Pan kierownik najwyraźniej nie zamierza ze mną dyskutować. Moją głowę przesuwa tak, że główka jego penisa ląduje na moich wargach.
Odruchowo całuję ją, jakby tym gestem chcąc wyrazić moją spolegliwość, gotowość do spełnienia oczekiwań.
Westchnięcie Antoniego sygnalizuje mi, że nawet ten drobny gest działa na niego.
Po tym specjalnym pocałunku, dotykam czub językiem. Właściwie o muskam, a nie dotykam. Bardzo delikatnie, samym koniuszkiem języka. Wreszcie, bardzo subtelnie liżę tę głowicę berła, nasłuchując coraz głośniejszych westchnień urzędnika. Unoszę wzrok, by patrzeć mu prosto w oczy, gdy jednocześnie, kolistymi ruchami, omiatam łeb jego węża. Widzę szeroki uśmiech na twarzy mężczyzny.
„A więc już mu jest dobrze! Niech widzi, że staram się dla niego, choć zapewne już domyśla się, że go oszukałam, że to nie pierwsza pyta, którą liżę…”
Wreszcie już nie czubkiem, a całym językiem wodzę po żołędzi Antoniego. Ślizgam się po nim coraz namiętniej, aż pan kierownik zaciska zęby.
- Ej ty moja damulko! Wielce fachowo sobie poczynasz! W życiu nie uwierzę, że po raz pierwszy liżesz fajfusa!
Cóż mi pozostaje innego, niż udać zawstydzenie.
Dodaj komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.