Daję ci siebie #11

Po jakimś czasie zdołałam trochę się rozluźnić. Jakoś zapomniałam o tym, że Sebastian mnie obserwował – parę kolorowych, słodkich, diabelnie pysznych drinków skutecznie załatwiło sprawę. Od samego zapachu wódki robiło mi się niedobrze, dlatego głównie piłam drinki – dzięki nim nie byłam kompletnie pijana, ale też nie odstawałam zbytnio od pijącego towarzystwa. Jakąś częścią siebie zastanawiałam się, dlaczego nie było tu Laury – Sebastian nie chciał jej ze sobą zabrać, czy może ona odmówiła przyjścia, wiedząc, że na weselu będę ja? Nie, to raczej niemożliwe – przecież Laura zapewne chciała kontrolować Sebastiana, a raczej by to nie wypaliło, gdyby miała go zostawić ze mną sam na sam. Postanowiłam po wszystkim zapytać się o to Aleksa lub Emmy.  
W końcu zaproszono wszystkich gości na dużą salę. Kiedy wszyscy się zebrali, a Alex i Emma stanęli na środku, na salę wjechał tort. Na niego Emma poświęciła z tydzień, ale stanowczo było warto – czteropiętrowy, śmietankowo-truskawkowy, wyglądał wspaniale, a mi aż ciekła ślinka na myśl o jego smaku. Na poszczególnych piętrach były rozsypane owoce – borówki, truskawki, maliny. Dawało to piękny kontrast do przeważającej bieli. Wszyscy z uśmiechami na twarzach przyglądali się, jak Emma i Alex wspólnie kroją pierwszy kawałek, a później nawzajem się karmią. Oczywiście, Emma jak zwykle musiała zepsuć romantyzm chwili – ubrudziła Aleksa tortem, zostawiając mu biały ślad na policzku, po czym wybuchła śmiechem. Byłam niemal pewna, że zrobiła to specjalnie. Zaraz potem jednak starła kawałek tortu z policzka męża, uśmiechając się do niego czule. Zauważyłam, że fotograf kucnął za nimi i szybko uchwycił ten moment – na pewno wyszło z tego piękne zdjęcie. Takie spontaniczne ujęcia, w mojej opinii, były dużo lepsze niż sztuczne, pozowane.  
Nawet nie zarejestrowałam, jak zaczęto kroić tort i dla gości – ocknęłam się dopiero, gdy przy mnie znalazł się Sebastian, podając mi talerz z ukrojonym biało-czerwonym kawałkiem.
- Dziękuję – odparłam mechanicznie, biorąc od niego talerzyk. Poczułam, że się czerwienię. Minęło tyle czasu, odkąd przysłał mi tego smsa, a ja wciąż myślałam, czy nie powinnam mu była wtedy na niego odpisać.  
Myślałam, że sobie pójdzie, ale stanął obok mnie. Nie mogłam znieść tej ciszy, więc spytałam lekkim tonem, tak jakby wcale mnie to nie interesowało:
- A gdzie Laura?
- W domu. – Padła odpowiedź.
Dolna warga lekko mi zadrżała, więc ją przygryzłam.
- A to czemu? – Udałam zdziwioną, tak jakbym dopiero teraz zauważyła, że Sebastian jest tu sam.
Zmrużył oczy i spojrzał na mnie przenikliwie.
- A gdzie twój towarzysz? Byłem pewny, że zobaczę tu Chrisa. Czuję się niemal zawiedziony.
- W takim razie przykro mi, że cię rozczarowałam – odparłam, po czym odeszłam, tracąc resztę chęci na zjedzenie tortu.
Nie było mi jednak dane przebywać z dala od Sebastiana przez długi czas – wkrótce sprzątnięto stół, na którym był tort i zrobiono miejsce na oczepiny. Wszyscy goście zebrali się po bokach – głównie ci, którzy nie chcieli, by wybrano ich na główną atrakcję wieczoru. Ja, jako druhna, trzymałam się blisko Sebastiana i pary młodej. Choć też nie chciałam, by wybrano mnie bądź co bądź na pośmiewisko gości, byłam ciekawa, jakie zabawy nas czekają.
Pierwszą było szukanie swojej drugiej połówki – w rzędzie zostały ustawione krzesła, na których najpierw usiedli panowie, razem z Aleksem – Emmie w tym czasie zawiązywano oczy. Jej zadaniem było rozpoznanie Aleksa po wybranej części ciała przez dotyk. Nagle popłynęła muzyka. Panowie osiedli na krzesełkach – Sebastian usiadł obok Aleksa. Zobaczyłam, jak coś do siebie mówią i oboje się śmieją. Serce ścisnęło mi się na ten widok. Tak dawno nie widziałam śmiejącego się Sebastiana, że niemal już zapomniałam, jak wtedy wyglądał.
Prawie pękłam ze śmiechu, obserwując Emmę, kroczącą między mężczyznami z wyciągniętymi rękami, po kolei każdego obmacując – dotykała każdego nosa, włosów, rąk, śmiejąc się przy tym do rozpuku. Alex też się śmiał – bezgłośnie, by nie rozpoznała go po głosie – a ja patrzyłam na to ze wzruszeniem. Parsknęłam śmiechem, gdy Emma dotarła do Sebastiana – wyglądała, jakby przez chwilę miała ochotę wykrzyknąć, że oto znalazła swojego męża, ale pomacała go uważniej po rękach i nagle puściła. Przeszła obok, do Aleksa, który aż poczerwieniał na twarzy, próbując powstrzymać się od śmiechu. Zanurzyła rękę w jego włosach, a drugą chwyciła go za rękę. Po chwili triumfalnie zerwała opaskę, a na jej twarzy odmalowała się satysfakcja. Alex wstał i pocałował ją w policzek, podczas gdy DJ wykrzyknął do mikrofonu:
- Brawo! Panna młoda znalazła pana młodego, i to za pierwszym podejściem! Zamiana ról!
Emma, szczęśliwa i różowa na twarzy, pieczołowicie zawiązała Aleksowi opaskę na oczach, po czym poszła usiąść na krześle. Wtedy i ja wkroczyłam do akcji, jednak wybrałam miejsce oddalone od niej o jeszcze trzy dziewczyny. Mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
Widok Aleksa z zasłoniętymi oczami był jeszcze zabawniejszy. Chodził jak ślepiec, lekko się chwiejąc. Gdy podszedł do mnie, jego ręka wylądowała na moim policzku, obniżając się do ust. Nie mogłam się powstrzymać i lekko ugryzłam go w palec, chichocząc. Odskoczył ode mnie, ale uśmiechnął się.
- To w stylu Emmy – powiedział, przekrzykując muzykę. – Ale to nie ona.
Szedł dalej, a gdy stanął przed Emmą, chwilę stał bez ruchu i chyba wdychał powietrze, które go otaczało. Myślałam, że pozna Emmę po samych perfumach, ale goście ryknęli śmiechem, gdy jego ręka poszła na jej biust. Dopiero wtedy krzyknął triumfalnie:
- Emma!
Wszyscy zaczęli się śmiać, że rozpoznał żonę po biuście, ale był to serdeczny śmiech. Emma, jeszcze bardziej różowa, pacnęła go lekko w ramię, ale też się śmiała. Krzesła zabrano, by zrobić miejsce na kolejną zabawę.
Później przyszedł czas na zabieranie butów panny młodej i pana młodego, a później ich wykupowanie – oczywiście alkoholem – potem zabawa w kotka i myszkę, gdzie Alex musiał dosięgnąć Emmę, ukrytą w kółku dziewczyn. Najbardziej jednak uśmiałam się, gdy przyszła pora na konkurs taneczny – wyłoniono kilka par, Emma i Alex zasiedli jako sędziowie. Zabawa polegała na tym, że trzeba było tańczyć, a później, na hasło DJ-a, przybrać określoną pozycję. Problem pojawiał się, kiedy instrukcje były zbyt skomplikowane. Gdy DJ krzyknął, że parkietu może dotykać tylko „jedna noga i jedna głowa”, niemal pękłam ze śmiechu, gdy zobaczyłam pozę przyjętą przez przyjaciółkę Emmy i jej chłopaka – złapał ją wpół, obracając głową do dołu, tak, że czubkiem dotykała podłogi, a sam stanął na jednej nodze, wyglądając jak cholernie dziwny posąg. Inne pozycje wyglądały równie komicznie, ale najśmieszniejsze było obserwowanie, jak sobie radzą z kolejnymi poleceniami. Byłam wdzięczna, że udało mi się nie zostać złapaną – słowo daję, gdybym miała tworzyć takie figury przed tłumem ludzi, prędzej bym się wywaliła i zawstydziła za wszystkie czasy. Nie wspominając o tym, że moja sukienka była rozkloszowana i zapewne w układzie „jedna głowa i jedna noga”, opadłaby mi na głowę, odsłaniając nogi i bieliznę. Dziękuję, wolałam postać. Taką zabawą można by stworzyć nową Kamasutrę.
Później było trochę spokojniej – puszczono wolną muzykę, a ja i Sebastian rozstawiliśmy dwa koszyczki – jeden różowy, drugi niebieski. Każdy, kto chciał zatańczyć z panną młodą, musiał wrzucić pieniądze do różowego koszyczka, a kto chciał tańczyć z panem młodym – do niebieskiego. Pieniądze miały zostać przeznaczone na wózek dla ich przyszłego, jeszcze nienarodzonego dziecka. Chętnych było sporo, dlatego koszyczki szybko się wypełniały.  
Nie mogło oczywiście zabraknąć tradycyjnej zabawy – łapania muszki oraz welonu. Tej zabawy już nie udało mi się uniknąć – weszłam w kółko razem z innymi dziewczynami, a Emma tańczyła pośrodku. Miała zamknięte oczy i szeroki uśmiech na twarzy. Wyglądała na szczęśliwą i wcale nie było po niej widać, że nie zmrużyła oka w nocy. Kółko powoli poruszało się swoim rytmem. Wszystkie dziewczyny miały wzrok utkwiony w Emmie. Nagle muzyka się zatrzymała, a welon poszybował w powietrze. Patrzyłam, jak niemal w zwolnionym tempie – opada na moje ręce.  
Emma, gdy zobaczyła, do kogo powędrował biały materiał, wrzasnęła z radości i od razu wpięła mi welon we włosy. Chciało mi się śmiać. Ponoć symbolizowało to szybkie wyjście za mąż – nie sądziłam, żeby w moim wypadku było to prawdą, ale przecież to tylko zabawa. Zauważyłam, że jeden z gości zerkał na mnie ciekawie. Wysoki, szczupły, z ciemnymi włosami. Wyglądał na trochę młodszego ode mnie, ale był całkiem przystojny. Kto wie, może złapie muszkę Aleksa i będzie mi dane z nim zatańczyć.  
Odsunęłam się na bok, czując, jak welon delikatnie muska moje ramiona i patrzyłam, jak wokół Aleksa zbierają się nieżonaci mężczyźni. Muzyka znowu zaczęła grać. Rozemocjonowana Emma znalazła się obok mnie i ponownie tańczyła w miejscu, wyraźnie nie mogąc się powstrzymać. Wzrok miała utkwiony w swoim mężu, a uśmiech tak szeroki, że aż się zastanowiłam, czy nie bolały jej od tego policzki – moje mięśnie twarzy były już nieźle zmęczone.
Moją uwagę przykuło jakieś zabrudzenie na mojej szpilce. Wpatrzona w dół, próbowałam dojść, czy faktycznie to był brud, czy może jakiś paproch albo padł zwykły cień – nawet nie zarejestrowałam, kto złapał muszkę, kiedy muzyka się zatrzymała. Dopiero, kiedy wypchnięto mnie na sam środek, a przede mną stanął Sebastian w muszce Aleksa, stanęłam jak rażona piorunem.
Oczywiście.
Kątem oka wychwyciłam zawód na twarzy tego chłopaka, który wcześniej się na mnie patrzył – ale nie miałam czasu na to zareagować, ponieważ DJ zaraz krzyknął, że jesteśmy nową parą młodą i teraz czas na nasz pierwszy „małżeński taniec”.
Nie było wyjścia. Przybliżając się do Sebastiana uświadomiłam sobie, że jeszcze nigdy z nim nie tańczyłam. Przeżyliśmy wiele rzeczy, ale tak zwyczajnej jak ta – jeszcze nie. Lecąca muzyka była stanowczo za szybka. Gdy Sebastian chwycił mnie za rękę i szybko obrócił, tak, że sukienka mi ostro zafalowała, pochwaliłam samą siebie, że nie piłam czystej – wtedy niechybnie moje nogi by się zaplątały, a ja leżałabym na parkiecie jak długa i nawet Sebastian by mnie wtedy nie uratował.  
Ledwo nadążałam za jego ruchami. Nie miałam pojęcia, gdzie się nauczył tak tańczyć, ale nawet nie było na to czasu. Obracaliśmy się z każdym taktem muzyki, goście klaskali, a widok mi się zamazał, bo non stop się kręciłam wokół własnej osi. Kiedy piosenka się skończyła, miałam wrażenie, że przebiegłam maraton.  
Musiałam wyjść. Było mi duszno. W sali było parno, a ja miałam wrażenie, że sukienka się do mnie lepiła. Kiedy wszystko się już uspokoiło, brawa ucichły, a DJ ogłosił oficjalny koniec oczepin, wymknęłam się na zewnątrz. Była już ciemna noc, a ponieważ dopiero był kwiecień, było zimno. Lodowate powietrze owionęło moje ramiona i czułam, że zaraz pewnie będę chora, ale chciałam chwilę postać bez ruchu i wyrównać oddech. Próbowałam zdjąć welon, ale był tak mocno wczepiony w moje włosy, że ruszanie go tylko powodowało ból, więc dałam sobie spokój.  
Usłyszałam, że ktoś za mną wyszedł. Nie musiałam się nawet odwracać – wiedziałam, że to Sebastian. Dalej jednak stałam do niego tyłem, bo byłam ciekawa, co tym razem miał mi do powiedzenia.
- Dlaczego nie przyszłaś z Chrisem? – Usłyszałam pytanie.  
Odwróciłam się, unosząc brwi do góry.  
- Widocznie mam swoje powody – odparłam. – Dlaczego Chris cię tak interesuje?
Kopnął kamyk, który dostał mu się pod but.
- Nie zachowuj się, jakbyś nie wiedziała, co do ciebie czuję – powiedział, a ja prychnęłam.
- Błagam cię, Sebastian, który już raz prowadzimy tę rozmowę? Nie uważam, żebyś coś do mnie czuł. Gdyby tak było, zerwałbyś z Laurą – zauważyłam i objęłam się ramionami. Zaczęło mi się robić zimno. – Sprawia ci przyjemność mącenie mi w głowie? – spytałam chłodno.
- Nie chcę mącić ci w głowie! – Podszedł do mnie z wykrzywioną złością twarzą. – Mówię tylko, co czuję!
- No i co czujesz? – spytałam kpiąco. – Cieszysz się, że wróciłeś do Laury?
- Nie traktuj mnie tak, jakbym był potworem! – krzyknął nagle. – Myślisz, że zrobiłem to specjalnie, byle tylko cię zranić? To nie jest takie łatwe! Laura ma tylko mnie. Nie mogłem jej zostawić, w jedną chwilę zniszczyć to, co nas łączyło…
- Nie chcę tego słuchać – przerwałam mu.
- Ale będziesz – rzucił. – Bo to nie dotyczy tylko mnie. Jesteś w to wplątana, czy tego chcesz, czy nie. – Wziął głęboki oddech. – Sam już nie wiem, czy postąpiłem słusznie. Wiem, że nie mogłem jej zostawić tylko dlatego, że jest chora, ale mimo wszystko… każdej nocy myślę o tobie. – Zacisnął rękę na moim nadgarstku.
Chciałam się mu wyrwać, powiedzieć, że to już któryś raz, gdy słyszę te same rzeczy, ale serce mi zatrzepotało i nagle pomyślałam o tym, jak chciałabym go pocałować. Nieświadomie, wpatrzyłam się w jego usta, a on nagle się do mnie przybliżył tak, że stykał się swoim nosem z moim. Nagle już wcale nie było mi zimno.
- Nie możemy – szepnęłam, choć chciałam tego całą sobą. – Jesteś z Laurą. Przekroczysz tym granicę.
- Myślę, że ta granica już dawno się zatarła – odszepnął.
Zakiełkowała we mnie nadzieja – Sebastian chyba zaczynał widzieć, że jego decyzja o wybaczeniu Laurze jej występku wcale jednak nie była dobra. Może takie przemyślenia przyniósł czas, a może tęsknota za mną. Wciąż byłam na niego zła i wciąż jakąś częścią siebie chciałam na niego nakrzyczeć, ale zwyczajnie nie miałam na to sił. Wiedziona jakimś szalonym instynktem lub właśnie tą nadzieją, przybliżyłam się nieświadomie do Sebastiana. On zrobił to samo. Sekundę później, zanim zdążyłam się zastanowić, co właściwie robię, jego usta dotknęły moich. Przez ułamek sekundy to było delikatne muśnięcie, a po chwili złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie tak, że prawie straciłam równowagę. Wpił się w moje usta, tak jakby czekał na to od dawna. Sama nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo tego chciałam – czepiałam się go, przyciągałam bliżej siebie, choć chyba nie było już między nami żadnej wolnej przestrzeni. Wkrótce zabrakło mi tchu, ale nie przerywałam. Sebastian też nie. Nie obchodziło mnie, że być może byliśmy potrzebni albo że ktoś ciekawski patrzył na nas przez okno – minęło dobre kilka minut, zanim się od siebie oderwaliśmy.
Dyszałam ciężko, choć jeszcze przed chwilą oddech miałam wyrównany. Sebastian wyglądał na wytrąconego z równowagi. Zabrakło mi odwagi, by cokolwiek powiedzieć – nie wiedziałam nawet, co powinnam mówić w takie sytuacji. A może to Sebastian powinien powiedzieć, że mnie kocha i zrywa z Laurą, bo już tak dłużej nie może.
Nic nie powiedział, jedynie patrzył na mnie, a ja powoli wyminęłam go i wróciłam na salę.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2886 słów i 15876 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • POKUSER

    A już się bałem, że za mało czystej i się na ten krok nie zdecydują, a tu niespodzianka  :bravo:

    14 paź 2017

  • candy

    @POKUSER kiedyś w końcu trzeba było ich popchnąć do tego kroku  :cool:

    15 paź 2017

  • Fanka

    bravo:  Piękna część ;) Już nie mogę się doczekać kolejne części ;) Fajnie by było jakbyś napisała teraz co Sebastian czuje. Z jego perspektywy jak to wszystko wygląda ;) Ale to tylko sugestia  :kiss: Do następnej części Kochana  <3

    14 paź 2017

  • candy

    @Fanka hm, to by trochę nie pasowało, jako że takie rzeczy najczęściej się robi, kiedy się pisze w trzeciej osobie, a nie w pierwszej :sad: ale postaram się zrobić jakiś jego monolog o uczuciach :D dziękuję <3

    14 paź 2017

  • Fanka

    @candy Fajnie by było ;) Bardzo Ci dziękuję ! A opowiadanie jest na prawdę mega fantastyczne !  :bravo:

    14 paź 2017

  • jaaa

    Też czekam na kolejny rozdział

    14 paź 2017

  • candy

    @jaaa <3

    14 paź 2017