Weekend cz. 3

Weekend cz. 3Byłam tak wykończona wydarzeniami minionego dnia, że obudziłam się dopiero rano. Ania jeszcze smacznie spała obok mnie w tym, co zostało ze stroju pokojówki, po naszych wieczornych figlach. Nagie piersi odpoczywały, poruszając się nieznacznie przy spokojnym oddechu śpiącej dziewczyny. Podwinięta wysoko sukienka odsłaniała zgrabne nóżki i gładkie, okrągłe pośladki. Wyglądała po prostu cudownie apetycznie. Nie ważne, co miała lub czego nie miała na sobie. Ja po prostu nie potrafiłam oderwać od niej dłoni i wzroku.
     Z zamyślenia wyrwał mnie niesforny promyk Słońca, który podrażnił zapatrzone w moją wymarzoną piękność oczy. Cichutko wstałam i przykryłam prześcieradłem śpiącą dziewczynę. Straplessa, który dostarczył nam wczoraj tyle przyjemności, przełożyłam na szafeczkę i nie ubierając się, boso wyszłam z pokoju, zamykając za sobą drzwi. Miałam nadzieję, że uda mi się przygotować śniadanie, zanim Ania wstanie lub co bardziej mi się podobało – będę mogła ją obudzić.
     Zeszłam na parter i po szybkiej porannej toalecie udałam się do kuchni. Zerknęłam do lodówki i rozejrzałam się po szafkach w poszukiwaniu natchnienia. Pomysł przyszedł niemal od razu. Założyłam fartuszek, w którym wczoraj paradowała Ania. Przyjemnie ocierał się o sutki, pobudzając je, a sznureczki zawiązane z tyłu delikatnie łaskotały w pośladki. Z zadowoleniem stwierdziłam, że w domu będę musiała częściej gotować w takim właśnie stroju. Zebrałam potrzebne składniki i zaczęłam pichcić. Nie zapomniałam też o wstawieniu wody na kawę. Po takim dniu i wieczorze na pewno przyda się nam solidna dawka kofeiny.
     W trakcie przygotowywania śniadania wpadłam na pewien pomysł. Uznałam, że miło by było zjeść wspólny posiłek na pomoście nad jeziorem. Niewiele dłużej myśląc, szykowałam wszystko tak, żeby łatwiej było mi przenieść w tamto miejsce. Całość zajęła mi niecałą godzinę. Po tym czasie gorący i pachnący posiłek wraz z aromatyczną kawą zaniosłam w samym fartuszku na pomost. Rozłożyłam koc, na którym ustawiłam talerze, sztućce i kubki. Wstałam i zerknęłam przed siebie. Nigdy wcześniej nie stałam w tym miejscu o tak wczesnej porze. Zazwyczaj czekałyśmy do południa, żeby tu przyjść. Było pięknie. Promienie Słońca ganiały się po niewielkich falach spokojnego jeziora. Pobliskie drzewa i tatarak szumiały przyjemnie i wprawiały w miły nastrój. Ptaki wesoło śpiewały i ganiały się po prawie bezchmurnym niebie. I ta wszechobecna cisza i spokój. Wiedziałam, że szybko zatęsknię za tym miejscem.
     Żeby ta chwila była idealna, brakowało tylko mojej cudownej Ani. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę domku, gdy nagle zobaczyłam ją w drzwiach. Stała owinięta prześcieradłem i uśmiechała się do mnie. Odwzajemniłam uśmiech i jej pomachałam.
- Dzień dobry – rzuciła radośnie.
- Cześć Skarbie – przywitałam ją buziakiem, gdy podeszłam.
Odwzajemniła pocałunek i zarzuciła mi ręce za szyję. Z każdą kolejną chwilą całowała intensywniej i zachłanniej. Miała mokre włosy. Pachniała miętą i swoimi różanymi perfumami, więc wiedziałam, że zdążyła wziąć prysznic, zmywając z siebie ślady wczorajszej intensywnej zabawy.
     Puszczone prześcieradło rozwiązało się i opadło na podłogę, odsłaniając jej zgrabne, młode i zupełnie nagie ciało. Zaczęłam jej dotykać. Przesuwałam dłońmi w dół, od mokrych włosów poprzez aksamitną skórę pleców, a kończąc na jędrnych i okrągłych pośladkach, którym tak uważnie przyglądałam się, gdy jeszcze smacznie spała. Chwyciłam je mocno w dłonie i zachłannie ugniatałam, dotykając nieśmiało palcami jej drugiej dziurki.
- Jak się czujesz po nocy – zapytałam.
- Wspaniale – odpowiedziała, wypinając się, żeby ułatwić mi dostęp.
- Podobało się? – wsunęłam opuszek palca do jej pupy.
- A masz jakieś wątpliwości?
- Po prostu pytam.
- O mało nie zemdlałam z rozkoszy... – wyznała nieśmiało.
- Mnie się bardzo podobało – wepchnęłam się odrobinę głębiej.
- Mmm... Mnie też... i teraz już rozumiem, co Ty czujesz podczas takich pieszczot – uśmiechnęła się, coraz bardziej podniecona – Chyba mam nową ulubioną zabawę...
- Aż tak?
- Mhm... – przytaknęła i zaczęła wić się, czując w sobie mój palec.
     Złapałam ją mocno za pierś i ścisnęłam sterczący, twardy sutek. Aż zasyczała, ale nawet na milimetr się ode mnie nie odsunęła. Wręcz przeciwnie – naparła na mnie mocniej swoim ciałem.
- Komuś tu chyba zimno – powiedziałam, ciągnąc coraz mocniej za pobudzony sutek.
- Akurat teraz jest mi bardzo gorąco, więc to nie z zimna – odpowiedziała.
- Więc to moja wina?
- Doskonale wiesz, że tak...
- I co byś chciała, żebym teraz zrobiła? – droczyłam się z nią, nie przestając wiercić palcem w jej tyłeczku i ściskać pierś.
- Zrób ze mną, na co tylko masz ochotę! – wysyczała.
Miałam wtedy niesamowitą ochotę wziąć ją tam, gdzie stała, rzucić się na nią i kochać się z nią do utraty sił. Uczucia buzowały we mnie jak we wnętrzu wulkanu tuż przed erupcją. Postanowiłam jednak odwlec odrobinę naszą zabawę, licząc na jeszcze silniejsze doznania. Przełknęłam głośno ślinę i uśmiechnęłam się do mojej kochanki.
- Głodna? – spytałam, zmieniając zupełnie temat i wysuwając palec z jej pupy.
- Co? – była wyraźnie zdezorientowana.
- Właśnie szłam Cię obudzić.
- Ale...
- No chodź, bo śniadanie i kawa stygną na pomoście – powiedziałam, po czym złapałam ją za rękę i pociągnęłam za sobą w stronę jeziora.
     Narzuciłam dość szybkie tempo, a zaskoczona, naga Ania była w stanie tylko za mną iść. Zatrzymałam się dopiero przy samym pomoście, na którym czekało na nas śniadanie.
- Nie uważasz, że tu jest pięknie? – zagadnęłam, biorąc głęboki wdech.
- Gośka, Ty żartujesz? – spytała z wyczuwalną pretensją w głosie.
Odwróciłam się w jej stronę. Stała naga, z zaplecionymi na wysokości piersi rękami i lekko naburmuszoną miną. Patrzyła na mnie złowrogo.
- Coś się stało?
- Najpierw rozgrzewasz mnie tak, że mało nie dochodzę tam w progu, a później nagle przerywasz i ciągniesz mnie nagą tutaj – wyrzuciła z siebie.
- Skarbie – podeszłam i objęłam ją – Obiecuję, że Ci to wynagrodzę.
- Ciekawe niby jak...
- Może odrobinę tak...
Pocałowałam jej zaciśnięte usta, a dłońmi zaczęłam dotykać szyi. Na początku zgrywała twardą i nie oddawała pocałunków, ale po chwili jej mur zaczął się kruszyć i poczułam, że coraz bardziej angażuje się w pieszczotę. W końcu rozplotła ręce i objęła mnie.
- Nigdy więcej tak nie rób – szepnęła.
- Nawet gdy później robię tak?
Zaczęłam całować szyję, kierując się powoli coraz niżej.
- Nawet... – brzmiała coraz łagodniej.
- Nawet gdy zrobię to?
Zachłannie przyssałam się do jednego sutka i lizałam go okrężnymi ruchami. Ania zaczęła cichutko pojękiwać. Położyła dłonie na mojej głowie i przyciskała mocno do siebie.
- Dalej się gniewasz? – spytałam, wypuszczając pierś na chwilę z ust.
- Nie umiem się na Ciebie gniewać – wyznała, głaszcząc moje włosy.
- Miło mi to słyszeć – uśmiechnęłam się i pocałowałam sterczący sutek.
- To dlaczego tak zrobiłaś?
- Są dwa powody.
- Jakie?
- Pierwszy to taki, że powinnaś coś zjeść, żeby nabrać siły. W końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia.
- Taaa, jasne – burknęła, jakby nie do końca mi wierzyła.
- A drugi powód jest taki, że... – zrobiłam poważną minę i wiedziałam, że i na Anię to podziałało.
- Co się stało? – wyglądała na autentycznie zmartwioną.
- Nic Skarbie, ale wczoraj mówiłaś, że chciałabyś wiedzieć o mnie wszystko...
- No tak...
- To chodź, zjemy, a w trakcie opowiem Ci wszystko o sobie – zaproponowałam z uśmiechem.
- Mam się bać?
- Raczej nie – uspokoiłam ją.
- No ok, ale najpierw jeszcze jedna sprawa – odezwała się i uśmiechnęła zawadiacko, przygryzając dolną wargę.
- Jaka?
- Chyba nie myślisz, że pozwolę Ci jeść w tym fartuszku, podczas gdy ja nie mam na sobie nic – powiedziała.
     Podeszła do mnie i objęła. Sięgnęła do sznureczków fartuszka i udawała, że stara się je rozwiązać, podczas gdy doskonale czułam, jak jej dłonie obmacują moje pośladki. W końcu uporała się z „niesfornym” węzłem. Ściągnęła mi przez głowę biały materiał i rzuciła na trawę u naszych stóp.
- Coś jeszcze? – spytałam tonem, który zdradzał, że wiedziałam, w co gra.
- O faktycznie – teatralnie udała, że sobie o czymś przypomniała – Jeszcze to...
Podeszła znowu blisko, złapała w dłonie moje piersi i masowała je dłuższą chwilę. Gdy zauważyła, że mój oddech przyspieszył i zabawa coraz bardziej mi się podoba, nachyliła się i mocno zassała na moment jedną, a później drugą pierś i przygryzła twarde sutki. Aż jęknęłam z zachwytu. To było niesamowicie przyjemne.
- Teraz wszystko – powiedziała, odsuwając się.
Wiedziałam już, dlaczego miała do mnie wcześniej pretensje. Sama pragnęłam, żeby nie przestawała, a gdy to zrobiła, to poczułam pustkę i lekki smutek.
- To zapraszam na śniadanie – powiedziałam z uśmiechem, wskazując Ani miejsce na pomoście.
- Dziękuję – ucieszyła się i ruszyła przodem.
     Weszłam tuż za nią, nie mogąc oderwać wzroku od jej kołyszących się nagich pośladków. Usiadłyśmy na kocu, na samym skraju drewnianego pomostu. Zwiesiłyśmy nogi poza niego i nasze stopy znalazły się w przyjemnie chłodnej wodzie.
- O! Kawa! – ucieszyła się Ania.
- No proszę Cię! – zaczęłam – Chyba nie myślałaś, że obejdzie się bez porannej, mocnej kawy? Za kogo Ty mnie masz?
- Za najcudowniejszą i najukochańszą istotę na świecie – wypaliła szczerze, uśmiechając się do mnie.
- To miejsce już jest zajęte przez Ciebie – odwdzięczyłam się komplementem.
- Na serio tak uważasz?
- Serio, serio – zacytowałam Shreka i posłałam jej ciepły uśmiech.
- No ale skoro ja zajmuję to miejsce... – zaczęła się zastanawiać – … a Ty tak często jesteś na mnie albo obok mnie, to Ty też jesteś na tym miejscu.
- Uuu... ale wykombinowałaś – roześmiałam się szczerze.
- Ej, nie śmiej się! – znowu udała naburmuszoną, ale widziałam uśmiech w kąciku ust.
- Jesteś słodka, gdy robisz taką minę.
- Taaak?
- Tak.
- A jak bardzo? – spytała, wyraźnie zaciekawiona.
- Niewyobrażalnie – wyznałam, patrząc jej prosto w oczy.
- Mmm... Aż tak?
- Zdecydowanie.
- Dziękuję – wyraźnie się zarumieniła.
     Wzięła kubek z kawą i upiła odrobinę. Widziałam jej uśmiech, gdy piła, więc mój komplement musiał wyjątkowo przypaść jej do gustu. Zaczęłyśmy jeść przygotowany przeze mnie posiłek, delektując się pięknymi okolicznościami przyrody i swoim towarzystwem. Co chwilę któraś z nas machała mocniej zanurzonymi w jeziorze stopami i chlapała w dal lub w górę kropelkami wody.
- Wracając do tematu... – przypomniałam o celu naszego śniadania w takim miejscu.
- Poczekaj. Zanim zaczniesz, to muszę Ci coś powiedzieć.
- Co takiego? – byłam autentycznie zaciekawiona.
- Masz... Masz zajebiste cycki – pokazała mi język, drocząc się ze mną.
- Aż tak Ci się podobają? – spojrzałam na swoje dwie półkule ściśnięte obecnie lekko pomiędzy ramionami.
- No ba! Pewnie! Są cudowne!
- Ale masz swoje, które są po prostu fantastyczne.
- Ale wolę Twoje, bo... – zamyśliła się na moment – ...bo są Twoje.
- No tak... Z tym argumentem nie mogę dyskutować.
- No i bardzo dobrze – znowu pokazała mi język – To już zamieniam się w słuch – spoważniała upijając łyk kawy, z trzymanego w dłoniach kubeczka.
     Od początku naszego związku zastanawiałam się, CZY i JAK powiedzieć Ani o mojej przeszłości. Zwłaszcza jeden jej aspekt powinnam jej wyjaśnić. Długo biłam się z myślami, ale uznałam, że bardzo, ale to bardzo chcę być z nią szczera. Nie chciałam, żeby jakieś moje sprawy z przeszłości kiedykolwiek mogły zakłócić naszą relację. Gdy wczoraj wspomniała, że chciałaby wiedzieć o mnie wszystko, zaczęłam intensywnie myśleć, jak w ogóle zacząć swoją opowieść.
- Sprawiasz, że czuję się najszczęśliwszą osobą na świecie – zaczęłam spokojnie – I z każdą spędzoną wspólnie chwilą coraz mniej umiem wyobrazić sobie swoje życie bez Ciebie.
- Gosia... – szepnęła Ania.
Spojrzałam na nią. Wpatrywała się we mnie intensywnie, a w jej oczach zaczynały szklić się łzy. Mimo to posłała mi uśmiech i nie przerywała, widząc, ile kosztuje mnie mój monolog.
- Dlatego chcę być z Tobą w stu procentach szczera. Musisz wiedzieć, że zanim się poznałyśmy, to spotykałam się z pewną parą – jej oczy zrobiły się wyraźnie większe i o ile to możliwe, to jeszcze bardziej zainteresowała się moimi słowami – To cudowni ludzie i wspaniali przyjaciele i kochankowie...
     Opowiedziałam Ani o wszystkim. O tym, jak poznałam ową parę, jak się zaprzyjaźniliśmy i jak połączyło nas coś więcej niż zwykła znajomość, czy nawet zwykły seks. Zgodnie z prawdą powiedziałam też, że gdy los postawił ją na mojej drodze, to postanowiłam przestać się z nimi widywać, ale pozostajemy przyjaciółmi i często ze sobą rozmawiamy. Bądź co bądź znajomość z nimi trwała ponad dwa lata. Ania słuchała moich słów, a na jej buzi malował się coraz bardziej intensywny rumieniec. Jej twarz zmieniała mimikę od zaciekawienia, poprzez radość, rozmarzenie, a skończywszy na fascynacji.
- Czułabym się z tym źle. Musiałam być szczera z nimi, jak i z Tobą teraz – zakończyłam swoją opowieść.
- O kurczę – cicho skomentowała Ania.
     Muszę przyznać, że spodziewałam się więcej słów z jej strony. Może nawet jakichś pytań, głośno wypowiedzianych wątpliwości. A ona rzuciła tylko krótkie „O kurczę”. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Bałam się, że przez swoje wyznanie popsułam właśnie coś w naszej relacji i już nie będę w stanie tego odzyskać lub naprawić. Posłałam Ani nieśmiały, niepewny uśmiech.
- I to cała moja historia – podsumowałam, starając się wydobyć z niej jakiekolwiek informacje i przemyślenia.
- Gosiu... – szepnęła.
- Tak?
Ania przysunęła się do mnie tak blisko, że jej udo dotknęło mojego. Spojrzała mi głęboko w oczy i wpatrywała się przez dłuższą chwilę. Myślałam, że skonam od tego oczekiwania. Serce waliło mi jak szalone, a do oczu mimowolnie zaczęły napływać mi łzy.
- Dziękuję za szczerość – powiedziała.
- Nie wyobrażam sobie inaczej.
- Wiem i dlatego tak bardzo, bardzo, bardzo mi na Tobie zależy – powiedziała.
Nachyliła się i pocałowała mnie w usta.
     Delikatnie, jak dotknięcie motylich skrzydeł jej wargi musnęły moje. Położyła mi dłoń na policzku i zwiększyła intensywność pocałunków. Oddawałam pieszczotę, zatracając się w niej. W końcu Ania nie wytrzymała i zaczęła zachłannie mnie całować. Ustami pieściła moje wargi, a nasze języki splotły się w swoim ulubionym tańcu. Wtedy zrozumiałam, że nie jest na mnie zła, że niczego źle nie zrobiłam, a zwierzenie się jej było dobrym wyborem.
- Bardzo mnie podnieciłaś tą historią – wyszeptała, gdy nasze usta na moment się rozłączyły.
- Aż tak?
- Nie wiedziałam, że jesteś aż tak szalona.
- Faktycznie związek z parą można nazwać lekko wariackim pomysłem.
- Nie o to mi chodzi głuptasie – posłała mi ciepły uśmiech.
- A o co?
- Nie mogę uwierzyć, że dla mnie zrezygnowałaś ze spotkań z nimi.
- To uwierz – uśmiechnęłam się.
- Nie wytrzymam dłużej.
- Czego?
- Kładź się! – wydyszała, mocno podniecona.
     Zrobiłam, o co prosiła i położyłam się na pomoście. Ania tymczasem wstała i stanęła nad moją głową, po czym usiadła mi na twarzy, przystawiając cipkę do moich ust.
- Jest Twoja – powiedziała, zanim jej głowa zanurkowała pomiędzy moimi udami.
Poczułam, jak łapczywie przyssała się do mojej kobiecości, jak lizała ją i pieściła palcami. Momentalnie oddałam się przyjemności, nie zapominając o lśniącym od soczków skarbie, który znalazł się tuż przy mojej twarzy. Objęłam Anię w pasie, żeby przycisnąć ją mocniej do siebie. Zaczęłam mocno lizać jej cipkę. Była taka pyszna, słodziutka i niesamowicie mokra. Jej miłosne soczki zmieszane z moją śliną już po chwili zalewały mi buzię, a ja nawet na moment nie przestałam jej pieścić.
     Tak samo zajmowała się mną Ania. Czułam jej język i palce buszujące najpierw NA, a chwilę później W mojej cipce. Lizała moją łechtaczkę, zataczając na niej kółka i co chwilę mocno ssała. Odlatywałam. Zwłaszcza gdy poczułam, jak palce jej drugiej dłoni zaczęły baraszkować w pobliżu mojego tylnego wejścia. Z moich ust wydobywały się coraz częściej niekontrolowane jęki rozkoszy. Chciałam skupić się na dawaniu przyjemności leżącej na mnie dziewczynie, ale to, co mi robiła, bardzo to utrudniało.
     Opanowałam się na tyle, na ile byłam w stanie i też wsunęłam do wnętrza jej skarbu dwa palce. Miałam wrażenie, że w sobie miałam już trzy, ale starałam się ignorować to najdłużej, jak mogłam. Skupiłam się na lizaniu jej guziczka i posuwaniu cipki. Drugą dłonią obmacywałam jej pupę, zbliżając palce do drugiej dziurki mojej kochanki. Zamruczała słodko, gdy poczuła dotyk w tamtym miejscu. Nie mogłam pozwolić jej czekać. Oblizałam palec i zaczęłam wsuwać go do jej tyłeczka.
- O taaak... – usłyszałam głośne jęknięcie.
Palec z lekkim oporem wślizgiwał się do tylnego wejścia Ani. Dziewczyna starała się rozluźnić, co z każdą chwilą ułatwiało mi penetrację i zwiększało przyjemność, jaką odczuwała. W końcu pchnęłam mocno i wsunęłam cały palec do środka.
     W tym momencie leżącą na mnie dziewczyną wstrząsnął potężny spazm orgazmu. Wsadziła palce głęboko w moją cipkę i pupę i krzyknęła, oznajmiając całemu światu, że dotarła na szczyt. Ja też byłam na skraju wytrzymałości, ale nie przestawałam nawet na moment posuwać wijącej się z rozkoszy Ani. Moje palce szalały w obu jej dziurkach, a język pieścił nabrzmiałą łechtaczkę. Czułam, jak stara się zacisnąć mięśnie i unieruchomić moje palce. Jednak moja pozycja i wilgoć, dzięki której tak sprawnie mogłam ją zaspokajać, dawały mi przewagę. Nieprzerwanie dostarczałam jej nowych, mocnych wrażeń, posuwając wytrwale jej cipkę i pupę. Przyniosło to piękny efekt w postaci kolejnego błyskawicznego orgazmu Ani.
     Pisnęła z rozkoszy prosto w moją cipkę. Ostatkiem świadomości wsunęła w moje mokre i spragnione wnętrze kolejny palec i pchnęła mocno. Poczułam przyjemną błogość i wiedziałam, że niebawem i dla mnie nastanie piękne spełnienie. Tymczasem ciało mojej kochanki drżało w ekstazie, uwalniając nagromadzoną namiętność. Z zaspokojonej cipki zaczęły tryskać miłosne soczki i zalewały mi twarz, szyję, włosy. Byłam cała od nich mokra, ale niesamowicie szczęśliwa, że to efekt moich starań. Wysunęłam palce z jej dziurek. Patrzyłam zauroczona, jak obie otwierały się i zamykały w rytm niedawnych ruchów moich dłoni.  
     Czując tak wielką satysfakcję oraz wiercące się w mojej cipce i pupie paluszki Ani, osiągnęłam szczyt. Moje ciało się naprężyło, a po chwili zaczęło drżeć. Czułam, że i ze mnie wypływa spora ilość soczków, ale nie byłam w stanie tego powstrzymać ani kontrolować. Mogłam tylko leżeć i chłonąć rozkosz, jaką dała mi Ania. Świat mi mocno wirował, ale tym razem udało mi się nie stracić przytomności. Oddychałam ciężko, starając się dojść do siebie i czekałam na jakikolwiek ruch mojej kochanki.
     Drgnęła po kilku minutach i powoli zsunęła ze mnie, kładąc się obok na pomoście. Spojrzała mi w oczy i na moją mokrą od jej soczków twarz.
- Znowu Cię zamoczyłam – skomentowała zawstydzona.
- Uwielbiam to – odpowiedziałam, oblizując dokładnie wargi.
- Jesteś cudowna – wyszeptała i przysunęła się bliżej.
Jej usta dotknęły moich, ale nie delikatnie, jak się tego spodziewałam po tak intensywnej zabawie. Wpiła się w moje wargi mocno i zachłannie. Zlizywała swoją wilgoć z mojej twarzy i smakowała jej z mojego języka. Głaskała jednocześnie moje włosy, policzki i szyję. W końcu złapała mocno za jedną pierś i ścisnęła sutek.
- Na prawdę aż tak podziała na Ciebie moja opowieść? – spytałam, głaszcząc jej policzek.
- A nie czułaś, jaka byłam mokra?
- Czułam, ale się nie spodziewałam.
- Ja też na początku nie, ale gdy wyobrażałam sobie Ciebie z nimi w tych wszystkich sytuacjach, to po prostu samo się stało – wyznała.
- Często tak sobie mnie wyobrażasz?
Spuściła wzrok, a na jej buzi pojawił się rozkoszny rumieniec.
- Chyba zbyt często... – posłała mi niezdarny, ale bardzo słodki uśmiech.
- Jesteś wspaniała – pocałowałam ją delikatnie.
- Boże, nie powinnam Ci tego mówić – skryła twarz w dłoniach.
- A niby dlaczego?
- Pewnie pomyślisz sobie teraz, że jestem nieźle zboczona.
Odsłoniłam jej twarz i spojrzałam głęboko w oczy.
- Podobasz mi się taka – powiedziałam czule.
- Ale...
- Ja jestem bardziej zboczona – zauważyłam.
- Ty? Niby dlaczego?
- A kto normalny wiąże się z parą, a później jeszcze sprowadza na złą drogę porządną, piękną i dużo młodszą od siebie dziewczynę?
- Przeszkadza Ci to, że jestem młodsza?
- Ani trochę, ale czy to nie jest zboczone?
- No i z tą „porządną” to też przesadziłaś.
- A dlaczego? Przecież byłaś grzeczna, miła, spokojna i nawet nie myślałaś o tym, że mogłoby Cię coś takiego łączyć z inną kobietą.
- Dziękuję Kochanie – powiedziała nagle Ania.
- Za co?
- Za uświadomienie mi, jaka jestem i jaka chcę być. A także za to ile cudownych chwil przeżyłam i przeżywam dzięki Tobie.
- Nie musisz mi dziękować. Przy Tobie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.
- Zaraz po mnie – puściła mi oczko i znowu mocno pocałowała.
     Nasze języki po raz kolejny splotły się ze sobą w miłosnym, namiętnym i mokrym tańcu. Baraszkowały na zmianę w naszych ustach i pieściły się wzajemnie. Pocałunek trwał i trwał, a nam ciągle było siebie mało. Spragnione dłonie szukały najczulszych miejsc leżącej naprzeciwko kochanki i delikatnie pieściły, wzmagając podniecenie i wzniosłość tej chwili.
- Wiesz, co mi się tylko nie podoba? – spytała nagle Ania.
- Co takiego?
- Po pierwsze, że tak późno odważyłaś się wykonać ten krok w moim kierunku.
- A po drugie?
- Po drugie, że będzie mi bardzo brakowało tego miejsca – pogłaskała mnie po twarzy i znowu pocałowała.
- W obu sprawach muszę przyznać Ci rację, ale mam nadzieję jakoś Ci to wynagrodzić.
- Cały czas robisz dla mnie coś cudownego.
- Ale chcę się starać jeszcze bardziej, bo jesteś tego warta.
- Serio tak uważasz?
- Bez dwóch zdań.
- Hmm... A zrobisz coś dla mnie? – spytała z błyskiem w oku.
- Wszystko – odpowiedziałam bez wahania.
- Chcę, żebyś podczas drogi powrotnej, nie miała na sobie nic od pasa w dół.
- Zupełnie nic?
- Oprócz butów.
- Zgoda – przystałam na podniecającą propozycję Ani.
- Tak od razu?
- A dlaczego nie?
- No nie wiem... Myślałam, że będziesz jakoś negocjować – zaczęła się zastanawiać.
- Nie mam nad czym. Dla Ciebie zrobię wszystko – powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Ja dla Ciebie też – szepnęła ledwo słyszalnie Ania – To co? Idziemy się pakować? – spytała głośniej z lekką nutką smutku w głosie.
- Chyba trzeba się zbierać, bo przed nami kawał drogi – zgodziłam się.
- To ja pozmywam po śniadaniu – zaoferowała moja kochanka.
- Pomogę Ci, to będzie szybciej – zaproponowałam pomoc.
- Nie odmówię – uśmiechnęła się Ania.
     Udało nam się wstać i złapać równowagę, tuląc się do siebie. W końcu ostatni czas spędziłyśmy na leżąco i na dodatek wyjątkowo aktywnie. Pozbierałyśmy to, co zostało po śniadaniu i wróciłyśmy do domku. Zmyłyśmy i wytarłyśmy naczynia, które chowałam od razu do szafek. Zajęłam się pakowaniem tego, czego nie udało nam się zjeść, a Ania poszła wziąć szybki prysznic, po czym poszła na górę ogarnąć swoje ubrania. Dołączyłam do niej po dłuższej chwili, bo też musiałam zmyć z siebie ślady naszej zabawy na pomoście. Gdy weszłam do pokoju, to moja kochanka wypięta w stronę drzwi, dopinała właśnie swoją torbę.
- Piękny widok – skomentowałam nagą, klęczącą na łóżku dziewczynę.
- Ja będę miała piękniejszy przez całą drogę powrotną – pokazała mi język i puściła oczko.
- Jeszcze Ci się znudzę i co wtedy?
- Nie ma takiej opcji – podeszła i wtuliła się we mnie.
- Jesteś pewna? – spytałam, głaszcząc ją po włosach.
- Jak niczego innego – odpowiedziała, podnosząc twarz i spoglądając mi prosto w oczy.
     Aż przełknęłam głośno ślinę. Jej głos był tak stanowczy, a spojrzenie tak ostre, że nie śmiałam się dłużej z nią droczyć. Niechętnie wyswobodziłam się z jej objęć i podeszłam do szafy. Wyjęłam z niej swoje ubrania i walizkę. Ania w tym czasie założyła na siebie białą bluzkę z koronkowymi wstawkami i granatowe szorty, po czym położyła się na łóżku i patrzyła na mnie.
- Teraz ja mam piękny widok – powiedziała.
Nie odezwałam się ani słowem, tylko posłałam jej uśmiech, chowając kolejne ubrania do wnętrza bagażu.
- Więc co mam mieć na sobie podczas drogi powrotnej? – spytałam.
- Mogę wybrać? – zdziwiła się.
- Jasne – przytaknęłam.
- O Boże! Jesteś cudowna! – ucieszyła się jak dziecko.
Podeszła na czworaka do mojej walizki i chwilę w niej szperała. Wyciągnęła bardzo luźny, czarny top na cieniutkich ramiączkach i podała mi go z uśmiechem.
- Bardzo chcesz, żebym czuła się naga – bardziej stwierdziłam, niż spytałam.
- Bardzo – zgodziła się ze mną Ania.
- A coś na wyjście do toalety? Czy mam iść w samej bluzce?
- No coś Ty! Nigdy bym na to nie pozwoliła. Jesteś tylko moja! – rzuciła krótko i znowu zaczęła czegoś szukać w mojej walizce.
- Podoba mi się, że jestem Twoja – szepnęłam jej do ucha, zakładając na siebie bluzkę, którą dla mnie wybrała.
- Oj, przepraszam. Nie chciałam, żeby zabrzmiało to, jakbyś była moją własnością – zaczęła się szybko tłumaczyć ze swoich słów.
- Nie przepraszaj – uspokoiłam ją – To bardzo miłe i chcę, żebyś tak o mnie myślała i mówiła.
- Serio? – jej oczy aż rozbłysły.
- Jasne. W końcu jestem tylko Twoja – uśmiechnęłam się do niej.
- Jesteś wspaniała – podziękowała i wróciła do przeszukiwania mojego bagażu.
- Nie bardziej niż Ty – szepnęłam pod nosem, czego Ania nie usłyszała.
- O! Mam! – wykrzyknęła radośnie – Proszę, oto Twoja dolna część garderoby, żebyś mogła wyjść z auta na postoju.
     No tak. Czego ja się mogłam po niej spodziewać? Wybrała najkrótszą, najbardziej zwiewną i najmniej zakrywającą cokolwiek spódniczkę, jaką tylko miałam ze sobą na tym wyjeździe. Czerwona mini w szkocką kratę była jedną z moich ulubionych spódniczek, ale zazwyczaj chodziłam w niej w domu, bo mogła pełnić co najwyżej rolę przedłużenia koszulki. Nie powiedziałam jednak ani słowa, tylko założyłam na siebie podany przez moją kochankę kawałek materiału.
     Zapięłam walizkę i wystawiłam przed schody razem z torbą Ani. Pozamykałyśmy okna i zaciągnęłam żaluzje. Ostatni raz spojrzałam na pokój i łóżko, w którym spędziłyśmy cudowny i pełen uniesień czas i zamknęłam drzwi. Zeszłyśmy na dół i tu też wszystko postarałyśmy się zostawić w takim stanie, w jakim zastałyśmy na początku naszego pobytu. Dokładnie sprawdziłam zawór wody i gazu. Chciałam jeszcze kiedyś tu przyjechać, a pożar mógłby to utrudnić lub po prostu uniemożliwić.
     Po kilku minutach opuściłyśmy domek. Włączyłam system alarmowy i zamknęłam drzwi wyjściowe. Stojąc na tarasie, zerknęłyśmy jeszcze raz na jezioro i pomost, z którym już zawsze będą nas łączyć niezapomniane chwile.
- Do zobaczenia! - pomachała mu Ania.
- Chciałabyś tu jeszcze wrócić? – spytałam.
- Byłoby cudownie – rozmarzyła się.
Musiałam się z nią zgodzić. Powrót tu byłby spełnieniem marzeń. Może jeszcze kiedyś poproszę wujka o klucze i spędzimy tu z Anią trochę więcej czasu. Teraz jednak trzeba było zapakować się do auta i ruszać w drogę powrotną do domu. Moja towarzyszka już siedziała w samochodzie i czekała na mnie.
- A Ty gdzie? – spytała, udając oburzenie, gdy otworzyłam drzwi.
- Do środka?! – odpowiedziałam zbita z tropu.
- A nie zapomniałaś o czymś?
- Aaa... No tak – olśniło mnie nagle.
Szybkim ruchem pozbyłam się spódniczki i podałam ją Ani.
- No teraz lepiej – skomentowała.
- Lepiej? – spytałam.
- Żeby było idealnie, musiałabyś zdjąć też górę.
- Ale masz świadomość, że jak ktoś nas będzie mijał w wyższym aucie, to wszystko zobaczy?
- Ok, to już jest idealnie – zmieniła szybko zdanie.
- No wiesz... mogę zdjąć – droczyłam się z nią.
- Nie, nie! Tak jest cudownie! – broniła się i zachęcała, żebym już wsiadła.
- Ok – powiedziałam krótko i zajęłam miejsce kierowcy.
     Nie czułam się zbyt komfortowo, czując tapicerkę siedzenia na nagich pośladkach, ale obiecałam to Ani i nie miałam zamiaru się teraz wycofać. Poprawiłam się nieznacznie w fotelu i wyjechałyśmy za bramę. Miałam już wyjść, żeby ją zamknąć, ale Ania zrobiła to szybciej. Wróciła biegiem na swoje miejsce i wyszczerzyła w moją stronę rząd białych, równych ząbków.
- Gotowe! – powiedziała radośnie.
- No to w drogę!
Wrzuciłam bieg i powoli ruszyłam. Musiałyśmy dojechać przez las do głównej trasy, ale to udało się bez żadnych niespodzianek. Cholernie żałowałam, że musiałyśmy już wracać. Moją głowę zalewały cudowne wspomnienia minionych dni. Na samo wspomnienie zrobiło mi się przyjemnie i przestałam odczuwać niedogodności związane z brakiem dolnej części garderoby.
     W międzyczasie Ania podłączyła telefon do radia i zaczęła puszczać muzykę. Zrobiło się jeszcze przyjemniej. Śpiewałyśmy i nawet udało nam się nieco poruszać w rytm słuchanych przebojów. W tak cudownej atmosferze zleciały nam błyskawicznie pierwsze kilometry. Zaczęłam się dziwić, że Ania nie wykorzystała jeszcze okazji, żeby mnie dotykać. Widocznie pochłonięta wczuwaniem się w skoczne rytmy, zupełnie o tym zapomniała.
     Zanim wjechałyśmy na trasę, zdążyłam się już przyzwyczaić do dotyku fotela na mojej nagiej pupie i z każdym przejechanym kilometrem czułam się swobodniej. Moja towarzyszka też, co zaowocowało zdjęciem butów i oparciem drobnych, bosych stóp o przednią szybę samochodu. Mogłam je podziwiać i cieszyć oczy ich widokiem. Ania doskonale wiedziała o moim fetyszu i co chwilę machała dla mnie paluszkami.  
     W końcu chyba przypomniała sobie o moim stroju, a właściwie jego braku i położyła dłoń na moim nagim udzie. Patrząc cały czas przed siebie, przesuwała ją w kierunku mojego krocza. Nie miałam zamiaru niczego jej utrudniać, tym bardziej że przecież wiązało się to z olbrzymią przyjemnością, jaka mogła mnie czekać. Bez większego namysłu włączyłam tempomat i usiadłam wygodniej w fotelu, rozszerzając nogi.
- Podoba mi się, gdy tak robisz – odezwała się.
- Mnie też się podoba to, co robisz – przyznałam.
- Czuję...
Dotknęła opuszkami palców mojej kobiecości. Od razu wyczuła wilgoć i zaczęła mnie pieścić. Starałam się skupiać na drodze, ale przyjemność, jaką dawała mi Ania, była zbyt duża. Jej palce szalały raz we mnie, a raz na mojej łechtaczce, prowadząc mnie nieuchronnie na sam szczyt rozkoszy. Cudownie bawiła się mną najpierw dwoma, a później trzema palcami. Oddychałam szybko i jęczałam coraz głośniej. Byłam na skraju spełnienia. Poczułam mocny uścisk na lewej piersi. Moja dłoń, jakby żyjąc własnym życiem, wślizgnęła się pod cienki materiał bluzki i drażniła na zmianę sterczące sutki.
- Dojdź... – szepnęła Ania prosto do mojego ucha.
Jęknęłam głośno.
- Nie hamuj się. Dojdź! – powtórzyła – Chcę czuć, jak Twoja cipka zaciska się na moich palcach.
- O taaak...
- A może jeszcze kiedyś na mojej całej dłoni... – przypomniała jedną z naszych fantastycznych zabaw w domku.
Tego było już za wiele. Moja wyobraźnia podsuwająca mi obrazy tamtej zabawy i palce Ani we wnętrzu mojej cipki w końcu osiągnęły swój cel.
- O taaak! – krzyknęłam i doszłam.
Zawładnął mną mocny orgazm. Moje biodra poruszały się jak szalone na fotelu, a palce Ani w mojej cipce nie przestały dostarczać mi przyjemności. Czułam je bardzo dobrze. Wierciły się ciągle niespokojnie, przedłużając i wzmacniając moją przyjemność. Oddychałam ciężko i powoli dochodziłam do siebie. Ania w końcu wyjęła ze mnie palce i oblizała je dokładnie.
- Uwielbiam Twój smak – powiedziała wyraźnie zadowolona z siebie.
- Kiedyś nas zabijesz – skarciłam ją lekko.
- Nie podobało się?
- Cholernie się podobało, ale to bardzo niebezpieczne.
- Wiem, przepraszam – opuściła głowę.
- Nigdy tego nie rób!
- Dobrze, już nie będę – zaczęła zasmucona – Ale tak ciężko jest się powstrzymać przed dotykaniem Cię.
- Nigdy więcej mnie nie przepraszaj za rozkosz – wyjaśniłam moje wcześniejsze słowa.
- Czyli nie chodziło o...
- Nie – uśmiechnęłam się – Możesz mnie dotykać, kiedy tylko chcesz. W końcu jestem Twoja.
- A ja Twoja – zapewniła mnie Ania.
     W czasie drogi moja kochanka jeszcze niejednokrotnie wykorzystała brak dolnej części ubrania u mnie. Pieściła mnie, gdy tylko miała na to ochotę, a ja nie byłam w stanie jej odmówić. Moje nogi same się rozsuwały, gdy czułam pomiędzy nimi lub na nich jej delikatną dłoń. Raz nie wytrzymałam i zjechałam na MOP. Zaparkowałam z dala od innych aut i rozpalona do granic możliwości, błagałam ją, żeby mnie przeleciała. Kazała mi zdjąć bluzkę, po czym z wielką ochotą zrobiła mi palcówkę, delektując się tym, do jakiego stanu mnie doprowadziła.
     Za drugim razem, gdy się zatrzymałyśmy, przemyciła do toalety straplessa. Ryzykując przyłapanie, wzięła mnie od tyłu przy umywalkach, po czym nie wychodząc ze mnie, wepchnęła z powrotem do jednej z kabin. Tam rozebrała mnie do naga i dokończyła, posuwając mocno w drugą dziurkę. Gdy wychodziłyśmy, to jedna dziewczyna dziwnie się na nas patrzyła w lustrze, myjąc dłonie. Widocznie tym razem zostałyśmy przyłapane, ale posłałyśmy jej tylko buziaki i uśmiechy i wróciłyśmy do samochodu, gdzie obie wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.
     Jeszcze dwa razy stawałyśmy, żeby coś zjeść, kupić kawę i skorzystać z toalety. Zgodnie z obietnicą przy każdym postoju Ania dbała, żebym na pewno założyła spódniczkę, zanim wysiadłam z samochodu. Równie skrupulatna była, gdy miałam wsiąść. Uśmiechała się do mnie i wyciągała dłoń w oczekiwaniu na jedyną część garderoby, która miała zasłaniać moje najskrytsze miejsca. Z każdym kolejnym razem rozbieranie się, było dla mnie coraz bardziej naturalne. Robiłam to tym chętniej, że wiedziałam, że palce Ani już niebawem mogły zacząć mnie pieścić.
     Tuż przed zmrokiem dotarłyśmy do końca naszej podróży. Zaparkowałam samochód na parkingu za budynkiem i wyłączyłam silnik. Odpięłam pas i mogłam w końcu założyć spódniczkę. Spojrzałam na Anię i posłałam jej uśmiech.
- To jesteśmy na miejscu.
- Tak... – westchnęła głośno.
- Coś się stało Skarbie?
- Nic – uśmiechnęła się – Po prostu... Było cudownie i nie chcę, żeby to się skończyło.
- Ale nic się nie kończy – pogłaskałam ją po twarzy.
- Oprócz swobody i mieszkania razem – trafnie zauważyła.
- Fakt... – zamyśliłam się – Pomóc Ci z bagażem? – zmieniłam temat.
- Nie, dam sobie radę – posłała mi nieśmiały uśmiech – Dziękuję, że mnie tam zabrałaś.
- Nie musisz dziękować. Kogo innego mogłabym zabrać?
- Z Twoją urodą to kogokolwiek.
- A co powiesz, że z moją urodą, to chcę Ciebie?
- Powiem, że... – wyglądała, jakby biła się z myślami – ...że bardzo Cię kocham.
     Zamurowało mnie w pierwszej chwili. Zupełnie nie wiedziałam, co mam powiedzieć, jak zareagować. W momencie w mojej głowie rozpętała się szalona burza myśli, która piorunowała mój umysł, nie pozwalając się skupić i wydobyć z siebie choćby słowa. Na mojej twarzy na pewno widoczny był spory szok, bo Ania nagle opuściła głowę i lekko posmutniała.
- Skarbie, ja też Cię kocham! - odpowiedziałam tak szybko, jak byłam w stanie się ocknąć z zadumy.
- Naprawdę? – spytała, coraz szerzej się uśmiechając.
- Nie mam najmniejszych wątpliwości – puściłam jej oczko – Bardzo Cię kocham – powtórzyłam.
- Ja Ciebie też! Kocham, kocham, kocham! - wykrzyknęła i rzuciła mi się na szyję.
     Zaczęłyśmy się całować. Zachłannie pieściłyśmy i smakowałyśmy usta tej drugiej. To miał być pocałunek wieńczący nasz pierwszy wspólny wyjazd i największe wyznanie, jakie przeszło kiedykolwiek przez nasze usta. Każda wkładała w ten pocałunek całą siebie, całe swoje szczęście, wszystkie miłe wspomnienia i każde rodzące się oczekiwanie. Czułyśmy, że to, co między nami się narodziło, jest wyjątkowe, jest piękne, ale przede wszystkim jest nasze. Może i niedoskonałe w swojej doskonałości, ale po prostu – nasze.

9 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik pinokio20

    Na takich opowiadaniach można się uczyć pisania . Genialna robota . Ile czasu zajmuje pisanie i jak się do niego przygotowujesz?. Pozdrawiam

    24 maja

  • Użytkownik gosiak89

    @pinokio20 Dziękuję za miłe słowa. Co do pisania, to różnie - czasem kilka dni, czasem ponad tydzień ze sprawdzaniem i poprawkami. Jedyne przygotowanie to dobry nastrój i temat w głowie :)

    25 maja

  • Użytkownik pinokio20

    @gosiak89 Aż się prosi audiobook nawet w twoim wykonaniu na Spotify;) może kiedyś w przyszłości. Pozdrawiam. Miłego weekendu i zdartej klawiatury od pisania 😉.

    25 maja

  • Użytkownik andkor

    Super opowiadanie. Mam nadzieję na dalsze części o waszej pięknej miłości.

    28 gru 2023

  • Użytkownik unstableimagination

    Jest cudownie. Są piękne emocje, intensywne, intymne przeżycia. Czyta się świetnie i nastrój udziela się czytelnikom. Prosimy o więcej :)

    21 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @unstableimagination Dziękuję za miłe słowa :)

    21 gru 2023

  • Użytkownik Lidka

    Za to jak pobudzasz moją wyobraźnię i zmysły - wielkie dzięki.Myślę,że jest kilka osób, którym dajesz mnóstwo radości. Mocno ściskam i gorąco całuję.

    10 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @Lidka Tak myślisz? Jeśli tak faktycznie jest, to jest mi bardzo miło :)

    11 gru 2023

  • Użytkownik Lidka

    @gosiak89 Nie tylko tak myślę ale jestem tego pewna.

    27 gru 2023

  • Użytkownik iskra957

    @Lidka masz rację. W pełni się z Tobą zgadzam. @gosiak89ku, na prawdę pięknie piszesz ;)

    28 gru 2023

  • Użytkownik wram

    :yahoo: Świetnie opisałaś wasze uczucia, pozazdrościć, oby tak się zadziało w realu.  :yahoo:  <3

    3 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @wram Dziękuję za miłe słowa :)

    4 gru 2023

  • Użytkownik Czytelnik123

    To chyba idealne zwieńczenie wyjazdu. Dialogi bardzo dużo wnoszą do całości opowiadania, a przy tym są świeże i takie normalne. Bez sztucznego pompowania lub wyszukanych, górnolotnych słów. Miło czytać coś, co tak łatwo można sobie wyobrazić.

    2 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @Czytelnik123 Dzięki :)

    2 gru 2023

  • Użytkownik Erotusia

    Cudownie domykasz wątki i otwierasz nowe. Przez te wszystkie części zastanawiałam się, co ze wspomnianą w pierwszym opowiadaniu parą. Już myślałam, że to tylko taki wabik, ale jednak miło mnie zaskoczyłaś i proszę - pięknie wyjaśnione. Widać, że wszystkie Twoje opowiadania kleją się w wyjątkowo zmysłową i pełną uczuć całość. Pisz dalej proszę ;)

    1 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @Erotusia Bardzo dziękuję za miłe słowa :)

    1 gru 2023

  • Użytkownik oniona4

    Przeczytaliśmy jednym tchem :D Po raz kolejny bardzo pobudziłaś naszą wyobraźnię i liczymy, że to nie koniec przygód tych dziewczyn. Będą kolejne części?

    1 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @oniona4 Mam w planach dalsze losy, ale nie wiem jeszcze dokładnie, czy opublikuję ;)

    1 gru 2023

  • Użytkownik iskra957

    Moje zdanie już znasz. Bardzo dobrze napisałaś. Dialogi wyśmienite, bardzo naturalne a opisy szczegółowe sytuacji na wysokim poziomie, ale Ty operujesz nim wyśmienicie :*

    1 gru 2023

  • Użytkownik gosiak89

    @iskra957 :* dziękuję :*

    1 gru 2023

  • Użytkownik iskra957

    @gosiak89 Wiesz, że nie masz za co :*

    1 gru 2023