Serce do serca | Część 1

Zakochaj się.. ta. Zakochanie się bądź też zauroczenie nie jest niczym trudnym. Trudne jednak jest odkochanie się, zrozumienie, że osoba w której się zadurzyłeś nie darzy ciebie podobnymi uczuciami. Przywykłem do takiego uczucia. Czy ja zawsze musiałem trafiać na facetów hetero? Zabawniejsze było to, że zazwyczaj zadurzałem się w tych u których i tak nie miałem szans. Mózg człowieka, albo okej – tylko mój bywa bardzo ciekawy. Zakochujesz się mimo, że wiesz, że nic z tego nie będzie. Najpierw pojawiają się te całe motylki w brzuchu. Czujesz, że możesz przenosić góry. Na sam widok wybranka, twoje usta przypominają kształt dojrzałego banana, dopiero co zerwanego z drzewa. Serce przyśpiesza, masz ochotę krzyczeć z radości. Wkrada się zarumienienie oraz wstydliwość. Nie no kurwa, znowu mi się to zdarzyło. Tylko teraz.. zakochałem się na zabój! Zamiast motylków w brzuchu miałem tam przynajmniej ważki. Czułem, że mógłbym przenieść przynajmniej Mount Everest a nie jakieś tam Tatry. A banan na twarzy? Obowiązkowy. I nie, nie mam żółtych zębów! Wpadłem totalnie. Nie potrafiłem się skupić na niczym innym.. w moich myślach pojawiał się tylko on. Czy to możliwe? Codziennie w szkole patrzyłem za nim na przerwach, odwracałem się w ławce by móc zerknąć na jego twarz czy też godzinami przeglądałem jego zdjęcia na Facebooku.  

- Co tak szczerzysz to ryło? - zapytała Magda przerywając moje rozmarzanie.  
- Sama masz ryło - odparłem próbując udawać obrażonego.  
- Pewnie znów zacząłeś rozmyślać nad Gabrielem! Mam rację, mam rację?  

Magda - moja przyjaciółka, psiapsiółka, kompanka, towarzyszka, BFF i wszystko możliwe. Zjeb. Ale kochany zjeb. Zna mnie lepiej niż ja siebie sam. Nie da się przed nią nic ukryć bo w końcu i tak o wszystkim się dowie. Długonoga blondynka, która mogłaby mieć każdego. Gdybym nie był gejem, to już pewnie byśmy byli małżeństwem. Magdalena aka Rutkowska – nasz detektyw numer jeden.  

Nasz? Właśnie. Do naszej paczki należała jeszcze Patrycja i Samanta. Nie można pominąć tych dwóch. Z Magdą trzymam się gdzieś od czasów gdy jeszcze oboje biegaliśmy w pieluchach po podwórku, zaś z tymi dwoma od trzech lat, czyli od początku liceum. Ostatnia klasa, wow. Sam jeszcze nie wiedziałem co chciałbym robić dalej po liceum. Najpierw chciałem zdać maturę, potem przejmować się co dalej. Mama wróżyła mi życie pod mostem ale co ona tam wie.  

- A co z Gabrielem - wysapała Samanta z bieżni obok.  
- Nowy obiekt wzdychań Maciusia - zawołała Rutkowska.  
- Wcale nie! Zresztą brawo. Może jeszcze wykrzycz to na szkolnym korytarzu - powiedziałem podirytowany.  
- No już już, nie nerwusiaj kochanie - odparła Magda.  
- Gabriel hmm.. dobry gust. A co ważniejsze może coś z tego wyjść jeśli się postarasz - zawołała Patrycja.  
- Myślicie, że lubi Maciusiów i innych chłopaków? - zapytała Samanta z niedowierzaniem.  
- Ależ oczywiście. Jak myślisz, czemu taki chłopak jak on nie miał ani nie ma jeszcze dziewczyny. Sama nie wiem, tak mi mówi moja intuicja - odkrzyknęła zadyszana Patrycja.  
- No to Macieju, do dzieła - zawołała rozweselona Magda.  
- Zamknijcie się już, nie wiem, głuche jesteście, że się tak wydzieracie? Kto powiedział, że jestem nim zainteresowany. No w sumie ja sam. Ale nawet gdyby.. w życiu nic by z tego nie wyszło. Nasze stosunki skończą się jedynie na tym na czym teraz są, czyli kumplowaniu się, nic więcej!  
- Hoho, patrzcie! Już o stosunkach myśli - zaśmiała się Samanta.  
- Wcale nie! Albo dobra, może. Ale to chyba normalne? Zresztą, spróbuj nie myśleć o tym przy tak prezentującym się facecie. Zresztą hola hola! Nie o wygląd mi tu chodzi, chociaż no, jest chodzącym wulkanem seksu. Ale najwięcej punktuje swoim charakterem. Same przyznajcie, że jest cudownym człowiekiem.  
- Ktoś tu ma chyba nadzieję, że wulkan w końcu eksploduje - rozrechotała się Magda.
- Uuu, podziel się z nami swoimi fantazjami, no dajesz - zawołała Patrycja.  
- Głupie baby - zawołałem po czym włożyłem słuchawki do uszu.  

Przed tą bandą wścibskich bab nic nie dało się ukryć. Zresztą nawet nie chciałem, zawsze dużo mi doradzały. Zresztą lubię słowo zresztą, zresztą dużo go używam. Odpaliłem playlistę pod tytułem: pozytywne. Dzień był piękny i ten dzień był sobotą którą jak zawsze spędzałem z dziewczynami na siłowni. Lubię dbać o formę a dziewczyny chcą zgubić cały kuperek przed studniówką. Trochę się chyba pośpieszyły – była dopiero końcówka września a studniówka planowana była na początek lutego. Kobiety.. tego nie zrozumiesz. Chociaż z drugiej strony rozumiałem jak nikogo innego. Zresztą, oprócz słowa zresztą lubię też słowo chociaż. Chociaż nie wiem które bardziej, zresztą nie ważne.  

Gabriel.. uwielbiałem to imię. Uwielbiałem posiadacza tego imienia i wszystkie rzeczy z Gabrielem związane, nawet matematykę bo na niej siedzieliśmy razem. Nie wiem jak teraz dawałem radę siedzieć koło niego tak blisko, mam nadzieję, że nie słyszał jak mocno bije moje serce gdy jest blisko mnie. Gabriel towarzyszy mi już od pierwszej klasy gimnazjum. Dopiero gdzieś w połowie drugiej poznaliśmy się bliżej i zakolegowaliśmy – no i tak zostało aż do trzeciej klasy liceum. Od zawsze mi się podobał. Duchowo i wizualnie. Zawsze pozytywnie nastawiony do życia i ludzi, pomocny i zabawny. Zawsze był troskliwy i przepełniony empatią. A wizualnie.. wulkan seksu. Jego figura przypominała trójkąt. Zgrabne nogi, płaski brzuch oraz szerokie ramiona. Był wyższy ode mnie o czoło. Włosy ciemnego blond oraz intensywnie niebieskie ciepłe oczy. Był moim "ideałem" pod wieloma względami. Koło niego kręciło się zawsze dużo dziewczyn ale mało którą był zainteresowany. Nasze stosunki były w miarę dobre, czasem wyskoczyliśmy na piwo czy obejrzeliśmy mecz razem z innymi chłopakami a po czasie po prostu się zakochałem.  

- To co teraz? - zapytałem dziewczyny gdy już wyszliśmy z siłowni.  
- Jeszcze się pyta, zakupy i lody!  

Powiedźcie mi co za sens był iść na siłownie by potem zaraz po wyjściu z niej iść na lody? Drugi z miliarda powodów dlaczego tak trudno zrozumieć kobiety. Pogoda była zacna, atmosfera była zacna. Uczucie którym darzyłem "archanioła" dodawało mi skrzydeł. W przenośni. Skrzydła przydałyby się też i realnie bo strasznie bolały mnie nogi po bieżni. Ale mogłem spokojnie pozwolić sobie na lody, byłem dość szczupły, między small a medium. Magda razem z Samantą pożyczyły sobie ubrania bo obie były seksownymi emkami (medium) a Patrycja była naszą kochaną kuleczką large. Co jak co ale Patrycji pasował ten rozmiar jak nikomu innemu.  

- I tak nie będę miała co na siebie założyć na ten wyjazd - powiedziała Patrycja gdy wspólnie pożeraliśmy lody w galerii handlowej.  
- Po to tu przecież jesteśmy - zironizowała Samanta. – I przecież tam też obskoczymy pełno sklepów – dodała.  

Kobiety. Mimo, że w swoich garderobach mają ¾ zaplecza Reserved czy innego H&M to i tak twierdzą, że nie mają się w co ubrać. Powiedzcie to ofiarom trzęsienia ziemi czy bezdomnym. Powód numer trzy z miliarda dlaczego kobiety nie zrozumiesz.  

- I gdzie ja znajdę coś co będzie pasowało na to tu – wskazała na swoje biodra.  
- Oj nie przesadzaj już. Mówisz jakbyś nie widziała Weroniki.. ta to dopiero może gadać tak jak ty, pocieszyłem Patrycję a przy okazji wyszła moja tendencja do plotkowania, oj tam oj tam.  
- W sumie masz racje - uśmiechnęła się Patrycja.  
- Zawsze m… o matko!  
- Co? - zapytały zdziwione wszystkie trzy.  
- Gabriel idzie, tam o - wskazałem dyskretnie palcem.  

Głupia Patrycja zawołała go do nas. Tak by nas pewnie nie zauważył. Podziwiałem sposób w jaki się poruszał, w jaki stawiał kolejny krok do przodu w naszym kierunku. Albo po prostu przesadzałem. Po co ona go tu wołała, wrr. Zrobiłem ekspresowe poprawienie włosów bo jak nic sterczały mi w każdą możliwą stronę oraz wytarłem kąciki ust bo jak nic były ubrudzone lodem o smaku kawy. Musiałem też zrobić coś ze swoją rozanieloną miną którą przybrałem gdy tylko go zauważyłem. Znów to samo. Ważki w brzuchu zamiast motylków a serce grało w rytmie dubstepu. Jak zwykle był taki uśmiechnięty i rozpogodzony. Jego oczy z dala były rozpromienione. Miał w sobie to coś.  

- Siemano, co tam, jak tam - zapytał swoim boskim głosem uśmiechając się w moją stronę. Słyszeliście? W moją stronę, aaa!  
- A wszystko spoko, może się przyłączysz - zachęciłem odwzajemniając dyskretnie uśmiech. Dyskretnie w sensie ciut rozszerzyłem kąciki swoich ust, niedyskretnie byłoby gdybym rozdziawił paszczę w uśmiechu, co jak co ale jego uśmiech w moją stronę właśnie tak zadziałał.  
- Chętnie chętnie - odrzekł spoglądając w stronę lady z lodami.  
- Patrzcie, wziął dwie kulki w rożku - zarechotała się Magda gdy płacił. – Twoje szanse rosną bracie!

Kobiety. Gadają, że to my, faceci jesteśmy zboczeni a same to co. Skojarzenie za skojarzeniem. Powód numer czwarty. Gabriel wziął lody o tym samym smaku co ja – pistacjowe i kawowe. Przybił mi piątkę gdy zauważył, że mam takie same. Byłem zachwycony ciepłością i gładkością jego rąk.  

- Na zakupach jesteś? – zapytałem Gabriela.  
- Ano, w końcu trzeba pojechać dobrze ubranym – zaśmiał się.  
- Otóż to, jeszcze tydzień i wyjeżdżamy – zgodziła się z Gabrielem Pati.  
- A wy gotowi do wyjazdu? – spytał.  
- Ani trochę – zaśmiałem się.  
- To może wy dwaj – wskazała na nas palcem – pójdziecie do waszych sklepów i coś sobie znajdziecie a my – wskazała na dziewczyny – pójdziemy do naszych sklepów bo pewnie będziecie nam marudzić – zaproponowała Samanta.  
- Dla mnie bomba – odrzekł Gabriel znów uśmiechając się do mnie.  
- To tak zróbmy – stwierdziłem.  

Gdy już zjedliśmy swoje lody i ruszyliśmy z Gabrielem w drogę, mimowolnie odwróciłem się w stronę dziewczyn czego szybko pożałowałem. Magda pokazywała w moją stronę coś co przypominało ruchy masturbacyjne, Samanta zaś naśladowała seks oralny.. Jedynie Patrycja, jedyna normalna z nich pokazywała zaciśnięte kciuki jednocześnie śmiejąc się ze swoich przyjaciółek obok. Kobiety. Przejmują się, że facet zrobi jej jakiś wstyd a same to co? Powód numer pięć.  

Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Pewnie ciekawi was co to za wyjazd. W naszej szkole z powodu nagłej awarii musiał odbyć się remont i miał trwać cały tydzień. Usterka pojawiła się nagle i równie szybko było trzeba ją naprawić a nie było jak zorganizować dla nas nauczania. Dostaliśmy więc wolne. Co prawda z masą materiału do przerobienia – domowa edukacja ale zawsze to coś. Większość naszej klasy miała jednak inne plany a dokładniej wycieczkę. Organizowała ją Ula, która uwielbiała wszystko organizować. Każdą potańcówkę, konkurs czy inne wydarzenie w szkole – zawsze to ona siedziała w organizacji. Tym razem zorganizowała dziesięciodniową wycieczkę do Krakowa i Pragi. A że cena za wyjazd oraz hotel była komicznie mała to czemu nie. Cztery dni w Krakowie, trzy dni w Pradze + dojazd i powrót pociągiem mniej więcej tyle powinien trwać. Ula jak zawsze lubiła zawyżać, sądziłem, że dziewięć dni maksymalnie zajmie nam ta wycieczka.  

- To czego potrzebujesz? – spytałem go kiedy już skończyliśmy nawijać o wycieczce.  
- Coś do ubrania – zaśmiał się.  
"Wcale nie potrzebujesz, bez ubrań ci pewnie jeszcze lepiej" – pomyślałem. – Coś konkretnego? – zapytałem rozbawiony.  
- No wiesz.. tak żeby pojechać jak człowiek o.  
- To może C&A? Mamy teraz dużo rabatów – zachęciłem jako jeden z pracowników. Dorabiałem tam po szkole.  
- Mamy, hoho. Aż takim pracoholikiem jesteś, że zaciągasz mnie w miejsce pracy?  
- I tak niedługo mam zmianę – zaśmiałem się.  

Na swoją pracę też nie narzekałem. Cud, że w ogóle ją miałem. W końcu nie byłem żadnym sprzedawcą, załatwiła mi ją siostra bo jej koleżanka była kierowniczką. A kierowniczka była bardzo ze mnie zadowolona. Zarobki były w miarę jak na mnie i moje potrzeby. Ogólnie jakoś źle z pieniędzmi nie stałem. Zarabiałem trochę tu, siostra mi coś zawsze przysyłała, alimenty od ojca i jeszcze mama zawsze dała jakieś kieszonkowe i kasę na utrzymanie domu, bo przecież sama nie dawała sobie z tym rady.  

- Dobra. Przymierz to, to i to tu – powiedziałem podając mu masę ubrań.
- Ale powiesz jak będę wyglądał w tym jak idiota co nie?  
"Żeby to było takie łatwe, dla mnie we wszystkim wyglądasz bosko" – pomyślałem. – No pewnie! – zapewniłem.  
W każdym wyglądał cudownie. Ciężki wybór. Ale były ubrania w których wyglądał mega bosko – te oceniałem kciukiem w górę. Te w których wyglądał "tylko" cudownie oceniałem kciukiem w dół.  
- Wielkie dzięki, Maćko. To co? Może pizza, ja stawiam. – zaproponował gdy już opuściliśmy moje miejsce pracy. Często tak właśnie się do mnie zwracał, Maćko.
  
Południe minęło pięknie. Wszystko za sprawą jego. Najpierw te zakupy a potem ta pizza. Był idealnym kompanem do rozmów. Jak zwykle gadaliśmy o wszystkim i jak zwykle zapytał co u mnie. Był wyśmienitym słuchaczem a jednocześnie strasznym gadułą. Nie wiem jak udawało mu się posiadanie tych dwóch cech jednocześnie. Uwielbiałem go słuchać.. zawsze miał mi tyle do powiedzenia. Mądry z niego człowiek. Z którym nie tylko o sporcie czy kobietach można pogadać. W sumie to nigdy nie gadaliśmy o dziewczynach. Dziwne. Chyba. I te ciągłe uśmiechy do mnie, czułem się jak w raju siedząc naprzeciwko niego. Pożegnaliśmy się a ja szybko popędziłem do pracy, zasiedziałem się. Miałem jeszcze szybko wrócić do domu i odłożyć rzeczy które dziś kupiłem i torbę z ciuchami na siłownię. Trudno.  

Całą niedzielę spędziłem w pracy, w sumie z własnego wyboru. Wziąłem zmianę za koleżankę a co mi tam. I tak nie miałem co robić, w domu jak to w domu, pewnie nikogo nie było. Dziewczyny były zajęte. A zresztą chciałem by szybciej był poniedziałek bo szkoła, w której znów mogłem spotkać Gabriela.  

Matematyka. Boże, jak ja tego nie cierpiałem. Albo to ja byłem za głupi na matmę albo matmą za głupia na mnie. W szkole szło mi dobrze, oprócz matematyki. We wszystkich innych przedmiotach czwórka gwarantowana lecz matma.. trójka maks. Ale dzięki Gabrielowi obok była znośna. Rozkoszowałem się jego zapachem. Korciło zapytać czym się tam pryska ale byłoby to zbyt gejowskie haha. Ale tym razem nawet jego zapach mi nie pomógł – niezapowiedziany sprawdzian. Jak ja nawet nie miałem czasu w domu się pouczyć. Siedziałem nad kartką z zadaniami których kompletnie nie rozumiałem. Za to Gabriel.. siedział i w ekspresowym tempie robił jedno za drugim. Przyglądałem mu się zafascynowany tym jak to wszystko rozwiązywał. Po dłuższej chwili to zauważył. Spojrzał na mnie i kiwnął głową w stronę mojej kartki. Pokiwałem przecząco. Gestem pokazał mi bym zaczekał. Nie rozumiałem nic i dalej wpatrywałem się jak rozwiązuje swoje zadania. Po chwili spojrzał najpierw na mnie a potem w stronę biurka nauczycielki. Wpatrywała się w wyświetlacz swojego telefonu. Podsunął mi swoją kartkę i zabrał moją po czym i ją w ten sam sposób jak swoją zaczął wypełniać. Zrobiło mi się i głupio i miło. Zarówno głupio i miło bo chciał zrobić to za mnie albo pomóc jak sam potem twierdził gdy mu dziękowałem. Po chwili znów spojrzał w stronę nauczycielki po czym szybko na nowo podmienił kartki. Uśmiechnąłem się do niego a on do mnie jeszcze szerzej. Mógłbym podziwiać jego uśmiech godzinami.  

- Nie wiem jak ci dziękować – powiedziałem gdy wyszliśmy z klasy.  
- Po prostu powiedzieć dziękuje – zaśmiał się.  
- Dziękuję – też się zaśmiałem.
- Oj tam nie ma za co. Tyle razy ile ty mi pomogłeś to raz ja mogłem tobie prawda?  
- Oj tam już nie przesadzaj – zawstydziłem się.  
- I nie martw się, zrobiłem celowo parę błędów. Dostaniesz tylko piątkę, sorry.  
- Ah tylko.. masz chusteczkę na otarcie łez? W końcu szóstka z matmy była moim marzeniem.  
- No pewnie. A co jeszcze jest twoim marzeniem? – zapytał zaintrygowany.  
- Siema laski! – przerwała nam Samanta. Ta to zawsze musiała przeszkodzić wrr.  

Byłem zły na nią przez dwie minuty przerwy której zostało oraz kolejne czterdzieści pięć minut.  

- No nie gniewaj się już misiu kolorowy – przerwała głuchą ciszę na dłuższej przerwie Samanta.  
- No nie gniewaj się już na nią – przytaknęła Magda.  
- Właśnie! Przerwałam wam bo miałam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia.  
- No słucham? – zapytałem ciekawy o co mogło chodzić.  
- Co byś powiedział na możliwość dzielenia swojego pokoju hotelowego z Gabrielem? – spytała ciekawsko.  
- A niby jak byłoby to możliwe? – spytałem.  
- No więc Ula trzyma rękę na wszystkim, także pokojach. W końcu wszyscy zdecydowaliśmy by pokoje były pomieszane i byśmy mogli się jeszcze bardziej zintegrować. Z tego co słyszałam to dziś właśnie losowała pary do pokoi. Na pewno wszystko ma zapisane na swoim laptopie z którym właśnie siedzi o tam. Trzeba ją jakoś od niego odciągnąć, zajmę się tym ja i Patrycja. A ty razem z Magdą pomożesz szczęściu i sprawisz by Gabriel chrapał ci nad uchem, co ty na to?

Dobra, szczęściu trzeba pomagać czyż nie? Plan był taki by Samanta razem z Patrycją udawały, że widziały jak jakiś facet kręcił się pod autem Uli a do tego włączył się alarm. Ula miała bzika nad swoim samochodem więc to mogło się powieść. Gdy już zbiegną na dół, dziewczyny poprowadzą ją do nie tego samochodu udając, że myślały, że to jej. Nie wiem jak zamierzały wytłumaczyć brak alarmu w danym samochodzie. W międzyczasie ja z Magdą, w razie możliwości zmienimy rozpiskę pokoi. Mieliśmy nadzieję, że Ula będzie miała to gdzieś na wierzchu tak jak Samanta zapewniała. Plan był idealny.
  
- Ula, Ula! Matko, jakiś facet kręcił się przy twoim samochodzie a potem chyba włączył się alarm – zawołała zadyszana Samanta trzymając za rękę Patrycję.  
- Ale jak to – zdziwiła się Ula jednocześnie wstając. Nie wiedziała co zrobić z laptopem. Tu zaczynała się rola moja i Magdy.  
- Leć, przypilnujemy – powiedziałem. Zrobiło mi się głupio, bo Ula serio się przestraszyła. Pobiegła z dziewczynami a gdy zniknęły na schodach spojrzałem na laptopa.  

Miała włączoną stronę Worda z całym planem wycieczki, godzinami pociągów, adresami itd. Przewinąłem na sam dół a tu to czego szukałem! Lista pokoi obowiązująca w Krakowie i Pradze. Szybko ją przejrzałem szukając swojego imienia które znalazłem na samym końcu. Rozpromieniłem się gdy zobaczyłem koło swojego imienia imię Gabriel. To na co ta cała szopka. A potem w moje oczy wpadła żółta karteczka przylepiona do laptopa – notatki Uli. Miała iść dziś na zakupy z mamą, potem wysłać maila do kogoś tam. Największą uwagę przykułem do notki "Na prośbę Gabr. umieścić go w pokoju z Maćkiem".  

-----------------------------------

Siemano! Wracam z czymś nowym. Dla fanów Kronik/Poziomkowych - kolejna część Kronik już niedługo, obiecuję. Chcieliście bym coś napisał i voila - wracam z czymś kompletnie nowym. O starych opowiadaniach na pewno nie zapomnę :)  

Osoby które tak jak moje poprzednie opowiadania, zamierzają je hejtować poprzez treść w nich, niech oszczędzą i sobie i mnie czas i nie czytają. Ja gdy jestem czemuś przeciwny, trzymam się od tego z daleko. Jeśli ktoś jest homofobem - niech trzyma się z tematu jak najdalej.  

Pozdrawiam :-D

Jabber

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 3716 słów i 20119 znaków.

18 komentarzy

 
  • mikus

    Mistrzostwo, czytam drugi raz :x

    30 maj 2016

  • omg

    czepiacie się znowu tego "patrzałem", a przecież słownik dopuszcza obie formy ;p poza tym założę się, że w bezokoliczniku używacie formy "patrzeć", a nie "patrzyć", a więc skoro patrzeć, to patrzałem ;p
    a co do opowiadania to jest świetne. już się zabieram za kolejne części ;)

    16 sie 2014

  • Malolata1

    To jest dobre, naprawdę dobre. :)

    15 kwi 2014

  • Picasso

    mega super, bardzo wciągające i naprawdę świetne

    20 gru 2013

  • Kinia

    Mam nadzieje że kroniki tomka szybko się nie skończą ^^ kocham je jak niewiem

    16 paź 2013

  • marycha

    ubóstwiam twoje opowiadania !! jesteś świetny !!

    13 paź 2013

  • kinga328

    Dopiero dziś przeczytałam jak zwykle genialne. Brawo mistrzu ukłon w twoja stronę. Zaraz się zabieram za kolejne części:) mogę jedynie zaprosić do przeczytania swojego opowiadania boi właśnie zaczęłam dodawać:)

    10 paź 2013

  • Gabriel

    Hej mistrzu ty chyba opisujesz mnie nie wiem jakim cudem, ale kropka w kropkę to jestem ja Ciemny blondyn wysoki niebieskie oczy i to samo imię. Skąd ty mnie znasz ? :smile: A w kwestii opowiadania naprawdę świetne pisz i nie przestawaj.

    9 paź 2013

  • kropczeka.

    "Zresztą lubię słowo zresztą, zresztą dużo go używam.  Zresztą, oprócz słowa zresztą lubię też słowo chociaż. Chociaż nie wiem które bardziej, zresztą nie ważne."
    "A serce grało w rytmie dubstepu."

    <3

    2 paź 2013

  • love94

    No wreszcie! Już mówiłam jakie jest słodkie ale powiem raz jeszcze braciszku:D Jesteś moją inspiracją wiesz o tym:* Tylko teraz będziesz mnie męczył żebym ja w końcu sie za pisanie wzięła;p Ale nowe dzieło oceniam 100/10 :*

    2 paź 2013

  • sweetkicia

    Jest ŚWIETNE!!! Pisz szybciutko :D JA tu czekam :D

    1 paź 2013

  • Jabber

    No tak, to głupie patrzałem :smile: Po 169 dniach przerwy od pisania i takie cuda się zdarzają, już poprawiłem. Ale czy to ważne, nie kłóćmy się o takie pierdoły :-D Nie miałem czasu na dokładniejszą korektę. Dzięki za miłe słowa :jupi:

    30 wrz 2013

  • Kubolo

    @'Pomocna' Lena - no racja, wyszedłem na hipokrytę, ale tak czy owak chcę tylko pomóc, by to opowiadanie było jeszcze lepsze (o ile to możliwe :D). Szczerze mówiąc nie zwracam uwagi na interpunkcję w komentarzach, w opowiadaniach już tak :) Taki przyjąłem system, choć następnym razem postaram się pisać o interpunkcji, samemu zachowując jej zasady :faja:

    30 wrz 2013

  • MrKlaus

    Kubolo wiem co czujesz miałem coś podobnego gdy czytałem rozdział :P
    Musze przyznać,że mam wielki sentyment do poziomkowych, ponieważ to to opowiadanie zmobilizowało mnie do napisania moich opowiadań.Wracając...Już nie mogę się doczekać kiedy znów zniknę w świecie który stworzyłeś na potrzeby tego opowiadania.Powodzenia Autorze!

    30 wrz 2013

  • 'Pomocna' Lena

    Kubolo, to na prawdę dziwne, że znajdujesz cudze błędy a na swoje to już przymykasz oko.. W żaden sposób nie chciałabym urazić Twoich umiejętności gramatycznych, jednak fakt faktem - brakuje w Twoim komentarzu przecinków przed 'ale' i 'gdy'.

    A opowiadane jest FENOMENALNE. Zapowiada się kolejna ciekawa seria. Trzymaj tak dalej! :)

    30 wrz 2013

  • Kubolo

    Dam sobie rękę uciąć, że nie mrugnąłem ani razu czytając to opowiadanie! Nie mogę się doczekać na rozwój akcji, końcówki kompletnie się nie spodziewałem, pisz pisz i jeszcze raz pisz :danss: No gdy przeczytałem już drugi raz, by mój komentarz okazał się jakoś pomocny, to zauważyłem kilka błędów interpunkcyjnych - brak przecinków po "bo" czy "który". I proszę, może to jest poprawne ale w oczy kole - "patrzałem" zamień na "patrzyłem" - taka gorąca prośba od wiernego czytelnika :faja: Weny życzę!

    30 wrz 2013

  • goracakicia

    Ech... Takie opowiadania to mogłabym czytać cały dzień:) uwielbiam co ja gadam kocham i wielbie Twoja twórczość:) proszę pisz często i zrażaj się opiniami niedorozwinietych osłów:) czekam z niecierpliwością na następna część :*

    30 wrz 2013

  • Shadowek

    Dziękuję że w końcu napisałeś nawet nie wiesz jak bardzo kocham twoje opowiadania po stokroć dzięki czekam na następne

    30 wrz 2013