Gdzie ja się znajduję? Co się dzieje? Zadawałam sobie pytania idąc wciąż do przodu w pewnego rodzaju transie. Patrzyłam na swoje bose stopy pokryte czymś lepkim i ciepłym. Było ciemno więc nie wiedziałam co to jest, mogłam się tylko domyślać. Szłam powoli, monotonnie, zmierzając donikąd.
, , gdzie idziesz?" usłyszałam z daleka. Echo rozniosło się po ciemności otaczając moje ciało i wnętrze., , czemu nie uciekasz?" znów ten sam głos, tym razem uderzył we mnie jak rozpędzony samochód. Moje nogi straciły równowagę, a ja złapałam się ściany. Jak niewidoma zaczęłam badać ją. Tynk schodził, tapeta odklejała się, a miejscami kruszyła, panele, zdobiące dół ściany były popękane, ciemne, a zarazem podrapane., , co się dzieje? Czyżbyś nie wiedziała kim jesteś?" szyderczo powiedział. Nic nie wiedziałam. Nic nie czułam. Oparta o ściane czołem, opadłam na kolana. Łzy leciały znikąd. Płakał nadczymś czego nie rozumiałam.
, , czemu to zrobiłam?" powiedziałam do ściany, nadal płacząć. Ktoś się zbilżał. Głuche echo stąpających buciorów, roznosiło się nawet po moim ciele i jego wnętrzu. Przestał iść, a ja nie zmieniłam pozycji, czułam ciepły oddech, a jednakże odur wydobywający się z jego buzi.
, , bo tego chciałaś. Tego tak bardzo pragnęłaś, że stało się rzeczywistością." wyszeptał i dotknął mych ramion. Nad nami zapaliło się blade światło. Moje oczy ujrzały krew. Na moich rękach była krew. Wstałam i przyglądałam się wszystkiemu. Pomieszczenie było długim korytarzem, którego końca nie było widać, a jego ściany obskurne, podrapane, zniszczone od starości i wilgoci. Boję się, to pierwsze co przyszło mi do głowy, gdy to ujrzałam. Nieznajomy nadal stał za mną dotykając moich ramion. Moje stopy oraz jedwabna biała suknia była pokryta krwią, przez co zrobiłam ślady idąc z miejsca skąd szłam.
, , co ja zrobiłam?" spytałam niewyraźnie, myśląc, że zapomniałam o sztuce mówienia.
, , biedactwo. Nic nie pamiętasz? A więc ci przypomnę." wyszeptał. Był spokojny, zadowolony z siebie. Moje ciało znów stalo się jak nie moje, nic nie mogłam zrobić. Nieznajomy wziął mnie za rękę i powoli, lekko tak jakbym miała się mu rozpaść na kilkaset kawałków ciągnął mnie do miejsca skąd przyszłam. Znów zapatrzona w swoje stopy szłam prowadzona. Nie mogłam podnieść głowy, chodź bardzo tego pragnęłam. Boję się, znów ta myśl nawiedziła mnie. Chce do Seana. Chce tam gdzie bezpiecznie.
W jednej chwili znalazłam się w ciemnym pomieszczeniu. Pachniało krwią, a w powietrzu wyczuwało się strach, rozpacz. Znów stanął za mną, a ja wyprostowałam głowę. Byłam jak porcelanowa lalka. Nic nie mogłam zrobić. Słabe światła zapaliły się w wielkim pomieszczeniu. Tu było inaczej. Czyściej, a zarazem strasznie i... pięknie? Na ścianach widniała krew. Wyglądała jak niedokończone dzieło malarza. Na podłodze leżeli ludzie w kałużach ciemnej czerwieni. Moje oczy przepełniły się łzami. Moje nogi zrobiły się jak z waty, znów opadłam na kolana.
, , zabiłam ich. Zabiłam ich wszystkich" szlochając wypowiedziałam te słowa. Nieznajomy zaczął się śmiać jak czarny charakter w filmach. Pokusiłam się spojrzeć na niego. Przede mną stał Kamil, w czarnym garniturze. Swoje ręce schował do kieszeni wyglądając dzięki temu jak prawdziwy gankster., , czemu?"
, , bo ty tego chciałaś!" huknął ze śmiechu i wyciągnął rewolwer. Wycelował we mnie i...
Zbudziłam się spocona jak mops. Moje dłonie z emocji trzęsły się, a serce waliło jak nigdy dotąd. Do pokoju spokojnym krokiem wszedł Sean z dwiema szklankami w dłoni. Podszedł od mojej strony i tak stał z wyciągniętą ręką.
- napij się. chociaż trochę ochłodzi twoje myśli. – powiedział przechylając szklankę i pijąc do dna.
Zrobiłam to co powiedział. Wziełam głęboki wdech delektując się cudowną zimną wodą. Sean się uśmiechnął znów zniknął w drzwiach, po chwili wracając. Ułożył się wygodnie przy mnie i pociągnął do siebie. Nic nie powiedział, ani nie skomentował. Byłam lekko zdziwiona jego reakcją, ale przynajmniej nie musiałam się wypowiadać.
Reszta nocy minęła dość spokojnie, gdyż już nie miałam koszmarów, które z każdą chwilą były coraz gorsze. Moja wyobraźnia stała się bardzo dobrą reżyserką moich snów. Za każdym razem nie wiem co będzie. Po obejrzeniu smakowitego horroru ona potrafi wyreżyserować własny potworny koszmar, chociaż to są koszmary, bo nie ma jednego tylko kilka.
Zmęczona, choć mająca dość snu poszłam ogarnąć swoją poranną toaletę. Wyglądałam jak zombie, które właśnie wyszło z telewizora.
- jak tam po ciężkiej nocy? – odezwał się Sean, który znów uczepił się framugi drzwi.
- powiedzmy, że mój romans z łóżkiem został przerwany, tylko tym razem to nie wina budzika. – odpowiedziałam mu przeciągając się z wydobyciem jęknięcia.
- ciekawe podsumowanie.
- a żebyś wiedział. Chociaż mam nadzieję że zbytnio się nie rzucałam. – stwierdziłam ukratkiem spoglądając na niego. Uśmiechnął się do siebie i skrzyżował ręce na piersi.
- tak naprawdę nie licząc, że z dziesięć razy dostałem kopa w zadek, brzuch i inne części ciała plus do tego dwa razy zepchnięty z łóżka na twardą podłogę oraz dożucić do tego dostanie z łokcia już nawet nie będę podliczać ile razy to tak naprawdę nic takiego się nie wydarzyło. No może to, że rzuciłaś się na mnie z pięściami co nie wiem w czym tak zawiniłem no ale cóż. – mówił z uśmiechem przez co nie wiedziałam czy żartuje czy mówi poważnie. – po takim skopaniu nie mam pojęcia co do cholery ci się śniło i jestem tak ciekawy tego, że chyba do końca życia nie dam ci spokoju, bo chce wiedzieć… - patrzyłam na niego ze zdziwieniem ale również z lekkim rozbawieniem.
Nic mu nie odpowiedziałam. Roześmiałam się i weszłam pod prysznic. Sean jeszcze przez moment stał na swoim miejscu i obserwował, później sobie poszedł.
Przez cały czas, który spędziłam pod ciepłymi strumieniami wody rozmyślałam nad słowami Seana. Zastanawiało mnie ile prawdy było w tym co wymieniał. Chociaż nigdy nie wiedziałam jak się zachowuje podczas snu. Ciocia mi wiele razy mówiła że się kręcę oraz bywa, że gadam przez sen różne niespotykane rzeczy. Niestety nikt mnie nie nagrał by móc stwierdzić czy to prawda.
Jeszcze upinając wysokiego kucyka weszłam do salonu. Wygodnie siedzący Sean patrzył na mnie z rozbawieniem jednakże również chciał kusić. Pokręciłam tylko głową z rozbawieniem, siadając obok niego. Nie odzywaliśmy się do siebie. Bezczynnie patrzyliśmy oceniając jakiego koloru jest ściana i telewizor. Po pewnym czasie zaczęliśmy się śmiać z tego co mówimy oraz robimy.
Uśmiechnięta oparłam głowę o jego ramię.
- następnym razem nie oglądam wieczorem horroru. Nawet jak będziecie mnie błagać na kolanach to i tak nie ma mowy. – wyszeptałam tak, by tylko on usłyszał chociaż byliśmy sami w pokoju.
- haha… będę pamiętał. A teraz wyjaw mi tajemnice twego snu. – rozbawiony powiedział.
- nie ma mowy złociutki. Chce zobaczyć jak mnie błagasz. – pokazałam mu język i wrednie się uśmiechnęłam. Tak naprawdę chciałam wiedzieć czy dotrzyma słowa i do końca życia będzie mnie tym nękał, ale dam mu czas do końca dnia.
- wychodźcie zakochańce!! – krzyczała Oliwia, walać w drzwi i jak mi się zdawało kopiąc je. – głodna jestem!!!!
Załamałam się tym wszystkim, ale było to wesołe załamanie. Tak naprawdę nie chciało mi się ruszayć, ale brzuch zadecydował za mnie. Na hasło: jedzenie, burknął tak głośno jak tylko potrafił. Grzecznie się go posłuchałam i ruszyliśmy z kanapy prosto do drzwi.
Za drzwiami stało tylko rodzeństwo. Asia jeszcze nie dotarła, co później się okazało, że Oliwka ją zbudziła swoim waleniem i krzyczeniem. Z ponad półgodziny staliśmy na korytarzu, czekając na panią spóźnialską. Chłopcą się nie chciało czekać więc poszli zając miejsce. Podczas drogi każda z nas zdawała relacje z nocnych przygód. Z tego wszystkiego wyszło tak, że ja i Asia miałyśmy najgorzej. Koszmary nie dawały nam spokoju, a Oliwia jak się okazało jest odporna na coś takiego dlatego śmiała się słuchając nas.
Wesoła, w podskokach poszła do chłopaków i zaczeła relacjonować. Była z siebie dumna. Ja z Asią nie odezwałyśmy się, ale za to piorunowałyśmy wzrokiem osobniczkę, zwaną Oliwią. Miała szczęście, że moją historię zachowała dla siebie. Co do dotrzymywania słowa, to można jej zaufać.
Sean był zajęty swoimi myślami, a telefon dawał o sobie znać co pięć minut. Po pewnym czasie zaczęłam mu współczuć. Telefon za telefonem, a on sam już miał tego dość i do każdego telefonu zaczął się wydzierać. Tym razem był światowy. Angielski, francuski i polski. Tylko prosić o nauczanie indywidualne. Raczej nikt by nie pogardził takim nauczycielem jak on. Wręcz przeciwnie, ja bym się tylko cieszyła i nawet chodziła na każdą lekcje…
Standardowo przy śniadaniu opracowywaliśmy plan działania na dany dzień. Dzisiejsze obrady były najgorsze. Każdy chciał robić co innego, a tak naprawdę tylko ja i Asia się zgadzałyśmy. Sean musiał popacować więc każdy go zrozumiał. Jay chciał poćwiczyc na siłce i przyokazji ułożyć choreografie do jakiegoś przedstawienia, a Oli chciała zażyć Świerzego powietrza i przy okazji wykorzystać jeden z masaży. Niezgodnośc razy pięć. Rozpoczęły się negocjacje oraz kłótnie czy bitwy, jak kto woli.
Po twardych naradach i bitwie mogliśmy spokojnie odetchnąć z ulgą. Sean w naszym zapalczywym spotkaniu uczestniczył tylko ciałem, ale nie duchem. Zajmowałam się swoimi sprawami. Wszyscy staneli jak na baczność kiedy miś wstał. Ja tylko drygnęłam przestraszona, wpatrując się w każdego.
Wszystko szło tak jak miało być. Popołudnie spędziliśmy na swoich zachciankach i sprawach. Sean nie wychodził prawie z pokoju. Gdy wchodziła do niego, on był zajęty biznesową rozmową chodząc od kąta do kąta, a jeśli już miał dośc siedział na kanapie i wkurzony pisał na laptopie albo coś w tym stylu. Ja i Asia chodziłyśmy po budynku i wszystkiego wypróbowałyśmy. Jay zajęty był siłownią i swoimi tanecznymi ruchami. Na jeden z układów udało nam się wejść. Przyznałyśmy, że miał ruchy zawodowca, a nawet i lepsze. Wszystko było dopracowane. Niektóre ruchy tak mi weszły, że sama zaczełam tańczyć. Na oliwie nie udało nam się wpaść. Pojawiała się, ale później ni stąd ni zowąd jej nie było. stwierdziłyśmy, że stała się duchem i pojawiała się wtedy kiedy chciała, była jak cicho ciemny. Obiad każdy zjadł odzielnie. Podczas przerwy w swoim planie.
Po zjedzeniu dobrego obiadku zeszłyśmy na dół by napić się jakiegoś dobrego drinka. Nie mogłyśmy się zdecydować więc poprosiłyśmy barmana by nam zrobił to co on poleca. Młody chłopaczek zaczął z nami flirtować. Standardowo nas to trochę speszyło, ale ja byłam bardziej odważna i normalnie z nim rozmawiałam nie zwracając na to uwagi.
- witam wszystkich wypoczywających? – krzyknął ktoś na wejściu do budynku. Każdy kto znajdował się w holu odwrócił się w jego stronę.
Asia nie wzruszona siedziała wpatrona w szklankę, a ja kątem oka spojrzałam co się dzieje. Moim oczom ukazał się Luke. Krucha sylwetka była odwrócona w stronę recepcji. Ciemno brązowa grzywa co jakiś czas poruszała się lub była poprawiana. To wszystko mówio kim jest ta osoba. A najlepszym przykładem było jego ADHD, które wykazywał nie mogąc ustać w miejscu.
- o matko… - wymsknęło mi się z ust. Asia zaciekawiona spojrzała w tą samą stronę i natychmiast się odwróciła reagując tak samo. – jeszcze jego tu brakowało.
- a on nie miał przypadkiem wyjechać do lod Angeles, do babci? – spytała się Asia. Zaczełam przetważać jej pytanie.
- tego nie wiem. Przez ostatni czas jakoś go nie widziałam i nie intere mnie co on robi. – stwierdziłam wracając do mojego ukochanego drineczka.
Siedziałyśmy sobie spokojnie i rozmawiałyśmy sobie o babskich interesach zadowalając się naszymi drinkami.
- co ty tu robisz?! – krzyknęła Oli, która właśnie miała zamiar do nas się przysiąść. Z ciekawości znów się odwróciłam i oglądałam całe zajście jakbym była w kinie.
- a tak Se przyjechałem. – stwierdził, po czym spojrzął w naszą stronę. – witajcie dziewoje! – krzyknął w nasza stronę machając jak idiota. Z tego wszystkiego ślicznie się uśmiechnęłam (pokazałam sztuczny uśmiech) oraz wolną ręką ukazałam mu środkowego paluszka. Udając załamanie zniżył głowę przed Oli, która stała oburzona tupiąc jedną nóżka jak mama karcąca swoje dziecko.
- po co przyjechałeś? Nie wystarczy ci, że masz nas na co dzień?
- wybacz mi, że jesteśmy rodziną moja UKOCHANA siostrzyczko. – uśmiechnął się do niej biorąc pod pache swój bagaż.
- tylko znów się nie zakochuj w personelu debilu! Bo tym razem będziesz miał ostro przerąbane! – krzyczała kiedy Luke już wchodził na górę. – pierdolnięty sukinsyn. – powiedziała pod nosem podchodząc do nas. Zachłysłam się kiedy to usłyszałam przez co ledwo trafiłam do szklanki.
- co ci zrobił? – wyszeptałą przestraszona Asieńka.
- sukinsyn rozwalił moją konsole o gier! – wściekła powiedziała. – dlatego przyszłam teraz do was bo muszę zająć czymś myśli.
- standardowo coś musi zrobić. – powiedziałam. – ale tobie wolno pić?
- nie do końca, ale jeden drinek mi nie zaszkodzi. – stwierdziła, po czym machnięciem ręka przywołała kelnera.
W towarzystwie samych kobiet bardzo dobrze się pije. Nasze rozmowy i siedzenie przedłużyło się do późnego wieczora. Z Asią wypiłyśmy po cztery dobre drinki, a Oliwia razem z nami. Przez to, że rzadko pijemy te trzy mocne drinki spowodowały u nas dobre humory oraz małe chwianie. Na szczęście wszystko kojarzymy, a do pokoi wróciłyśmy o własnych siłach, nie ważne, że wenżykiem, ale na własnych nogach. Podczas małego balowania odbyłą się dyskoteka więc jak to ja zaczełam tańczyć, wraz ze mną Oli. Asia siedziała i tylko patrzyła, nie mogłyśmy długo tak patrzeć jak się nudzi więc zaciągnęłyśmy ją na parkiet. Dzięki nam, osobą odważnym, które zaczęły jako pierwsze tańczyć dyskoteka nie była nudna. Po czwartym drinku ja z Oliwią weszłyśmy na scenę zaczynając śpiewać to co nam przyszło do głowy. Faceci po zakończonej piosence zaczynali gwizdać a niektórzy chcieli żebyśmy śpiewały dalej. Było fantastycznie.
Wchodząc do pokoju niefortunnie wpadłam na framugę, ale nic mi się nie stało. Upadłam tylko na podłogę i zaczełam się śmiać z byle czego. To był zły znak. Przerażony Sean podszedł do mnie podając mi rękę.
- nic ci nie jest? – spytał, a ja znów wybuchłam śmiechem.
- dam radę. – pewna powiedziałam. Poprawiłam sobie bluzkę i spróbowałam wstać, co się udało. Radosna podskoczyłam, uwieszając się na Seanie. – jestem królową tego świata! – wykrzyczałam lekko niewyraźnie przy okazji ogarniając ręką cały salon.
- ile wypiłyście? – spytał roześmiany. – bo raczej jeden drink to nie był.
- tylko cztery… - powiedziałam, ale zaczęłam w myślach liczyć czy na pewno tyle. – ale po drugim już mi się nie chciało liczyć więc szczerze powiem, ze nie mam pojecia. Ale chodzę o własnych siłach i wszystko pamiętam więc źle nie jest.
- może tylko to, że bełkoczesz i nie panujesz nad ciałem?
- to było pytanie retororory…reoty…teore…retoryczne kurwa … - powiedziałam i zaczęłam rozmyślać nad słowem, a miś wybuchł śmiechem.
- z tobą jest naprawdę źle. Chodź położymy cię do łóżka. – zaczął mnie pchać w stronę pokoju.
- ale ja nie chce… - zaczęłam się opierać. On mnie pchał a ja łapał za framugę drzwi albo zapierałam się nogami, rękoma wszystkim czym się tylko dało.
- no chodź. – powiedział i zaczął mnie ciągnąć. Po pewnym czasie szarpaniny, wkurzony podniósł mnie i przełożył przez ramię. – idziesz spać. – mówiąc to rzucił mnie na łóżko. Znów dopadła mnie głupawka przez co śmiałam się.
- ale nie pójdę spać w ubraniu. – powiedziałam do niego tańcząc na leżąco ze śmiechem na ustach. Sean tylko zwęził usta w cienką linie i pokręcił głową. Zadowolona czekałam aż zdejmie mi ubranie, jednakże zostawił mnie w bieliźnie i przykrył kołdrą. Chociaż za każdym go kusiłam to i tak nie wykorzystał sytuacji.
- idź spać. Rano musimy pogadać. – powiedział stojąc przed łóżkiem.
- jestem już duża i mogę pić. – odpowiedziałam patrząc na niego. Zakręciło mi się w głowie, gdyż za szybko się poruszyłam. – będzie źle. – dopowiedziałam, a Sean się przeraził.
- aż tak? – spytał i pobiegł do łazienki. Zdążył na czas przynieść mi miskę. Taaaak. Było bardzo ciekawie.
- ciekawe jak tam biedna Asia. – powiedziałam na głos swoje myśli. Sean prychnął ze śmiechu.
- nie myślisz o sobie, tylko o Asi? Bardzo ciekawe i przy okazji dobrze wiedzieć. – stwierdził i poszedł do salonu.
Po jeszcze jednej niespodziance padłam na poduszki, zasypiając jak dziecko. Przez cała noc nie wiedziałam co się dzieje. Może tylko momentami wiem, że dostawałam napady śmiechu przy tym robiąc niekontrolowane ruchy rzucając się na wszystkie możliwe strony. Mój cenny mózg został wyłączony z gniazdka, przez co moje ciało robiło co chciało.
Nad ranem zbudziłam się na podłodzę z kołdrami i poduszkami. Na łóżku nic nie było nawet Seana. Spojrząłam na zegarek. Było wcześnie, ale nie na tyle by miś spał. Z bólem głowy udało mi się wstać. Moje plecy zgieły się w pół, gdy tylko próbowałam się wyprostować. Na przyszłośc nikomu nie życzę spania na podłodzę w takim stanie.
W salonie, na kanapie leżał Sean, który był okryty kocem oraz zasłonił sobie twarz ręką. Nie budząc go poszłam do mini kuchni by się napić wody. Wracając do pokoju stanęłam w połowie wejścia.
- następnym razem jak będziesz pijana to z tobą nie śpie. – powiedział zaspanym głosem. Uśmiechnęłam się na te słowa.
- ej… aż tak źle nie było. – po wypowiedzeniu tych słów Sean jednym okiem powiedział mi wszystko. Można tylko sobie wyobraźnić jak jego spojrzenie musiało wyglądać, bo sama nie mam pojęcia jak go opisać.
- ty naprawdę nie wiesz co wyczyniałaś podczas snu. – powiedział i poszedł dalej w swoją drzemkę.
Nie chciałam budzić chłopczyka więc siedziałam cicho w pokoju, oglądając telewizje. Siedziałam na łóżku i ubolewałam nad bolącą głową. Chociaż dużo nie wypiłam to i tak ciężko było. Cały czas się kręciłam. Leżałam, siedziałam, znów leżałam i znów siedziałam. Tak cały czas.
- masz. Weź to. – Sean mnie szturchnął i podał jakieś lekarstwo, po czym usiadł obok, wpatrując się w telewizor. – jak nie koszmar, to zaraz pod wpływem alkoholu. Chyba nie zaznam normalnego snu. – na zewnątrz wylały mu się jego myśli.
- nic nie było specjalnie, uwierz mi. – oparłam głowę o jego ramię. Było mi wygodnie więc przez jakiś czas nie zmieniałam pozycji. – nie moja wina, że po horrorach mam same koszmary, a po alkoholu głupawkę. – opowiedziałam Seanowi moje koszmary tamtej nocy, a następnie o imprezce w hotelu. Sean śmiał się, zadawał pytania z ciekawości, przytulał, dziwił się, itp. Robisz wszystko co tylko możliwe przy opowiadaniu takich zacnych historii. – a tak ogólnie to o czym chciałeś ze mną pogadać? – spytałam ni stąd ni zowąd myląc przystojniaczka.
- ciekawe masz historie życiowe. – stwierdził zamyslony. – chciałem pogadać o pewnej rzeczy związanej z twoim talentem do projektowania wnętrz. – spojrzałam na niego zaciekawiona. – ma powstać nowy hotel, ale tym razem w górach i chciałem się zapytać czy niezechciałabyś zaprojektować oraz być wykonawcą danego projektu hotelu? – przez jakis czas patrzyłam na niego z otwartą buzią nie wiedząc co odpowiedzieć. Czułam się tak jakby poprosił mnie o rękę.
- rozumiem, że to też ma być hotelo-spa? – dopytywałam się o małe szczegóły.
- tak. A więc zgadzasz się?
- możliwe, niewykluczone, ale bardzo prawdopodobne, iż się zgodzę. – w moich oczach pojawiły się iskierki radości, a mis uśmiechnął się i pokiwał głową.
- to dobrze. A drugą sprawą jest to, iż moi drodzy znajomi z los Angeles widzieli twój projekt naszego domu w Miami. Byli nim zachwyceni i mają prośbę czy byś nie zaprojektowała im apartamentu, który właśnie kupili w Nowym Jorku. A więc?
- że co proszę? Twoim znajomi widzieli mój projekt, który jest moim jedynym i już zapaliło się światełko zaufania jak i zachwytu? – spytałam retorycznie.
- lubią próbować czegoś nowego i nie typowego. – stwierdził kiwając głową, patrząc na mnie.
- dobra... zgoda… niech będzie… ale jeśli zawale szkołę to będzie twoja wina. – lekko oskarżycielsko powiedziałam.
- jeśli ją zawalisz to wiedz, że będziesz miała pracę. – po tych słowach dał mi buziaka i Se poszedł dzwonić do odpowiednich ludzi.
Siedziałam w pokoju sama, pozostawiona z tymi wszystkimi myslami jakie mnie tylko ogarnęły. Miałam wejść w wielki projekt i mniejszy. Niektóre sprawy z tego mnie przerażały. Miałam być osoba która ma doprowadzić wszystko do końca tak by dopiąc na ostatni guzik każdy szczegół budynku, wnętrza i ogrodu. Z apartamentem jest najlepiej, bo wystrczy, że trafię w gust danych klientów.
Przez reszte dnia siedzieliśmy w pokoju, wychodząc tylko na posiłki i raz na basen. Asia i Oli siedziały w naszym apartamencie, dotrzymując mi towarzystwa przy małym, ślicznym kacyku. Miałyśmy udany babski dzień z maratonem wielu filmów i gier, które nam zostały udostępnione przez chłopaków. Luka widziałyśmy tylko podczas obiadu. Przez cały dzień nie udało mi się go napotkać.
5 komentarzy
Fanka
Dodasz kolejna czesc?
mada
@Fanka teraz mam więcej czasu więc niedlugo powinnam dodać nową część.
Fanka
Kiedy next? ?-)
redi
Wspaniale kiedy następna część?
mysza
Jak dla mnie to opowiadanie straciło "to coś " to już kolejna część i odczucia te same. Szkoda
Mowa
Nareszcie!! Cudne