”.
Byłam zachwycona, że moje marzenie i plan zdobycia prezentu dla Ani zaczyna się spełniać i wszystko idzie w dobrym kierunku. Odpisałam szybko:
G.: „Super Już się nie mogę doczekać! ”.
A.: „Ja też ”.
Wróciłam do swoich obowiązków i pozwalałam sprawom toczyć się swoim tempem. Jasne, że byłam podekscytowana wizją sesji z Anią, ale starałam się myśleć o tym jak najmniej. W domu rzucałam się wir sprzątania, jechałam na zakupy lub odwiedzałam popołudniami rodziców. To nieco pozwoliło mi zapomnieć o zbliżającej się środzie i żyć normalnie. Nawet w pracy wszystko szło po mojej myśli, bo stosy papierów nieubłaganie piętrzyły się na moim biurku. Normalnie byłabym wściekła, ale nie tym razem. Z Anią też widywałam się sporadycznie, bo zaczęły jej się na studiach zaliczenia i musiała się na tym bardziej skupić.
W końcu nadeszła długo wyczekiwana środa. Zaraz po pracy pojechałam do domu, gdzie już czekała na mnie Ania, ubrana w czarne bojówki i cienki top w takim samym kolorze, na który zarzuciła również czarną koszulę, ale nie zapinała guzików. Przywitałam się z nią czułym pocałunkiem, po czym zrzuciłam z siebie ubranie i wzięłam szybki prysznic. Wyszłam po kilku minutach i stanęłam przed szafą. Doskonale wiedziałam, w co mam się ubrać, bo myślałam o tym już od kilku dni. Założyłam na siebie białą bieliznę, a dla kontrastu czarne, samonośne pończochy. Pupę zakryłam czerwoną, luźną mini w szkocką kratę, a na ciało zarzuciłam śnieżnobiałą koszulę z bufiastymi rękawami. Całości dopełniały czarne szpilki.
Ani o mało oczy nie wyskoczyły z wrażenia, gdy mnie zobaczyła. Stała przez chwilę z otwartą buzią i nie mogła oderwać ode mnie wzroku. Właśnie tak chciałam na nią działać i bardzo podobało mi się, że dopięłam swego.
- Gotowa? - przerwałam coraz bardziej przedłużającą się ciszę.
- Yyy... Tak, jasne... – odpowiedziała wyrwana z zamyślenia.
- Coś się stało?
- Nie absolutnie nic – uśmiechnęła się do mnie.
- Może przesadziłam ze strojem? – spytałam, robiąc zgrabny piruet.
- Wyglądasz pięknie – skomplementowała mnie Ania.
- A Ty apetycznie – podeszłam do niej i odchyliłam jedną część jej czarnej koszuli.
- Jak Twoja dziewczyna?
- Dokładnie tak! – zgodziłam się.
Zaczęłyśmy się głośno i szczerze śmiać, na wspomnienie naszej małej zabawy z lustrem.
Założyłyśmy płaszcze i wyszłyśmy z mieszkania. Pojechałyśmy pod wskazany przez Anię adres. Niewysoka stara kamienica mieściła się kilka przecznic od naszego domu. Na parterze znajdował się zakład fotograficzny ojca Pauliny. Zaparkowałam na ostatnim wolnym miejscu i podeszłyśmy pod drzwi. Ania nacisnęła klamkę i weszła do środka, a ja zaraz za nią.
Wnętrze było pełne wszelkiego formatu zdjęć z różnych części świata. Na półkach i ścianach stały lub wisiały ramki w dziesiątkach kształtów i kolorów. Na wprost wejścia, po drugiej stronie pomieszczenia stało niewielkie biurko z komputerem, zza którego wstała do nas młoda blondynka. Dziewczyna miała włosy upięte w równy warkocz, który spoczywał jej na ramieniu. Ubrana była w bluzę z kapturem, jeansowe spodnie i typowo zimowe buty. Niby niczym się nie wyróżniała, ale uśmiech miała zniewalający. Podobnie jak błękitne oczy. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego odcienia niebieskiego w czyichś tęczówkach. Domyśliłam się, że to jest właśnie Paulina.
- Cześć Paula – przywitała ją buziakiem w policzek i uściskiem Ania.
- Cześć. Fajnie, że jesteście – odpowiedziała i wyciągnęła do mnie dłoń.
- Jestem Gosia. Miło mi Cię poznać. Ania mówiła, że robisz cuda z aparatem.
- Mnie również jest miło. Nie wiem, czy takie cuda – zarumieniła się dziewczyna.
- Oj, już nie bądź taka skromna – wtrąciła Ania.
- Dobra to rozbierzcie się i zapraszam do studia – odezwała się, mijając nas i kierując się w stronę drzwi.
Obie popatrzyłyśmy na siebie z uśmiechem i po krótkiej chwili powiesiłyśmy swoje płaszcze na mały wieszak w rogu pomieszczenia.
Paulina podeszła do drzwi wejściowych i przekręciła je na klucz, zamykając nas w środku. Obróciła też karteczkę z informacją „PRZERWA”, żeby nikt nie dobijał się do salonu.
- No to teraz mam czas tylko dla Was – posłała nam uśmiech.
- Super, to co proponujesz? – spytała Ania.
- Zdajemy się na Ciebie i Twoje doświadczenie – zapewniłam.
- To w takim razie chodźcie za mną – odpowiedziała tajemniczo.
Znowu nas minęła i weszła do jednego z pomieszczeń na zapleczu salonu. Ania ruszyła pewnie za nią, a ja za nimi. Moje obcasy stukały głośno o podłogę wyłożoną płytkami, więc starałam się iść bardziej na palcach. Gdy weszłam do pomieszczenia, w którym zniknęła Paulina, zobaczyłam całkiem dobrze wyposażone studio. Białe płótno rozwieszone na statywach przed ścianą, kilka lamp, dodatkowych statywów i aparatów.
- Sporo tu tego – zauważyłam.
- Nie tak dużo jakbym chciała – przyznała Paulina.
- Ale i tak robi wrażenie.
- Dzięki – uśmiechnęła się do mnie – Stańcie przed tym białym tłem, bo zrobimy kilka próbnych zdjęć.
Ustawiłyśmy się we wskazanym miejscu, ale czułyśmy się dosyć nieswojo. Ania nerwowo przestępowała z nogi na nogę, a ja rozglądałam się po pomieszczeniu, nie umiejąc się na niczym skupić.
- To może się przytulcie? Spójrzcie na siebie? - zaproponowała blondynka.
Odwróciłyśmy się z Anią w swoją stronę i od razu się do siebie uśmiechnęłyśmy. Każda poczuła się pewniej i spokojniej. Usłyszałyśmy pierwsze dźwięki migawki aparatu i zobaczyłyśmy błyski lamp ustawionych dookoła. Objęłam moją dziewczynę w pasie i przytuliłam do siebie. Oplotła mnie swoimi ramionami i wtuliła bardziej w moje ciało. Oparłyśmy się o siebie czołami i patrzyłyśmy sobie głęboko w oczy.
W pewnym momencie zupełnie niespodziewanie się pocałowałyśmy. Nasze usta delikatnie musiały się i pieściły, z każdą upływającą sekundą podnosząc napięcie i temperaturę. Przestałyśmy zwracać uwagę na robiącą nam zdjęcia Paulinę i oddałyśmy się całkowicie temu pocałunkowi. Nie spieszyłyśmy się. Delektowałyśmy się smakiem swoich warg, a po chwili języków. Niespiesznie siłowałyśmy się nimi raz w ustach Ani, a raz w moich.
- OK, chyba mamy to, czego chciałyście – odezwała się nagle nasza pani fotograf.
Przez oszołomienie i odczuwaną przyjemność, dopiero po chwili dotarły do nas jej słowa. Przestałyśmy się całować i spojrzałyśmy na Paulinę. Stała uśmiechnięta i przeglądała na małym ekranie zrobione zdjęcia. Wyraźnie miała wypieki na twarzy, a skrzyżowane i zaciśnięte mocno nogi sugerowały, że jej też udzielił się mocno nastrój panujący w pomieszczeniu i relacja pomiędzy mną i Anią.
- A co ze strychem? – spytała nagle moja dziewczyna.
- Chcecie jeszcze tam zdjęcia?
- Jasne! – prawie wykrzyknęła podekscytowana Ania.
- To chodźcie za mną. Muszę tylko wziąć statyw do aparatu.
Znowu ruszyłyśmy posłusznie za koleżanką mojej dziewczyny. Poprowadziła nas przez drzwi w kierunku starych, kręconych schodów, którymi weszłyśmy na samą górę. Tam weszłyśmy w wąski korytarz i po przejściu kilku metrów weszłyśmy do dużego pomieszczenia. Cała konstrukcja była drewniana: od podłogi aż po spadzisty dach nad naszymi głowami. Wszystko było lekko zakurzone, ale miało swój niepowtarzalny urok. Dało się też od razu odczuć brak ogrzewania. Mocno zafascynowało mnie to miejsce, a najbardziej leżący pod jednym z okien gruby włochaty dywan.
- A co to? – spytałam, pokazując na niego.
- Chyba jednak wiedziałaś, że tu przyjdziemy – skwitowała Ania.
- Bardziej miałam taką nadzieję – przyznała Paulina, szczerząc się do nas.
- Dlaczego?
- Bo uwielbiam to miejsce, a zdjęcia tu zrobione wychodzą po prostu bajeczne – wyjaśniła z pasją w głosie.
- Mnie to wystarczy. Przekonałaś mnie – zapewniłam ją.
- I co teraz?
- To może zacznijmy od zdjęć pojedynczo. Aniu, stań na dywaniku i czuj się swobodnie. Możesz wyglądać przez okno, pokazywać na coś. Rób tak, żeby te zdjęcia wyglądały na autentyczne i żywe – powiedziała Paulina, przykładając aparat do oka.
Uznałyśmy, że taka indywidualna sesja może być ciekawa i pozwoli każdej z nas jeszcze bardziej zaprzyjaźnić się z obiektywem i poczuć swobodniej w obecności fotografującej nas Pauliny. Ania podeszła do okna i stanęła na kudłatym dywaniku. Rozglądała się bacznie po strychu, ale zaraz zaczęła pozować. Odsłaniała ramiona, zsuwając koszulę, przechylała głowę, puszczała oczko. Widać było, że coraz lepiej się bawi, a aparat pragnie ją uwieczniać. Palec Pauliny praktycznie nie schodził ze spustu migawki. Trwało to może z piętnaście minut, podczas których z coraz większym podziwem patrzyłam na uśmiechniętą Anię.
Przyszła w końcu moja kolej. Zajęłam miejsce przy tym samym oknie. Pomimo szpilek doskonale czułam, jaki miękki i świeży był leżący pode mną dywan. Zupełnie nie pasował do tego miejsca, podobnie jak Ania, ja czy Paulina. Tym bardziej byłam w szoku, jak taki kontrast potrafi zbudować nastrój. Po sesji mojej dziewczyny poczułam się odprężona i też pozowałam z uśmiechem. Skupiłam się całkowicie na tej chwili i nawet nie zauważyłam, że Ania zniknęła na chwilę.
Wróciła idealnie w momencie, gdy uniosłam nieco spódniczkę, do linii pończoch i puściłam ją swobodnie. Odwróciłam się w stronę okna i wypchnęłam biodra do tyłu, eksponując bardziej pupę i sprawiając, że czerwona mini podjechała odrobinę za wysoko. Po cichu liczyłam, że uda mi się przynajmniej lekko nakręcić Anię i robiącą nam zdjęcia blondynkę. Jednak tego, jaki przyniosło to skutek, nie mogłam przewidzieć.
Nagle moja dziewczyna podeszła do mnie i mocno pocałowała. Nie spodziewałam się tak intensywnego pocałunku. Nasze języki gwałtownie się pieściły, a dłonie Ani błądziły po moim ciele. Poczułam się cudownie i totalnie nie obchodziło mnie, że Paulina ciągle robiła nam zdjęcia. Starałam się oddawać każdy pocałunek, ale były tak szybkie, że czasem nie byłam w stanie.
Ania wykorzystała moje zaskoczenie i zdezorientowanie i stanęła za mną. Zaczęła całować mój kark, a jej dłonie coraz zachłanniej dotykały przez ubranie mojego ciała. Chciałam je złapać i zatrzymać przynajmniej na moment, ale poruszały się zbyt szybko i nieprzewidywalnie. Wtedy poczułam język Ani na moim uchu i aż ugięły się pode mną nogi. Całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz i cicho jęknęłam. Ona jakby na to czekała. Wiedziała, że ma mnie teraz w garści i może ze mną zrobić wszystko.
Nie przestając lizać mojego ucha, przeniosła dłonie na guziki bluzki i zaczęła je wolno rozpinać. Jeden po drugim od góry aż do samego dołu wyjmowała z małych, białych dziurek koszuli. Świat zaczął mi wirować, gdy zsunęła mi z ramion okrywający mnie kawałek materiału i pozwoliła mu spaść na dywanik u naszych stóp. Mocno chwyciła w dłonie moje piersi okryte jedynie cienkim, koronkowym stanikiem. Bawiła się nimi, ściskała i drażniła coraz bardziej sterczące z podniecenia sutki, a wszystko to na oczach Pauliny i przed obiektywem aparatu.
- Co robisz? – spytałam cicho.
Nie wypowiedziała ani jednego słowa, a jedyną jej reakcją było przeniesienie dłoni niżej na gumkę, która utrzymywała na miejscu spódniczkę.
- Ania... – szepnęłam.
- Ciii... – starała się mnie uspokoić.
Poczułam, że uklęknęła za mną, po czym jednym stanowczym ruchem zsunęła z bioder miniówkę aż do podłogi. Podniosła najpierw jedną, a później drugą moją nogę i odłożyła na bok zbędny jej zdaniem kawałek garderoby.
Zostałam teraz w samej białej bieliźnie i czarnych pończochach. Czułam się prawie naga i cholernie podniecona. Spojrzałam na Paulinę. Ciągle robiła zdjęcia, stojąc ze skrzyżowanymi i zaciśniętymi mocno nogami. Nie wiem, czy to możliwe, ale miałam wrażenie, że dostrzegłam niewielką ciemniejszą plamkę na spodniach w jej kroczu. Widocznie to, co widziała, wywarło na niej dużo większe wrażenie, niż sama chciała przyznać.
Tymczasem Ania wstała i ponownie zaczęła bawić się moim biustem, z tą jednak różnicą, że dłoń włożyła do miseczki stanika i mocno ścisnęła twardy z podniecenia sutek. Jęknęłam głośno, czując na skórze dotyk jej palców. Moje ciało coraz bardziej wiło się w jej objęciach. Poczułam, że druga ręka Ani zaczyna zsuwać się po brzuchu coraz niżej.
- Aniu... – szepnęłam.
Przeniosła dłoń na moją głowę i odwróciła moją twarz w swoją stronę.
- Kocham Cię – wyszeptała i pocałowała mnie namiętnie.
Nasze języki tańczyły i oplatały się wzajemnie. Takimi drobnymi z pozoru gestami była zawsze w stanie sforsować moją obronę i zrobić ze mną absolutnie wszystko.
W końcu jej palce wślizgnęły się pod materiał koronkowych majtek. Złapała dłonią moje krocze i ścisnęła stanowczo. Aż zasyczałam, gdy poczułam tak mocny i nagły dotyk na cipce. Palce Ani momentalnie zaczęły przesuwać się pomiędzy wargami mojej kobiecości. Od razu wyczuła, jaka byłam mokra.
- Uwielbiam Cię taką... – szepnęła mi do ucha i zaczęła je znowu lizać.
Coraz trudniej było mi nad sobą panować. Z ust coraz częściej wydobywały się głośne, niekontrolowane jęki rozkoszy. Po kilku chwilach takiej zabawy osunęłam się kolanami na dywan, a Ania razem ze mną. Jej zwinne palce szybko odnalazły nabrzmiałą do granic możliwości łechtaczkę i w szalonym tempie zaczęły ją pocierać. Z prędkością samolotu odrzutowego prowadziła mnie do cudownego spełnienia. Ja natomiast mogłam tylko jęczeć i oddawać się jej pieszczotom na tym urokliwym, chłodnym strychu i pozwalać Paulinie fotografować każdą moją reakcję i każdy fragment ciała, który znalazł się w kadrze aparatu.
Nie minęło kilkadziesiąt sekund, a dopadł mnie potężny orgazm. Moje ciało drżało i wiło się w spazmach rozkoszy. Krzyknęłam głośno, a z mojej cipki trysnęły miłosne soczki, mocząc moją bieliznę, pończochy i ozdabiając leżący pod nami włochaty dywanik. Prawie nie mogłam oddychać i dłuższą chwilę zajęło mi dojście do siebie. W tym czasie Ania nawet o milimetr nie przesunęła dłoni z mojego ciała.
Jęknęłam głośno, gdy w końcu wyjęła dłoń z moich majtek, trącając przy tym obolałą i nabrzmiałą łechtaczkę. Przytuliła mnie mocno od tyłu i głaskała po głowie, szyi i ramionach. Czułam się taka zaspokojona i bezpieczna. Wiedziałam, że właśnie tak wygląda szczęście.
- Uwielbiam, gdy dochodzisz – szepnęła mi na ucho.
- Uwielbiam, gdy Ty to sprawiasz – odpowiedziałam, posyłając jej uśmiech.
- Potraktuj to jako mały rewanż za akcję na basenie – rzuciła, pokazując mi język.
- Podobno Ci się podobało! No i nikt tam nie robił zdjęć – powiedziałam trafnie.
- Zdjęć może nie, ale to były moje przyjaciółki z uczelni i obie widziały, jak dochodzę – wyjaśniła.
- No OK, to jesteśmy kwita?
- Nie do końca...
- To znaczy? Co jeszcze?
- Jeszcze jestem Ci winna za tę akcję przed lustrem – uśmiechnęła się do mnie.
- Uznajmy, że to był rewanż za park – przypomniałam nasz niedawny spacer.
- No dobra, ale i tak jeszcze dzisiaj jesteś moja! – posłała mi zawadiacki uśmiech.
- Zawsze jestem Twoja...
Pocałowałyśmy się jakby na znak przypieczętowania naszych słów. Chwilę nasze usta i języki nie mogły się od siebie oderwać. Po chwili jednak spojrzałyśmy obie na Paulinę. Dalej stała z zaciśniętymi i skrzyżowanymi nogami. Na twarzy miała bardzo widoczne wypieki i przeglądała zrobione nam zdjęcia.
- Mam nadzieję, że nie zgorszyło Cię to, co robiłyśmy? – spytałam.
- Nie, nie... To było bardzo... bardzo... – wyraźnie szukała słowa – Pouczające – powiedziała w końcu z uśmiechem.
- Czyli się podobało – walnęła bez pardonu Ania.
- No... tak... – przyznała nieśmiało Paulina – Jesteście takie piękne i aż czuć od Was miłość.
- Bardzo dziękujemy, że tyle z nami wytrzymałaś – uśmiechnęłam się do blondynki.
- Nie ma sprawy – odwzajemniła uśmiech – Jak powiedziała Ania: bardzo mi się podobało.
Z pomocą mojej dziewczyny wstałam i założyłam na siebie spódniczkę i koszulę. Podeszłam do Pauliny, zapinając guziki. Widziałam, jak wpatrywała się w mój dekolt i muszę przyznać, że bardzo mi to schlebiało.
- Myślisz, że coś się da wybrać z tych fotek? – zmieniłam temat na neutralny.
- Jasne! – odpowiedziała z entuzjazmem – Jest cała masa wspaniałych zdjęć.
- Fantastycznie – szczerze ucieszyłam się, słysząc to z jej ust.
- Nie łatwo było utrzymać rękę nieruchomo – rzuciła Paulina – Ale jakoś się udało.
- To fakt, że przy takiej lasce jak Gosia, bardzo trudno sprawić, żeby ręka się nie ruszała – rzuciła dwuznaczny żart Ania.
Zaczęłyśmy się wszystkie śmiać, a ten żart bardzo rozładował atmosferę. Wyszłyśmy ze strychu i po kręconych schodach zeszłyśmy z powrotem do salonu fotograficznego. Od razu zauważyłyśmy, że przed drzwiami stoją dwie osoby, więc Paulina szybko pobiegła otworzyć. Wpuściła klientów, zapraszając ich z uśmiechem do środka. W międzyczasie sięgnęłyśmy po nasze płaszcze i się ubrałyśmy.
- Dam Ci znać, jak już zgram zdjęcia – powiedziała do Ani, obejmując ją i całując w policzek.
- Będę czekała – puściła do niej oczko moja dziewczyna.
- Bardzo miło było Cię poznać – przytuliła mnie i pocałowała, co odrobinę mnie zdziwiło, ale było niezwykle miłe.
- Co złego, to nie ja – uśmiechnęłam się.
- Właśnie widziałam – skwitowała kilkadziesiąt ostatnich minut Paulina.
- To pa i czekam na wiadomość – powiedziała Ania, otwierając drzwi.
- I koniecznie napisz, ile się należy za sesję – przypomniałam.
- Spokojnie, na pewno się odezwę – pomachała nam na pożegnanie blondynka.
Wyszłyśmy na ulicę. Szarówka późnej jesieni mocno dawała już o sobie znać. Szybko poszłyśmy do samochodu i wróciłyśmy pod nasz dom. Weszłyśmy na górę, do naszego mieszkania, cały czas rozmawiając i mocno przeżywając mile spędzony czas i niezwykłą sesję zdjęciową. Dopytywałam Anię o jej znajomość z Pauliną, ale nie wyczułam niczego nietypowego w jej odpowiedziach. Dziewczyny po prostu znają się z liceum i razem chodziły na kółko fotograficzne. Zgodnie przyznałyśmy jednak, że jest śliczna i ma niezwykłe oczy.
- A widziałaś jej reakcję na nas?
- Mówisz o lekko mokrych spodniach?
- Tak.
- Nie dało się tego nie zauważyć – uśmiechnęła się Ania.
- Mam nadzieję, że nie sprowadzimy jej na złą drogę.
- Chcesz powiedzieć, że to, co robimy, jest złe? – niebezpiecznie spytała.
- Nie to miałam na myśli głuptasie.
- A co?
- To dlaczego ona nie miałaby być tak szczęśliwa?
- Masz rację – przytaknęłam – Niech będzie. Miałabyś na nią ochotę? – po raz pierwszy spytałam Anię wprost o inną kobietę.
- Może gdyby nie było Ciebie, albo jeśli stwierdzisz, że chciałabyś, żebyśmy razem się z nią pobawiły – zarumieniła się moja dziewczyna.
- A Ty byś tego chciała?
- Czego?
- Żebyśmy się razem z nią pobawiły? – drążyłam temat.
- Może kiedyś... – odpowiedziała tajemniczo – Ale na razie, to chcę...
- Czego chcesz?
- Ciebie!
Rzuciła się na mnie i szybko zdjęła mi koszulę i spódniczkę. Bielizna również szybko znalazła się gdzieś na podłodze. Nie pozostałam jej dłużna i już po kilku chwilach obie tuliłyśmy się do siebie prawie całkowicie nagie. Mnie zostały na nogach tylko pończochy. Kochałyśmy się do późnych godzin nocnych, zmieniając pozycje, używając zabawek i dostarczając sobie mnóstwa przyjemności. Nie wiem, czy to był idealny dzień, ale na pewno zakończył się tak, jakbym chciała kończyć każdy – u boku mojej kochanej Ani.
7 komentarzy
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
abigail
andkor
Super sesja i przygody kibicuje szczerze tej parze.
gosiak89
@andkor Dzięki
Erotusia
Boże, jak ja czekałam na Twoje opowiadanie Spodziewałam się go jako prezentu na Dzień Dziecka, ale warto było poczekać troszkę dłużej. Sposób, w jaki prowadzisz narrację i wciągasz czytelnika w swoje opowiadanie, to istna magia...
gosiak89
@Erotusia Faktycznie odrobinkę mi się przeciągnęło Ale ciiiii... bo się wyda
oniona4
Jesteś dla nas inspiracją Zawsze z niecierpliwością czekamy na Twoje opowiadanie i nigdy się nie zawiedliśmy. Cudo!
gosiak89
@oniona4 Bardzo Wam dziękuję za wsparcie
Czytelnik123
Kolejne opowiadanie na świetnym poziomie. Cieszy mnie fakt, że nie idziesz na łatwiznę i nie wprowadzasz na siłę zbędnych (w tym przypadku męskich) postaci. Widać , że cały czas masz plan, którego się trzymasz. Oby tak dalej!
gosiak89
@Czytelnik123 Staram się i póki co wszystko się udaje jakoś skleić. Dzięki za miłe słowa
iskra957
Moje kochanie jak zwykle na poziomie piszesz z pełną elegancją i zmysłowością. Cudowne opowiadanie
gosiak89
@iskra957 Pięknie dziękuję i całuję
iskra957
@gosiak89
Majp
Super!Czekam na świąteczny 3 .