@Jammer106 OK, Strażniczka ma pierwszeństwo. Pełna zgoda. Całą sprawa z szantażem jest oczywiście względna, mój stosunek do szantażu jest może niestandardowy. Ale w końcu to fikcja, to Autor jest animatorem, on ustawia wszystkie sytuacje. Podyskutować oczywiście też można, każdy może mieć inne spojrzenie. I to właśnie jest fajne - że możemy podyskutować, z różnych pozycji. Mamy różne (zapewne) poglądy, doświadczenia życiowe, wiedzę, zawód. Nie znamy się, a wiemy o sobie sporo, coraz więcej, wymieniamy opinie. To jest dobre.
@Jammer106 Zgoda, wprost nie powiedziała, tylko 'w domyśle'. Ale, widzisz, ja osobiście uważam szantaż za jedno z najcięższych przestępstw. I najpaskudniejszych moralnie. W kręgu znajomych był taki przypadek, nawet nie chodziło o pieniądze, ale o jakieś wpływy, załatwienie czegoś - w czasach PRLu. I skończyło się fatalnie, śmiercią. Mniejsza o szczegóły, ale szantaż naprawdę często kończy się - jeśli nie śmiercią, to ruiną życia, czasami wielu ludzi. W mojej ocenie 3 lata to o wiele za mało. A co do Sylwii - to określiłem ją 'chciwa suka', absolutnie się zgadzam z Twoją oceną. A opowiadanie nie jest złe.
Nawiasem mówiąc - posłałem Ci jakiś czas temu na maila tekst o IIWS. Co myślisz - bo nie odpisałeś (a przynajmniej nie doszło).
Dość ciekawa fabuła. Jest trochę 'przeskok' pomiędzy I i II częścią, dotyczący postaci Sylwii - w I jest dość fajną osobą, oczywiście z pewnymi 'haczykami', parciem na kasę, alkoholowa libacja w samochodzie, ale ogólnie uczciwą (raczej), motywuje swój stan alkoholowy odreagowaniem stresu. W II części wychodzi z niej chciwa, nieuczciwa suka, zagarniająca pieniądze młodych ludzi, brak jakiegokolwiek panowania nad alkoholizmem. Trochę naciągany ten przeskok, no, ale nie czepiajmy się - to tylko fikcja, Twoja fikcja i Twoja fabuła. W sumie, jakby na czarodziejskim dywanie latała, też by mogło być. Natomiast postać pani psycholog. Tu imię Marzena pojawia się tak trochę nagle, najpierw pani psycholog, potem nagle Marzena. No, OK. Ale nie akceptuję w tej osobie jednego: szantażu. Bo przecież zagrożenie upublicznieniem kasety z figlami Gosi i Radka, jeżeli nie zgodzą się na drugą część pokazu - to było wymuszenie korzyści przy pomocy groźby, czyli zwykły, ordynarny szantaż. Zgodnie z artykułem 191 § 1 Kodeksu karnego, za szantaż grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. I tu postać tej pani staje się dla mnie absolutnie negatywna. Gdybym był na miejscu Radka, to - mając Gosię za świadka - zgłosiłbym sprawę prokuraturze. Bo zawsze tak należy niszczyć szantażystów - największe mendy ludzkości, moim zdaniem. A w Twoim opowiadaniu Marzena jest chyba raczej oceniana pozytywnie: daje młodym pieniądze, zajmuje się nimi, uprawia petting. To już łatwiej usprawiedliwiłbym pijaną w sztok Sylwię za jej wybryki, których - w tym stanie upojenia - nie kontrolowała, i za które poniosła z pewnością surowe konsekwencje (za jazdę w takim stanie - do 3 lat + poważne grzywny; za niezatrzymanie na wezwanie policji - 3 miesiące do 5 lat pozbawienia wolności; sumarycznie za to wszystko , jeżeli była niekarana - 2-3 lata bezwzględnej odsiadki, chyba, że miałaby świetnego adwokata). Ale ponieważ to tylko fabuła - Twoja opowieść - oceniam ją na dobry (może z małym plusem). Pokazałeś trochę erotyzmu w niezłym guście, a także skomplikowaną intrygę. Do Twoich najlepszych dzieł (Strażniczka, Rescuer, Bałtycki rybak dusz, Utulnia) - nie doskoczy, ale oceniam pozytywnie.
@Jammer106 Piszę zawsze to, co myślę. Jak wiesz, bywam też krytyczny wobec Ciebie. Ogólnie, cenię Cię bardzo wysoko, ale jak napiszesz jakiegoś gniota przesyconego do głębi tanim erotyzmem, to nie ukrywam braku entuzjazmu, bardzo delikatnie mówiąc. Szkoda czasu i talentu. Popatrz na swój profil. 'Strażniczka' wyszła z poczekalni po jednej dobie. Inne części podobnie. Lubieżnicy - szybko, nie pamiętam, ale kilka dni góra. 'Przypadkowy nocleg' w poczekalni od półtora miesiąca, 'Praktyczna lekcja biologii' 5 miesięcy, 'Fetyszek', 'Wiejska baba', 'Gastronomiczna praktyka' i 'Wystawiony przez siostrę' podobnie. Ze cztery opowiadania - jeszcze dłużej. Zobacz moje recenzje do nich (pewnie nie wszystkich) - są negatywne, zwykle piszę 'szkoda czasu i talentu'. To wszystko leży w poczekalni; inni chyba mają podobne zdanie. Ten wpis jest powodowany dużą życzliwością do Ciebie. Chciałbym, aby Twoje utwory były jak najlepsze, było ich jak najwięcej. Może kiedyś wydasz je w formie książki, może coś nawet zostanie sfilmowane - kilka z nich nadaje się do tego, np. właśnie Strażniczka (chociaż nie mam nadziei, koszty byłyby chyba nie do przejścia). Serdecznie pozdrawiam
No, no... Rzeczywiście, powiedzieć, że robi wrażenie, to mało. Już chciałem iść spać, skonany po podróży, ale zobaczyłem kolejną część Strażniczki. Chciałem rzucić okiem, tak z 2 minuty, no i nie dałem rady przerwać. Akcja opisana po prostu perfekcyjnie. Szkoda, że nie dodałeś słowniczka skrótów. A zakończenie... no, robi wrażenie. Czekanie na ciąg dalszy nie będzie łatwe, więc proszę - POSPIESZ SIĘ!!!
Niezłe, jak na tak krótkie opowiadanie. No, chyba, że planujesz dalsze części. Ale ja osobiście wolałbym kontynuację Strażniczki, a nawet Lubieżników.
Dobre przedstawienie okresu lat 90. Jeszcze była zasadnicza służba wojskowa, państwowe zakłady pracy, PSS Społem, pewne niedobory w zaopatrzeniu. Jeszcze była praca. Ale już brakowało pieniędzy, a bezrobocie pukało do drzwi. Obok dominującej masy słabo sytuowanych pracowników - zakładów pracy, zwykle bliskich upadku - tworząca się klasa biznesmenów-burasów: byłych nominatów partyjnych, dyrektorów, działaczy różnego autoramentu, byłych "prywaciarzy" oraz byłych i wciąż aktualnych bandziorów, złodziei, oszustów. Lata nadziei i lata smutku. To pokolenie, które wówczas zaczynało życie - było często stracone na zawsze, czasami na wiele lat ("tylko".
Do tego pokolenia zaliczasz się Ty, Jammer. Ja trochę mniej - jestem ponad 10 lat starszy, ale też swoje użyłem, chociaż chyba mniej. Ale obaj znamy te czasy. Wiele dziewcząt poszło wtedy w prostytucję. Wręcz z głodu. Ta opisana tu sytuacja jest oczywiście fikcją literacką, nie wiem, czy podobne rzeczy zdarzały się w rzeczywistości, ale jak najbardziej mogły być! To opowiadanie jest bardzo realne. I dobrze opisane, bez przesady w żadną stronę, erotyki tyle, ile trzeba. Pozdrawiam Ask
@Czytelnik3 Oczywiście, fraternizacja podczas I WŚ była dość częsta, zwłaszcza pod koniec wojny, po miesiącach i latach spędzonych w okopach. Potem ci żołnierze, zmęczeni, mający dość, często dezerterowali, ale też wywoływali bunty i rewolucje. W tym rewolucyjne zajścia w Berlinie w 1918r. oraz - a raczej przede wszystkim - rewolucję październikową w Rosji w 1917 r. (z czym mamy problemy do dziś). No, i - oczywiście - wyzwolili Polskę, spod zaborów i okupacji, w 1918r. A potem - pogonili Sowietów w 1920 i Niemców ze Śląska w 1921r.
Ładne. Tylko rymy może trochę "częstochowskie", ale ja się nie czepiam. Tak mało już ludzi czyta poezję, a o ileż mniej usiłuje ją pisać. To samo, pisanie wierszy, zasługuje na wielkie uznanie.
Ciekawie się rozwija, chociaż fabuła coraz bardziej się komplikuje. Przyznam, że trochę dziwne jest dla mnie, że to już drugi odcinek, w którym narratorem - i pierwszoplanową postacią - jest rosyjski specjals Wiktor, wprawdzie polskiego pochodzenia, ale Rosjanin ze specnazu. Do 4 części bodaj (ewakuacji z okrętu podwodnego) siły rosyjskie były raczej niechętnie traktowane w Twoich opowiadaniach, zwł. "pojedynek" śmigłowców nad okrętem podwodnym. A tu - Wiktor jako biały charakter (no, częściowo, zabójstwo Araba było dość straszne). Ciekawe, jak się potoczy dalej. No, i nie spiesz się z zakończeniem. Ask.
Bardzo czarny kryminał, horror do kwadratu z elementami jakby magii ludowej? Mam mieszane uczucia. Orientacja les nie jest mi obca, miałem taką znajomą, jednak ona była bardzo dyskretna, nieśmiała, zagubiona trochę, a trochę zbuntowana. Dość różna od bohaterki tej opowieści. Tekst ładnie napisany, na ogół dobry język, choć nie wolny od drobnych błędów, niedoróbek. Ale wulgaryzmy uważam za zupełnie niepotrzebne. Może jestem konserwatystą, ale kobieta (dziewczyna) nie powinna "rzucać mięsem" niezależnie od orientacji. Na szczęście, nie jest tego aż tak dużo. Finał oczywiście robi wrażenie. Czy wierzę (i czy Ty wierzysz), że za takie zachowanie należy się kara? Moim zdaniem nie. Nie wiem, jak sam bym się zachował w takiej sytuacji - bo nigdy się w niej nie znalazłem. Za młodu uratowałem tonącą, ale w zasadzie bez narażenia życia. "Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono", jak napisała Szymborska. Uważam, że każdy ma prawo do strachu. Nie ma obowiązku bycia bohaterem. Ale - sprawa śmierci panny młodej nie jest tu wyjaśniona. Jeżeli utonęła, zaplątana suknią w samochodzie - to jej ciało powinno w nim pozostać. Czy ją ukryto? czy było to porozumienie uczestników wypadku? zmowa dla ukrycia faktu prowadzenia po alkoholu? próba uniknięcia kary? Brak odpowiedzi. A może rzeczywiście działanie sił nadprzyrodzonych? Pozdrawiam
Ciekawa konstrukcja. Rzeczywiście, dwa poziomy narracji. Kursywa: po dłuższym czasie (po latach?) opowiadanie, zwierzenia partnerce, Mai (stała partnerka? żona? - coś o pierścionku tam było...) o spotkaniu z kobietą (starszą? po przejściach? podrzędną prostytutką, bezdomną? - wiele możliwości i jeszcze więcej niedomówień). A zwykły druk - to opis tego właśnie spotkania z kobietą z działek, zakończony - narodzinami miłości? Trochę czasu potrzeba do ogarnięcia tego stylu, ale przy końcu tekstu wszystko jasne. Agnesso, w zasadzie o tekście chciałbym Ci przekazać dwie uwagi. Pierwsza: opisujesz akty seksualne w jakiejś - takie jest pierwsze wrażenie - melinie, z udziałem kobiety bezdomnej? prostytutki, sądząc po obrazku za oknem? Coś, co zwykle jest w takich realiach brudne, obrzydliwe. A Ty opisujesz to ładnie. Bez wulgaryzmów, ginekologii. Zbliżenia dwojga ludzi w znacznie efektowniejszych, przyjaźniejszych realiach są często opisywane tak, że przestaję czytać. Ładny opis erotyki to naprawdę trudna sztuka. Przesada jest tu zwykle widoczna w wielu aspektach: opisywane nadludzkie wyczyny (zwłaszcza mężczyzn), rozmiary (też zwykle u panów), powalająca uroda (pań, oczywiście). A wszystko podane w towarzystwie wyrazów powszechnie uznanych za - co najmniej - kolokwialne i nie nadające się do użycia w towarzystwie (przynajmniej w czasach mojej młodości tak było, teraz bluzgają nawet arbitrzy elegancji). Druga uwaga. Sądząc z pseudonimu, jesteś kobietą (oczywiście, mogę się mylić). Ale zaskakująco dobrze piszesz z pozycji mężczyzny (w zasadzie nastolatka). Tematyka opowiadania jest - moim zdaniem - dość banalna, lecz wykonanie znakomite. Pozdrawiam
Z przyjemnością przeczytałem cały cykl. Świetny opis epoki i jej realiów. W tym relacji społecznych. W tamtych czasach, ponad 100 lat temu, poszczególne klasy społeczne były kompletnie odizolowane, i to pokazujesz w swojej opowieści. Przykład w ostatniej części:" to tylko posługaczka.." oddaje realia tamtych czasów. Posługaczka musiała być posłuszna panu, współżyć z nim. Służba domowa była bezwzględnie wyzyskiwana. Ale i główna bohaterka nie mogła przebić się do wyższej sfery. Mimo, że jej rodzice - a potem i ona - miała dobrze prosperujący interes, była tylko krawcową, a jaj mąż kupcem. Widać też wyższe znaczenie mężczyzny - mógł znacznie lepiej wynegocjować cenę, był bardziej poważany, to na niego musiał być interes. Bardzo realnie opisane tamte czasy. Fin de siècle - to czasy o jakieś 20 lat po Wokulskim, i wiele się nie zmieniło. Bardzo dobry język, z zachowaniem - w wielu przypadkach - wierności epoce. To język Lalki, a przynajmniej zbliżony. Na uznanie zasługuje słowniczek. W miarę wolnego czasu przeczytam inne Twoje opowiadania, i oczywiście zamieszczę swoje uwagi. Pozdrawiam!
@Jammer106 Czekam z ogromną niecierpliwością. To Twoje dzieło i Twoja fabuła, Jakie by nie było zakończenie, ja oceniam całość bardzo wysoko już teraz. Jednak chyba Rescue nieco wyżej. Pozdrawiam i czekam.
Dość ciekawa "saga" i czyta się dobrze. Na ogół poprawny język, wartka akcja. Jednak opisy wyczynów seksualnych uważam za zdecydowanie przesadzone - w końcu normalni ludzie, tak mężczyźni, jak kobiety, mają pewne ograniczenia, nie są seksualnymi robotami. Nie podobają mi się seksualne kontakty "każdy z każdym", z matką, córką i siostrami. Nawet oficjalny partner (narzeczony?) jednej z córek akceptuje w końcu te relacje, a kobiety (matka + córki) wcale nie są o siebie zazdrosne, nawet dochodzi do gruppensexu. To niemożliwe w normalnej rodzinie, zwłaszcza w czasach, minionych już sporo lat temu. No, i uważam opisy aktów seksualnych za zbyt "ginekologiczne", to czasami wręcz graniczy z wulgarnością. Osobiście wolałbym trochę bardziej zawoalowane opowieści z alkowy. Na pewno pamiętasz te czasy, jesteśmy w zbliżonym wieku (no, może jestem parę lat młodszy, ale też już na emeryturze). W zdecydowanej większości przypadków kobiety i dziewczyny w tych czasach (lata 70. lub w pobliżu) były raczej skromne, nie było tak łatwo wejść z nimi w intymne relacje. Zawsze była obawa przed ciążą (w Twoich opowieściach jakoś problem nie istnieje, kalendarzyk lub tabletki i brak obaw). I większość dziewczyn zdecydowanie parła do ślubu. Ale jest jeszcze coś. Czy zapomniałeś o takim realnym elemencie tamtych czasów, jak kolejki, braki towaru, załatwianie po znajomości wszystkiego niemal? Tu moja istotna uwaga: brak realizmu. Pasowałoby to do opowiadań bardziej fantastycznych (Alan) lub współczesnych (Oliwia i Wiktoria, Czy to jest miłość....), ale tu precyzujesz dość dokładnie czas i miejsce. To taki pewien zgrzyt. Ale w sumie oceniam cykl pozytywnie. Pozdrawiam.
Pieniądze za nagość (II)
@Jammer106 OK, Strażniczka ma pierwszeństwo. Pełna zgoda.
Całą sprawa z szantażem jest oczywiście względna, mój stosunek do szantażu jest może niestandardowy. Ale w końcu to fikcja, to Autor jest animatorem, on ustawia wszystkie sytuacje.
Podyskutować oczywiście też można, każdy może mieć inne spojrzenie. I to właśnie jest fajne - że możemy podyskutować, z różnych pozycji. Mamy różne (zapewne) poglądy, doświadczenia życiowe, wiedzę, zawód. Nie znamy się, a wiemy o sobie sporo, coraz więcej, wymieniamy opinie. To jest dobre.
pozdrawiam
Ask
Pieniądze za nagość (II)
@Jammer106 Zgoda, wprost nie powiedziała, tylko 'w domyśle'. Ale, widzisz, ja osobiście uważam szantaż za jedno z najcięższych przestępstw. I najpaskudniejszych moralnie. W kręgu znajomych był taki przypadek, nawet nie chodziło o pieniądze, ale o jakieś wpływy, załatwienie czegoś - w czasach PRLu. I skończyło się fatalnie, śmiercią. Mniejsza o szczegóły, ale szantaż naprawdę często kończy się - jeśli nie śmiercią, to ruiną życia, czasami wielu ludzi. W mojej ocenie 3 lata to o wiele za mało.
A co do Sylwii - to określiłem ją 'chciwa suka', absolutnie się zgadzam z Twoją oceną. A opowiadanie nie jest złe.
Nawiasem mówiąc - posłałem Ci jakiś czas temu na maila tekst o IIWS. Co myślisz - bo nie odpisałeś (a przynajmniej nie doszło).
Pozdrawiam
Ask
Pieniądze za nagość (II)
Dość ciekawa fabuła. Jest trochę 'przeskok' pomiędzy I i II częścią, dotyczący postaci Sylwii - w I jest dość fajną osobą, oczywiście z pewnymi 'haczykami', parciem na kasę, alkoholowa libacja w samochodzie, ale ogólnie uczciwą (raczej), motywuje swój stan alkoholowy odreagowaniem stresu.
W II części wychodzi z niej chciwa, nieuczciwa suka, zagarniająca pieniądze młodych ludzi, brak jakiegokolwiek panowania nad alkoholizmem. Trochę naciągany ten przeskok, no, ale nie czepiajmy się - to tylko fikcja, Twoja fikcja i Twoja fabuła. W sumie, jakby na czarodziejskim dywanie latała, też by mogło być.
Natomiast postać pani psycholog. Tu imię Marzena pojawia się tak trochę nagle, najpierw pani psycholog, potem nagle Marzena. No, OK. Ale nie akceptuję w tej osobie jednego: szantażu. Bo przecież zagrożenie upublicznieniem kasety z figlami Gosi i Radka, jeżeli nie zgodzą się na drugą część pokazu - to było wymuszenie korzyści przy pomocy groźby, czyli zwykły, ordynarny szantaż. Zgodnie z artykułem 191 § 1 Kodeksu karnego, za szantaż grozi kara pozbawienia wolności do 3 lat. I tu postać tej pani staje się dla mnie absolutnie negatywna. Gdybym był na miejscu Radka, to - mając Gosię za świadka - zgłosiłbym sprawę prokuraturze. Bo zawsze tak należy niszczyć szantażystów - największe mendy ludzkości, moim zdaniem. A w Twoim opowiadaniu Marzena jest chyba raczej oceniana pozytywnie: daje młodym pieniądze, zajmuje się nimi, uprawia petting.
To już łatwiej usprawiedliwiłbym pijaną w sztok Sylwię za jej wybryki, których - w tym stanie upojenia - nie kontrolowała, i za które poniosła z pewnością surowe konsekwencje (za jazdę w takim stanie - do 3 lat + poważne grzywny; za niezatrzymanie na wezwanie policji - 3 miesiące do 5 lat pozbawienia wolności; sumarycznie za to wszystko , jeżeli była niekarana - 2-3 lata bezwzględnej odsiadki, chyba, że miałaby świetnego adwokata).
Ale ponieważ to tylko fabuła - Twoja opowieść - oceniam ją na dobry (może z małym plusem). Pokazałeś trochę erotyzmu w niezłym guście, a także skomplikowaną intrygę. Do Twoich najlepszych dzieł (Strażniczka, Rescuer, Bałtycki rybak dusz, Utulnia) - nie doskoczy, ale oceniam pozytywnie.
Pozdrawiam
Ask
Strażniczka Bałtyku (VIII) "Wolfpack"
@Jaśko Dziękuję za uznanie!
Strażniczka Bałtyku (VIII) "Wolfpack"
@Jammer106 Piszę zawsze to, co myślę. Jak wiesz, bywam też krytyczny wobec Ciebie. Ogólnie, cenię Cię bardzo wysoko, ale jak napiszesz jakiegoś gniota przesyconego do głębi tanim erotyzmem, to nie ukrywam braku entuzjazmu, bardzo delikatnie mówiąc. Szkoda czasu i talentu.
Popatrz na swój profil. 'Strażniczka' wyszła z poczekalni po jednej dobie. Inne części podobnie. Lubieżnicy - szybko, nie pamiętam, ale kilka dni góra. 'Przypadkowy nocleg' w poczekalni od półtora miesiąca, 'Praktyczna lekcja biologii' 5 miesięcy, 'Fetyszek', 'Wiejska baba', 'Gastronomiczna praktyka' i 'Wystawiony przez siostrę' podobnie. Ze cztery opowiadania - jeszcze dłużej. Zobacz moje recenzje do nich (pewnie nie wszystkich) - są negatywne, zwykle piszę 'szkoda czasu i talentu'. To wszystko leży w poczekalni; inni chyba mają podobne zdanie.
Ten wpis jest powodowany dużą życzliwością do Ciebie. Chciałbym, aby Twoje utwory były jak najlepsze, było ich jak najwięcej. Może kiedyś wydasz je w formie książki, może coś nawet zostanie sfilmowane - kilka z nich nadaje się do tego, np. właśnie Strażniczka (chociaż nie mam nadziei, koszty byłyby chyba nie do przejścia).
Serdecznie pozdrawiam
Ask
Strażniczka Bałtyku (VIII) "Wolfpack"
No, no... Rzeczywiście, powiedzieć, że robi wrażenie, to mało. Już chciałem iść spać, skonany po podróży, ale zobaczyłem kolejną część Strażniczki. Chciałem rzucić okiem, tak z 2 minuty, no i nie dałem rady przerwać. Akcja opisana po prostu perfekcyjnie. Szkoda, że nie dodałeś słowniczka skrótów. A zakończenie... no, robi wrażenie. Czekanie na ciąg dalszy nie będzie łatwe, więc proszę - POSPIESZ SIĘ!!!
pozdrawiam
Ask
Pieniądze za nagość
Niezłe, jak na tak krótkie opowiadanie. No, chyba, że planujesz dalsze części. Ale ja osobiście wolałbym kontynuację Strażniczki, a nawet Lubieżników.
.
Dobre przedstawienie okresu lat 90. Jeszcze była zasadnicza służba wojskowa, państwowe zakłady pracy, PSS Społem, pewne niedobory w zaopatrzeniu. Jeszcze była praca. Ale już brakowało pieniędzy, a bezrobocie pukało do drzwi. Obok dominującej masy słabo sytuowanych pracowników - zakładów pracy, zwykle bliskich upadku - tworząca się klasa biznesmenów-burasów: byłych nominatów partyjnych, dyrektorów, działaczy różnego autoramentu, byłych "prywaciarzy" oraz byłych i wciąż aktualnych bandziorów, złodziei, oszustów. Lata nadziei i lata smutku. To pokolenie, które wówczas zaczynało życie - było często stracone na zawsze, czasami na wiele lat ("tylko"
Do tego pokolenia zaliczasz się Ty, Jammer. Ja trochę mniej - jestem ponad 10 lat starszy, ale też swoje użyłem, chociaż chyba mniej. Ale obaj znamy te czasy. Wiele dziewcząt poszło wtedy w prostytucję. Wręcz z głodu. Ta opisana tu sytuacja jest oczywiście fikcją literacką, nie wiem, czy podobne rzeczy zdarzały się w rzeczywistości, ale jak najbardziej mogły być! To opowiadanie jest bardzo realne. I dobrze opisane, bez przesady w żadną stronę, erotyki tyle, ile trzeba.
Pozdrawiam
Ask
Strażniczka Bałtyku (VII) "Bez pardonu"
@Czytelnik3 Oczywiście, fraternizacja podczas I WŚ była dość częsta, zwłaszcza pod koniec wojny, po miesiącach i latach spędzonych w okopach. Potem ci żołnierze, zmęczeni, mający dość, często dezerterowali, ale też wywoływali bunty i rewolucje. W tym rewolucyjne zajścia w Berlinie w 1918r. oraz - a raczej przede wszystkim - rewolucję październikową w Rosji w 1917 r. (z czym mamy problemy do dziś).
No, i - oczywiście - wyzwolili Polskę, spod zaborów i okupacji, w 1918r. A potem - pogonili Sowietów w 1920 i Niemców ze Śląska w 1921r.
Moja modlitwa
@Hart wiem, że nie są łatwe.
Prosiaczek
Nie podoba mi się. Zupełnie. Powyżej - wiersze poważniejsze i o niebo lepsze. Tak trzymaj. Ale o poezji w stylu Prosiaczka zapomniej.
Wiosenna Ty
Piękne...
Marzenia
Ładne. Tylko rymy może trochę "częstochowskie", ale ja się nie czepiam. Tak mało już ludzi czyta poezję, a o ileż mniej usiłuje ją pisać. To samo, pisanie wierszy, zasługuje na wielkie uznanie.
Moja modlitwa
Piękne, krótkie, zwięzłe. Pełne bólu, zmęczenia, ale i nadziei. Pozdrawiam
Strażniczka Bałtyku (VII) "Bez pardonu"
Ciekawie się rozwija, chociaż fabuła coraz bardziej się komplikuje. Przyznam, że trochę dziwne jest dla mnie, że to już drugi odcinek, w którym narratorem - i pierwszoplanową postacią - jest rosyjski specjals Wiktor, wprawdzie polskiego pochodzenia, ale Rosjanin ze specnazu. Do 4 części bodaj (ewakuacji z okrętu podwodnego) siły rosyjskie były raczej niechętnie traktowane w Twoich opowiadaniach, zwł. "pojedynek" śmigłowców nad okrętem podwodnym. A tu - Wiktor jako biały charakter (no, częściowo, zabójstwo Araba było dość straszne).
Ciekawe, jak się potoczy dalej. No, i nie spiesz się z zakończeniem.
Ask.
M jak miłowanie, czyli opowieść o krągłości
Szczerze się uśmiałem! Naprawdę, masz talent! Też skojarzyłem z Fredrą (jak TakiJeden), tout le proportion gardee, bien sure.
Pozdrawiam!
Sto lat młodej parze, czyli nigdy nie tańcz z topielicą! (część 9 i ostatnia)
Bardzo czarny kryminał, horror do kwadratu z elementami jakby magii ludowej? Mam mieszane uczucia. Orientacja les nie jest mi obca, miałem taką znajomą, jednak ona była bardzo dyskretna, nieśmiała, zagubiona trochę, a trochę zbuntowana. Dość różna od bohaterki tej opowieści.
Tekst ładnie napisany, na ogół dobry język, choć nie wolny od drobnych błędów, niedoróbek. Ale wulgaryzmy uważam za zupełnie niepotrzebne. Może jestem konserwatystą, ale kobieta (dziewczyna) nie powinna "rzucać mięsem" niezależnie od orientacji. Na szczęście, nie jest tego aż tak dużo.
Finał oczywiście robi wrażenie. Czy wierzę (i czy Ty wierzysz), że za takie zachowanie należy się kara? Moim zdaniem nie. Nie wiem, jak sam bym się zachował w takiej sytuacji - bo nigdy się w niej nie znalazłem. Za młodu uratowałem tonącą, ale w zasadzie bez narażenia życia. "Tyle o sobie wiemy, ile nas sprawdzono", jak napisała Szymborska.
Uważam, że każdy ma prawo do strachu. Nie ma obowiązku bycia bohaterem. Ale - sprawa śmierci panny młodej nie jest tu wyjaśniona. Jeżeli utonęła, zaplątana suknią w samochodzie - to jej ciało powinno w nim pozostać. Czy ją ukryto? czy było to porozumienie uczestników wypadku? zmowa dla ukrycia faktu prowadzenia po alkoholu? próba uniknięcia kary? Brak odpowiedzi.
A może rzeczywiście działanie sił nadprzyrodzonych?
Pozdrawiam
Gdzie drwa rąbią, tam pierwsze razy się zdarzają, czyli tak wiele dzieje się przypadkiem!
Ciekawa konstrukcja. Rzeczywiście, dwa poziomy narracji. Kursywa: po dłuższym czasie (po latach?) opowiadanie, zwierzenia partnerce, Mai (stała partnerka? żona? - coś o pierścionku tam było...) o spotkaniu z kobietą (starszą? po przejściach? podrzędną prostytutką, bezdomną? - wiele możliwości i jeszcze więcej niedomówień). A zwykły druk - to opis tego właśnie spotkania z kobietą z działek, zakończony - narodzinami miłości? Trochę czasu potrzeba do ogarnięcia tego stylu, ale przy końcu tekstu wszystko jasne.
Agnesso, w zasadzie o tekście chciałbym Ci przekazać dwie uwagi.
Pierwsza: opisujesz akty seksualne w jakiejś - takie jest pierwsze wrażenie - melinie, z udziałem kobiety bezdomnej? prostytutki, sądząc po obrazku za oknem? Coś, co zwykle jest w takich realiach brudne, obrzydliwe. A Ty opisujesz to ładnie. Bez wulgaryzmów, ginekologii. Zbliżenia dwojga ludzi w znacznie efektowniejszych, przyjaźniejszych realiach są często opisywane tak, że przestaję czytać. Ładny opis erotyki to naprawdę trudna sztuka. Przesada jest tu zwykle widoczna w wielu aspektach: opisywane nadludzkie wyczyny (zwłaszcza mężczyzn), rozmiary (też zwykle u panów), powalająca uroda (pań, oczywiście). A wszystko podane w towarzystwie wyrazów powszechnie uznanych za - co najmniej - kolokwialne i nie nadające się do użycia w towarzystwie (przynajmniej w czasach mojej młodości tak było, teraz bluzgają nawet arbitrzy elegancji).
Druga uwaga. Sądząc z pseudonimu, jesteś kobietą (oczywiście, mogę się mylić). Ale zaskakująco dobrze piszesz z pozycji mężczyzny (w zasadzie nastolatka).
Tematyka opowiadania jest - moim zdaniem - dość banalna, lecz wykonanie znakomite.
Pozdrawiam
Fin de siècle, czyli miało być tak pięknie… (część 6 i ostatnia)
Z przyjemnością przeczytałem cały cykl. Świetny opis epoki i jej realiów. W tym relacji społecznych. W tamtych czasach, ponad 100 lat temu, poszczególne klasy społeczne były kompletnie odizolowane, i to pokazujesz w swojej opowieści. Przykład w ostatniej części:" to tylko posługaczka.." oddaje realia tamtych czasów. Posługaczka musiała być posłuszna panu, współżyć z nim. Służba domowa była bezwzględnie wyzyskiwana.
Ale i główna bohaterka nie mogła przebić się do wyższej sfery. Mimo, że jej rodzice - a potem i ona - miała dobrze prosperujący interes, była tylko krawcową, a jaj mąż kupcem. Widać też wyższe znaczenie mężczyzny - mógł znacznie lepiej wynegocjować cenę, był bardziej poważany, to na niego musiał być interes. Bardzo realnie opisane tamte czasy. Fin de siècle - to czasy o jakieś 20 lat po Wokulskim, i wiele się nie zmieniło.
Bardzo dobry język, z zachowaniem - w wielu przypadkach - wierności epoce. To język Lalki, a przynajmniej zbliżony. Na uznanie zasługuje słowniczek.
W miarę wolnego czasu przeczytam inne Twoje opowiadania, i oczywiście zamieszczę swoje uwagi.
Pozdrawiam!
Strażniczka Bałtyku (VI) "Wympieł"
@Jammer106 Czekam z ogromną niecierpliwością. To Twoje dzieło i Twoja fabuła, Jakie by nie było zakończenie, ja oceniam całość bardzo wysoko już teraz. Jednak chyba Rescue nieco wyżej.
Pozdrawiam i czekam.
Marta N. - Epilog
Dość ciekawa "saga" i czyta się dobrze. Na ogół poprawny język, wartka akcja. Jednak opisy wyczynów seksualnych uważam za zdecydowanie przesadzone - w końcu normalni ludzie, tak mężczyźni, jak kobiety, mają pewne ograniczenia, nie są seksualnymi robotami. Nie podobają mi się seksualne kontakty "każdy z każdym", z matką, córką i siostrami. Nawet oficjalny partner (narzeczony?) jednej z córek akceptuje w końcu te relacje, a kobiety (matka + córki) wcale nie są o siebie zazdrosne, nawet dochodzi do gruppensexu. To niemożliwe w normalnej rodzinie, zwłaszcza w czasach, minionych już sporo lat temu.
No, i uważam opisy aktów seksualnych za zbyt "ginekologiczne", to czasami wręcz graniczy z wulgarnością. Osobiście wolałbym trochę bardziej zawoalowane opowieści z alkowy.
Na pewno pamiętasz te czasy, jesteśmy w zbliżonym wieku (no, może jestem parę lat młodszy, ale też już na emeryturze). W zdecydowanej większości przypadków kobiety i dziewczyny w tych czasach (lata 70. lub w pobliżu) były raczej skromne, nie było tak łatwo wejść z nimi w intymne relacje. Zawsze była obawa przed ciążą (w Twoich opowieściach jakoś problem nie istnieje, kalendarzyk lub tabletki i brak obaw). I większość dziewczyn zdecydowanie parła do ślubu. Ale jest jeszcze coś. Czy zapomniałeś o takim realnym elemencie tamtych czasów, jak kolejki, braki towaru, załatwianie po znajomości wszystkiego niemal? Tu moja istotna uwaga: brak realizmu. Pasowałoby to do opowiadań bardziej fantastycznych (Alan) lub współczesnych (Oliwia i Wiktoria, Czy to jest miłość....), ale tu precyzujesz dość dokładnie czas i miejsce. To taki pewien zgrzyt.
Ale w sumie oceniam cykl pozytywnie. Pozdrawiam.