Tak naprawdę, to do dziś nie wiem, w jaki sposób mam traktować ten tekst, bo został on napisany pod dość konkretne wytyczne, nie do końca zgodne z moim własnym gustem i stylem. Natomiast z perspektywy czasu oceniam go bardziej jako ambitną porażkę niż chociaż połowiczny sukces, bo w założeniach miało być takim trochę urban fantasy z elementami grozy (czyli klimatem, jaki często pojawia się na przykład u Pilipiuka), a skręcił w stronę nieco pretensjonalnego chaosu. A czy bohaterka jest nieco przerysowana? Zapewne tak. I to mimo oparcia o obserwację prawdziwych osób, które swoją bezczelnością i wulgarnością jednocześnie próbują nadrabiać problemy z samoakceptacją. No ale cała historia taka jest, więc i jej uczestnicy mają do tego prawo.