SPÓŹNIALSKA CZ.2

Ustawiłam sobie budzik tak jak radziła Kasia na 5 rano, bo podobno ludzie i tak już są pod drzwiami szkoły i tylko czekają aż ktoś otworzy. Naprawdę nie rozumiem po co tyle zamieszana. Uszykowałam sobie ubranie, czarne rurki, do tego czarny top w serek, dżinsowa kurtka, trampki i torba. Nie mogłam zasnąć więc do 2 oglądałam jakieś durne seriale. Kiedy się obudziłam była 8 SERIO? Znów to samo. Szybko się ubieram i ledwo uchodzę z życiem śpiesząc się bo, zresztą po co się spieszę i tak nic ciekawego nie zostało. Wchodzę na uczelnie, przed tablicą spokojnie, ale widać że była tu walka, niczym w jak w dżungli o przetrwanie. Mimowolnie na to skojarzenie się uśmiechnęłam, podchodzę sobie spokojnie do tablicy i zamieram chyba na 5 minut. Nie to nie możliwe nie ma nigdzie miejsc, czyli to koniec mojej nauki, przeleciałam wszystkie listy chyba z 10 razy JEST jedno miejsce nawet nie wiem na co się zapisuje zaraz przeczytam. Udało się nadal walczę o przyszłość. To teraz muszę wiedzieć na co się zapisałam, moje oczy wyskoczyły CO boks? Ja nie lubię sportu, co zresztą widać. Na liście są sami chłopacy, będą tylko prężyć muskuły i tak jak bufon pokazywać swoją inteligencję. Prowadzi je jakiś doktor, czy on ma doktorat z boksu? Pewnie jakiś stary dziadek, z brzuchem wielkości balona i z fajką w ustach. Po prostu żyć nie umierać.  
-Ania i jak na co się zapisałaś
-Lepiej nie pytaj a wy?
-My na to co chcieliśmy, no mów, nie widzieliśmy cię rano
-Bo nie było mnie rano spóźniłam się jak zawsze. Na boks, nie śmiejcie się  
-Wiesz z tego co słyszałem, trening zaczął się jakieś 40 minut temu- wytłumaczyli mi jak dojść na sale i pobiegłam ile miałam sił w nogach.
Na sale było normalnym tempem 20 minut ja pokonałam ten dystans w 8 co jest dla mnie szokiem, żeby wejść na sale, trzeba przekroczyć stopień, którego ja nie zauważyłam i z gracją słonia upadłam jak długa. Świetnie, słyszę jak się wszyscy śmieją, szybko się podnoszę i wyskok unoszę głowę
-Co idioci, tylko ze słabszych się umiecie śmiać? Oh… przepraszam wy nie rozumiecie co mówię, bo zamiast mózgu macie siłownie.  
-Dość tego świeżaku, może i u profesora Rogowca możesz sobie na to pozwolić u mnie jednak nie- o, nie znam ten głos, a chociaż rozpoznaję- na co czekasz, na ławkę nie będziesz mi ćwiczyła w dżinsach- odwróciłam się w stronę głosu
-To ty, dlaczego mi nie powiedziałeś kim jesteś?
-Nie czułem takiej potrzeby, dobra chłopacy biegamy, a ty świeżaku nie zapomnij następnym razem stroju, nie lubię jak ktoś mnie nie słucha.
Chłopacy zaczęli biegać w kółku, a Marcin usiadł obok mnie
-A jednak, nie posłuchałaś mnie i zostało co zostało
-Mówiłam, że najlepszego nikt nie bierze
-Ty wiesz co powiedzieć.
-Taka już jestem.- wzruszyłam ramionami i patrzyłam jak biegają.
Po 2 godzinach trening się skończył, ja nie ćwiczyłam, ale to nie znaczy że nie siedziałam, Marcin cały czas coś ode mnie chciał. Chłopacy się pożegnali i wychodzili, ja też szłam do wyjścia. Z niektórymi porozmawiałam są nawet spoko tylko jeden typowy mięśniak nie może chyba mnie przeboleć zresztą ja jego też.
-Świeżaku, zostań
-Przestań mnie tak nazywać, nie lubię tego
-Chodź, mam coś dla ciebie-podążam za nim do pomieszczenia w którym są różne przyrządy do ćwiczeń, biurko, dwa krzesła, jakaś szafka i mała apteczka Marcin wyciąga z torby jakieś kartki
-Masz, mówiłem, że ci przyniosę ten test.- jestem w szoku, myślałam że zapomniał, albo miał to być tekst żeby zagadać
-Dziękuję…..Marcin?
-Tak, świeżaku?
-Jak mam do ciebie mówić, bo….  
-Tak jak mówisz jest dobrze, a teraz uciekaj na zajęcia
-ok, pa- i już mnie nie ma.
Kiedy idę na zajęcia, zastanawiam się ile Marcin ma lat, przecież jest doktorem. Teraz zajęcia będzie prowadzić jakaś kobieta w średnim wieku, na pierwszy rzut oka spoko kobieta, siadam obok Kasi i Franka. Po dwóch godzinach skończył się wykład, bardzo mi się spodobały, niektóre osoby przykleiły mi już łatkę bezczelnej, mówiącej co jej ślina na język przyniesie.  
Mamy jakieś 15 minut do kolejnych zajęć, tym razem z bufonem, nie mam ochoty brać udziału w tych zajęciach, ale muszę. Wchodzimy do Sali ja na końcu, bardzo, ale to bardzo powoli, wczoraj pokazał jaki jest. Jest jedynym wykładowcą, który zamyka drzwi za studentami.
-Czego tu szukasz?
-Na pewno nie wczorajszego dnia.
-Nie jesteś na mojej liście studentów
-Myślałam, że to uczelnia robi listę i nie wybiera kto i kiedy z niej jest wykreślony
-To…. To- nie wiedział co powiedzieć
-Ale coś panu profesorku powiem, nawet gdyby ktoś mi płacił nie chciałabym chodzić na te zajęcia. Do widzenia.  
Zajęcia będą trwać jakieś 2 godziny, czyli ja mam wolne, wystarczy że będę tylko na ćwiczeniach i testach. Co za debil nawet nie wiedział jak mi odpowiedzieć, a podobno taki wielce uczony. Siadam na parapecie, który został moim „przyjacielem” kiedy są zajęcia z bufonem. Wyciągam telefon z torby, słuchawki,  włączam muzykę i przy okazji jestem w Internecie i przeglądam różne strony. Nagle czuje że ktoś wyrywa mi słuchawki z uszu.
-Znów to samo świeżaku?- znów Marcin, wystarczy że widzę go raz dziennie, nie co 5 minut
-Znów ty?, nie prowadzisz żadnych zajęć?
- Zaczynam za 2 godziny, a ty co, powinnaś być na zajęciach i jeżeli zgaduję to u twojego ulubionego profesora- w czasie kiedy to mówił usiadł obok mnie na parapecie.
-Skreślił mnie ze swojej listy, ale kiedy mu powiedziałam że to uczelnia robi listę, a nie on swoją prywatną nie wiedział co powiedzieć. Zresztą nie chce chodzić na te zajęcia.
-Wiedziałem świeżaku, będą z tobą problemy, charakterek to ty masz,mam nadzieję że ci nie podpadłem?-
-Spokojnie  
-Słuchaj jutro trening jest po waszych zajęciach, na spokojnie o 18, przygotuj się, a nie tak jak dzisiaj.
-Ok
-Powiedz mi dlaczego zapisałaś się na boks?
-Bo spóźniłam się i tylko tam było miejsce
-Spóźniłaś się? Godzinę. mam nadzieję że to było ostatni raz na jakiekolwiek zajęcia, bo jak nie to sam będę cię budził.
-Mam się bać doktorku?
-Nie przeginaj, ja w twoim wieku też nie byłem grzeczny, ale teraz to ja jestem po drugiej stronie i wiem że to nie jest przyjemne- Rozmawialiśmy nie wiem  jak długo, bo z Sali zaczęli wychodzić studenci, pytał się dlaczego takie studia, co chcę potem robić i o inne mniej lub bardziej ciekawe sprawy.  
-na razie Świeżaku
-Pa doktorku.
Zuza i Franek podeszli do mnie. Dali mi notatki i zrelacjonowali mi zachowanie bufona, przebieg wykładu, podali m listę książek i że mogę się spodziewać testu.
-Teraz jak już wszystko wiesz powiedz co chciał od ciebie doktor ciacho?
-Do niego chodzę na boks i ogólnie mówił, że trening jest przełożony na inną godzinę i mam się już nie spóźniać na zajęcia.
-Może on cię nauczy jak się nie spóźniać?
-Tak ,jak budzik nie daje rady to tym bardziej kary na treningu.

I jak? Łapki w górę i komentarze co sądzicie??:):):):)

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1319 słów i 7202 znaków.

3 komentarze

 
  • Olifffka<3

    Super:D

    28 wrz 2016

  • aniaaa

    Super, już nie mogę się doczekać kolejnej części :-)

    28 wrz 2016

  • cukiereczek1

    Czekam na kolejną. :) :*

    27 wrz 2016