Szczęście w nieszczęściu cz. 15

Hej, kochani! Przepraszam, że nie było mnie tak długo, ale miałam problem z komputerem i dostępem do internetu. Napisałam dla was kolejną część, ale teraz także mnie nie będzie, ponieważ wyjeżdżam na tydzień. Mam nadzieję, że ucieszycie się tym, co teraz jest. ;) Pozdrawiam :*  



Po przebudzeniu miałam problem z lokalizacją mojego położenia, dopiero po kilku minutach zorientowałam się, że leżę w łóżku w naszym pokoju. Na szafce nocnej dostrzegłam szklankę wody, tosty i tabletki przeciwbólowe. Michał to skarb.  
Zajadałam się delektując się tym pysznym smakiem jak nigdy wcześniej, przypominałam sobie po kolei wydarzenia ze wczorajszego dnia i nie ukrywam, czułam się okropnie. Byłam bardzo zmęczona i głodna, dlatego to piwo tak na mnie podziałało, już nigdy więcej go nie wypiję. Obiecuję. Zasnęłam w drodze powrotnej do domu, przed tym widziałam jeszcze tą wywłokę, która sprawia, że mam nieodparte wrażenie, że stara się poderwać Michała. Angela jest śliczna, wysoka, ma wyczucie stylu i klasę, której ja zdecydowanie nie miałam udowadniając to wczoraj, kiedy ją sobie przypominałam, moja wyobraźnia od razu łączyła ją z Michałem. W końcu on jest z wariatką, która bije się z wszystkimi, a przecież ma jeszcze do wyboru kobietę ideał. Te przemyślenia strasznie mnie zdołowały, a już myślałam, że gorzej czuć się nie mogę.  
Poszłam wziąć zimny prysznic, ubrałam się w piżamę i wróciłam do łóżka.  
- Jestem beznadziejna – mruknęłam do siebie.  
Usłyszałam trzask drzwi i radosny krzyk Michała.  
- Kochanie! Wstawaj!  
- Już wstałam – odpowiedziałam ponuro.
- O! To świetnie, jest cudownie na stoku. Musisz zaraz tam wrócić ze mną – ćwierkał nakręcony, był bardzo podekscytowany.  
- Zaraz, na stoku? Byłeś teraz na stoku? – zmarszczyłam brwi. – Sam?
- Nie, Angela była ze mną – odpowiedział zdejmując ubrania z siebie. – Muszę wziąć szybki prysznic i zaraz wracamy tam razem z powrotem.  
Nie odpowiedziałam.  
Czułam się okropnie - zażenowana, upokorzona i beznadziejna. Zawsze walczę o swoje, ale kiedy jestem przekonana, że mam rację lub jestem lepsza, w tym przypadku zdecydowanie nie jestem.  
Michał był bardzo radosny, dosłyszałam cichy śpiew z prysznica. Miałam tylko nadzieję, że cieszy się tak bardzo z doskonałej pogody, a nie dzięki Angeli.  
Leżałam dalej w łóżku i nie zamierzałam się ruszyć. Nawet wtedy, gdy Michał wyszedł spod prysznica w samym ręczniku. Podziwiałam jego doskonałe ciało, idealnie wyrzeźbione mięśnie, cudownie przystojną twarz i doskonały charakter, a następnie dochodziła do mnie wiadomość, że jestem pijaną wariatką, a on jest ze mną tylko z łaski.  
Byłam na skraju płaczu, ale musiałam się powstrzymać, przynajmniej przy Michale.  
- Czemu nie jesteś jeszcze ubrana? – zapytał marszcząc brwi.
- Nigdzie się nie wybieram. Czuję się okropnie – odpowiedziałam krótko.  
- Ale jest doskonała pogoda – nie poddawał się.  
- Naprawdę nie czuję się dobrze, wczoraj dałam sobie niezły wycisk i dodatkowo się upiłam, mam dość, okej? – czułam złość. – Idź z Angelą.  
- Dobra. Cześć – mruknął na pożegnanie.  
- Na pewno już na ciebie czeka – dodałam w myślach.  
Włączyłam telewizję i oglądałam jakieś beznadziejne programy, nudziłam się, ale nie zamierzałam zrobić niczego pożytecznego. Potem przespałam dwie godziny, aż do kolacji, w końcu musiałam opuścić łóżko i zeszłam do stołówki.  
- Hej ! – usłyszałam miły głos Marzeny.  
- Cześć – odpowiedziałam starając się brzmieć radośnie.  
- Jak się czujesz? Wczoraj troszkę cię zakręciło, co? Ale to zrozumiałe, w końcu spędziłaś cały dzień na stoku. Nie powinniśmy naciskać na to piwo, wybacz – uśmiechnęła się blado.  
- Ale nic nie szkodzi. Przesiedziałam cały dzień w pokoju i już czuję się lepiej. – odpowiedziałam jej uśmiechem.
- Michał na stoku? – zapytała obojętnie.  
- Tak.  
- Z Angelą? – posłała mi znaczące spojrzenie.  
-Mhm – westchnęłam.  
Poszłam zjeść kolację i wróciłam do pokoju. Postanowiłam zadzwonić do mamy i Adama, żeby się o mnie nie martwili. Adam bardzo się ucieszył, gdy powiedziałam mu o dniu spędzonym na stoku, a mama dziesięć razy się mnie zapytała, czy niczego sobie nie uszkodziłam.  
Wieczorem wrócił Michał i po kąpieli padł na łóżko, obok mnie.  
- Już się czujesz lepiej? – zapytał gładząc mnie po policzku.  
- Tak, chyba tak – odburknęłam niemrawo. – Jak było na stoku?  
- Ech… W porządku, jeździliśmy bardzo szybko. W końcu urządziliśmy sobie zawody z Angelą i wygrała. Świetnie jeździ – podsumował, a we mnie się gotowało.  
- To cudownie – odpowiedziałam z sztucznym zachwytem.
- Może wyskoczymy jutro na kolację, co? – zaproponował.  
- We dwoje? – ucieszyłam się.
- Tak, zabiorę cię na pyszną kolację i będzie bardzo romantycznie, zobaczysz – ucałował mnie w czoło i przytulił.  
Po chwili Michał zasnął, a ja delikatnie wysunęłam się z jego ramion. Czułam niepokój i nie mogłam na to nic poradzić, może też byłam zazdrosna.  

***

Nazajutrz obudziło mnie słońce, Michał leżał obok, plecami do mnie. Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam pod prysznic, mimo wszystko cieszyłam się na dzisiejszą kolację. Właściwie, to nigdy nie byliśmy na prawdziwej randce, a naszą historię znajomości można zaliczyć do szalonej i niezwykłej. Umalowałam się, uczesałam i ubrałam, gdy byłam już gotowa postanowiłam obudzić mojego kochanego śpiocha.  
- Halo! Budzimy się – powiedziałam mu cicho do ucha. W odpowiedzi Michał mruknął mi coś niezrozumiałego, a następnie otworzył oczy.  
- Dzień dobry – przywitał się.  
- Tak, tak. Wstawaj! – wskoczyłam na niego i go mocno przytuliłam.  
- Która godzina? – zapytał schrypniętym głosem.
- Odpowiednia, żeby wstać i porobić coś ciekawego – siedziałam na nim okrakiem i wpatrywałam się w jego przystojną twarz.  
Nie jestem brzydka, myślę, że jestem w miarę okej. Mam ładne, niebieskie oczy i niczego sobie włosy, nad którymi czasem trudno mi zapanować. To wszystko sprawia, że czuję się okej, ale, gdy stanę przy idealnej Angeli to zaczynam się denerwować i myśleć, że wyglądam jak Fiona ze Shreka, gdy była ogrem i w dodatku ma ochotę na Michała.  
Westchnęłam.  
- Nie psuj sobie dnia myślami o tej kreaturze – powiedziałam do siebie w myślach.  
- Ej? – zobaczyłam zdziwioną twarz Michała.  
- Co? – ocknęłam się z zamyślenia.  
- Pytałem się czy chcesz iść na stok – uśmiechnął się lekko.
- Niee, stok to nudy. Ostatnim razem się bardzo zmęczyłam i mam dość na parę dni. Nie mam planu dnia, przecież to ty znasz tą okolicę – odparłam schodząc z Michała.  
- Jeju, sam nie wiem. Może zapytamy się Marzeny? – rzekł wchodząc do łazienki.  
Mruknęłam coś w odpowiedzi, bo kombinowałam co założyć na dzisiejszą randkę, może to brzmi śmiesznie, ale ja byłam podekscytowana. Nie zabrałam zbyt wielu ładnych rzeczy, bo myślałam, że będziemy całymi dniami na stoku, a ta myśl z kolei sprawiała, że dostawałam mikro ataku serca.  
- Zakupy! – krzyknęłam.  
- Co? – usłyszałam słaby głos Michała zagłuszany przez szum wody.  
- Jedziemy na zakupy! – krzyknęłam głośniej przy drzwiach.  
Usłyszałam głośne westchnienie, które z pewnością wyrażało zgodę. Niechcianą, ale zgodę.  
***
Po kilku godzinach chodzenia po sklepach z przerwą na obiad siedziałam już w wannie z pianą i cieszyłam się ze zbliżającego się wieczoru jak dziecko ze słodyczy. Podśpiewałam sobie goląc nogi, mogłam sobie tutaj siedzieć ile chciałam, bo Michał szedł do restauracji zarezerwować stolik. Oczywiście mógł to zrobić telefonicznie, ale nikt, ani on, ani Marzena nie mieli do niej numeru. Dla mnie to była niesamowita okazja to zrobienia się na bóstwo.  
Po 40 minutach wyszłam z wanny, wytarłam się przyjemnym i miękkim ręcznikiem, a po chwili zaczęłam szykowanie na całego. Ułożyłam włosy, wykonałam mocniejszy makijaż niż zwykle i wreszcie przyszedł moment, w którym mogłam włożyć na siebie moją nową, cudną sukienkę. Choć była bardzo prosta, sprawiała ogromne wrażenie, była czarna przed kolano, obcisła z trójkątnym wycięciem na plecach. Do tego ubrałam czarne szpilki, torebkę i elegancki płaszcz.  
- Wow – powiedział, gdy zobaczył mnie po raz pierwszy.  
- Może być? – zapytałam wciąż przeglądając się w lustrze.  
- Wyglądasz cudownie, ale wiesz, że wolałbym zedrzeć z ciebie tą cudowną sukienkę – mruknął przytulając mnie.  
Zaśmiałam się i pogoniłam go, aby się pospieszył.  
Kilka minut przed wyjściem Michał zakładał marynarkę i był gotów do wyjścia. Mój cudowny chłopak załatwił także samochód, co sprawiało, że czułam się jeszcze cudowniej. Dotarliśmy wreszcie na miejsce, mała i przytulna restauracyjka była wprost idealna na romantyczny wieczór dla dwojga… No właśnie, dla dwojga tak, ale nie dla trojga. Zobaczyłam ją, jak zwykle idealną w cudownej sukience, jej proste blond włosy kaskadami spływały jej na ramiona, tak cudownie, że miałam ochotę za nie złapać i zacząć walić jej głową o stolik.  
Powstrzymałam się i zrobiłam kilka uspokajających wdechów i wydechów.  
- Może jest tu tylko przez przypadek – uspokajał mnie głos w głowie.  
- Kochanie? – mruknęłam do Michała.  
- Tak? – ujął mnie za talię.  
- Ona jest tu z nami? – zapytałam mając ogromną nadzieję, że odpowie mi coś w stylu: "Ach, skądże, kochanie. Ta wywłoka tu przyszła pewnie z jakiegoś innego powodu. Dziś jest wieczór tylko dla nas”.  
- Tak, spotkałem ją po drodze, pomogła mi załatwić rezerwację, bo wszystko już było zajęte… – odpowiedział spokojnie, a we mnie buzowało. – więc wypadało ją zaprosić.  
- Nie, kurwa. Nie! Nie wypadało! – krzyczałam w głowie i miałam ochotę pacnąć go w ten durny łeb.  
Nie po to wystroiłam się jak lalka Barbie dla mojego faceta, żeby teraz obserwować jak sobie zaprosił inną cizię.  
Podeszliśmy do naszego stolika, przy którym ona już oczywiście siedziała. Rozpromieniła się, zapewne nie na mój widok, wstała i wyciągnęła rękę w moją stronę.  
- Lana, tak? – odezwała się z wyraźnym włoskim akcentem.  
- Nie, Laura – swoje imię wypowiedziałam bardzo wyraźnie i usiadłam, nie pozwalając Michałowi, aby odsunął mi krzesło.  
Mam to gdzieś, nie zamierzam mieć dobrej miny do złej gry, nie podoba mi się to, że tu jest.  
- Więc Laura – zaczęła po krótkiej rozmowie z Michałem – jak się już czujesz? Gdy cię widziałam ostatnim razem nie wyglądałaś najlepiej – uśmiechnęła się.  
- Taak, spędziliśmy z Michałem cały dzień na stoku, byłam całkowicie wykończona. Potem poszliśmy na drinka i tak się to skumulowało – odpowiedziałam nie odrywając wzroku od menu. Widocznie poczuła się urażona i nie odezwała się ani słowem do czasu przyjścia kelnera.  
Ta randka była cudowna, uwielbiam słuchać głosu Michała, jest taki gardłowy i męski, niestety tą przyjemność zakłóciło mi jakieś beznadziejne trajkotanie blond wywłoki. Wsłuchiwałam się w ich rozmowę konsumując swoje zamówienie. W końcu odezwał się do mnie Michał.  
- Laura, dobrze się czujesz? – zmarszczył brwi.  
- Ech… Sama nie wiem, chyba coś mi tu przeszkadza – odpowiedziałam i wyzywająco popatrzyłam się na naszą cudowną towarzyszkę.  
- Hm… Może ci drink zaszkodził? – zapytała śpiewnym głosem Angela i zachichotała.  
Zacisnęłam pięści pod stołem i starałam się opanować.  
- Przepraszam na sekundkę – rzekłam wstając od stołu.  
Weszłam do łazienki, wyjęłam z torebki pomadkę i poprawiłam usta.  
Ona żywnie sobie ze mnie żartowała, a Michał patrzył na to jak ciele na malowane wrota. Ona pomogła mu załatwić rezerwację na naszą randkę, a on zaprosił ją na nią jakby nie mógł jej się odwdzięczyć inaczej. Cholera!
Kilka łez spłynęło mi po policzku znacząc czarne ślady po tuszu. Wzięłam papier i wytarłam je. Co się ze mną dzieje, że płaczę? Przecież zawsze byłam gotowa do walki, a teraz poddaję się. Może to wina nagrody? Może nie walczę o to o co powinnam walczyć? Skoro Michał nie potraktował naszej randki poważnie, to może sama powinnam ją olać?  
Wyszłam z łazienki, a potem z restauracji. Szybko zobaczyłam neonowy szyld baru, skierowałam się w jego stronę. Weszłam i uderzył we mnie charakterystyczny zapach dla takiego miejsca, teraz było mi już wszystko jedno, miałam dość i zamierzałam się upić. Znowu.  
Usiadłam na krześle przy barze i zamówiłam sobie kolejkę, a już przy kolejnych zwyczajny barman stał się najprzystojniejszym i najmilszym facetem jakiego kiedykolwiek widziałam. Zaczęłam swój bełkot o tym jak się czuję, jakiego mam beznadziejnego faceta i jak ta flądra się do niego doczepia, a ten cudowny pan z cierpliwością mnie słuchał i częstował kolejnymi kieliszkami. Zamierzałam iść do toalety, ale gdy ześlizgnęłam się z krzesła nie umiałam utrzymać równowagi i potrzebowałam pomocy.  
Po godzinie zaczęłam toczyć swój bełkot w kierunku Marzeny, która przejęła pałeczkę opiekowania się mną od miłego barmana. Obiecałam, że kiedyś się jeszcze spotkamy i mu się odwdzięczę.  
- Ale ja die kce bycz s nim w bogoju, daj bi jagiź inny – wymamrotałam do Marzeny, pamiętam, że spełniła moją prośbę bo leżałam na jakimś innym łóżku. Przedtem perfekcyjny makijaż stał się teraz rozmazaną mazią na mojej twarzy, cudna sukienka, która idealnie leżała teraz była poplamiona i wymiętoszona, a włosy oklapły i były zlepione czymś, czego nie rozpoznawałam.  
***
Obudziłam się z powodu okrutnego słońca, które wypalało mi oczy. Jakiś ogromny młot walił mi w głowę, a pociąg jeździł w tę i z powrotem w stronę mojego przełyku i żołądka. Szybko wstałam i pognałam do toalety zakrywając sobie usta dłonią. Po doprowadzeniu się do porządku w środku, weszłam pod prysznic i zmyłam z siebie mieszankę uczuć wczorajszego wieczoru. Wyszłam i w ręczniku skierowałam się do swojego pokoju, który był tylko piętro niżej. Miałam ogromną nadzieję, że Michał zdradził mnie z tą lafiryndą i właśnie odbywają poranny stosunek pod prysznicem. Zawiodłam się, gdy zobaczyłam go jak ścieli łóżko.  
Bez słowa weszłam do pokoju i zaczęłam się ubierać. Miałam gdzieś to, że się na mnie patrzy.  
- Gdzie byłaś? – zapytał po długiej ciszy.  
Nic.
- Strzeliłaś focha? – chyba się dopiero rozkręcał.  
Ignorowałam go.  
- Znowu się najebałaś i tak zamierzasz spędzić resztę pobytu tutaj? – krzyknął.  
Ha ha ha, chyba bierze przykład ze swojej przyjaciółki, która także wypomina mi to, że się upiłam.  
- I jak w ogóle wczoraj potraktowałaś naszą randkę? Wyszłaś bez słowa i olałaś mnie – wrzasnął.  
Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy, płonęły. Dosłownie widziałam jego złość wymalowaną na jego twarzy.  
- Randkę? – zapytałam spokojnie. – Jaką kurwa randkę? Czy może jestem jakąś idiotką, albo może jestem niedoinformowana, ale nie wiedziałam, że jesteśmy w trójkącie!  
Wyjęłam walizkę spod łóżka.  
- Ja, mój kochany, zachowałam się wczoraj wręcz cudownie zostawiając cię z twoją ukochaną przyjaciółką. Wystroiłam się dla ciebie, myślałam, że spędzimy razem cudowny wieczór, ale nie! Ty wszystko zniszczyłeś! – krzyczałam.  
- Ja? A z jakiej to niby racji? Ja się upiłem kolejny raz z rzędu?! Znowu przeleżysz cały dzień w łóżku?!
- Tak, żebyś mógł zjeżdżać ze swoją kochaną Angelą, wiesz co? Mam świetny pomysł! Weź ją jeszcze zaproś do naszego łóżka, bo widocznie ma jeszcze na to ochotę. Wręcz żałuję, że nie zastałam was razem tutaj, bo to ułatwiłoby o wiele sprawę! – wrzeszczałam wrzucając do walizki wszystkie swoje rzeczy.
- O co ci chodzi? Jaką zdradę? – zmarszczył brwi.  
- Widzę, że widocznie moje zniknięcie przeszkodziło wam w czymś. Strasznie mi przykro, że cudownie się bawiliście w moim towarzystwie, którego zresztą nie zauważaliście! – pobiegłam do łazienki po kosmetyki, a Michał przyszedł tuż za mną.  
- Angela to tylko koleżanka – odparł spokojnie.  
- Och… Nie bredź. Dobrze wiem kim ona chce być dla ciebie, a ty widocznie jej na to pozwalasz. Niestety w tej historii nie ma miejsca dla mnie – głos mi się załamał i poczułam łzy pod powiekami.  
- Ej, nie zostawiasz mnie, prawda? – zapytał chwytając mnie za rękę i przyciągając do siebie.  
Poczułam jego boski zapach, oczy, które tak kochałam patrzyły na mnie błagalnie, a ja miałam ochotę wtulić się w to kochane ciało.  
- Powiedziałam ci co miałam do powiedzenia. Ty sam podjąłeś wybór. Nie masz pojęcia jak się czułam wczoraj i przez kilka ostatnich dni – powiedziałam uwalniając się spod jego rąk, które tak bardzo kochałam.  
- Laura – szepnął.  
Ubrałam kurtkę i buty. Złapałam za walizkę.  
- Nie, proszę! – pobiegł za mną do drzwi.  
Szybko schodziłam po schodach nie czując ciężaru walizki, łzy ciekły mi strumieniami po policzkach, czułam ciężar złamanego serca. Położyłam banknoty w biurze Marzeny za pobyt tutaj, kątem oka dostrzegłam postać Michała. Wybiegłam na dwór i wsiadłam do pierwszego lepszego samochodu, na szczęście był to szofer, który mógł zawieźć mnie na lotnisko.  
Teraz sama, siedząca z tyłu samochodu wreszcie mogłam wypłakać się za te wszystkie czasy, gdy musiałam być twarda i trzymać to w sobie. Nie miałam siły do myślenia o tym co będzie. Póki co tylko żal i płacz.

lovegreatstories

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3240 słów i 17962 znaków.

7 komentarzy

 
  • mysza

    Błagam, żadnego szefa mafii :D

    9 cze 2015

  • mysza

    Kiedy będzie kolejna? :)

    9 cze 2015

  • lovegreatstories

    @mysza Postaram się dziś. ;)

    9 cze 2015

  • malina

    Myślę ,że dla odmiany powinna się teraz związać z jakimś szefem mafii :D

    1 cze 2015

  • lovegreatstories

    @malina Hahahaha! Dziękuję za pomysł :D

    9 cze 2015

  • mysza

    No i z****...Laura zasługuje na kogoś lepszego :)

    1 cze 2015

  • Paulaa

    No i bardzo dobrze gnojowi.  
    O masakra ostatnio zamieniam się w feministke. Ale dobrze mu bo zachował się jak ****k :) Rozdział cudowny ;)

    31 maj 2015

  • Dyzio

    @Paulaa Feministka ? :) No to może zamiast faceta lepiej sobie poszukać fajnej babki ? :D

    31 maj 2015

  • lovegreatstories

    @Paulaa Haha widzę, żę Ci się podoba. ;) Dziękuję ślicznie :*

    31 maj 2015

  • Kikaa

    Nieee! I teraz znowu znikasz

    31 maj 2015

  • lovegreatstories

    @Kikaa Przykro mi ;)

    31 maj 2015

  • Aldona

    No to Michał "dołożył do pieca" :)

    31 maj 2015

  • lovegreatstories

    @Aldona Hahahaha :D

    31 maj 2015

  • Hanka16

    @Aldona Ciekawe czy Michał jak przystało na prawdziwego policyjnego psa dokona właściwej oceny sytuacji ? Może  dojedzie w końcu do wniosku jakie głupstwo popełnił dając się tak łatwo wodzić za nos swojej przyjaciółeczce ,która jak widać koniecznie chce na nim położyć swoją łapę :D  Oj będzie musiał się chłop nieźle postarać żeby odzyskać Laurę :)

    31 maj 2015