ramiona.  
- Och – mruknęłam. – Wiesz do czego to zmierza?  
- Tak, ale nie mogę się powstrzymać, pachniesz tak cudownie – szepnął mi do ucha.  
Odwróciłam się i przytuliłam się do niego całując namiętnie. Reszta wieczoru minęła bardzo, bardzo, bardzo miło i zmysłowo.

lovegreatstories

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2075 słów i 11555 znaków, zaktualizowała 9 maj 2015.

8 komentarzy

 
  • mysza

    Zanim pojawiła się ta część, gdzieś w mojej głowie utkwiło te opowiadanie. Nie pamiętałam nazwy ale postanowiłam szukać, ważne, że pamiętałam fabułę :) no i w końcu znalazłam a tu taka niespodzianka z kolejną częścią <3 Czekam na kolejne części :) Opowiadanie świetne :)

    10 maj 2015

  • lovegreatstories

    @mysza Ojej, to bardzo miłe! Ślicznie dziękuję <3

    10 maj 2015

  • kamila12535

    Ślicznie v

    9 maj 2015

  • grafoman

    Słodziak

    9 maj 2015

  • Maturzystka19

    To opowiadanie jest bombowe :P czekam na kolejne, aczkolwiek brakuje mi tu trochę bardziej pikantnych szczegółów :P ale i bez tego się rozpływam podczas czytania tego <3  <3

    9 maj 2015

  • lovegreatstories

    @Maturzystka19 Wolałam nie dodawać takich scen, bo nie każdy je lubi ;). Dziękuję <3

    9 maj 2015

  • wolna

    Niesamowite:)

    8 maj 2015

  • Trytytka

    Podoba mi się to co piszesz :D Rozbudzasz naszą wyobraźnię :)

    8 maj 2015

  • Jaga

    Wspa-nia-łe :)  chociaż nie ukrywam, że zdążyłam już zapomnieć o tym opowiadaniu, z niecierpliwością czekam na kolejne części ;)

    7 maj 2015

  • lovegreatstories

    @Jaga Dziękuję <3

    7 maj 2015

  • prf

    Świetna część, mam nadzieję że na następną nie będziemy tak długo czekać.

    7 maj 2015

  • lovegreatstories

    @prf Tak, teraz już będę miała więcej czasu i z pewnością kolejne części pojawią się szybciej. ;)

    7 maj 2015