SPÓŹNIALSKA CZ.19

Dziekan, to znaczy Antek, kazał mi tak do siebie mówić opowiedział mi historię swojej miłości, nie wiedziałam że tak to się skończyło, powiedział że kiedyś nas zaprosi na kolację i będę miała okazję poznać jego żonę, w sumie to jestem ciekawa jak ona sobie z tym wszystkim radziła, bo była w takiej samej sytuacji co ja teraz. Kocham Marcina, pierścionek jako dowód jego miłości jest dla mnie bezcenny. Nie ma teraz chyba rzeczy, która jest w stanie mi to wszystko zastąpić. Po śniadaniu wzięliśmy prysznic i pojechaliśmy do mnie żebym mogła się przebrać. Kiedy się przebrałam pojechaliśmy do mamy Marcina i powiedzieliśmy jej o nowej nowinie. Raczej  nie była zdziwiona, bo przecież pomagałam Marcinowi wybrać pierścionek. Jednak pogratulowała mi i cieszyła się naszym szczęściem. Mieliśmy pojechać do moich rodziców.
-Nie chcę
-Nie interesuje mnie czy chcesz czy nie, to są twoi rodzice, pogodziliście się, chyba chciałabyś żeby twoja córka lub syn powiedział ci że ma zamiar wyjść  za mąż.
-no tak, ale
-nie ma żadnego ale, oni nie muszą tego zaakceptować, nie potrzebuję ich błogosławieństwa, ale chcę bez wyrzutów sumienia wziąć z tobą ślub
-Dobrze-
W ciszy pojechaliśmy pod blok moich rodziców, niechętnie wyszłam z samochodu, spletliśmy palce  i podążyłam za Marcinem. Nie chciałam iść bo moi rodzice i tak już powiedzieli co myślą o moim związku, a raczej co zrobią, pewnie znów powiedzą że wszyscy się dowiedzą, ale teraz i tak to już bez znaczenia.  Weszliśmy po schodach do mieszkania i Marcin zapukał po kilku sekundach w drzwiach stanęłam moja mama
-dzień dobry
-dzień dobry, witaj kochanie, co robisz tu z tym panem? Wyraźnie powiedzieliśmy ci żebyś się z nim nie spotykała
-Czy możemy porozmawiać  w środku mamo? Nie chcę zrobić scen
-dobrze- poszliśmy za moją mamą do kuchni, cały czas trzymałam Marcina za rękę- puść go-zwróciła się do Marcina- pan taki uczony, a za grosz rozumu, to dziecko, nie wiem jak udało się jej zawrócić panu w głowie, ale myślę że nie potrwa to długo
-Myślę że na pani męża i pani nieszczęście potrwa to bardzo długo, oświadczyłem się pani córce i planuję wziąć  z nią ślub, a w przyszłości mam nadzieję niedługiej założyć rodzinę z co najmniej 3 dzieci, Ania miała rację mogliśmy tu nie przyjeżdżać- zwrócił się do mnie- chodź kochanie, naprawdę żałuję że cię nie posłuchałem.  
Wyszliśmy z bloku i skierowaliśmy się w stronę samochodu, chciało mi się płakać, przecież moi rodzice zabraniają mi być szczęśliwą, cieszę się że już z nimi nie mieszkam. Ruszył w stronę mieszkania. Weszliśmy do mieszkania, zdjęłam kurtkę i usiadłam na kanapie, a łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach.
-hej, świeżak, nie płacz, nie ma sensu, twoi rodzice kiedyś zrozumieją jaki skarb stracili, ale to ja będę się cieszyć bo ten skarb należy do mnie i tyko do mnie- uśmiechnęłam się i przytaknęłam głową. Usiadł obok mnie, a ja  położyłam jedną dłoń na jego udzie, a drugą objęłam twarz i pocałowałam go
-Chyba wiesz czego chcę?
-Nie musisz dwa razy pytać- wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni, w jego ramionach zapominam o wszystkich smutkach i problemach,  
Około godziny 19 wzięliśmy razem prysznic i szykowaliśmy się na imprezę, byliśmy tak umówieni z Mikołajem i jego nową dziewczyną, znam go krótko, ale miał tyle dziewczyn że nie wiem nawet jak co druga miała na imię. Postanowiliśmy zamówić taksówkę, bo Marcin chciał wypić, zresztą wcale mu tego nie chciałam zabraniać. Po kilku minutach czekaliśmy na taksówkę. Po około 20 minutach staliśmy przed klubem w towarzystwie Mikołaja i jego dziewczyny Julia, ciekawe ile z nim będzie jeszcze zanim wsiedliśmy do taksówki robiłam z Marcinem zakład kiedy się rozejdą mam nadzieję że wygram. Wyglądała na sympatyczną i była zupełnym przeciwieństwem jego poprzednich dziewczyn, może w końcu Mikołaj się zmienił.  
-myślisz że oni na poważnie?- szepnęłam do Marcina
-Nie wiem, ale ładnie razem wyglądają
-Właśnie, dlatego liczę na wygraną, może będzie z nią dłużej niż trzy dni
-Może, ale ja też chcę wygrać, wydaje się miła, ale nie znamy jej  
Weszliśmy do klubu i skierowaliśmy się w stronę baru, od razu zamówiliśmy po piwie, Mikołaj wiedział że już oficjalnie z Marcinem jesteśmy razem. Po wypiciu poszłam do Łukasza i się z nim przywitałam, podziękowałam za to że pilnował mojego mieszkania i powiedziałam że wracam za tydzień.
-Gdzie byłaś?-  
-Poszłam do Łukasza, DJ-a, pracujemy razem byłam się przywitać i pochwalić moim ukochanym narzeczonym- pocałowałam go
-Gołąbeczki, takie miłosne sceny to w domu,  
-Mikołaj, ty weź przestań lepiej powiedz mi jakie masz zamiary wobec tej dziewczyny, bo ją polubiłam- może lepiej będzie jeżeli nie powiem mu o zakładzie
-Powiem ci, ale musisz ze mną zatańczyć- zgodziłam się przytaknięciem  
Poszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć, całkowicie poddałam się muzyce. Nie myślałam o niczym, zapomniałam o Juli, Mikołaju, moich rodzicach, dziekanie i wszystkich osobach, które w moim życiu wprowadzają zamieszanie. Kiedy otworzyłam oczy uświadomiłam sobie że Mikołaja już przy mnie nie ma, ale poczułam że ktoś dotykam mnie od tyłu i przyciąga do siebie. Nie spodobało mi się to, kiedy ja starałam się odsunąć, on jeszcze bardziej mnie przyciągał. W końcu poczułam szarpnięcie i była uwolniona. Marcin stał nad jak się okazało Olkiem on jest jakiś chory nie rozumie nie, a ludzie przestali tańczyć i patrzyli się co będzie dalej. Kilka osób krzyknęło: EJ, to przecież nasz doktorek.  
Marcin był wściekły, chwycił mnie za rękę i pociągną w stronę wyjścia. W ciszy stałam przed klubem i czekałam na jego wybuch, nie wiem co mam zrobić, bo niby jak mam go uspokoić, widział przecież że próbowałam się wyrwać temu świrowi. Marcin nic nie mówił tylko chodził w tą i z powrotem.  
-Marcin, możemy wrócić do domu?
-tak, dlaczego nie uświadomiłem sobie tego jaki z niego świr? Od początku go nie lubiłem, wydawał się za idealny, no i proszę okazało się że jak na coś się uprze to dąży do osiągnięcia celu na wszystkie możliwe sposoby. Dosiadł się do mnie przy barze i zagroził że jak z tobą nie zerwę to powie o wszystkim dziekanowi
-Dlatego przyszedł do mnie jak tańczyłam?
-Tak
-To świr może trzeba zgłosić to na policję, wiesz teraz są groźby, ale za miesiąc może  być coś dużo gorszego, a ja nie chcę żebyś miał problemy- podeszłam do niego i się przytuliła, odwzajemnił uścisk
-chcesz się przejść czy czekamy na taksówkę?
-idziemy? I tak jest ciemno, a pewnie dług byśmy musieli czekać
-ok, idziemy



I jak? Łapki w górę i komentarze :):):):)):

blogerka

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1307 słów i 6968 znaków.

5 komentarzy

 
  • Misiaa14

    *-* :*

    16 paź 2016

  • blogerka

    @Misiaa14 :)

    16 paź 2016

  • Koteczka

    Jak się cieszę z tej części. Nawet nie wiem dlaczego :)

    13 paź 2016

  • blogerka

    @Koteczka też się cieszę że Ty się cieszysz :P

    13 paź 2016

  • cukiereczek1

    Rewelacyjna część czekam na kolejną z niecierpliwością  :*  
    Dodaj coś szybko  :*

    13 paź 2016

  • blogerka

    @cukiereczek1 dzięki :)

    13 paź 2016

  • Wowo

    Kiedy dodasz następną część?

    13 paź 2016

  • blogerka

    @Wowo w sobotę bo jutro mnie nie ma

    13 paź 2016

  • ansik

    git, czekam na więcej

    13 paź 2016

  • blogerka

    @ansik :)

    13 paź 2016