Serce do serca | Część 4

Byłem cały przemoczony, jak nic musiało skończyć się to przeziębieniem. Długo nie mogliśmy nacieszyć się sobą pod pięknymi sukiennicami. Deszcz nie tracił na sile, a grzmoty stawały się coraz głośniejsze, coraz intensywniejsze. Nie chciałem wypuszczać go ze swoich objęć, chciałem by pozostał w nich już na zawsze. Rozkoszowałem się tą chwilą z nadzieją, że takich chwil będzie jeszcze więcej. Miałem cholerną nadzieję, że to nie pierwszy i nie ostatni raz gdy miałem okazję posmakować jego ust, poczuć na sobie jego oddech.. jego dotyk.  

Ponownie mnie złapał za rękę nic nie mówiąc. Był chyba tak samo jak ja zszokowany tym co się stało. Wybiegliśmy z spod sukiennic w stronę fontanny, wbiegając w uliczkę doprowadzającą do hotelu. Ulice były zalane, nieliczni ludzie na ulicach zakryci swoimi parasolkami, a jedynym dźwiękiem oprócz odbijającego się deszczu o chodnik były wycieraczki samochodowe, które wręcz szalały we wszystkich mijających nas samochodach. Zatrzymałem się w połowie drogi i przyciągnąłem go do siebie. Znów niebieskie oczy spojrzały na mnie z zatroskaniem. Moje dłonie powędrowały na jego szyję, a usta musnęły jego. Musiałem to zrobić, nie mogłem już więcej czekać aż nasze usta znów się złączą. Sam nie miał nic przeciwko, ale zdecydowaliśmy się biec dalej by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym i suchym pokoju hotelowym.  

W ciszy pokonywaliśmy kolejne ulice aż w końcu znaleźliśmy się w naszym pokoju. Nie wiedziałem co powiedzieć, odebrało mi mowę. Zdjął mokre buty i skarpetki przy drzwiach, zrobiłem to samo. Sięgnął po ręcznik który leżał na jego łóżku i podszedł do mnie. Dotknął dłonią mojej twarzy po czym zaczął wycierać moją głowę. Rozbawił mnie.  

- Nie możesz mi się rozchorować – powiedział po czym obdarował mnie pocałunkiem.  

Dał mi ręcznik do rąk i sięgnął po ten który leżał na moim łóżku by wytrzeć siebie.  
Udał się do łazienki by do końca się osuszyć i przebrać. Wyjąłem swoją torbą z spod łóżka i wygrzebałem z niej ręcznik który wziąłem ze sobą na wszelki wielki, wytarłem się do sucha i ubrałem na siebie koszulkę i spodenki. Odnalazłem pilot od telewizora i postanowiłem go włączyć. O tej porze leciały już tylko telemarkety i nagie lafiryndy. Surfowałem po kanałach aż nie znalazłem kanałów ze stacjami radiowymi. Zostawiłem na "złotych przebojach". Było mi zimno i opatuliłem się kołdrą wciąż niedowierzając jak bardzo moje relacje z Gabrielem uległy zmianom. Uśmiech nie schodził z ust.  

Mimowolnie musnąłem palcami swoje usta, które nie tak dawno dotykał Gabriel swoimi. Dotykałem ich jakbym sprawdzał czy przypadkiem nie śnię. Czy to poważnie działo się naprawdę? Miałem ochotę wrzeszczeć z radości, turlać się po hotelowym łóżku. Facet w którym byłem tak strasznie zakochany obdarowywał mnie takimi pocałunkami jak nikt nigdy wcześniej. Były tak namiętne, tak gorące i.. szczere. Nikt mnie jeszcze tak nie całował.  

Usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi od łazienki, podniosłem głowę i ujrzałem najprzystojniejszego faceta którego znałem, całego uśmiechniętego. Ubrał się podobnie jak ja, niebieska koszulka i białe spodenki. Podszedł do swojego łóżka nie spuszczając ze mnie swojego wzroku. Przystanął przy nim na chwilę jakby nad czymś się zastanawiał. Po chwili przysunął swoje łóżko do mojego aby się złączyły. Zauważyłem rumieniec na jego policzkach którym ponownie mnie rozbawił. Położył się i podobnie jak ja nakrył się kołdrą. Przez jakąś chwilę leżał cicho na plecach aż w końcu przybliżył się do mnie. Jedynym oświetleniem w pokoju była paląca się lampka z jego strony, ale dawała tyle światła, że dalej byłem w stanie zauważyć te rumieńce. Znów miałem okazję przyjrzeć się jego oczom. Były piękne. Im więcej się wpatrywałem tym więcej piękna w nich dostrzegałem. Podniosłem się lekko i nieśmiało jeszcze bardziej się do niego przybliżyłem. Tak blisko, że nasze czoła się dotykały. Nadal nie mogłem się napatrzeć na jego oczy. Przybliżył swoje usta ponownie do moich. Mimowolnie poczułem znów ten zapach który tak bardzo uwielbiałem. Postanowiłem, że gdy tylko udam się do łazienki, to sprawdzę jakich perfum używał. Z przyciszonego telewizora wydobywała się jedna z moich ulubionych piosenek. Gdy usta moje i Gabriela łączyły się ze sobą, jej słowa chodziły mi po głowie.  

"Zostańmy sami jeden dzień, jedyny tak do końca, bo ja chcę z tobą dłużej zostać, i nie godzinę ani dwie, wystarczy jeden dzień, bo ja chcę z tobą dłużej zostać"
  
- Jak się pan czuje? – wyszeptał po dłuższej chwili pocałunków.  
- Przy panu cudownie – również wyszeptałem.  
- Mówił już panu ktoś, że świetnie pan całuje?  
- Nie tak świetnie jak pan – odpowiedziałem po czym znów go pocałowałem.  

Nigdy wcześniej nikt nie przekazywał mi aż tylu emocji i tylu uczuć przez pocałunki. Całowało się tu i tam, ale te pocałunki były czymś nadzwyczajnym. Pragnąłem jego bliskości, jego ciepła. Uwielbiałem przeczesywać jego ciemnego blond włosy. Były tak delikatne i przyjemne w dotyku. Pozwalałem swoim palcom jeździć po jego szyi.  

- Obawiam się, że o wiele świetniej całuje pan ode mnie – przyznał.  
- Obawiam się, że nie ma pan racji – odpowiedziałem.  
- A mogę się do pana przytulić? – wyszeptał zawstydzony.  
- Jeszcze pan pyta!  
- A mogę wejść panu pod kołdrę? Inaczej moje nogi kompletnie zamarzną – zaśmiał się.  
- Hoho, niech pan sobie na za dużo nie pozwala – odpowiedziałem.  

Objął mnie i docisnął do siebie najbardziej jak się dało. Znów skupił swój wzrok na moich niebieskozielonych oczach. Położyłem swoją głowę na jego piersi i nie traciłem z oczu jego oczu. Patrzyliśmy na siebie nawzajem w milczeniu przez długi czas. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Przebudziłem się po jakimś czasie i znów ujrzałem śpiącego aniołka, którego miałem okazję zobaczyć nie tak dawno gdy spał u mnie. Dla tego widoku warto było przemęczyć się następne dni z gorączką, katarem i wszystkim możliwym. Najciszej jak mogłem, odkryłem się, odrzuciłem swoją kołdrę na bok i wpełzłem pod jego. Tak było mi o wiele lepiej i cieplej. Delikatnie musnąłem wargami jego policzek i przyłożyłem głowę do jego piersi dobrowolnie oddając się z powrotem w objęcia morfeusza.  

- A jednak wpełzł mi pan pod kołdrę – usłyszałem gdy już byłem na dobrej drodze by zasnąć.  
- Jak mógłbym przegapić taką okazję, no proszę pana. A dlaczego pan jeszcze nie śpi? – wyszeptałem.  
- Obudziły mnie pańskie lodowate nogi – zaśmiał się.  
- Niech pan nie narzeka i odda mi trochę kołdry.  

***

- Ciekawe czy zadzwoni – zastanawiała się Magda gdy we czworo popijaliśmy kawę w galerii krakowskiej.  
- Michał? Na pewno, a jak zadzwoni dziś, to zaproś go na wieczór – podsumowała Pati.  
- Właśnie! Jak randka z Gabrielem? – zwróciła się do mnie Samanta.  
- No w sumie to dobrze. Byliśmy na piwie, pogadaliśmy sobie. Potem siedzieliśmy na tej tam fontannie, rozpadało się.. złapał mnie za rękę i przeciągnął przez pół rynku zanim wpadł by wbiec pod sukiennice. Nie puszczał mojej dłoni, oparłem się o ścianę i przybliżyłem go do siebie. Pocałował mnie a potem jeszcze raz i jeszcze raz i ponownie – zawstydziłem się jednocześnie patrząc na niedowierzanie dziewczyn.  
- Naprawdę? – zdziwiła się Magda odstawiając plastikowy kubek.  
- Naprawdę! – przyznałem po czym usłyszałem pisk dziewczyn. Przyznam się, tak, tak sam do niego dołączyłem.  

Dziewczyny były wniebowzięte moją wiadomością. Oczywiście zdążyły narobić ogromny wstyd i przyciągnęły na nas setki par oczu swoimi piskami, ale cieszyłem się, że cieszyły się moim szczęściem. Sam miałem ochotę wybiec na środek galerii i zatańczyć Gangnam Style, czy co tam się tańczyło jak pozytywna energia wypełniała całe ciało.  

- I co potem? Co się działo w pokoju? Opowiadaj, bo nie wytrzymam, aaa!  
- Wpełznąłem mu pod kołdrę – wybuchnąłem śmiechem.  
- Gdzie jeszcze mu wpełznąłeś? – zaciekawiła się Samanta.  
- Ta już tylko o jednym – poskarżyła się Magda.  
- Przepraszam bardzo, ale kto nawijał całą drogę w taksówce o tym na jakie sposoby pozwoliłabyś "wpełznąć" Michałowi?! – oburzyła się Samanta.  
- Zamilcz zła kobieto – powiedziała z udawaną złością Magda.  
- Zabierzcie mnie od Olki, proszę was. Pokój Maćka już odpada.. mogę do was? – błagała Samanta.  
- Nieeeeee! – wykrzyczały obie dziewczyny.  
- Proszę was no! Bądźcie ludźmi. Nie dam rady z nią, czuje jakby chciała mnie zaciukać we śnie! Czy wy to rozumiecie?! Nie mogę spokojnie spać, bo co zamknę oczy, to widzę ją z piłą nad moim łóżkiem – pożaliła się.  
- Oszukaj przeznaczenie – parsknąłem śmiechem razem z przyjaciółkami.  
- Będziecie coś chcieli – obraziła się Samanta. – Mendy wstrętne – dodała gdy zapowietrzaliśmy się ze śmiechu.  

Po kawie nastał czas na zakupy! Mimo, że co chwilę kichałem i prychałem znalazłem w sobie siłę na bieganie po sklepach z dziewczynami. Co jak co, ale po sklepach to akurat lubiłem latać. W takich momentach uwielbiałem sięgać po kartę bankową od matki. Zawsze podobała mi się muzyka w sklepach odzieżowych. Zachęcała do biegania po terenie sklepu, przymierzania wszystkiego możliwego i oczywiście kupowania. No dobra, przyznam się. Jednak mam coś z kobiety i zakupy to mój konik.  

- Wyglądam w tym jak buła – pożaliła się Patrycja po wyjściu z przymierzalni.  
- Ależ kochanie, wcale nie! Zresztą czekaj! – pocieszyłem ją i pobiegłem po sukienkę której przyglądała się wcześniej. – Spróbuj to lepiej – podałem jej.  
- Jak myślicie, pasowałoby mi? – spytała Samanta trzymając w ręce czerwoną koronkową bieliznę.  
- Nie – przyznaliśmy razem z Magdą.  
- Czyli tak – zaśmiała się i zawiesiła wieszak z bielizną na palcu.  

Po zakupach mieliśmy wszyscy razem zjeść obiadokolację w jednej z krakowskich knajp. Dziewczyny narobiły paniki, że nie zdążymy, że się spóźnimy, a gdy przybyliśmy na miejsce była tylko Ula. Dosiedliśmy się do niej. Mimo, że miała tyle na głowie potrafiła bawić się jeszcze lepiej od nas. I coś mi się wydawało, że się zakochała, bo cała była w skowronkach. Ula była piękną dziewczyną tylko zbyt niepewną siebie. Samanta razem z Magdą obiecały, że wezmą ją w obroty przed wyjściem do klubu. Metamorfozy, kto ich nie lubi?  

Wyglądało na to, że dwa długie stoły połączone razem były zarezerwowane dla nas. Knajpka była przytulna. Z zewnątrz wyglądała odpychająco, bo była remontowana, ale w środku.. bajka. Wszystkie cztery dziewczyny zajęły miejsca koło siebie po prawej stronie stołu, a ja sam usiadłem sobie po lewej. Ludzie pomału się zbierali, ale wciąż brakowało mi tu Gabriela. No tak, pewnie gdzieś się zasiedział z Piotrkiem, Michałem i dwoma Krzyśkami, bo i Samanta coś narzekała, że ich jeszcze nie ma. Wyciągnąłem z kieszeni telefon z myślą by napisać do niego. Wchodząc w ikonkę skrzynki usłyszałem jego śmiech w drzwiach. Spojrzałem w stronę drzwi i od razu mój brzuch wypełniły motylki. Jak tylko mnie zauważył, od razu szeroko się uśmiechnął pędząc by zając miejsce koło mnie.  

Cieszyłem się z tego, że tak blisko mnie siedział, ale nie powiem żebym mógł zjeść w spokoju. Co chwilę opowiadał jakieś kawały i co chwilę ktoś krztusił się ze śmiechu. Do tego wszystkiego co chwile zaczepiał mnie pod stołem. Przypadkowo mnie kopnął, przystawiał swoje kolano do mojego i gibał nogą, albo i nawet jego dłoń ze stołu osuwała się na moje kolano. Wcale mi to nie przeszkadzało, byłem wniebowzięty. No i muszę przyznać.. był mistrzem w opowiadaniu kawałów. Każdy go uwielbiał, zawsze był duszą towarzystwa. Do tego wszystkiego był nieziemsko przystojny. Czułem, że staję się zazdrosny!  

Wstałem od stołu w poszukiwaniu łazienki, okropnie chciało mi się siku. Toaleta była na samym końcu sali, tuż za rogiem. Udałem się tam próbując rozczytać obrazki. Były jakieś takie dziwne. W końcu domyśliłem się które drzwi prowadzą do męskiej ubikacji i po otwarciu drzwi zdecydowałem się zamknąć je jeszcze szybciej. Boże! Co za smród. Facet przede mną musiał mieć niezłe problemy z żołądkiem. Kij tam, złapałem za klamkę od drzwi prowadzących do łazienki dla inwalidów. Najwyżej wyjdę z niej udając niepełnosprawnego.  

- Nieładnie tak! – usłyszałem Gabriela za plecami.  
- No weź.. tam nie dam rady – pożaliłem się.  
- No to mamy problem – powiedział i zbliżył się do mnie.  

Szarpnąłem za klamkę otwierając drzwi i wparowałem tam z nim. Oparłem go o drzwi i stęskniony pocałowałem. Spodobało mu się to na tyle, że jego dłonie już wirowały po moich plecach. Znowu.. znowu nie mogłem się nim nacieszyć, mógłbym tak tam z nim stać i całować się z nim całą wieczność. Strasznie rajcowała mnie jego bliskość, to wszystko było takie piękne, a on był tak ciepły! Zamiast swetra zamierzałem w zimne dni zakładać jego.  

- No już, bo się zesikam – powiedziałem między przerwami.  
- To idź – zaśmiał się.  
- Przy tobie?  
- A czemu nie? – zaśmiał się.  
- Wstydzę się, o! – wyznałem.  
- Na pewno nie masz czego – obleciał mnie wzrokiem.  
- Dobra, dobra – powiedziałem rozbawiony.  
- No wiesz jak to działa.. pokaż mi swojego to ci pokaże mojego – parsknął śmiechem po czym dał mi buziaka i zostawił mnie samego w toalecie.  

Posłusznie zaczekał na mnie za drzwiami. Spytał czy mam jakieś plany na potem czy może mnie na trochę porwać zanim wyruszymy do klubu. Miałem przyłączyć się do metamorfozy Urszuli, ale w sumie nie zaprosiły mnie. Byłem ciekawy co tam szykował. Chciałem trochę czasu i z nim spędzić. Wróciliśmy oboje do stołu, czułem na sobie wzrok dziewczyn. Samanta nawet cicho chichotała z Magdą. Spojrzały na mnie, a ja dyskretnie wytknąłem język. Samanta zrewanżowała się i jeszcze dyskretniej wskazała na swojego palca, który wsuwał się w dziurkę wykonaną przez dwa złączone palce. Najmilej jak potrafiłem wskazałem jej środkowego palca, a ta małpa jeszcze bardziej się rozrechotała.  

Zabrał mnie z powrotem na rynek główny. Uwielbiałem to miejsce na tyle, że miałem zamiar rozbić tu karton i zamieszkać do końca życia. To miejsce teraz było jeszcze wspanialsze, jeszcze piękniejsze, a to wszystko przez wcześniejsze wydarzenia. Gabriel sam się zgubił i zapomniał gdzie miał mnie zabrać. Byłem rozbawiony jego słabą orientacją w terenie. Zabrał mnie do miejsca gdzie wypożyczali rowery, no tak. Zawsze uwielbiał rowery, a ostatnio narzekał, że nie ma kiedy pojeździć. Sam dawno nie jeździłem takim normalnym rowerem, stacjonarnego nie było co zaliczać jako rower.
  
- Tylko nie wariuj – ostrzegł jadąc koło mnie. – Jeszcze mandat dostaniesz.  
- Może być trudno, ty jadący tak blisko mnie strasznie mnie rozpraszasz – przyznałem.  
- Nie przesadzajmy, aż tak przystojny to chyba nie jestem!  
- Nieziemsko – wyjawiłem wzdychając.  
- Zawstydzasz mnie chłopaku!  
- Chłopaku?  
- A mogę cię tak nazywać? – spytał zawstydzony.  
- O ile mnie dogonisz chłopaku!  

Wystartowałem do przodu by i on nie zauważył jak strasznie mnie zawstydził. Przejeżdżaliśmy po ulicach pięknego Krakowa świetnie się bawiąc. Najbardziej ryzykownym zagraniem było jechanie trzymając się za ręce. Matko! W ostatniej chwili odzyskaliśmy równowagę, inaczej zostawilibyśmy na chodniku połowę, jak nie całe uzębienie. Świetnie się bawiłem. Oddaliśmy rowery i udaliśmy się do hotelu.  
Jak zwykle nie wiedziałem w co się ubrać. Zabrałem tyle ciuchów, trochę nakupowałem, a i tak nie miałem w co się ubrać. Kolejna rzecz którą miałem z kobiety. Oj tam, oj tam. Gabriel znalazł raz dwa coś do ubrania, a ja coś nie mogłem się zdecydować. Matko co za gaduła! To przez to jego gadanie nie mogłem się skupić no!  

Klub jak to klub. Miejsce wypełnione głośną muzyką i milionem ludzi. Jednak ten klub w którym byliśmy różnił się czymś od pozostałych w których bywałem, a mianowicie muzyką. Leciała tu o wiele lepsza, a nie jakieś tam profanacje muzyki klubowej. Najfajniejsze było to, że tamtego dnia puszczane były wolniejsze kawałki. Dziewczyny jak zwykle szalały na parkiecie. Udało im się mnie przekonać do paru utworów, ale to nic! Ależ byłem zazdrosny jak kompletnie odmieniona Ula wyrwała mojego chłopaka do tańca! Aż sam nie mogłem uwierzyć w swoją zazdrość.  

Ku mojemu zdziwieniu, ogromnemu zdziwieniu, gigantycznemu zdziwieniu w pewnym momencie porwał mnie na parkiet. Podszedł, złapał za rękę i pociągnął do siebie. Ależ on uprzejmy! Po chwili zrozumiałem co kombinował. Nagle poleciała piosenka przy której uszczęśliwiał moje usta w nocy w pokoju. No tak, już wiedziałem gdzie zniknął. Kiepskie miałem doświadczenie w tańczeniu z facetem, ale jakoś poszło. Ta piosenka od zawsze mnie rozbrajała, a teraz miałem do niej tyle wspomnień! W wolnym tempie gibaliśmy się dookoła. Znowu ten zapach. Przypomniałem sobie, że zapomniałem sprawdzić jakich perfum używał. Rozpływałem się w jego ramionach, w tym zapachu i przy tym utworze. Moje serce było pełne miłości.  

- Ciekawie pan tańczy – powiedział gdy wracaliśmy cała paczką do hotelu. My szliśmy z tyłu.  
- Ciekawie pan mówi.. czyli jak?  
- Zaciekawiająco ciekawie – drażnił się.  
- Pan też nie najgorzej – przyznałem.  

Przez chwilę szliśmy w zupełnej ciszy. Rozkoszowałem się Krakowską nocą. Ciszę przerywał jedynie moje kichanie, z którego Gabriel miał niezły ubaw. Rozchorowałem się po tamtejszej burzy. Na tyle, że nie dałem rady wstać w niedzielę rano i pojechać z resztą do kopalni. Utknąłem w łóżku z gorączką, katarem i kaszlem. Gabriel został ze mną mimo, że go wyganiałem z nimi. Poleciał do apteki, przyniósł mi Gripex, aspirynę i Cholinex który miał ze sobą. Dlaczego większość leków kończyło się na ex? Viagrex!
  
- Zarazisz się! – zbuntowałem się gdy położył się do mnie.  
- Wcale nie, odporny jestem! Przybywam tu by pomóc ci wyzdrowieć chłopaku.  
- Niby jak? – spytałem zaciekawiony.  
- Nie myśl, że mam jakiś magiczny syrop, bo nie mam – roześmiał się. – Przybywam tu by cię jeszcze bardziej rozgrzać, wiesz.. aspiryna może nie wystarczyć.  
- Całkowicie się z tobą zgadzam – powiedziałem robiąc mu miejsce koło siebie.
  
***

Praga była pięknym miejscem, ale z Krakowem niestety nie mogła konkurować. Wspaniałe miejsce. Najbardziej podobały mi się wieczorne spacery z Gabrielem po moście Karola. Praga nocą była przepiękna. Wszystko zresztą nocą było piękniejsze. Praga miała swój specyficzny klimat. Złota uliczka, grająca fontanna i wieża widokowa były miejscami, które koniecznie trzeba było odwiedzić. W każdym z tych miejsc pozostawiliśmy z Gabrielem kawałek siebie.. tworzyliśmy wspomnienia. Do tego wszystkiego z nawału zdjęć zabrakło mi miejsca na karcie pamięci! Trochę na pstrykałem tych zdjęć jeśli karta o wielkości dwudziestu pięciu giga została całkowicie zapełniona. Cieszyłem się, że będę miał czym wypełnić ściany w pokoju.. po tej wycieczce mogłem przejąć drugą ścianę na zdjęcia, tyle ich było!  

Oprócz pięknych widoków, w Pradze można było spotkać życzliwych ludzi oraz.. bardzo zabawnych. Czeski mnie rozbrajał. Te niecałe trzy dni w tym mieście przeleciały nieziemsko szybko. Wszystko za sprawą łażenia z dziewczynami za dnia, a randkami z Gabrielem za wieczora. Wyglądało na to, że Ula dołączyła do naszej paczki. Współczuję jej przebywania z tymi wariatkami i jedynym normalnym mną.  

Muszę powiedzieć, że podróżowanie autokarem było o wiele wygodniejsze niż pociągiem. Nasz nie był aż tak bardzo wypełniony, praktycznie mieliśmy całe piętro dla siebie nie licząc kilku Czechów siedzących z samego przodu. Miałem to szczęście, że miałem dla samego siebie dwa siedzenia. Zaraz za mną siedział kolejny szczęśliwiec, Gabriel. Spędziliśmy całą drogę z Pragi do Gdańska na rozmowie. Przy nim całkowicie nie chciało mi się spać mimo, że planowałem przespać całą drogę powrotną do domu. Cieszyłem się, bo po powrocie do domu były jeszcze cztery dni wolnego, od czwartku do niedzieli. Musiałem odrobić wszystko co zadali nam w szkole na ten cały tydzień przymusowego wolnego.. trochę tego było. Umówiłem się z Gabrielem, że odrobimy to wszystko razem.

Jabber

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 3814 słów i 21073 znaków.

12 komentarze

 
  • kocham

    Bo jesteś mistrzem, te przyjaciolki są rozwalajace masakra leze ze śmiechu na podłodze. Wiesz co zauważyłem, ze zrobiłeś z Gabriela ideal merzczyzny ale nie o to mi chodzi bo ten Gabriel to tak troche bardzo mi podchodzi pod Filipa ( objęcia Morfeusza, dowcipny itp. ) widać ze filip jest twoim ideałem

    15 lip 2014

  • Picasso

    mega wciągające  oderwać się  od tego nie idzie

    21 gru 2013

  • Mojezdanie

    Kolejne swietne opowiadanie! Czymaj tak dalej! A co z poprzednim opowiadaniem? Pojawi sie moze jego kontynuacja??? Powodzenia:)

    22 paź 2013

  • Jabber

    Środa, może czwartek. Teraz się trochę nauki nazbierało ;-( Dopiero wczoraj zacząłem pisać ;-)

    21 paź 2013

  • Gabriel

    Hej, kiedy będzie kolejna część? bo już mnie ciekawość zżera.

    20 paź 2013

  • MrKlaus

    Fantastyczne! Przyjaciółki Maćka są po prostu genialne.Mam nadzieje,że rozdział będzie szybko dodany^^

    16 paź 2013

  • Gabriel

    Znowu świetne opowiadanie mam nadzieję, że kolejne będzie już niedługo, bo nie mogę się doczekać.

    14 paź 2013

  • Czarek

    cudo nad cudami!! chce sie wiecej i wiecej, wspaniale piszesz, ta historia jest boska nie moge sie juz doczekac kolejnej czesci!! tak trzymaj chlopie

    14 paź 2013

  • sweetkicia

    Jejciu ja już nie wiem co napisać. Jest BOSKIE! GENIALNE! I nie wiem co jeszcze napisać, proszę pisz dalej :*

    13 paź 2013

  • marycha

    super, ekstra !! jesteś mistrz !! :)
    pozdrowionka ;)

    13 paź 2013

  • love94

    Chyba powinnam częściej ci przeszkadzać :rotfl: Bo efekt jak zwykle wywołuje banana na mojej twarzy :D

    13 paź 2013

  • Kubolo

    Świetne! Szczerze mówiąc, to dostaję ataku euforii, gdy widzę, że napisałeś kolejną część. Wszystko jest tak pięknie i żywo opisane, fenomenalnie operujesz przenośniami, po prostu cudo :D. Miejscami interpunkcja, ale kto by się tym przejmował. No no, w tej części jest nawet lokowanie produktu, a Viagrex to świetna nazwa dla leku na… wiadome rzeczy :faja: Nie pisz "z spod", "z" jest zbędne :P. Czekam z niecierpliwością na kolejną część i bardzo się cieszę, że tak często wydajesz kolejne!

    13 paź 2013