" Historia " cz.13

Wiem, że części opowiadania nie pojawiają się regularnie, ale nie mam zbyt wiele czasu. Nie wiem czy w ogóle jest sens, żebym  dalej pisała.  Nie wiem czy komukolwiek się to podoba,  bo niedawno dowiedziałam się czegoś co bardzo mnie zabolało.  Jeśli chodzi o Tajemnice to nie wiem kiedy ukaże się kolejna część. * Jeremi Sikorski. ** " Co ty tu robisz ? ". Miłego czytania. Pozdro Ari.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Dawno nie trenowałam.  Wyjęłam z kieszeni słuchawki i podłączyłam do telefonu.Spojrzałam na playlistę i zaczęłam szukać piosenki. W końcu znalazłam tą, którą poleciła mi kuzynka - jej tytuł to " Chodź ". Założyłam słuchawki, schowałam telefon. Powoli wstałam i rozejrzałam się.  Znajdowaliśmy się teraz na pół dzikiej plaży. Nie było tu nikogo oprócz nas. Włączyłam przycisk odtwarzania.   Próbowałam skupić się na słowach piosenki. Nie potrafiłam, gdy tylko zamknęłam oczy widziałam jego twarz. Ten obraz sprawia mi ból. Może dlatego, że przypomina mi się to co nie powinno. Byłam w nim szaleńczo zakochana. Myślałam, że on czuje to samo. To był błąd, który zawsze będzie o sobie dawał znać. Z rozmyślania wyrwał mnie dźwięk dobrze mi znany. Otworzyłam oczy i w oddali widziałam zarysy motokrosów. Szybko zmieniłam pozycje.  Przejechałam dłonią po szyi towarzysza. Pod palcami czułam napięte mięśnie. Wiedziałam dlaczego się spiął.  Spojrzałam w bok i zobaczyłam ścieżkę ukrytą między skałami. Przycisnęłam pięty do boków konia. Nie protestował, skręcił tam gdzie mu kazałam. Przejechałam dłonią po jego szyi. Kiedyś kochałam motokros - tak, to dziwnie brzmi. Dziewczyna i motocykle. Miałam wiele pasji, ale z nich wszystkich zostały tylko dwie. Taniec oraz jazda konna, którą mam we krwi. Można powiedzieć, że urodziłam się w siodle. Kiedyś startowałam w zawodach w skokach. Jak ciocia będzie znowu prowadziła stadninę to będę musiała wznowić treningi. Nagle słońce mnie oślepiło. Wplotłam dłonie w grzywnę konia. Wystraszyłam się, że spadnę. Gdy już mogłam patrzeć zorientowałam się, że jestem w lesie. Dobrze znałam tą część. Dalej wspinaliśmy się po stromej ścieżce. Zastanawiałam się co teraz robi Diego. Muszę się przyznać sama przed sobą, co tak naprawdę czuję. Nie miałam czasu na rozmyślanie. Ogier nagle się zatrzymał i stanął dęba. Musiałam złapać za grzywę by nie spaść. Spojrzałam i zobaczyłam kuzyna i jego kolegów. Zaskoczyłam z grzbietu konia i krzyknęłam "Che cosa ci fai qui ? ". Biegłam wprost na niego. Zwierzę wyczuło zagrożenie, bo od razu pogalopowało w kierunku drzew. Zatrzymałam się na wyciągnięcie dłoni. Na mojej twarzy było widać gniew. Spojrzałam w oczy " brata " i po prostu go spoliczkowałam. Wyminęłam go i pobiegłam do domu. Nie mogę uwierzyć, że to zrobiłam. Nie byłam wtedy sobą. Przyspieszyłam nagle, bo chciałam znaleźć się we własnym pokoju. Schować się przed wszystkimi, by nie musieć się tłumaczyć. Otwarłam drzwi i wpadłam do środka. Ze spuszczoną głową poszłam do kuchni. Musiałam spojrzeć, by mieć pewność, że jestem sama. Na szczęście nie w domu nie było nikogo. Miałam zamiar otworzyć lodówkę, ale moją uwagę przyciągnęło zamieszanie na dworze. Nigdzie nie było robotników, ani maszyn budowlanych. Przez podjazd toczyła się ogromna ciężarówka. Zabrałam z blatu ciastko i wyszłam na werandę.
Patrzyłam na ciężarówkę,  bo zdawało  mi się, że skądś ją kojarzę. Ciocia podeszła do mnie i zapytała " Pomożesz w rozładunku koni ".  Nic nie mówiąc ruszyłam za nią.  Kierowca otworzył drzwi.  Spojrzałam na wystraszone konie.  Zrobiło mi się przykro. Sama nie wiem czemu,  nie raz widziałam konie w takim stanie.  Jednak jeden sprawiał wrażenie potężnego.  Wszystkie oprócz niego były chude.  Nie wahając się wyrwałam z ręki ciotki lonżę i weszłam do przyczepy.  Konie natychmiast się cofnęły.  Spojrzałam na tego silnego.  Podeszłam powoli nie spuszczając wzroku.  Wyjęłam z kieszeni miętówkę.  Podałam mu na wyciągniętej dłoni.  Zleżał szybko przysmak.  Wykorzystałam moment na przypięcie loży do jego kantara.  Powoli podniosłam dłoń i opuszkami palców dotknęłam jego muskularnej szyi.  W jego oczach zobaczyłam strach. Uśmiechnęłam się i szepnęłam " Nie pozwolę, by ktoś Cię skrzywdził ". Dla bezpieczeństwa mocnej chwyciłam za lonżę.  Szłam powoli zrównując krok z koniem. Ciocia chciała złapać inne, które szły za nami. Ogier, który szedł obok mnie nagle głośno zarżał. Wystraszyłam się,  nie tylko ja, wszyscy zgromadzeni również.  Konie  zaczęły się denerwować.  Popatrzyłam na ciotkę i wiedziałam co muszę zrobić.  Wrzasnęłam " Wszyscy się odsunięty ".  Obróciłam się na pięcie i ruszyłam  w stronę pastwiska.  W połowie zauważyłam, że brama jest otwarta, więc zaczęłam biec.  Zwierzęta zrobiły to samo i po chwili byliśmy już na trawniku.  Odpisałem lonżę i poszłam zamknąć bramę.  Oprałam się o nią plecami i spojrzałam na pasące się konie.  Dzięki nim stadnina powoli zaczęła wyglądać tak jak kiedyś.  Zamknęłam oczy, a twarz skierowałam do słońca. Chciałam nacieszyć się ostatnimi promieniami zachodzącego słońca.  Do mojej głowy znowu napłynęły myśli.  Zaczęłam przypominać sobie jak było kiedyś.  Każde wakacje spędzałam w tym miejscu.  Zawsze nie mogłam się ich doczekać.  Może dla tego, że tęskniłam za końmi i " bratem". Uwielbiałam siadać na drewnianym ogrodzeniu i obserwować konie.  Czasami zeskakiwałam i przechodziłam na środek pastwiska.  Siadałam na trwałe i tak spędzałam niezliczone godziny.  Wujek czasami powiadał " Nasza Sara to mała amazonka  ".  Zawsze mnie to złościło jak byłam młodsza.  Teraz rozumiem znaczenie tych słów.  Wujek musiała mieć na myśli, że konie że stada traktowały mnie jak jednego ze swoich.  Tylko ja mogłam wejść na pastwisko, a one się nie poszło szyły, ani nie przerwały jedzenia.  Może to był mój " dar ".  Czasami Adriano. mówił, że ze zwierzętami bardziej się dogadam niż z ludźmi.  Dlaczego tak było i jest nie mam pojęcia.  Coś traciło mnie w ramię z niechęcią otworzyłam oczy.  Obróciłam głowę w bok i zobaczyłam pysk ogiera.  Oparł go na moim ramieniu i patrzył smutnymi oczami.  Po woli zbliżyłam dłoń do niego.  Zaczęłam go głaskać. Gdy oderwałam rękę na moja dłoń była cała brudna. Nie zważając na bród przytuliłam się do wierzchowca. Ktoś gwizdnął i spłoszył tym stado.  
Westchnęłam głośno i wyszłam z pastwiska.Powolnym krokiem szłam w stronę domu. Było już ciemno i jak nigdy cicho.

arinaxd

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1283 słów i 6959 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik ????Życie????

    Pisz dalej ;) jeśli moge wiedzieć co się takiego dowiedzialaś że chcesz przerwać ?

    13 lut 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @????Życie????  Masz gg.  Nie chce pisać na forum.  Pozdro Ari

    14 lut 2016

  • Użytkownik NIEjestemBARBIE

    Kiedy ciąg dalszy ?:)

    9 lut 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @NIEjestemBARBIE Dzięki. Pozdro Ari

    14 lut 2016

  • Użytkownik SMILE25

    Pisz dalej opowiadanie jest świetne ;).

    7 lut 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @SMILE25 dzięki. Pozdro Ari

    14 lut 2016

  • Użytkownik Misiek090820

    Spokojnie pisz dalej, fajnie ci to idzie

    1 lut 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @Misiek090820 dziękuję za komentarz.  Nie wiem czy będę pisać dalej.  Może wszystko się poukłada i będę pisać.  Pozdro Ari.

    2 lut 2016

  • Użytkownik Misiek090820

    A co się takiego stało ??

    2 lut 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @Malineczka2208  :kiss:  dziękuję

    31 sty 2016

  • Użytkownik niezapominajka13

    Cudowne pisz dalej

    30 sty 2016

  • Użytkownik arinaxd

    @niezapominajka13  tak jak pisałam w wiadomości.  Nie wiem czy będę. Pozdro Ari

    30 sty 2016