Daleko od prawdy (20)

Kilka minut później siedziałam, w luksusowym samochodzie, pachniał niesamowicie męsko, wnętrze wypełniał zapach goździków, cynamonu i drzewa sandałowego, intensywność tych perfum delikatnie drażniła mój nos, teraz szczególnie wyczulony na wszelkie zapachy. Usiadłam sztywno na skórzanym fotelu, był delikatnie chłodny, ale nie na tyle, żeby było to nieprzyjemne. Ręce trzymałam złożone na kolanach i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Delikatnie otworzyłam lusterko, które znajdowało się nad szybą, przejrzałam się w nim uważnie. Wyglądałam jak jedno wielkie nieszczęście, zmęczona blada skóra opinała się lekko na moich kościach policzkowych, które teraz wydawały mi się nad wyraz uwydatnione, cienkie usta miałam wyschnięte i widać było, że odpada mi z nich zeschnięta skóra, niewielkie ranki na górnej wardze powodowały, że moje usta nabrały koloru ciemno różowego. Ciemne oczy wyglądały jeszcze ciemniej niż normalnie, nie widziałam różnicy pomiędzy tęczówkami a źrenicami, które miałam wyjątkowo rozszerzone. Cienie pod oczami wydawały się jeszcze bardziej fioletowe niż zwykle, nie miałam też grama makijażu, żeby je zakryć. Nie spodziewałam się też, że dzisiaj akurat przyjedzie po mnie, niesamowicie przystojny mężczyzna, który będzie wyznawać mi miłość, po czym zabierze mnie do swojego obrzydliwie drogiego auta, i nie spodziewałam się, że się na to zgodzę. Przecież normalnie bym tego nie zrobiła, ale było coś w nim co niezwykle mnie pociągało i kusiło. Mężczyzna ten siedział teraz obok mnie na miejscu kierowcy, włosy miał rozwiane, jego szare oczy wydawały się pełne sprzecznych emocji, ciemna koszula opinała mu się na jego wyrzeźbionym torsie, twarz idealnie wyrysowaną zwróconą miał przodem do mojej i przyglądał mi się bacznie. Jego dłoń powędrowała w moim kierunku, lecz mnie nie dotknął, zatrzymał się w połowie, zamyślił, i po chwili usiadł we właściwej pozycji, przekręcił kluczyk w stacyjce i odjechaliśmy. Czułam się choć na tak dziwną sytuacje spokojna, coś mi mówiło, że jestem z nim bezpieczna i że go znam. Jechaliśmy w chwilę w ciszy, w radiu leciała piosenka Marian Hill - Breathe Into Me, która wprowadzała spokojny nastrój. Znałam ją i zaczęłam nucić ją w głowie.  
   -M, powiesz cokolwiek, odkąd wyszliśmy ze szpitala nie odezwałaś się słowem. - po długiej ciszy powiedział, lekko podirytowany.
   -Nie wiem co mam powiedzieć, szczerze mówiąc powinnam się zapytać kim jesteś, albo raczej skąd cię znam...- powiedziałam po chwili namysłu.  
   -Zaraz... żartujesz sobie prawda? - powiedział podirytowany, z lekkim niedowierzaniem w głosie.  
   -Nie, wiedziałeś gdzie mnie znaleźć wiedziałeś, że jestem chora, ale nie wiesz, że straciłam pamięć?  
    -Czyli nie wiesz kim jestem? Nic nie pamiętasz?
    -Nie, nie wiem kim jesteś, nie mam żadnych wspomnień związanych z tobą i wiem tylko tyle, że cię znam, że na pewno cię poznałam.  
    -I mimo, że nie masz pojęcia kim jestem a nawet jak mam na imię, postanowiłaś wsiąść ze mną do auta?
   -Jak widać, po prostu wiem, że nic mi nie grozi okey? Wiem, że cię znam. Poza tym nie miałam podwózki.  
   -Zaskakujesz mnie za każdym razem M. - odetchnął głęboko i wbił głowę w oparcie. Zapadła chwila ciszy, kilka przecznic jechaliśmy w milczeniu wsłuchując się w kolejne utwory lecące w radiu.  
    -Więc może mi powiesz jak masz na imię?
    -Oskar, Oskar Black, przypominasz coś sobie?- spytał zerkając przelotnie na moją twarz.
    -Black...- powtórzyłam przeciągle. Coś zadźwięczało w mojej głowie i wróciły drobne przebłyski, widziałam scenę, papieros, mój tatuaż. Ale nic z tych wspomnień nie tworzyło żadnej całości. Ale to utwierdziło mnie w przekonaniu, że znam się z tym człowiekiem. - Znam cię, faktycznie byłeś dla mnie kimś... chyba. Jednak nie wiem o tobie nic więcej poza tym co widzę.  
    -A co widzisz?- spytał z cynicznym uśmieszkiem na twarzy, odbiegając trochę od głównego tematu.  
    -Niezwykle cynicznego gówniarza, któremu udało się być nieziemsko przystojnym i bardzo w moim typie. - powiedziałam bez cienia krępacji. Uśmiechnął się delikatnie i widać było, że podobała mu się moja odpowiedź. - A ty co widzisz? - dodałam po chwili, czułam jak gula rośnie mi w przełyku, czułam się okropnie, wiedziałam jak wyglądam i wiedziałam, że to ma duży wpływ na to jak inni mnie odbierają, czułam jak wzrasta we mnie odraza i złość na samą siebie. Po moich słowach Oskar zjechał gwałtownie na pobocze, zaciągnął hamulec ręczny i gwałtownie odwrócił się w moją stronę, jego oczy płonęły od nadmiaru emocji, delikatnie chwycił moje dłonie, po ciele przeszedł mnie delikatny dreszcz. To też pamiętałam, pamiętałam jego dłonie, to znaczy, że musiał być to ktoś dla mnie bliski, nie każdemu daje się dotknąć. Zbliżył się jeszcze bardziej tak jakby chciał mnie pocałować, spojrzał mi w oczy.
   -M, jesteś piękna taka jaka jesteś i nie obchodzi mnie czy masz włosy czy nie. Właściwie, wygląd w tobie dla mnie się mniej liczy, ponieważ to ty mnie niesamowicie pociągasz jesteś dla mnie jak magnes i chociaż wkurwiłaś mnie tak, że miałem ochotę cię zabić to nie mogłem o tobie zapomnieć...- urwał widząc moją minę. Nie wiedziałam co mu zrobiłam ani co się stało.  
    -Co ci zrobiłam, co się stało? - wyrwałam mu moje ręce z jego rąk, nie wiedziałam co z sobą zrobić, musiałam go mocno skrzywdzić. Albo może nic mu nie zrobiłam a jest po prostu przewrażliwiony. Spanikowana odsunęłam się znacznie od jego przystojnej twarzy i dobrze zbudowanego ciała.  
    -Teraz to i tak nie ma znaczenia skoro nic nie pamiętasz, jego pewnie też nie pamiętasz.  
To 'jego' powiedział w taki sposób, że wiedziałam o kogo chodzi i naraz zaczęły wracać do mnie krótkie wspomnienia, podniesiony głos, upojenie alkoholowe, erotyczne uniesienia z Krystianem. Trzaskanie drzwiami, krótkie smsy. Zdradziłam go? Ale kogo tak naprawdę zdradziłam, mojego narzeczonego czy Oskara. Ale to zaczęło mieć sens, nie miałam pierścionka, nie mogłam go znaleźć, nie mogłam się do niego dodzwonić, może dlatego że się dowiedział o zdradzie, a może faktycznie było tak jak mówiła mama, nie byliśmy już razem dawno a jednak wróciliśmy na chwilę, bo zrobił mi dziecko. A może to nie było jego dziecko....
    -Pamiętam o kim mówisz, mówisz o moim narzeczonym- zawahałam się- byłym narzeczonym. - dokończyłam.
   -Tak mówię o nim, gdzie on teraz jest?  
   -Nie wiem, ale chcę się dowiedzieć i chcę żeby przy mnie był.  
   -Czyli jednak mnie pamiętasz?- powiedział z przesadną nadzieją w głosie.  
   -Nie, nie bardzo, ale dzięki tobie odzyskuje wspomnienia i potrzebuje kogoś kto nie będzie się tylko nade mną użalał. - powiedziałam cicho. Posłałam mu łagodne spojrzenie. - Odwieziesz mnie do domu?  
    -Yhym- rzucił szybko i odpalił auto. Widziałam jego konsternacje ale nie chciałam mącić mu  bardziej w głowię, nie wiedziałam o nim zbyt dużo nie chciałam mu nic obiecywać, ale wiedziałam, że szybko go nie wypuszczę.

Imaginaryartist

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1335 słów i 7269 znaków.

2 komentarze

 
  • misia68

    Kiedy następna część? To opowiadanie jest boskie. Pozdrawiam

    30 gru 2016

  • Tinaaaaa

    O Boze! Genialne xd Oskarrr  <3

    28 gru 2016