Daleko od prawdy (10)

Salon już wypełniał zapach świeżo zaparzonej kawy. Kocham ten zapach, jeden z najpiękniejszych. Nalałam 2 pełne kubki, wyjęłam śmietankę z lodówki, przy okazji sprawdziłam co możemy zjeść na śniadanie. Nic specjalnego, głównie ryba, sałata, jakieś warzywa, no cóż kanapki i tak powinny wystarczyć. Kończyłam rytuał przyrządzania kawy. Poczułam czyjś wzrok na sobie, odwróciłam się podając K kubek.  
   -Mogą być kanapki z łososiem?
   -Tak- uśmiechnął się i upił łyk kawy.  
Zaczęłam przyrządzać kanapki z moim artystycznym zacięciem.  
   -Mary?
   -Tak?
   -Co teraz?
   -Teraz kanapki, potem do domu.- Uśmiechnęłam się w duchu dobrze wiedziałam co ma na myśli, ale lubię się z nim droczyć.  
   -Eh, przecież doskonale wiem, że wiesz o czym mówię, musisz taka być?- lekko uniósł głos.  
  Starałam się opanować i nie rzuć się na niego z nożem, którym właśnie kroiłam szczypiorek. Co za dupek i to on do mnie mówi, czy ja taka muszę być? Serio. Oj przeginasz, bardzo przeginasz. Czemu mam się hamować w sumie, odwale scenę.  
   -Ja? Posłuchaj mnie teraz uważnie, gburowaty egoistyczny dupku, kiedy walczyłam o ciebie robiąc z siebie idiotkę przez 2 miesiące miałeś to w dupie, miałeś w dupie naszą relacje, moje uczucia. Od początku to wszystko była twoja wina, to nie ja byłam problemem, to ty nim byłeś sam dla siebie i wiem, że doskonale o tym wiesz. Naprawdę miałam nadzieje na fajny poranek, ale 5 min rozmowy z tobą i już mam cię dość. Naprawdę, naprawdę uważasz, że ja nie mam prawa na bycie chociaż trochę opryskliwa, niemiła i niewrażliwa kiedy ty doprowadzałeś mnie do depresji i uważałeś, że wszystko jest w porządku. Palnij ty się w łeb ile ty masz lat? Jak możesz być taki przewrażliwiony na swoim punkcie. Wkurzasz mnie. Naprawdę chciałam zacząć wszystko od nowa ale ty się chyba wgl nie zmieniłeś. Spakuje ci te kanapki. Straciłam apetyt i chęć spędzania czasu w towarzystwie. Umyj po sobie kubek.
  Wzięłam swoją kanapkę i kawę, posłałam mu groźne spojrzenie i powolnym krokiem ruszyłam do sypialni. Musiałam się ubrać i wziąć się do pracy, miałam strasznie dużo projektów do wysłania. Ubrałam najzwyklejsze czarne jeansy, zwykłą czarną koszulkę, włosy spięłam w kucyk i ruszyłam do biura. W kuchni nie było już K. Kubek był umyty. Na blacie leżała karteczka 'To jeszcze nie koniec K'. Nie za bardzo wiedziałam jak mam to zrozumieć, ale podobała mi się ta stanowczość, której zawsze mu brakowało. Zamknęłam się w moim bunkrze zwanym biurem na cały dzień, byłam zawalona robotą i wcale mi to nie przeszkadzało, Dante dotrzymał mi towarzystwa. Byłam lekko przybita, zdenerwował mnie, emocje mi nie przeszły, lubię go.  Rozumie mnie, albo wydaje mi się, że tak jest.... Miałam ochotę się napić, ale nie chciało mi się wychodzić z mojej pieczary. Nie mam koleżanek, nie mam znajomych, gardzę ludźmi. Nie lubię nikogo. Black, mam Blacka, napiszę do niego.  
  
    Po 30 minutach był już u mnie, stwierdziłam, że odegram się na tym dupku, który jedyny porusza moje serce i powoduje inne emocje niż te związane z erotyką i grą. Stał w drzwiach z dobrym winem, różowe, słodkie idealne na taki humor.  
   -Cześć – powiedziałam seksownie i uśmiechnęłam się najbardziej pociągająco jak potrafiłam.
   -Hej- odpowiedział po czym marszcząc brwi dodał – To źle o mnie świadczy Panno Soul, że jestem na każde Pani zawołanie.  
  Zignorowałam komentarz, uśmiechnęłam się lekko i zaprosiłam ręka do środka. Wszedł powoli mierząc mnie wzrokiem, zmierzał do kanapy aby się rozsiądź.  
   -Panie dżentelmenie? - delikatnie go upomniałam
   -Tak?
   -Buty. - Dałam znać wzrokiem iż po moim domu nie łazi się w butach, ponieważ nie korzystam z usług sprzątaczki. Sama nią jestem, tak jak i kucharką, gosposią, pracowniczką, partnerka itd.  
Usiedliśmy wygodnie. Wyglądał znowu cudownie, wygląda jak marzenie, jest idealny i to mi chyba w nim przeszkadza, nie jest żadnym wyzwaniem, nie takim, które z nam. Nie ma co w nim zmieniać, nad czym pracować, co wypracowywać. Jest idealny a jednak w tej idealności nieidealny. Właśnie ta idealność jest nie idealna. A idealna jest nie idealność. Sama gubiłam się już w tym myśleniu. Ale miło, że tu był że miał wino i że jest na każde moje zawołanie.  
   -Chcesz zobaczyć tatuaż?
   -Lekko zdezorientowany moim nagłym pytaniem zmienił wyraz twarzy był zaintrygowany ale oczy świeciły mu się jakby wyczuł początek gry.  
   -Chcę, tutaj? W łazience czy w sypialni?
   -Black, oh Black taki naiwny. Myślałam, że znasz kobiety....
   -Oh znam skarbie – 'blah znowu to skarbie'-  ale ty jesteś inna.  
   -Streściłam ci treść wydarzeń pod tym względem jestem jak każda inna, jeśli chce gadać to chce gadać na pieprzenie kiedyś też będzie czas.  
   -Więc, co to za tatuaż?
  Usiadłam bokiem do Oskara, delikatnie ściągnęłam bluzkę, pod spodem miałam na szczęście sportowy stanik więc nie było prowokująco. Poprowadziłam palcem od środka mostka w dól pod piersią aż do boku. Wskazując na mackę która jakby obejmowała moja prawą pierś. Przyglądał mi się uważnie, zdumiony, jakby lekko przygnębiony, czymś strapiony. Wykonał gest ręką, który odczytałam właściwie też chciał wykonać taki sam ruch. Pozwoliłam. Drżałam pod jego dotykiem lekko suną po czarnych liniach macki. Spojrzał na mnie bacznie.  
   -Czemu ośmiornica?
   -Kocham te zwierzęta- powiedziałam zakładając z powrotem bluzkę. - Czuję, że są jak to się mówi moim ' spirit Animal' Są groźne, jadowite, są samotnikami, kamuflują się i nie lubią nikogo. A równocześnie gdybyś ich mógł dotknąć zauważyłbyś, że są miękkie, lekkie i przyjemne w dotyku. I są cholernie inteligentne. Ale łatwo je też wystraszyć i zranić. Dlatego wypracowały sobie system obronny. Czasami się zastanawiam gdzie jest moje morze? I czemu w tym miejscu gdzie jestem pływa tak dużo ryb czemu nie może być spokojniej, ciszej, łatwiej? Czemu nigdy nie jest tak jak pragnę tak jakbym chciała, czemu wszystko czego pragnę jest tylko w połowie? Czemu zawsze jestem szczęśliwa tylko w połowie? Tak bardzo pragnę ładu. Ciszy i stabilności. A mam to, chaos i wieczną motaninę między jedną rzeczą a drugą. Czuję się zagubiona.  
   -Posłuchaj mnie teraz uważnie. Jeśli czegoś chcesz ale tak z całego serca z całej duszy to bądź temu wierna wbrew okolicznością, a kiedy niebo zacznie walić ci się na głowę, właśnie wtedy stań na głowie a zobaczysz świat zupełnie inaczej.  

Spojrzałam z niepokojem lekko zdziwiona tym co powiedział, trudna to mowa. Tylko jak wbrew okolicznością mam stanąć na głowie?

Imaginaryartist

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1220 słów i 6830 znaków.

2 komentarze

 
  • Klaudii

    Czekam na więcej!  :O  :yahoo:

    14 maj 2016

  • Misiaa14

    Oh boskie !

    12 maj 2016