Nazajutrz wstałam dość późno, umyłam się i zjadłam śniadanie. Mama wparowała jak zwykle w dobrym humorze do domu i poprosiła mnie o pomoc w domu ciotki, więc chwyciłam kluczyki i razem pojechałyśmy do cioci. Dom był niewielki, wprost idealny dla dwóch osób, wcześniej mieszkał tam też wuj, ale wcześnie umarł i odtąd dom ział pustką i smutkiem. Za jego życia zawsze ogródek tętnił życiem, można było znaleźć w nim pełno kwiatów, warzyw i drzew z owocami. Teraz kiedy mama się tam przeprowadziła była non stop w dobrym humorze, radosna i szczęśliwa, a to było dla mnie najważniejsze. Teraz śmieję się na wspomnienie, kiedy się o tej całej sprawie dowiedziałam. Michał wtedy wyglądał cudownie w kamizelce policji.
- To zajmie tylko chwilunie – oderwała mnie z zamyślenia mama.
- Jasne, nie ma sprawy. Mamy czas.
- Ale przecież musisz się przygotować. Do kogo się wybierasz na tę imprezę? – zapytała, a ja zorientowałam się, że przecież dzisiaj idę do Pauli na sylwestra.
- Pamiętasz tę dziewczynę z liceum w burzy blond loków?
- No coś kojarzę – powiedziała marszcząc brwi.
- Ostatnio się spotkałyśmy i Paula zaprosiła mnie do siebie na imprezę. Pomyślałam, że fajnie by było, więc się zgodziłam. Może spotkam kilka osób z starych czasów.
- To miło z jej strony.
Skręciłam i już byłyśmy na podwórku, przed domem cioci. Teraz dom wyglądał nieco żywiej, ale dalej nie przypominał tego z moich wspomnień.
- W czym konkretnie mam wam pomóc? – zapytałam zamykając drzwi samochodu.
- Małe przemeblowanie i uporządkowanie strychu.
Przywitałam się z ciocią, która w odróżnieniu do domu, wcale się nie zmieniła. Wyglądała tak jak dawniej, siwe włosy ciasno zawinięte w koka, fartuszek i ten sam łańcuszek z krzyżykiem. Od razu zabrałyśmy się do pracy, przy urządzaniu salonu doszło do kilka sprzeczek gdzie co ma stać, ale wkrótce wszystko było gotowe. Wbrew sprzeciwom kobiet poszłam do szafki i wyjęłam z niej nową, bielszą firankę, od razu zrobiło się jaśniej i przyjemniej w pomieszczeniu.
Po kilku minutach i w obliczu westchnień podczas wchodzenia po schodach na strych, zabrałam się do pracy. Ciocia razem z mamą przeglądała wszystkie rzeczy, a ja je układałam. Wbrew pozorom praca szybko minęła, a my, choć całe zakurzone, z uśmiechem wróciłyśmy do kuchni i popijając herbatkę rozmawiałyśmy.
- A ty jakiegoś zięcia masz? – zapytała ciocia spoglądając uważnie w moje oczy.
- Nie, ciociu – odpowiedziałam jej grzecznie. – Na razie nie musisz szykować się na wesele.
- Tak, poza tym jednym – wtrąciła się mama.
- Słucham? – zdziwiłam się.
- Powiedz coś więcej – zachęcała ją ciotka.
- No ten policjant, ten wysoki, umięśniony i przystojny kolega Adama – rzekła mama z figlarnym uśmiechem na twarzy. – Co, myślisz, że jestem ślepa? Przecież widzę jak się na ciebie patrzy.
- Mamo, przecież…
- Policjant? A to ci heca – przerwała mi ciocia. – No, no, no… Bardzo dobry wybór.
- Ale przecież to jeszcze nic nie znaczy – podniosłam głos. – Znając was, zaraz cała wieś, łącznie z księdzem będzie myśleć, że jestem z Michałem, a mało tego, może już planujemy ślub.
- Oj, my się tylko z tobą droczymy, złotko – zakończyła szybko temat ciocia. – A jak ci idzie w szkole?
- Znakomicie, w styczniu egzaminy i koniec – powiedziałam z wyraźną ulgą.
- To dobrze.
Po dopiciu herbaty pojechałam już do domu, w drodze dostałam smsa od Pauli, że impreza zaczyna się od 19, więc miałam jeszcze dużo czasu. Wchodząc do domu postanowiłam się zdrzemnąć, wiedziałam, że czeka mnie długa i pełna wrażeń noc, a zwłaszcza z moją, słabą do alkoholu głową, muszę być pełna sił. Nastawiłam budzik na 17 i poszłam spać. Obudził mnie głośny dźwięk, którego nadzwyczaj nienawidziłam, pościeliłam łóżko i postanowiłam wziąć długą kąpiel przed imprezą. Nalałam wody do wanny, dodałam do niej olejku lawendowego i zagłębiłam się w przyjemnej pianie. Minęła przynajmniej godzina i wyszłam z wanny, zawijając się w ręcznik. Wyszłam z łazienki, bo potrzebowałam szczotki do włosów, którą pewnie zostawiłam w łazience mamy, usłyszałam dzwonek do drzwi, więc po drodze chciałam poinformować Adama, żeby zszedł i otworzył, ale w ich sypialni ujrzałam głęboką pustkę. Zdyszana pobiegłam otworzyć, mokre i poplątane włosy lepiły się do mojej skóry, a miękki ręcznik był moim jedynym nakryciem. Otworzyłam drzwi łapiąc oddech i ujrzałam kuriera, który podał mi paczkę i długopis, abym mogła podpisać pokwitowanie. Paczka pewnie należała do Adama, więc zostawiłam ją na stole w kuchni. Cieszyłam się, że to nikt znajomy, w każdym razie dla takiego kuriera widok kobiet w samym ręczniku musi być normą. Wróciłam do swojego pokoju ze szczotką i zabrałam się do szykowania. Wysuszyłam włosy i zakręciłam je na lokówkę, nie chciałam, żeby mi przeszkadzały, więc związałam je w wysokiego koka. Makijaż musiał pasować w jakiś sposób do sukienki, ale jednocześnie chciałam, żeby był naturalny, więc oczy delikatnie podkreśliłam granatowym cieniem i uznałam, że wyglądam dość dobrze. Ubrałam się w sukienkę, założyłam biżuterię, buty i dobrałam torebkę. Liczyłam, że Adam mnie zawiezie, ale teraz musiałam sobie jakoś sama poradzić, więc zamówiłam taksówkę. Niestety Paula mieszkała mniej więcej w centrum miasta, a do niego mieliśmy niemały kawał drogi. Przeglądałam się w lustrze, mając nadzieje, że wyglądam dość ładnie, ale nie jakbym wybierała się na bal przebierańców. Taksówka przyjechała bardzo szybko, a kilka minut po 19 stałam przy drzwiach domu Pauli. Gospodyni otworzyła mi uśmiechając się, zauważyłam, że świecą jej się oczy, więc musiała już coś wypić.
- No chodź, rozgość się – powiedziała wieszając mój płaszcz na wieszaku.
- Pięknie wyglądasz – rzekłam patrząc się na wysoką blondynkę, w czarnej, obcisłej sukience z beżowymi dodatkami, prezentowała się delikatnie i uroczo.
- Dziękuję, ty też! Chodź, pójdziemy sobie coś łyknąć – odpowiedziała ciągnąc mnie do kuchni.
Wzięłam od niej szklankę z drinkiem i poszłam pozwiedzać dom, kiedy ona witała kolejnych gości.
Weszłam na tył jej domu, które wyglądało cudownie, wszędzie nad głowami wisiały sznury z białymi lampkami, a przy drewnianej altance stała grupa ludzi. Odwróciłam się i usłyszałam swoje imię.
- To naprawdę ty?!
- Słucham? – powiedziałam spoglądając za plecy.
- Laura! O matko, tak dawno się nie widziałyśmy! – stałam i patrzyłam na trzy kobiety, które tylko przypominały mi dziewczyny, z którymi kiedyś imprezowałam.
Kasia, Agnieszka i Magda, moje dawne przyjaciółki z odległych czasów liceum patrzyły teraz na mnie i szeroko otwierały oczy.
- Wyglądasz cudownie!
- Co porabiasz? Słyszałam, że uczysz się za granicą.
- Naprawdę? Świetna sprawa, musisz nam wszystko opowiedzieć – mówiły jedna przez drugą, ciągnąc mnie w stronę salonu.
Usiadłyśmy na kanapie i zaczęłam jej wszystko opowiadać, nie pominęłam także faktu z moją mamą.
- Nie wierzę! Biłaś się z Adamem? – zapytała Kasia, na co potwierdziłam jej skinieniem głową.
- Ale jazda! Długo będziesz w Polsce?
- Wyjeżdżam 3 stycznia, czekają mnie egzaminy, a potem być może wracam.
- Być może? – zmarszczyła brwi Magda. – Jakie być może? Przecież nawet dobrze nie poimprezujemy, a ty już wyjedziesz.
- Może znajdę tam jakąś pracę, wiesz jak jest w Polsce – odpowiedziałam, a uśmiech ciągle nie schodził mi z twarzy.
Dziewczyny opowiadały mi jak ich losy się potoczyły, nawet nie pomyślałabym, że te pięć lat zrobi taką różnicę. Ich historie były jak czytane książki z działu "życiowe”.
Następnie wstałyśmy i poszłyśmy tańczyć, choć nie było zbyt dużo miejsca, bo było strasznie dużo ludzi. Nasza stała trasa odbywała się do kuchni i z powrotem, kiedy niosłyśmy swoje drinki. Po kilku godzinach zdjęłam buty i tańczyłam na boso, a o 12 wyszliśmy na podwórko i wpatrywaliśmy się w pełne kolorowych plam niebo. Po północy impreza rozkręciła się na dobre, zaczęłam wyrywać jakiegoś faceta z ciemną karnacją, a następnie Agnieszka wskoczyła na stół i zaczęła krzyczeć, że to jej najlepszy sylwester od wieków, nie wiedzieć czemu poszłam w jej ślady i chwiejnym krokiem poszłam na podwórko, znalazłam jakieś wolne krzesło i ustawiając je obok Agnieszki stanęłam na nim.
- Kocham Polskę!! – krzyczałam zdzierając sobie cały głos.
Aga zeszła ze stołu podtrzymując się mnie, niestety straciłam równowagę zwalając się na plecy jakiegoś mężczyzny.
- Prze – przepraszam. Ja naprawdę nie ch-chciałam – bełkotałam.
Zeszłam z owego faceta i doznałam szoku kiedy zobaczyłam, że patrzy na mnie Michał.
- Zaraz, ty nie jesteś z Adamem? – zapytałam marszcząc brwi.
- Jak widać nie – powiedział strzepując swoje ubranie ze śniegu.
- Cholera – zaczęło mnie mdlić. – Naprawdę przepraszam.
Pobiegłam do łazienki, wolałam się w niej zamknąć, zanim całe miasto zobaczy, że rzygam na wszystkich dookoła. Po drodze spotkałam Paulę.
- Ej, gdzie jest łazienka? – zapytałam zatykając sobie usta.
- Zaraz na lewo – odpowiedziała wskazując ręką. – Pomóc?
Pokiwałam tylko głową i poszłam w wyznaczonym kierunku. Na szczęście była wolna, więc od razu skierowałam się do muszli, wydalając wszystko co miałam w żołądku. Otarłam buzię wierzchem dłoni i zauważyłam, że mi o wiele lepiej. Umyłam się i poprawiłam makijaż, przeszukałam całą torebkę w poszukiwaniu miętówek, aż w końcu je znalazłam. Wyszłam z toalety i udałam się na parter, chciałam poszukać Michała, żeby go ponownie przeprosić, ale jakiś mądry głos w mojej głowie podpowiedział mi, że lepiej będzie jak zrobię to na trzeźwo.
- Laura, ja cię ta-tak bardzo prze – przepraszam – bełkotała w moją stronę Agnieszka.
- Nie ma sprawy, nic się nie stało – odpowiedziałam jej spokojnie. – Muszę coś przekąsić.
Doszłam do najbliższego stolika i zaczęłam jeść wszystkie rodzaje sałatek jakie tylko tam były. Następnie za namową dziewczyn piłam dalej, aż urwał mi się film.
Obudziłam się z niesamowitym bólem głowy, otworzyłam oczy, a blask padający z okien raził mnie w oczy, ześlizgnęłam się z łóżka i doczołgałam do żaluzji, które natychmiast zasłoniłam. Dostrzegłam teraz paczkę tabletek przeciwbólowych i wodę, wlokłam się do nich jak do zbawienia, wzięłam dwie, wypiłam całą butelkę wody i poszłam spać dalej. Dzięki zasłoniętym roletom spało mi się bardzo dobrze. Około godziny 16 obudził mnie dźwięk telefonu, ale nie byłam w stanie odebrać. Usiadłam na łóżku i pragnęłam sobie przypomnieć jak najwięcej faktów z wczorajszej imprezy, pamiętam do czasu kiedy siedziałam z dziewczynami na podłodze w kuchni i rozlewałyśmy sobie butelkę wódki.
- Jakim cudem dostałam się do domu? – pytałam samą siebie.
Chyba nie istnieje nic gorszego niż urwany film po świetnej imprezie. Postanowiłam wziąć prysznic, to powinno postawić mnie na nogi, wylałam na siebie hektolitry zimnej wody i założyłam tylko szlafrok. Z racji, że mój organizm domagał się wody poszłam do kuchni, gdzie zjadłam kawałek naleśnika i zabrałam z niej dwie butelki wody. Usiadłam na łóżku i oddzwoniłam do Pauli, bo to ona przed chwilą dzwoniła.
- Halo? – usłyszałam ochrypły i zmęczony głos.
- Paula? Cześć, jak się czujesz?
- Jak siedem nieszczęść, a ty?
- Jak milion nieszczęść, chyba rozrywa mi głowę, już nie mówiąc o kacu moralnym, bo nie wiem co się wczoraj działo.
- Serio? Ja pamiętam, że wywaliłaś się na Michała, tego policjanta.
- O matko! Racja! – powoli sobie przypominałam.
- A potem poszłaś chyba wymiotować, z powrotem zaczęłaś pić i z tego co opowiadały mi dziewczyny, to ktoś cię zabrał do domu.
- Jeny, kto?
- Nie wiem, czekaj zapytam dziewczyn – odpowiedziała, a w tle słyszałam jakieś głosy. – Michał.
- Michał? – powtórzyłam, bo myślałam, że to jakaś pomyłka.
- No, tak.
- Okej, wielkie dzięki.
- Pa.
Myślałam, że zapadnę się pod ziemię. Naciągnęłam kołdrę i czułam ogarniający mnie wstyd.
- Jak mogłam doprowadzić się do stanu, w którym ktoś musi wlec mnie do domu? W dodatku nie pamiętam co wtedy robiłam, o Boże! – mówiłam do siebie na głos.
Cały dzień przeleżałam w łóżku, nawet nie widziałam się z Adamem ani Kasią, musiałam doprowadzić się do porządku, żeby mój, zawsze ogarnięty brat mógł na mnie patrzeć, jak na normalnego człowieka.
***********
Zauważyłam, że wiele z Was pisało mi, abym zrobiła coś z wątkiem Laury i Michała, ale ja zapewniam Was, że mam zaplanowane całe opowiadanie i nie chcę niczego przyśpieszać ani zmieniać. Mimo wszystko mam nadzieję, że Wam się podobało. Następna część niebawem.
Pozdrawiam,
Julka.
12 komentarze
Maja
Dodasz nowa jeszcze dzis?
Zniecierpliwiona:)
Dodaj szybciutko proszę
Maja
Dodasz nowa?
aga31
Nie mam co czytaćdodaj cos
Maja
Dodasz dzis nowa czesc?
Mf
Super, ja też nie chce pogoniać ale bym się nie obraziła gdybyś dziś dodała kolejną część
grafoman
Ok nie bedę poganiać ale obiecaj mi jedno: "burn them, lets flame on".
Sybi
Szybko dodawaj kolejną część bo Cię zjem!!!
gonia
Dodasz dziś kolejną część?
Maja
Dodalabys dzisiaj nowa czesc?
gosia;)
Świetne kiedy next?
Madierka
Warto czatować tu po nocy jak się okazało Szczerze w tej części wieje nudą, ale wiem że wynagrodzisz to kolejną bardziej zaskakującą częścią No to niestety teraz będę musiała czekać jakiś tydzień...