Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Niemoralna propozycja 22

Niemoralna propozycja 22Pchnięciom zaczynają towarzyszyć klapsy.

- Auuuaaa!

Wtem nagle rozlega się donośny dzwonek telefonu. Antoni, bez pozwolenia, zaczyna grzebać w mojej torebce.

- O! Mamusia dzwoni! – rechocze.

- Nie wie, kiedy córeczce ma przeszkadzać. – Baryłka wykrzywia usta.

- Ależ, dlaczego przeszkadza? – Ożywia się Blagier. – Dlaczegóż Marta nie miałaby odebrać telefonu od mamci? Niech porozmawia sobie z nią… Może zechce podzielić się swymi wrażeniami?

Kierownik Surowy odbiera telefon, po czym zwraca się do słuchawki:

- Tak, Marta może rozmawiać.

Przysuwa komórkę do mojej twarzy i włącza tryb głośno-mówiący.

- Martusiu, gdzie jesteś? – Słychać głos matki.

- Musiałam… musiałam… wyjechać za miasto…

- Ale to z tobą jest ten pan z urzędu skarbowego?

- Nnno takkk… – jąkam się.

- Ale to co tam robicie?

Mężczyźni zakrywają usta, żeby nie gruchnąć śmiechem. Nie dają mi telefonu do ręki, bo nadal trzymają mnie za ramiona.

- Co robimy? Co robimy? No cóż… obgadujemy tę sprawę faktur…

- I co? Posuwa się to w dobrym kierunku?

W tym momencie Blagier, z szerokim usmiechem, najpierw wysunął się ze mnie, by potem mocno wsunąć… i znowu.

Kierowcy cudem się powstrzymują, żeby nie parsknąć śmiechem.

Baryłka szepcze:

- Posuwa… oj posuwa…

- Córeczko… słysze chyba jakieś szmery… więc jak?

Zaciskam zęby, żeby nie jęknąć do słuchawki, gdy twardy taran dociska się do dna mojej pochwy.

- Tak mamo… posuwa się… do przodu…

Nawet kierownik Surowy zatacza się ze śmiechu.

- Córeczko, tylko tam uważaj na siebie… żeby ten urzędas aby cię nie zbałamucił… Widziałam wtedy w biurze, jak patrzył się na ciebie… jakby chciał cię… przygruchać…

- Mamo… no coś ty… przecież wiesz, że nie jestem taka…

I w tym momencie czuję kolejny potężny sztos.

- Aaaaaa… Ach! – Wyrywa mi się stęknięcie.

- Co tam córeczko? Co mówisz? Czy tobie nic przypadkiem nie doskwiera?

Chciało mi się powiedzieć, że i owszem, że doskwiera… i to coś całkiem dużego… i że dotkliwie doskwiera… wręcz świdruje.

Jakby na potwierdzenie natarczywości takowego uwierania otrzymałam kolejny bezpardonowy cios. A potem koleiny. I kolejny. Całą serię. Jakby chciał, żebym wybuchnęła do słuchawki lawiną jęków. Z ogromnym trudem to powstrzymywałam. Ale dwa razy głęboko westchnęłam.

- Aaachh! Aaaaach…

Aby uprzedzić rodzicielkę, zaraz szybko dodałam.

- Ja tylko mamo… nierówno stanęłam… zabolała mnie…

Chciałam dodać – “noga”.

Ale mężczyźni parskali śmiechem.

- Cipa! – wyrwało się półszeptem Baryłce.

- Córuchno! Czy tam ktoś jeszcze jest?

Chciałam uspokoić ją i odrzec – “Nie, tylko pan kierownik.”

Ale w tym momencie Blagier zaczyna mnie na prawdę ostro pieprzyć. Dlatego wyrywa mi się:

- Aaaaa… nieeee… aaaaa… nieeemaaa… jest tylko aaaaa… pan kierownik… aaaaa!

Staje się dla mnie jasne, że mamuśka nie uwierzy już tak ochoczo swojej ukochanej córze, że ta nie daje się wykorzystać urzędnikowi.

- Martusiu… to ja się rozłączam… pamiętaj tylko, nie daj się… zbałamucić…

Mężczyźni nie wytrzymali. Gruchnęli salwą śmiechu. Baryłce poszły łzy z oczu, krzyusząc się, powtarzał:

- Martusiu, nie daj się… zbałamucić…

Natomiast Blagier jeszcze przyspieszył tempo ruchów posuwisto-zwrotnych. Cedził przez zęby:

- No, może jednak cię trochę po-ba-ła-mucę…

Nie daję rady wytrzymać. Stękam.

- Aaaaaa… aaaaa… aaaaaa!

Biedna mamunia nie ma teraz wątpliwości… niewątpliwie domyśla się, co właśnie spotyka jej córuchnę. Słyszy rechotanie kilku mężczyzn.

- Marta! O Boże! Co oni tam ci robią?! Krzywdzą cię?! Dzwonię na policję!

Antoni poczerwieniał.

- Uspokój matkę! Jeszcze jakieś służby nam tu potrzebne! – Syczy mi do ucha, zasłaniając mikrofon.

Tomasz nieruchomieje. Nadal pozostając we mnie, powstrzymuje się od jakichkolwiek ruchów.

- Mamo… to nie tak, jak myślisz… po prostu spotkaliśmy starych znajomych pana Antoniego.

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 680 słów i 4112 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Historyczka

    Mielibyście pomysł, jak rozwinąć wątek telefonu od mamy?

    2 cze 2022

  • TakiJeden

    @Historyczka  
    Mama nie dała się zwieść zapewnieniom Marty, Przeczuwała, że to "posuwanie" sprawy jednak nie idzie w dobrym kierunku i postanowiła jej pomóc. Jakimś cudem (?) udało się jej zlokalizować miejsce pobytu córki. Była wielce zaskoczona ilu jest chętnych pomagierów pana kierownika. A ci nie przepuścili okazji i potraktowali Martę i Marzenę podobnie jak kiedyś jurni strażacy.

    3 cze 2022

  • Martinez

    Świetny pomysł z telefonem mamusi ;)

    2 cze 2022