Moja miłość (dni następne cz. 6)

-
  Przebudzilam sie, a rafal jeszcze spal. Usiadlam na krawedzi lozka. Moje mysli krazyly po pokoju. Mozna bylo je zlapac i przeczytac. Tylko jakie one byly? Jedne mowily, co ja zrobilam? A drugie, bylo fantastycznie. Smutna zalozylam koszule i wyszlam na taras po cichu. Poranny wiatr mnie uspokoil, ale zapomniec bedzie ciezko. Patrzylam na zdjecie w telefonie. Bylam tam ja i Sean. Znowu się poplakalam. Przeciez ja go zdradzilam. Bylam z innym w lozku. Co ja zrobilam?
  Podczas moich rozmyslen ktos mnie przytulil od tylu i zaczal calowac w szyje. Lzy mi lecialy. Odchylalam glowe, ale odwrocilam sie.
- co ja zrobilam? - ze smutkiem powiedzialam i prawie zla weszlam do srodka odpychajac w tym czasie rafala.
- jak to co? - czule się odezwal. Szedl za mna i nie wiedzial o co mi chodzi. Kto by wiedzial. Tylko ten kto czyta w myslach.  
- zawrociles mi poprostu w glowie, a ja już mam chlopaka. Dzieki tobie go zdradzilam. - ze zloscia robilam kanapki. On siedzial przy barku i patrzyl na mnie.
- nie wiedzialem, ze masz chlopaka. Napewno cię kocha. Ja przepraszam. Powinienem spytac. - poszedl po rzeczy. Ubral sie. - prosze nie badz zla. Pewnie jak cię kocha to ci wybaczy. Moze mnie nawet pobic, bo to ja się glupio zachowalem. - byl lekko przestraszony. Gdy wyszedl ja się rozplakalam i siedzialam oparta o szafki kuchenne. Co ja mam zrobic? A jesli Sean mi nie wybaczy? Moglam nagrac ta rozmowe by miec dowod. Ach za pozno się zorientowalam. Kurcze.
  Wzielam się w garsc. Co ja beksa by plakac? Swoim bratem nie jestem. Trzeba byc twardym. Ha. Miesnie się ma przeciez. Hoho. Male ale się ma. Tylko pytanie kogo wybrac? Rafal zbyt szybko poszedl. Czyzby tylko chcial numerek ze mna i koniec? Sean taki nie jest. Tylko jak mu to powiedziec? Ile pytan. Ile nie odpowiedzi. Ludzie... ratujcie... pomozcie... co ja mam zrobic?
  Z pytaniami i z mysla co powie Sean poszlam na plaze. Jak ostatnio siedzialam i się opalalam. Do wody wchodzilam by ochlodzic się w upalny dzien. Obiad i basen. Wakacje to odpoczynek. A co innego mam robic? Odchudzac się nie musze, bo wygladam jak modelka, a sezon plywacki się skonczyl. Tylko siedziec i się nie ruszac. Dwa dni minely, a ja już czerwona jak buraczek. Teraz musze unikac slonca. A piecze wszystko. Nawet jeden posladek mialam czerwony jak nie wiem. Dobrze, ze pozniej bede brazowa, a nie czerwona.
  Chodzilam po miescie cala zakryta. Ramiona, nogi, plecy. Oprocz glowy i dloni mialam wszystko zakryte. Letni eskimos idzie! Ale za to cos kupilam. Pocztowke i branzoletke dla asi oraz poduszke z napisem, , kocham cie'' ze slodka foczka dla Seana. Co innego mozna kupic facetowi nad morzem? Moze jeszcze statek w putelce, ale już sama nie wiem. I tak kupilam wiec ma się z tego cieszyc. No chyba, ze bedzie oczekiwal czegos innego.
  Ze smiechem weszlam do mieszkania mowiac jeszcze cos do rodzicow. Mialam duzo siatek. Z jedzeniem i prezentami. Po rozpakowaniu prawie, ze się rzucilam na kanape. Zmeczona nawet niewiadomo dlaczego zamknelam oczy. Moja wyobraznia splatala mi figla. Ujrzalam stojacego rafala i Seana, patrzyli na mnie. Szybko otworzylam oczy, rozejrzalam się i z ulga oddetchnelam., , to tylko moja wyobraznia'' pomyslalam w duchu. Ktos zapukal do drzwi. Znowu serce stanelo? Nie, nie tym razem. Tym razem zaczelo znowu walic. Bylam przestraszona. Mialam nadzieje, ze to nie jest rafal.  
  Niepewnie otworzylam drzwi. Nogi zrobily się miekkie. Odmawialy posluszenstwa. W drzwiach stal Sean. Mie to nie mozliwe. Idz stad! Prosze! Ja nie jestem gotowa ci tego wyjawic! Nie! Upadlam. Nogi nie wytrzymaly. Zrobily się zbyt miekkie. Zakrecilo mi się w glowie. Serce jeszcze bardziej przyspieszylo, a powietrza zaczelo mi brakowac. Co mi jest? Usiadl kolo mmie zaniepokojony. Sam nie wiedzial co robic. Trzymal mnie.
- co ci jest? - jego glos mnie uspokoil. Serce ustalo walic jak oszalale, a oddech moglam zlapac. Poczulam nogi. Już bylo dobrze. Zamknelam oczy, a jedna lza poleciala. Przytulilam go. Na tyle ile zostalo mi sil przytulilam się mocno. Moje oczy zlapaly ostrosc. Widzialam wszystko dobrze. - tesknilem. - blagam. Nie mow nic. Chce tylko ciebie.
- nie wiesz jak ja tesknilam. Brakowalo mi ciebie. Tylko dlaczego przyjechalo? - mowilam z placzem i cicho jak nigdy dotad. Nie podnosilam glowy. Nie patrzylam mu w oczy jak to czesto robila.
- nie odbieralas. Balem sie, ze cos ci się stalo. - mowil zmartwiony i odwzajemnial uscisk. Opieral swoja glowe o moja.  
- przepraszam. Nie chcialam. A nawet nie wiem gdzie jest moj telefon. - odkleil moja glowe od swojego torsu. Popatrzyl zdziwiony i poprawil mi grzywke. Ukucnal i lapiac wygodnie podniosl mnie. Patrzylam na niego z placzem w oczach. Jego wzrok byl radosny i wpatrzony przed siebie. Zatrzymal się przed kanapa. Zwrocil swoj wzrok na mnie. Co on chce? Wiecie moze?
- hmmm... dziwne, jest pozadek... - rozejrzal się ze smiechem. To co oni robia balagan? Rozesmiamy dotknal mojego czola. Nasze usta znowu razem. Jak mi tego brakowalo. Polozyl mnie na kanapie. Lezal na mnie i calowal. Stesknil sie. Poczulam jak cos rosnie w jego spodniach. Podniecil się chlopczyk. Odsunelam go i ze zdziwieniem popatrzylam na jego spodnie.
- serio? Nie mogles w innej chwili? - popatrzyl w dol. Zrobil duze oczy i usiadl. Patrzylam co robi. Nie mogl się opanowac. Jak to ja. Usiadlam na nim i rozesmialam sie. A dlaczego? Bo opadl mu. - to ja tak na ciebie dzialam? - spytalam przyblizajac usta.
- a ma ktos inny? - pocalowal namietnie. Na sobie mial koszule, ktora zaczelam rozpinac. Jego kaciki ust się umiechaly. Czulam to. Po zdjeciu koszuli zaczelam, , masowac'' jego tors. W gore i w dol. Jedna i druga. Jedna masowala druga byla na plecach. - nie laskocz tylko. - zlapal mnie za reke masujaca tors. Zasmialam sie. Nie przestalam. Zagryzlam wargi patrzac na jego usta.  
  Nasza romantyczna chwile przerwalo pukanie do drzwi. Podalam koszule Seanowi, a on nawet jej nie zalozyl.siedzial i się usmiecham z zamknietymi oczami. CHihralam z jego pozy. Byla zabawna. Otworzylam drzwi. Stal tam tata. On powazny, ja rozesmiana. Sean wrecz spadl z kanapy gdy uslyszal taty glos. Szybko zalozyl koszule. Podszedl do nas wyprostowany z niewinna mina. Oparl się o otwarte drzwi. Stal za mna i jedna reka mnie obejmowal. Tata byl zdziwiony ale nic nie mowil o nim tylko o zachodzie slonca. A to nawet z apartamentu nie musze się ruszac by zobaczyc zachod. Wystarczylo wyjsc na taras. Wiec odmowilam. Tata byl poddenerwowany. Pewnie cos sobie myslal. Bo co mozna pomyslec jak jest u ciebie chlopak, a ty nie chcesz isc z rodzicami? Tylko jedno. Taaaa. Ale nie.  
  Tata poszedl, a ja zartobliwie udawalam go i zamkylam drzwi. Przy Seanie zapomnialam o rafale. Zapomnialam ze wogole istnieje. Nadal się wyglupialam, a misio mnie przycisnal ze smiechem mnie do sciany. Bylam w tym samym miejscu co wtedy. Pocalowal mnie, a ja sobie przypomnialam. Myslalam, ze stanelam na bacznosc. Lekko odsunelam Seana. Mialam jakies zwidy. Zamiast misia widzialam rafala. Zamknelam oczy i się uspokoilam gdy tylko Sean zaczal dotykac mojego brzucha.
- chodzmy na zachod... - stwierdzil cicho mowiac. Wygladal tak samo jak mowil o swoich rodzicach. Patrzyl i masowal mi brzuch. Co on ma do mojego brzucha? Caly czas go dotyka... chlopie to moj brzuch!
  Poszlismy na zachod slonca. Cud, miod i malinka. Piekne widoki. Siedzielismy na piasku, ale bez kasku. Mis mnie obejmowal, a ja opieralam swoja glowe o jego ramie. Ogladalam i się zachwycalam.
  Wracalismy, a przed nami szedl rafal ze swoja rodzina. Tylko nie on. Beda klopoty? Prosze nie. Przeciez bylam grzeczna. Wchodzac do klatki ujrzal mnie. Smialam sie. Mial mine zbitego szczeniaczka. Otworzyl drzwi i szedl za nami. Dziwnie się czulam. Moj chlopak tutaj, a on za nami. Bitwa o dziewczyne? Naszczescie nie. Nie chcialam konczyc przyjazni z rafalem. Odwrocilam się i z usmiechem powiedzialam
- hej rafal. Byles na zachodzie? - tylko nie na dzikim, ale na slonca. Dziki to dziki. Zrobil duze oczy i popatrzyl a to na mnie, a to na Seana. Moj mis się rozesmial.
- no tak. Siostra chciala, a mi nie pozwolono zostac. - jego mina się nie zmienila. Chlopcy się przywitali przedstawiajac sie.
  Pogadalismy i poszlismy do siebie. Stalam w kuchni i szukalam picia. Przystojniak za to usiadl na kanapie i się patrzyl na mnie. Wreszcie znalazlam.  
- mam! - krzyknelam. Slyszalam swoj i Seana smiech. No co się dziwic. Krzyknelam jakbym byla sama. Rozesmiac się mozna. Pozwalam. Komandor udziela pozwolenia na smiech. Tylko nie salutowac. Bo wyjde na pana pokerzyste.  
  Wzielam picie i poszlam do przystojniaka siedzacego, dobrze się bawiacego. Na stoliku byl moj laptop. Chlopczyk go wlaczyl i już chcial sprawdzic jak mi idzie z projektem. Wyciagnelam noge i zamknelam go, a swoja stopa zwrocilam glowe Seana w moja strone. Zagryzajac wargi i lekoko wrednym usmieszkiem się wygodnie usadowilam. Patrzylam się w telewizor. Pokrecil glowa z niedowierzenia. Jak to my siedzielismy, gadalismy i ogladalismy, od czasu do czasu się calujac. Przyznam poznio znowu się polozylam. Zasnelam za to szybko.
  Chcecie wiedziec co mi się snilo? Ha. Figa z makiem. Nie powiem. Raczej pokaze jezyk :P zbyt ciekawscy jestescie. Powiem wam jedno. Napewno cos milego i wspanialego. Dalej nie powiem.
  Nastepny dzien nad morzem, a ja budze się z ramionach mojego chlopaka. Moja jedna noga oplata jego. Glowa lezy na torsie. Reka tam gdzie zawsze. Otworzylam lekko oczy. Sean nadal spal. By go nie budzic wstalam i poszlam na taras. Usmiechalam sie. Zamknelam oczy, a poranny wiaterek ochladzal moja twarz. Bylam znowu w koszuli. Poranek jak ten poprzedni tylko z moim chlopakiem i bez klotni.
  Poczolam jak ktos kladzie mi glowe na ramieniu i powoli oplata swoje rece wokol mojej tali. Polozylam glowe na ramieniu za mna. Patrzylismy na wschodzace slonce. Tak wczesnie wstalam. Moj budzik się przestawil na wschod slonca. Ktos go przestawil? Przyznajcie sie. Moj ostatni dzien nad morzem w tym pieknym apartamencie. Niebo bezchmurne. Na dworzu cieplo. Az milo się siedzi, stoi, wogole przebywa.  
  Zaczal mnie calowac po szyi. Taki podobny do rafala. Ale nie moge mu powoedziec o tym. Ale nie moge klamac. Już sama nie wiedzialam co robic. Moze nie powiem. Moze tak bedzie lepiej. Moze on tez cos ukrywa przede mna? Moze... moze... już nic... za duzo tego morza. Czulam się wspaniale nawet nic nie mowiac. Zapominalam o rafale przy Seanie. Nie przestawal calowac. Szyja, ramie, policzki. Jego usta byly wspaniale. Pelne namietnosci. Niech nie przerywa. Prosze.
  Odrwrocilam się i oparlam o balustrade. Nadal mnie trzymal i calowal. Dotknelam jego torsu i nie chcaco zadrapalam. No coz nie obcielam ich. Po co? Dobra obrona na mezczyzn ktorzy za duzo caluja. Ale to akurat bylo nie chcaco. Nie bylam przyzwyczajona do tego, ze facet swoimi reka zbliza się do biustiu. Popatrzyl na siebie. Mial gdzies z 10 czerwonych kresek. Wzielam seksownie paznokcia do buzi i zrobilam niewinna mine.
- drapiezna jestes. - wzial mi paznokcia z buzi i zaniosl mnie do srodka na ramieniu. Rzucil na kanape. Usiadl kolo mnie i dotykal moje udo. Znowu usiadlam i tak jak wczoraj go calowalam oraz masowalam. Byl podniecony. Czulam to. Uwierzcie mi. Przerwalam patrzac na zegarek. Glod sam mi powoedzial ktora. Ruszylam się do kuchni. Przygotowalam jedzenie. Zachowywalismy się jak w malzenstwie. Ja w kuchni robiac sniadanko, a on w salonie oglada telewizje. Ciekawe nieprawdaz? Bylismy para, a wygladamy jak malzenstwo. Cos tu nie gra. Przyszedl do kuchni i pomagal. Slodko. Wygupy u nas to standart.
   Przy stole jeslismy, a ja pracowalam nad projektem. Misiek probowal cos podejrzec, ale mu nie dalam. Popoludniu znowu siedzielismy na plazy. Teraz bylo ciekawiej, bo byl koles z szalonej rodziny. Rozmawial i wyglupial się z tata, mama i mna. Kazdemu przypadl do gustu. Wreszcie.
  Dzien jak ostatnio. Wstanie, sniadanie, plaza, obiad, basen lub miasto. Jak ostatnio. Czego tu się spodziewac. Wieczorem znowu ogladanie i pojscie spac ze swoim chlopakiem. W nocy Sean wstal. Dziwne. Ciekawe dlaczego? Wstalam i zaspana poszlam do niego. Stanelam w drzwiach od sypialni. On siedzial na kanapie patrzac w dol.  
- spac nie mozesz? - spytalam czule. Podeszlam i stanelam przed nim. Zlapal mnie za dupcie i przyciagnal. Patrzylam na niego z gory.  
- nie moge. Sam nie wiem dlaczego. A ty? - spytal dziwnie zasmucony.
- poczulam jak wstajesz tylko przy tobie dobrze spie, no i pierwszego dnia tutaj. Widze, ze cos cię dreczy - zachichotalam po cichu.
- już nic. Kocham cię i juz. - mial wymuszony usmiech na twarzy. Pomoglam mu wstac zaprowadzajac do lozka. Lezalam smutna jak on. Dotykal moich plecow i cos rysowal.
- nie badz smutny, bo ja jestem smutna. Kocham cię z calego serca i nikogo innego. Popatrzylam mu w oczy. Wreszcie szczerze się usmiechnal. Przez jeszcze moment czulam jak mnie glaszcze po wlosach. Pozniej nic nie wiem. Poprostu zasnelam.


Wybaczcie za bledy =D mam nadzieje ze się podoba =D
Dziekuje =)

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2114 słów i 12975 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik zabcia14

    kiedy koniec?

    7 sie 2013

  • Użytkownik sypmatyczna

    kiedy kolejna część ?

    7 sie 2013

  • Użytkownik miśka20

    pisz kolejną część bo nie mogę  się  doczekać

    6 sie 2013

  • Użytkownik RG1

    Świetnie. Proszę kolejną część. :D

    6 sie 2013

  • Użytkownik kolorowa215

    już sie nie moge doczekać kolejnej części
    piszesz rewelacyjnie

    5 sie 2013

  • Użytkownik sweetkicia

    Kiedy kolejna część???  :jupi:

    5 sie 2013

  • Użytkownik RG1

    Super. Czekam na kolejną część.  :kiss:

    5 sie 2013