Moja miłość (dni następne cz. 15)

- halo! Jest tam kto? – powiedział Luke machający mi przed oczami swoją ręką. Zasypiałam przy stole. Wszystko robiłam z zamkniętymi oczami. Jadłam, mówiłam, przytakiwałam, słuchałam, wszystko, nawet chodziłam. Po chwili wziełam machająca rękę Luka i mocno walnęłam w stół, zaciskając ją.  
- słyszę cię. – poirytowana powiedziałam. Miałam zaspany głos. Każdy wzrok powędrował w moją stronę. Wiedziałam to nawet nie otwierając oczu. Poczułam jak Luke próbuje wyzwolić swoją rękę z mojego uścisku. Nie udawało mu się to, ale później go póściłam.
      Wszystko zostało zebrane ze stołu, a ja położyłam głowe i zasnęłam. Każdy coś mówił jak przechodził obok mnie. Nagle ktoś mnie zaczął przebudzać. Jakimś cudem znalazłam się na trzech krzesłach. Wyglądałam jak zombie nie śpiący tydzień. Głowa poleciała mi na bok i znowu zasnęłam.  
- kotku, choć do pokoju. Tam ci będzie wygodniej. – głos Seana był cichutki i miły. Głaskał mnie po udzie i policzku.
- jeszcze godzinkę. – wybełkotałam niewyraźnie. Ten westchnął i zaniósł mnie do pokoju.  
     Do końca dnia spałam. Na nic innego nie miałam sił i ochoty. Nie jadłam, nie piłam. Nic. Każdy się o mnie martwił. Najbardziej Sean. Próbował bym chociaż trochę zjadła czy wypiła. Nic z tego. Mój organizm niczego nie potrzebował oprócz snu. Siedział przy mnie i zmartwiony patrzył.  
      Cały dzień przespałam. Późnym wieczorem się obudziłam. Wszyscy spali, nawet Sean. W piżamie składającej się ze zwykłej damskiej bokserki i dresach poszłam do kuchni. Z lodówki wyciągnęłam lemoniade. Przy barku wypiłam całą. Siedziałam i zastanawiałam się co robić. Głodu nie odczuwałam, raczej strasznie suszyło mnie w gardle. Wypiłam dzban lemoniady, ale pragnienie nie ustało. Poszłam do salonu by coś po oglądać. Wpatrywałam się w ekran jak zahipnotyzowana. Nie odrywałam wręcz wzroku. Po chwili przestraszyło mnie otwarte okno i wiatr. Podeszłam by zamknąć, lecz się zdziwiłam, bo te okno od nowości nie było otwierane. Rozejrzałam się, ale nikogo nie było. po cichu zamknęłam i wróciłam na kanape. Siedziałam przez jakiś czas bez ruchu. Po chwili wyłączyłam telewizor i poszłam w stronę pokoju. Po chwili sam z siebie się włączył. Serce przyspieszyło. Stałam na środku i patrzyłam we wszystkie strony. Moje oczy nikogo nie znalazły. Moje nogi skierowałam w stronę salonu. Gdy pomału szłam, w kuchni włączyła się mikrofalówka. Pierwsze co mi się nasunęło do głowy to wygłupiający się Luke. Nagle coś zbiło wazon na stoliku w salonie. Następne co mnie przestraszyło był mikser, który się włączył. Strach mnie opętał.  
- Luke przestań! To nie jest śmieszne! – krzyknęłam tak by nikogo nie budzić. Jednakże wiedziałam, że każdy domownik ma bardzo twardy sen więc mogłam krzyczeć ile wlezie. Nagle otworzyły się drzwi frontowe. Spojrzałam w tamtą stronę. Znów nikogo nie było. – co tu się dzieje? – powiedziałam do powietrza. Poczułam czyjś oddech na czupku głowy. Szybkim ruchem się odwróciłam i odsunełam. Przede mna stała postać z horroru. Potknęłam się o coś na ziemi. Upadłam, a na moich dłoniach pojawiała się krew. Zaczełam panikować i uciekać. Człowiek horror biegł za mną. – aaaa! Zostaw mnie! – krzyczałam jak tylko się dało. Biegłam ile sił w nogach. Zmęczona i przestraszona usiadłam w kącie. Swoją głowę schowałam w kolana. W domu był burdel. Wszystko co było na stole, kuchni, stoliku znalazło się na podłodze. – odejdź! - Odszedł w pośpiesznym tempie.  
- kochanie co się stało? – byłam roztrzęsiona. Drżałam. Sean mnie uspokajał, a wszyscy się zebrali.  
- Sean, patrz. – Oliwia patrzyła w stronę salonu i kuchni. On podszedł do niej sam się zdziwił. – co tu się działo? – patrzyli na to wszystko i nie mogli się nadziwić.  
- madziu. Ktoś tu był? – podszedł do mnie i się zapytał. Bałam się odpowiedzieć. Popatrzyłam mu w oczy i jak małe dziecko się rozpłakałam. – już dobrze. – przytulił mnie siadając obok. – to się robi już denerwujące. – powiedział do Jasona stojącego przed nami.  
- denerwujące? On ją prześladuje. To jest raczej paranoja z jego strony. – przystępował z nóżki na nóżke. Rację mu można przyznać. Ze strony Kamila to była już paranoja. – więc co robimy? – spytał krzyżując swoje ręce na piersi.  
- powiem tak. Nie mam pojęcia. – Sean cicho powiedział i pocałował mnie w głowe mocniej przy tym ściskając. Jason przyokazji myślał.  
      Pare minut później zaprowadził mnie do salonu. Przed nim zatrzymałam się i zawahałam. Popatrzyłam na drzwi, a one zaczeły przypominać mi całe zdarzenie. Sean widział moją minę i od razu wziął mnie za plecy mówiąc coś. Usiadłam na kanapie. Oliwia mnie przytuliła i podała herbate. Nianie mi nie były potrzebne.  
- jestem przecież dużą dziewczynką. – powiedziałam to biorąc łyk herbaty, a wszyscy się roześmiali. Mi też się chciało, lecz się powstrzymałam.
        Do tej herbaty Sean przyniósł mi za chwile pyszne ciasteczka na osłode. Były pyszne. Podziękowałam mu i ucałowałam. Od razu zrobiło mi się trochę lepiej. Lecz gdy tylko zaczynałam myśleć o Kamilu znowu wszytsko wracało - wspomnienia i to co mi zrobił. Gdy tak siedziałam taka smutna i przygnębiona Sean gdzieś wyszedł. Nie wiedziałam gdzie, nikt nie wiedział. Gdy wrócił trzymał w rekach ogromnego misia. Podszedł do mnie i powiedział:
-To dla ciebie kochanie, na poparwe humorku.
– Dzięki misiu, super niespodzianka - powiedziałam toprzygnębionym, lecz lekko radosnym głosem, przytulając się do niego. Lecz to nie był koniec niespodzianek. Zza pleców wyciągnął pudełko czekoladek w kształcie serduszka i wręczył mi je. Wzruszyło mnie to i łezki popłynęły. On widząc to wtulił mnie do siebie. Niestety ta miła chwila nie trwała długo bo gdy tylko cała horda zobaczyła czekoladki rzuciła się na nie. Nie pozostawało mi nic innego jak podzielić się z nimi. Ojj żałowałam tej decyzji później. Została mi tylko jedna czekoladka.
-Hamstwo i drobno mieszaństwo - wykrzyknełam ze złością lecz z uśmiechem na twarzy. I za chwile usłyszałam to  
– Ależ Madziu my dbamy o twoją figure - powiedział radośnie Luke. myślałam o tym by nie wybuchnąć.  
- chodź tu, ty mały chamie! – zaczełam go gonić jak szalona. Po wyżerce i małym zbiciu Luka zaczęliśmy oglądać film.Niestety w połowie usnęłam lecz czułam ze Sean mnie podnosi i zanosi do łożka. Położył mnie w nim i zasnęłam na dobre. Rankiem obudziłąm się wtulona do misia. Sean już nie spał.  
– Ładnie to tak zdradzać mnie z panem misiem-powiedzial śmiejąc się Sean. - Nie dostał na to odpowiedzi, jedynie całusa na dzień dobry i moje wtulenie do pana misiaczka.
     Dzisiaj to Sean robił śniadanie. Przyznam szczerze, że udało mu się je. A jak smakowało, niebo w gębie. Sean mianowicie przygotował dla nas wszystkich smażony bekon w plasterkach i pancakesy z syropem klonowym. Pycha. Mniami i wszystko co tylko możliwe. Chyba będzie musiał częściej to robić. Po pysznym śniadanku postanowiliśmy z Seanem wybrać się do parku na rolki. Po drodze zadzwoniliśmy po Asie. Po chwili czekania wyruszyliśmy już we trójke, nawet w czwórke, iż po jakimś czasie dołączył do nas Jason. W parku postanowiliśmy wpaść na lody. Dobrze było się ochłodzić w taki upał. Ja z Seanem zjedliśmy nasze lody błyskawicznie, a Asia i Jason przez swoje gadulstwo jakim nas zaszczycili jedli bardzo pomału.Swoje lody jedli tak długo, że wkrótce zrobił się z nich koktajl. Wszyscy się z tego śmialiśmy aż brzuchy nas rozbolały. Tą miłą atmosferę zakłóciła nam niestety pogoda. Zrobiło się dosyć chłodno, zerwał się silny wiatr i zaczęło się chmurzyć. Postanowiliśmy, że najlepiej będzie jak wrócimy do domu. Jednak w połowie drogi zaczęło strasznie lać. A nasza trójka miała jeszcze kawał do domu. Postanowiliśmy wpaś do Asi. Tam miło spędziliśmy czas grając na xboxie i wygłupiając się. Zauważyłam u Asi spojrzenie, które mówiło o pożądaniu do Jasona. Nie rozmawiali ze sobą, a się patrzyli i śmiali. Tą niezreczną sytuację wśród nich przerwałam popychając Asie w stronę chłopaka. Wreszcie zaczeli ze sobą rozmawiać, chodź tylko ją popchnęłam. Gdy pogoda się poprawiła pożegnaliśmy się z Asią. Tym razem w drodze do domu nic nam nie przerwało. Gdy wróciliśmy byliśmy bardzo padnięci. Po kolacji od razu zasnęliśmy.
   Obudził mnie bardzo dziwnie znajomy zapach i chód. Zerwałam się i od razu popatrzyłam w stronę drzwi. Były otwarte. Nic nie powiedziałam, ale ciężko oddychałam. Kładąc się ktoś zkneblował mi usta. Mój krzyk był stłumiony. Koło mnie nikt nie leżał. – gdzie do cholery jest Sean!? – mówiłam w myślach. Miałam uczucie wielkiego zmęczenia. Usnęłam i nie wiedziałam co się dzieje.
---------
   Zbudziłem się nie wiedząc co się dzieje. Leżałem na zimnej trawie. Próbowałem wstać, lecz zawroty głowy nie umożliwiały mi tego. Podnosiłem się i upadałem. Dopiero po kilkunastu próbach obróciłem się na plecy i leżałem. Kręcenie ustępowało, a ja coraz więcej miałem sił na wstanie. Podczas odpoczynku przypominałem sobie to co się wydarzyło i jak się tu znalazłem. Ciężko było, ale się udało. Wstałem i jak szlaczkiem poszłedłem do domu, który był za wałem i torami, a to mnie bardzo zdziwiło.
- nie mieli co robić? Dalej chyba nie mogli… - powiedziałem do siebie. Nie wiadomo kiedy wdrapałem się na wał. Jak po pijaku zmierzałem do domu. Na samym wejściu spotkałem się z wielkim wodospadem pytań. Jeszcze za bardzo nie kontaktowałem, a rodzeństwo już wypytuje. – mordaaaa!! – krzyknąłem już nie wytrzymując, a na dodatek upadając.  
- dobra ludzie rozejść się. – wtrącił się Chris podnosząc mnie z podłogi i podtrzymując. Rozeszli się jak na rozkaz, zajmując się sobą. Mnie zaprowadzono do pokoju i położono na łóżku. Cisza nastąpiła natychmiastowo. – gdzie Madzia? – przerwał tą miłą cisze wuj. Jego pytanie zbiło mnie z tropu. Usiadłem na łóżku wpatrując się zdziwionym wzrokiem w wuja.
- jak to gdzie? Powinna być tu… - odebrało mi mowe. Nic już nie wiedziałem. Czyżby wyniesienie mnie z domu było celowe? Chociaż to głupie pytanie. Jasne, że to było celowe. Już chyba nic mnie nie zdziwi. Może jeszcze zagramy w królewne śnieżke. Madzia znajdzie się w domku z siedmioma krasnoludkami, a ja ją uratuje pocałunkiem i będizemy żyli długo i szczęśliwie. Do bani to wszystko. Przecież tak nie będzie. Chyba. Nigdy nie wiadomo.  
- czyli co teraz? – spytał patrząc na mnie, jak na pomysłodawce.
- a bo ja wiem? Wystarczy, że głowa mnie boli jak nie wiem co. – stwierdziłem i położyłem się.  
- odpocznij. Jutro pogadamy. – poszedł. Ja natychmiastowo usnołem.  



naprawde przepraszam, że tak długo, lecz czasu nie miałam i weny... może nastepne części bedą szybciej, ale obietnicy złożyć nie moge. Zbyt dużo nauki przedemną... wybaczcie mi za wszystko :(
pozdrawiam :*

mada

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2109 słów i 11355 znaków.

9 komentarzy

 
  • Użytkownik ^^

    Już sie nie moge doczekać. :D

    19 lis 2013

  • Użytkownik mada

    jestem w trakcie pisania :D mozliwe, że niedługo będzie dodana nowa część :D

    11 lis 2013

  • Użytkownik lajlajlaj

    Pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz,pisz

    11 lis 2013

  • Użytkownik misia5678

    Pisz dalej!!! <3

    11 paź 2013

  • Użytkownik Andzia

    No po prostu aż miło czytać :*

    11 paź 2013

  • Użytkownik kolorowa215

    rewelacja

    6 paź 2013

  • Użytkownik nati

    super :*

    6 paź 2013

  • Użytkownik sweetkicia

    Jak zwykle świetne! <3

    5 paź 2013