Szczęście w nieszczęściu cz. 9

Wstałem o świcie, co było trudne po pobudce w nocy, ale musiałem jakoś wstać, bo Karol, nasz przełożony powiedział nam wczoraj, że mamy stawić na komendzie najwcześniej jak się da. Umówiłem się z Adamem, że mnie podwiezie, więc na miejscu byliśmy około ósmej rano. Właściwie to nie robiliśmy tam niczego nadzwyczajnego, ale w każdej chwili Karol mógł wydać rozkaz i musielibyśmy być przygotowani. Około godziny 10 ogłosił zebranie i podobnie jak wczoraj, zebraliśmy się w sali konferencyjnej.  
- Słuchajcie chłopaki, nie mam zbyt dużo wieści mówiąc ogólnie – wyglądał na zdenerwowanego. - … ale póki co nie musimy brać udziału w żadnej akcji. Umówiłem się z nimi, że jak będą potrzebowali pomocy, to natychmiast wyślę do nich najlepszych z was.  
- A kto to będzie? – przerwał Mirek.
- Właśnie chciałem podać nazwiska – powiedział patrząc na Mirka. – Czyli Krzysiek, Marek, Michał, Andrzej, Adam i ja. Pamiętajcie, że musicie być gotowi w każdej chwili, więc przygotujcie się na nagłe wezwanie. Jestem z nimi w kontakcie i oczywiście będę was o wszystkim informował. To wszystko, możecie się rozejść – zakończył wstając i wyszedł.  
Wszyscy inni poszli w jego ślady i po kolei wychodzili z sali, poczułem wibrację w kieszeni i odebrałem połączenie.  
- Tak, słucham?  
- Michałku, może przyjechałbyś dzisiaj po pracy na obiad? Wkrótce Marzenka wraca do Włoch, a przecież tak dawno nie byliśmy wszyscy razem, w komplecie – żaliła mi się mama.  
- Mamo, nie mogę. Nagła sytuacja, w każdej chwili mogą mnie wezwać – sprzeciwiałem się.
- Ale ja naprawdę proszę, tylko na godzinkę – mówiła nie poddając się.
- Ale… - westchnąłem – Ja nie powinnie…  
- No to cudownie, dzisiaj o 17 przyjedź do nas, mam twoje ulubione danie – powiedziała to pośpiesznie i po chwili usłyszałem tylko trzask słuchawki.  
W sumie to nie mam aż tak daleko do rodziców, więc gdyby był nagły sygnał i gdybym się pospieszył to pewnie bym zdążył – zastanawiałem się w myślach.  
Wyszedłem z sali i udałem się do swojego biurka, musiałem dokończyć kilka spraw, głównie papierkowych. Po godzinie udałem się na przerwę i zjadłem drugie śniadanie, a reszta dnia nie mijała jakoś ciekawie, do czasu gdy nastała pora obiadu u rodziców. Kiedy przyjechałem do domu wziąłem szybki prysznic i przebrałem się w swoje ubrania, potem szybko złapałem kluczyki i popędziłem do rodziców.  
- Znowu nie ma Laury z tobą? – przywitała mnie mama z grymasem.  
- Nie – odpowiedziałem krótko błagając w duchu, żeby mnie nie pytała o nic więcej.  
Sam nie wiem, czy dobrze zrobiłem przedstawiając Laurę jako moją dziewczynę… Nie to, że mi się nie podoba, wręcz przeciwnie, ale po prostu to mnie skazało na wieczne pytania o nią. Choć z drugiej strony jakbym powiedział mamie, że to przyjaciółka to i tak by nie uwierzyła.  
Przywitałem się z tatą i Marzeną, a następnie zabrałem się do jedzenia pierogów. Spożywaliśmy raczej w ciszy ku mojej radości, ale po obiedzie zaczęły się niezręczne pytania, które teraz spadły ze mnie na Marzenę.  
- Och, mamo – westchnęła Marzena na pytanie dlaczego jeszcze nie ma żadnego chłopaka.
- Ale kochanie, popatrz na Michałka, on już ma dziewczynę i jaki jest szczęśliwy. Ta Laura to taka miła dziewczyna, wprost idealna dla naszego maluszka – przysładzała mama.  
- A niby skąd ty wiesz, że ja nie mam chłopaka, co? Może nie chciałam go tutaj przywozić? – zdenerwowała się Marzena, na co tata zainterweniował i temat drugiej połówki się zakończył. Następnie wszyscy usadowiliśmy się na kanapie i oglądaliśmy telewizję, kiedy spostrzegłem która już godzina, szybko zerwałem się, żegnając wszystkich w pośpiechu i wróciłem do domu. Wziąłem szybki prysznic i wskoczyłem do łóżka natychmiast zasypiając.  
__________________________________________________
Następnego dnia obudziłam się dość późną porą, mimo to dalej byłam zaspana i najchętniej położyłabym się i spała do końca dnia. Wzięłam chłodny prysznic, który przynajmniej częściowo mnie rozbudził i zeszłam do kuchni, aby coś zjeść. Podczas czytania gazety usłyszałam dźwięk drzwi i po chwili zauważyłam rozpromienioną mamę w pokoju.  
- Witaj córciu! – krzyknęła w progu.
- Cześć mamo – odpowiedziałam odrywając wzrok od gazety.  
- Jak się masz? Wyspałaś się? – uśmiechała się.
- Niekoniecznie, a ty? – zapytałam przypominając sobie, że mama teraz mieszka u ciotki i momentalnie się ucieszyłam.
- Ja się znakomicie czuję, a jeszcze lepiej mi się spało. W ośrodku łóżka były twarde i niewygodne, a ciocia ma takie miękkie, że można w nich utonąć.  
- Bardzo miło mi to słyszeć – odpowiedziałam wstając i kierując się na kanapę.  
Dopadł mnie totalny leń, miałam ochotę leżeć bez końca przed telewizorem, ale od marzeń oderwał mnie sms, w którym Paula zapytała się mnie co ubieram na sylwestra.
- O mój Boże! Przecież to jutro! – krzyknęłam wbiegając po schodach do pokoju.  
Otworzyłam szafę i przeglądałam są od początku do końca, a potem znowu i znowu. Krytykowałam wszystkie sukienki w myślach, aż doszłam do wniosku, że nie mam nic odpowiedniego. Kiedy się pakowałam, nie brałam pod uwagę, że moja dawna przyjaciółka zaprosi mnie na genialne przyjęcie w sylwestra.  
- Muszę coś sobie kupić! – powiedziałam siedząc na ziemi pośród różnych części garderoby.  
Szybko złapałam kluczyki i pobiegłam do garażu informując Adama, który jadł śniadanie, że zabieram samochód. Pojechałam do najbliższego centrum handlowego i miałam nadzieję, że będą jakieś sukienki na miarę moich oczekiwań, nie tak jak było ze swetrem. Po dwóch godzinach chodzenia po sklepach wreszcie trafiłam na tę idealną, była to granatowa sukienka ze wstawkami z białej koronki. Prezentowała się doskonale, kiedy podczas ruchu jej rozkloszowane fałdy pływały między moimi kolanami.  
- Jest dobrze. Teraz tylko buty i dodatki – pomyślałam.
Natychmiast kupiłam sukienkę i wyruszyłam na dalsze poszukiwania, ale tym razem dodatków. Weszłam do sklepu z biżuterią i kupiłam białą bransoletkę ze srebrną zawieszką, nie chciałam żadnego naszyjnika, bo uważałam, że koronka jest wystarczającym dodatkiem. Buty były tak samo prostym wyborem, jak biżuteria, postawiłam na białe dodatki, więc buty także były tego koloru. Wybrałam zwykłe, niezbyt wysokie szpilki.  
Zadowolona z udanych zakupów pojechałam do domu i wreszcie mogłam odpisać Pauli, że mam w co się ubrać. Kiedy wróciłam do domu mamy już nie było, a ja odczułam straszliwy głód, więc rozpakowałam zakupy i pobiegłam do kuchni. Tym razem rozłożenie się na kanapie nie było pragnieniem, a przymusem, moje nogi błagały o chwilę odpoczynku. Leżałam tak kilka godzin z kubkiem herbaty w ręku i w końcu postanowiłam iść się wykąpać. Przed pójściem do łóżka zajrzałam jeszcze do Krzysia, który już smacznie spał. Chciałam już wziąć z Krzysia przykład, ale nie mogłam zasnąć, więc obejrzałam sobie film, a potem w końcu odpłynęłam.

lovegreatstories

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1341 słów i 7294 znaków.

7 komentarzy

 
  • Kika

    Bedzie dziś coś ? ;D Umilisz ten walentynkowy czas osobie bez drugiej połówki ? :)

    14 lut 2015

  • Maja

    Dodasz dzis nowa czesc?

    13 lut 2015

  • grafoman

    Przyjaciolki to  na ogół nic dobrego. Zbliż do siebie bohaterów. Zobacz że nikt nie myśli o drugiej stronie jak by byli zupełnie obcy - a watek ze szkołą w Austrii tym bardziej ich od siebie oddali.

    13 lut 2015

  • Lula

    a kiedy bedzie watek Laury z Michalem ?

    13 lut 2015

  • Kika

    Kiedy kolejna część? :) Lubie to opowiadanko ! <3

    13 lut 2015

  • Aldona21

    Rozwiń proszę w jakiś sposób relację między Laurą a Michałem bo trochę powiało jakby nudą ... jakoś tak nijako zrobiło się pomiędzy nimi. Chyba ,że planujesz całkiem inny rozwój sytuacji  np. wkroczenie do akcji całkiem nowych postaci.

    12 lut 2015

  • Szalonaa

    Cudne <3 czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy ;)  
    ps: Kiedy można spodziewać się kolejnej części? ;)

    12 lut 2015