___________________
Nadawca: Gabryś
Data: 31.12.11 13:11
Treść: Zdumiewające.. nie tak dawno od Ciebie wyszedłem, a już tęsknie jak cholera. Jak Ty to robisz?! Nie wytrzymam do 19, to zbrodnia, że muszę tyle czasu bez Ciebie wytrzymać :( Że też musieliście sobie wymyślić sylwestra paręnaście kilometrów za miastem -.- i tak Cię kocham! W sumie więcej czasu z Tobą sam na sam
Odpisuję na oba smsy i chyba nie muszę mówić kto dostał najbardziej czułego. Ula, nasza guru imprez i innych wszystkich wydarzeń dostała propozycję zorganizowania sylwestra w uroczym miejscu za miastem i udało jej się wywalczyć paręnaście wejściówek dla najbliższych przyjaciół. Dziewczęta domagają się słodkiego więc wynurzam się z kuchni i przerywam cieszenie się jak głupi do… telefonu. Zgodnie z obietnicą przypominam dziewczynom wszystkie szczegóły dotyczące sylwestra i wygodnie rozsiadam się obserwując jak chwalą się swoimi sukienkami.
- Ależ oni się kochają, co nie? – kontynuuje Marta wcześniejszą ich rozmowę, której się nie przysłuchiwałem.
- Para idealna. Nawet paru godzin nie umieją bez siebie wytrzymać – stwierdza Samanta.
- Też bym chciała mieć takiego Gabriela – wzdycha Patrycja.
- Ej! – ożywiam się, bo uświadamiam sobie, że mówią o mnie. – Wara od mojego faceta – mówię uderzając pięściami w klatkę piersiową.
- A co z tym twoim Gusto? – pyta Magda.
- Srusto, a nie Gusto. Nie odzywa się od trzech dni – Patrycja jest niepocieszona.
- Rozmyśla jak dotrzeć do twojego serca – Samantę rozpiera energia.
- Jest na to sposób. Niech się w końcu ze mną umówi, bo tak tylko gada i gada, a kroków żadnych.
- Jak każdy facet – zajada się cukierkami Marta.
- Ej! – ożywiam się znowu, tym razem w żartach.
Czas leci, a dziewczyny okropnie się ociągają. Męczą mnie bym pomógł im z tym i tym, a sam się jeszcze muszę odpowiednio ubrać. Jestem wdzięczny Michałowi, że zawiezie wszystkie dziewczyny, a ja z Gabrielem będę mógł pojechać sam. Zamierzaliśmy tam przenocować i następnego dnia wrócić.
- Mówię wam, Tomuś to taki dzikus, że ah! – chwali się Samanta gdy siostra usiłuje wybrać mi koszulę.
- Michał też – wyznaje nieśmiało Magda.
- Siostro, macie to za sobą, a ty dopiero teraz o tym mówisz?! – niedowierza rudowłosa.
- Nie jestem aż taka prawdomówna jak ty!
- To czekaj, czekaj. Wychodzi na to, że nasza Pati jest tu jedyną dziewicą.
- Spadajcie. Mi tam się nie śpieszy.
- Wstydź się! Żeby oto ten tu mężczyzna – wskazuje na mnie – stracił to przed tobą… – żartuje ze mnie siostra, a reszta zanosi się od śmiechu.
- Bardzo śmieszne. Co to, dzień żartowania z Maćków? – oburzam się.
- Tylko z tych najukochańszych!
Michał z Gabrielem przyjeżdżają niemal jednocześnie. Gabriel był szybszy, ha! Michał zabiera dziewczyny, a ja na szybko wkładam do siatki ulubione chrupki Łobuza, jego ukochaną kość i zawozimy go do babci Gabriela, która sylwestra spędzi razem z koleżaneczkami w domu. O ile mi wiadomo jego rodzice spędzali sylwestra z Iwoną i jej znajomymi. Żegnam się z Łobuzem, a babcia życzy nam udanej zabawy. Cholera, mówię o niej już jak o swojej babci. Gabriel cały promienieje i bardzo seksownie mu w tej białej koszuli i czarnej koszulce. Gdy prowadzi nie mogę się powstrzymać i przeczesuje jego pięknie pachnące włosy. Mam ochotę zanurzyć w nich nos, ale nie chcę doprowadzić do żadnego wypadku samochodowego. Przyglądam mu się. Jest tak bardzo uroczy gdy jest na czymś skoncentrowany. Zresztą zawsze jest uroczy. Żywię do niego bardzo silne uczucia. Kocham go. Kocham ponad wszystko. Tak bardzo, że bez zastanowienia oddałbym za niego swoje życie. Czuję, że on też. Chcę z nim zamieszkać po maturze i chcę z nim być już do końca swoich dni. Tylko tyle chcę.
- O czym myślisz? – zerka na mnie.
- O tobie – uśmiecham się.
- I co tam sobie takiego o mnie myślisz?
- Że jesteś uroczy gdy prowadzisz, że oddałbym za ciebie życie, wskoczył za tobą w ogień, że chcę z tobą zamieszkać i być do końca życia – rumienię się jak diabli jednocześnie dziwiąc się samemu sobie, że z taką swobodą mu o tym wszystkim mówię. Uśmiecha się od ucha do ucha.
- Musisz częściej mówić mi co myślisz. Nie raz zastanawiam się o czym tam sobie myślisz – mówi po czym na chwile milknie – widzisz… Chcę dokładnie tego samego co ty. Czuję się jakbyśmy znali się już z dobre dwadzieścia lat. Co dzień coraz bardziej cię kocham dziwiąc się samemu sobie, że da się jeszcze bardziej – wyznaje, a ja powoli się do niego przybliżam by ucałować go w policzek, nie chcę mu przerywać ostrożnej jazdy.
- Czyli nie mówisz nie na zamieszkanie razem? – odważam się po chwili.
- W sumie, to i tak już razem pomieszkujemy. Maćku, marzę o tym – wyznaje, a ja czuję, że zaraz wybuchnę z radości.
- Musisz częściej mówić mi o swoich marzeniach – mówię okazując mu cała radość wywołaną jego słowami, jednocześnie zwracając się do niego w ten sam sposób co on do mnie odnośnie moich myśli.
Obserwuję zza okna polne drogi jednocześnie zastanawiając się gdzie do cholery Ula nas wyciągnęła. Znaki drogowe mówią, że do danego miejsca zostało nam dziesięć kilometrów. Siedzę przeszczęśliwy ciągle obserwując skoncentrowaną minę Gabriela. Co jakiś czas spogląda na mnie i uśmiecha się by zaraz znów pilnować się drogi. Świeży kierowca, prawo jazdy jeszcze ciepłe i to dobry znak – ta jego czujność. W radiu rozbrzmiewa "Kocham cię kochanie moje" zespołu Maanam, a Gabriel chętnie się do nich przyłącza we słowach. Fałszuje, ale wiem, że wszystkie słowa przez niego wyśpiewane były w stu procentach prawdziwe. Nagle się zatrzymujemy, a Gabriel przeklina.
- Kurwa, zapomniałem zatankować – mówi niedowierzając.
- Ale się nie denerwuj – chwytam go za rękę, a cała sytuacja mnie rozśmiesza. Po chwili i on się chichra.
Chodzę dookoła próbując znaleźć sygnał w moim telefonie. Niestety ta misja kończy się niepowodzeniem. Gabriel zgasił samochód i siedzi na masce auta zastanawiając się jak mógł zapomnieć zatankować. Jest ciemno, ale nie chłodno. Przed nami, koło nas i dookoła nas znajdowały się tylko pola. Zdecydowaliśmy, że poczekamy tu z nadzieją, że jakiś samochód się zatrzyma.
- No to ładny sylwester sprawiłem – mówi przepraszająco wskazując na jego zegarek, jest dziesięć po dziesiątej.
- Nie zimno ci? – obejmuję go przysuwając się do niego na masce auta.
- Jak powiem, że cholernie, to mocno mnie przytulisz? – pyta rozbawiony, a ja wedle jego życzenia jeszcze mocniej go ściskam.
- Lepiej?
- O wiele lepiej – mówi głaszcząc mnie po głowie.
Po chwili Gabriel wstaje i wsiada do samochodu. Odpala go, włącza światła oświetlając zadupie, na którym się znaleźliśmy i radio. Przyglądam się terenowi i stwierdzam, że na takie znowu zadupie nie wyglądało. W radiu dziennikarz wita się ze swoimi słuchaczami, ale nie jest chyba zadowolony ze sposobu w jaki spędza sylwestra, a mianowicie w pracy. Gabriel wysiada i podchodzi do mnie.
- Podaruje mi pan jeden taniec? – pochyla się nade mną i wyciąga swoją dłoń okrytą rękawiczką.
- Tylko jeden? Zamierzam przetańczyć całą noc – ześlizguję się z maski i podaję mu rękę.
Tańczymy na poboczu drogi, przez którą nic nie przejeżdża w świetle reflektorów. Nie chcę się z nim rozstawać, a ten sylwester okazuje się być moim ulubionym… Spędzamy czas tylko ze sobą. Z dala od innych. Tylko my. Zadupie z pięknymi polami wokół siebie okazało się naszą bezludną wyspą. Rozkoszujemy się sobą przy audycji z polskimi sylwestrowymi hitami. Ani trochę nie jest mi zimno. On tu jest. Moje prywatne ogrzewanie. Przenośny piecyk. Przy szybszych piosenkach stale się wygłupiamy i mamy z tego niezłą frajdę. Mógłbym przysiąść, że nasz śmiech słychać było nawet gdzieś we Wrocławiu gdzie zapewne odbywał się sylwester w telewizji.
Przypominam sobie, że nie jechaliśmy na imprezę sylwestrową z pustymi rękami. Gdy do bagażnika wsadzałem karmę dla Łobuza, to wkładałem do niego również siatkę z wielką butlą szampana, bo Ula przestrzegała, że tamtejszy na miejscu jest okropny i nie można było go odwołać przez obowiązującą umowę, karton z fajerwerkami i paczkę zapałek. Pod kocem, za skrzynką z narzędziami znajduję paczkę z ciastkami prosto z Tesco.
- Ah, tam były – śmieje się Gabriel gdy pokazuję mu opakowanie ciastek.
Przez chwilę mocuję się z butelką szampana, ale w końcu z nią wygrywam. Korek od butelki pofrunął daleko ode mnie świętować sylwestra według swojego uznania, a ja dumny uśmiecham się do mojego ukochanego z miną typu "mówiłem, że mi się uda". Siadamy z powrotem na maskę.
- Z rok temu w życiu bym nie powiedział, że będzie nas łączyło takie uczucie. Zawsze dyskretnie do ciebie wzdychałem, ale nigdy nie miałem odwagi, wiesz, postawić odpowiednich kroków – mówi popijając płyn z butelki i wręcza mi ją.
- Dokładnie to samo tutaj. Czekaj, czekaj. Rok mówisz? – pytam zaciekawiony popijając z butelki.
- A widzisz, nigdy w sumie o tym nie rozmawialiśmy. Zawsze uwielbiałem ten twój śmiech i szeroki uśmiech na twarzy. Zauroczyłem się coś koło lutego jak razem robiliśmy ten projekt no.. z historii. Domyślałem się, że jesteś taki ja, ale cykałem się – wyznaje wskazując bym podał mu butelkę.
- Jakby to powiedzieć… Od czasu tego projektu też coś poczułem, ale było to dla mnie nierealne. Nie wyglądałeś na takiego, który byłby mną zainteresowany, o. W lato gdy spotkaliśmy się na plaży, to wszystko wróciło – wręcza mi butelkę – potem ten wyjazd – wyznaję przypominając sobie jego prośbę do Uli.
- Dobra, o tym też ci powiem. Przez kilka dni prosiłem Ulę by umieściła mnie w pokoju z tobą. Musiałem jej umyć i wypolerować samochód – szeroko się uśmiecha na samo wspomnienie.
- O tym akurat wiem. Nie, nie, Ula się nie wygadała. Samanta doradziła mi, że jak chcę się do ciebie zbliżyć, to idealnym do tego powodem byłby wspólny pokój. Tego samego dnia wariatka podpatrzała, że ma listę tych pokoi i tego wszystkiego w laptopie, który miała ze sobą na przerwie. Wymyśliła, że jakoś ją od niego odciągnie, a ja pozmieniam pary do pokoi. Miała wtedy tyle na głowie, że pewnie by się nie połapała. Poleciała razem z Patrycja do niej i nagadały jej, że w jej aucie alarm się tentego i ktoś się wokół niego kręcił. Obiecałem jej z Magdą, że popilnujemy laptopa, a ona poleciała z nimi – zerkam na niego i widzę szeroki uśmiech zadowolenia – no i patrzę na listę, a tam już byliśmy dobrani w parę. Myślę, to na co ta szopka aż zobaczyłem notatkę Uli, żeby umieścić mnie z tobą w jednym pokoju na twoją prośbę. Nawet nie wiesz jakiego szoku doznałem – śmieję się, a on mnie całuje. Butelka z szampanem nie jest nawet w jednej trzeciej opróżniona, ciąży mi więc daję mu ją.
- I to jest właśnie ironia losu. Obojga nas ciągnie do siebie, a sami sobie stwarzamy przeszkody. Ważne, że dziś jesteśmy tu. Razem. Na zawsze – mówi biorąc łyk i z powrotem wręczając mi butelkę.
- Na zawsze – popijam płyn i odstawiam butelkę na ziemię. Przytulam się do niego i zapinam go pod szyją by się nie rozchorował.
Gabriel szuka czegoś w bagażniku. Towarzyszę mu. Znajduje to co szukał i łapię mnie za rękę prowadząc w stronę jednego z wielu drzew wokół drogi. W końcu dostrzegam co trzymał w dłoni – scyzoryk. Zaczął wystrugiwać w pniu drzewa nasze inicjały. Dość ładnie wyszło mu G.H + M.W = <3.
- To już chyba czas – zwraca moją uwagę na swój zegarek, który pokazywał za pięć dwunastą.
Wyciągam pudełko z fajerwerkami z bagażnika samochodu. Wbijamy je w świeży śnieg z nadzieją, że wystrzelą. Gdzieś z daleka już słychać pojedyncze strzały fajerwerków, ale nie jestem w stanie ich zobaczyć. Biedny Łobuz, mam nadzieję, że nie będzie się bał. Gabriel po kolei odpada wszystkie fajerwerki, które wbiliśmy i odsuwamy się od razu wpadając sobie w ramiona.
- Za nowy rok – mówię i całuję go.
Fajerwerki wystrzelają, a my kołyszemy się i namiętnie się całujemy. Na chwile przerywamy by spojrzeć w niebo. Fajerwerki kolejno wyfruwają w powietrze, tworząc piękną mieszankę kolorów na czarnym niebie. Z oddali i widać i słychać inne fajerwerki. Mocno się obejmujemy. Tak mi dobrze.
***
Gdy jesteś maturzystą, czas szybko leci. Gdy jesteś okropnie zakochanym maturzystą, nie chce ci się uczyć, tylko przebywać ze swoją połówką czas leci jeszcze szybciej. Zostały już tylko dwa tygodnie do ostatecznego starcia. Starcia z rywalem zwanym maturą. Zamierzam walczyć do upadłego, do ostatniej kropli potu, krwi i łez mając nadzieję, że to ja będę świętował wygraną z nią, a nie ona ze mną. Jestem niemal pewny, że uda zdać mi się to cholerstwo. Wszystkie te dni, które spędziłem na zakuwaniu z Gabrielem nie mogły pójść na marne. Siedzę sam nad zadaniami z matematyki i zaskakuje mnie dzwonek do drzwi. Pewnie Gabriel, który miał niedługo do mnie wpaść. Chociaż on od razu by wszedł, może zakluczyłem.
W drzwiach zaskakuje mnie moja przyjaciółka, Ula. Zapraszam ją do środka ciesząc się z niezapowiedzianej wizyty. Cieszę się, bo na chwilę oderwę się od tej cholernej matematyki. Ula jest zestresowana. Proponuję jej coś do picia, ale odmawia. Ciekawe o co chodzi. Siadamy w kuchni i zamykam książki.
- To co tam? – pytam.
- Chciałam żebyś dowiedział się przed dziewczynami – mówi tajemniczo, po czym na chwilę milknie – jestem w ciąży – w końcu z siebie wyrzuca.
Szokuje mnie swoim wyznaniem. Przecież zawsze się zabezpieczała.
- To gratulacje… - nie wiem co powiedzieć, bo nie wiem czy się z tego cieszy czy nie. – Kto jest tatusiem? – pytam zaciekawiony.
Spoglądam na nią i uzyskuję ciszę. Nerwowo stuka nogą o panele w kuchni.
- Gabriel.
6 komentarzy
Picasso
**** jak można skączyc w takim momencie to teraz będę czytał całą noc heh następną część
Gabriel
Jak w takim momencie można skończyć opowiadanie? Tak się nie robi. Do następnej części oszaleję, pisz szybko, A tak ogólnie to świetne. Mam tylko pytanie nawet nie istotne, ale jak Gabriel ma na nazwisko? Zaciekawiło mnie to jak podałeś inicjały.
love94
za zdjęcie przecudnej choineczki, za siostrunie:P, <plask> za Wrocław mendo za sylwester i <plask> dla Uli a dla Gabriela to w kolejnej części Mój miszczunio klawiatury
Kubolo
Ale się porobiło! Tyle pięknych chwil, zabawne sceny, a najlepsze te romantyczne, sam na sam… Matko, pierwszy raz z otwartą gębą doczytuję ostatnie słowa opowiadania. Przez chwilę nawet szukałem jakiegoś ukrytego paska, który rozsunie mi dalszą treść tekstu Gabriel ojcem dziecka Uli… Jak to się dalej potoczy! Czekam z niecierpliwością! Błędów wypominać nie będę, bo jestem w zbyt dużym szoku, weny, weny!
slodka13
Opowiadanie cudne, ale koniec w takim momencie? Szybko pisz dalej!!
sweetkicia
Ostanie zdanie
Jak ja mam wytrzymać do następnej części? Tak się nie robi ! Ja po prostu nie wierzę. Pisz szybko, bo ja tu oszaleje w tym domu ! Część boska jak zwykle, ale proszę szybko następna