CASTING - część 5

– Brawo – rzucił szef, zaraz po tym, jak wraz z Anką przekroczyłyśmy próg.
   Arek odstawiał na stół puszkę fanty, a Gośka siedziała obok Tomka i szeptała mu coś do ucha. Spojrzał na mnie, jednak szybko powrócił do słuchania koleżanki. Miała bandaż na kolanie i wyglądała na zadowoloną, co rusz, prześlizgując się dłońmi po jego ciele. On również nie sprawiał wrażenia zniesmaczonego.
   Czyżby tych dwoje łączyło coś więcej, niż praca? – pomyślałam i poczłapałam za Anką. Usiadłyśmy obok szefa.
   – Jestem pod wrażeniem. Wiedziałem, że się rozkręcisz i pokarzesz pazurki. Mieliśmy niezły seans. Już was wpisałem do grafiku na kolejny tydzień – oznajmił.
   – Odpowiednia oprawa i odpłynęłaś – zasugerował Arek, wpatrując się we mnie jak w obrazek.
   – Fakt, jak na pierwszy raz, było spoko – dorzuciła Gośka. – Mam konkurencję, jednak nie w złym tego słowa znaczeniu. Spodobałaś się Gudymowi, co się rzadko zdarza. Ma dystans do nowych, ze względu na wstydliwy problem, a tutaj, od razu się za ciebie zabrał.  
   – Dzięki – wypaliłam.
   Szczerze, nie spodziewałam się tak dobrych opinii. Przy Ance byłam sobą i nie odczuwałam skrępowania. Jedyną osobą, która mnie tłamsiła, był Tomek.
   – Dobra. Niedługo siedemnasta. Czas zamykać i przygotować się do imprezy. Dzisiaj kończę trzydziestkę i zamierzam doprowadzić mózg do nieprzytomności – oznajmił szef. – Karolino, masz prawko?
   – Nie.
   – Kiepsko. Dałbym ci jeden z wozów, abyś nie musiała jeździć autobusami. Musisz zrobić jak najszybciej. Poza tym szkoda, że wracasz na chatę. A… może podwiozę cię, weźmiesz, co trzeba i razem pojedziemy do klubu.  
   – Kusząca propozycja, jednak…
   – Kurwa. Zapomniałem, że muszę jeszcze podskoczyć do ojca i wziąć papiery. Rozgada się jak zawsze i na dodatek zapewne matka przygotowała jakąś niespodziankę. Miałem dobre chęci. Wybacz. Najpierw mówię, potem myślę.
   – Spoko. Jazda autobusem nie jest zła. Wszystkiego najlepszego!
   Odruchowo spojrzałam na Tomka. Uśmiechnął się i oblizał wargę. Od razu pomyślałam o możliwościach w nowej pracy. Służbowe auta… super.
   – Dzięki, młoda.
   – Ja ją zawiozę, przy okazji zabiorę rzeczy od ciotki – wypalił Tomek i wstał. – Zresztą, mamy sobie parę spraw do wyjaśnienia.  
   – Zaszła ci za skórę? – prychnęła Gośka i zerknęła na niego spod wymalowanych rzęs.
   – Można tak powiedzieć – przyznał i ruszył w stronę drzwi.
   – Naprawili ci wóz? – spytała Anka, nie spuszczając z chłopaka wzroku.
   – Tak. Jakąś godzinkę temu odebrałem z warsztatu. Karolina, czarne BMW, stoisko numer cztery, masz pięć minut – dodał i wyszedł.
   – Uuuuuu, ktoś ma zły humor. Co mu zrobiłaś? – Anka spytała bezpośrednio, nie przestając wydymać warg w komiczny sposób.
   – Powiedziała mu parę słów prawdy – zakomunikował szef. – Dojebała ostro. Najlepsze było to, że obaliła jego samoocenę. Zrozumiałem to tak, że podważyła jego umiejętności seksualne. Tomek się wkurwił i teraz warczy. Poza tym chłopak chyba wpadł i pomimo wysiłku, słabo mu idzie nakładanie maski.
   – Żartujesz?! Nie wierzę! – wykrzyknęła Gośka. – Od pół roku próbuję do niego dotrzeć i nic. Twardy jest. Jeśli nowa go sobą zainteresowała, to będzie ciekawie. Tomek i amory, nie mogę! – wybuchła głośnym kpiącym śmiechem.
   – Karolina ma coś w sobie. Dała mi taki orgazm, że głowa mała – rzuciła Anka i puściła do mnie oczko, rozciągając usta w szerokim uśmiechu. – Musiała go czymś ująć i jak tak nad tym pomyśleć, to odkąd tutaj weszłyśmy, Tomek cały czas ją obserwował, pomimo rozmowy. Jest specyficzny, ale każdy potrzebuje bliskości. Nieraz przyłapałam go na wpatrywaniu się we mnie i Szymona. W oczach miał zazdrość, ale nie o mnie, tylko o to, co tworzymy.  
   – Chyba po raz pierwszy został zadowolony. Dobra, dajmy już spokój. Co ma być, to będzie. Romanse w pracy nie są zabronione, a jak przy okazji ktoś utrze nosa panu idealnemu, to też nie zaszkodzi. Spadajcie i widzimy się wieczorem – oświadczył szef.
   Wszyscy oprócz mnie parsknęli śmiechem, patrząc z rozbawieniem. Czyżbym miała przesrane? – pomyślałam.
   Towarzystwo powoli opuszczało pomieszczenie. Anka podeszła do mnie i wyszeptała:
   – Tomek, to dobry chłopak. Trzymaj go krótko, wtedy siądzie na dupie. Przeszedł przez piekło, ale o tym przy okazji. Cześć, śliczna.
   Ociągałam się, bo nie miałam ochoty na jazdę z tym bufonem. Wojtek spojrzał na mnie pytająco i objął w pasie.
   – Jest tylne wyjście, ale nie radziłbym korzystać z takiej ewentualności. Mieliście z Tomkiem nieciekawy początek, ale wszystko można wyprostować. Daj mu szansę. Znam go i widzę, że aż go nosi, aby być blisko ciebie.  
   Nie odpowiedziałam. Pochwyciłam torebkę i wyjęłam telefon. Parę nieodebranych połączeń od mamy i SMS od nieznanego numeru. Odczytałam zawartość:
   Dawaj, bo przyrosnę do fotela. Silnik rozgrzany, tylko pasażerki brakuje.
   Nadałam nazwę numerowi i odpisałam:
   JA: Pojadę autobusem.  
   TOMEK: Okej.
   Wrzuciłam komórkę do torebki, dałam szefowi buziaka w policzek i zamiarowałam wyjść. Oczywiście to było za mało, bo zaraz tkwiłam w jego ramionach i odwzajemniałam pocałunek, którym miażdżył mi wargi. Nie trwało to długo, bo czas naglił. Dał mi jeszcze klapsa i pozwolił odejść, odprowadzając wzrokiem. Na dole spytałam starszego pana o dodatkowe wyjście. Wskazał na wąski, zaciemniony korytarz. Podziękowałam i ruszyłam w tamtym kierunku. Wokół żywej duszy, jakby budynek był opuszczony. W sumie, jak tutaj weszłam, było identycznie.
   Od paru godzin nie paliłam i była to obecnie jedyna myśl, jaka krążyła w głowie. Im dalej stąpałam, tym ciemniej. Kolejna jarzeniówka była spory kawałek przede mną. Odpaliłam latarkę w telefonie i trzymałam się środka, a przynajmniej tak mi się wydawało. Po chwili dotarłam do drzwi. Dziwiło mnie, że są zabudowane. Cały budynek przeszklony, jasny, a tutaj ciemno jak w dupie. Złapałam za klamkę – zamknięte.  
   – Jeszcze tego brakowało.
   Odwróciłam się na pięcie i wpadłam wprost na Tomka. Potraktowałam jego oczy światłem, wykrzywił usta, ale objąć oczywiście nie omieszkał.
   – Skąd się tutaj wziąłeś?  
   – Wróżka do mnie zadzwoniła. Myślałaś, że pozwolę ci mnie tak po prostu olać.  
   – Puść – syknęłam; ściskał zbyt mocno.
   – Przestań.
   Tylko tyle padło z jego ust. Zaczął na mnie napierać i przesuwać w kierunku ściany, unosząc wysoko kąciki ust. Emanował dumą i seksapilem. Cały czas świeciłam mu po oczach. Mrużył je, ale nie pozbawił źródła jasności. Kiedy dotknęłam plecami zimnej powierzchni, opuściłam rękę. Światło oświetlało teraz jego lewy bok, potęgując sylwetkę.
   – Dlaczego uciekłaś?
   Ciepłe wargi Tomka zaczęły wędrówkę po mojej szyi. Poczułam gorąc. Stałam jak kołek, pozwalając, aby mnie pieścił i doprowadzał ciało do wrzenia.
   – Nie potrafię o tobie zapomnieć. Przyciągasz jak magnes – wyszeptał.
   Zaczął podszczypywać ucho i jeździć palcami od bioder po pachy, pojękując cicho. Ciepły oddech pobudzał wyobraźnię, zwinny język powrócił na szyję. Tomek stanowczo pochwycił mnie za policzki i odnalazł uchylone wargi, które zaczął nawilżać, drażnić zębami, aby powoli wypełnić pustkę swoim ciepłem. Napięłam mięśnie i mruknęłam, nie potrafiąc tego przerwać.  
   – Tak mnie rozpaliłaś igraszkami z Anką, że ledwie usiedziałem w miejscu. Nawet nie zdajesz sobie sprawy, jak pragnąłem, być na miejscu klienta.  
   Wypowiedziane słowa szybko mnie otrzeźwiły. Zaczynał się o mnie ocierać i wbijać przyrodzenie w brzuch. Nie pozwoliłam się pocałować i z całej siły, odepchnęłam napaleńca od siebie.  
   – Zostaw mnie!  
   Odstąpił. Skierowałam latarkę w telefonie na korytarz i ruszyłam przed siebie. Usłyszałam piknięcie, chrobot. Nie wiem, kiedy zostałam pochwycona za ramię, wciągnięta do ciemnego pomieszczenia i przyparta do muru. Telefon wylądował na czymś miękkim, blaskiem w dół, torebka również, a ręce poszły nad głowę, przytrzymywane przez męskie dłonie. Do nosa doleciał podniecający zapach. Tomek był tak blisko, a zarazem daleko. Pragnęłam go, a jednocześnie chciałam, aby sobie poszedł.
   – Chcesz tego tak samo, jak ja. Czuję, jak reagujesz na mój dotyk. Nie zmuszaj mnie, abym obudził bestię, która we mnie drzemie.
   – Puść mnie! Jesteś nienormalny!
   – Nie, jedynie napalony, a to różnica.
   Próbowałam się wyszarpnąć, jednak uścisk był zbyt mocny, abym dała sobie z nim radę. Na domiar złego, Tomek wcisnął kolano pomiędzy moje nogi i docisnął. Nie widziałam jego twarzy, jedynie zęby połyskujące w ciemności i błyszczące oczy.
   – Jesteś śliczna i taka seksowna – wycharczał, odnajdując moje usta.
   Nie odwzajemniłam pocałunku, walcząc z naporem ciepłego ciała. Klatka piersiowa Tomka pracowała szybko. Serce biło jak oszalałe, kiedy przywarł do mojej piersi, pocierając ciałem śpiące sutki.
   – Odwal się ode mnie, idioto! – wyrzuciłam z siebie, uwalniając usta z zachłannego pocałunku.  
   Stałam niepewnie na nogach. Nie znałam go przecież i nie wiedziałam, poza tym, co pokazał, do czego tak naprawdę był zdolny. Do gwałtu, przemocy, wyzysku? Nazbyt wiele sobie pozwalał, drwiąc ze mnie przy każdej okazji. Chciał w ten sposób coś udowodnić?
   – Twój nieudolny opór jest słodki. Lubisz niegrzecznych chłopców?  
   – Nie. Puść mnie, muszę iść.
   – Zapomnij – prychnął i na powrót zagłębił język w mojej buzi, po czym przestał i dodał: – Boisz się mnie?
   Drżałam jak osika. Gęsia skórka była wszędzie. Obawiałam się ciągu dalszego, jednocześnie podniecenie i pulsowanie w cipce przybierało na sile. Nigdy jeszcze nie znajdowałam się w podobnej sytuacji. To było egzotyczne i szalone zarazem. Byłam zdana na Tomka i, to jak rozegra trwającą właśnie scenę. Zbyt słaba, aby mu się przeciwstawić. Szarpanie i udawanie niedostępnej, najwyraźniej go jeszcze bardziej nakręcało.  
   Postanowiłam pozostać bierna i poczekać na jego reakcję. Rozluźniłam mięśnie i westchnęłam. Nie musiałam długo czekać.
   – Hej!  
   Pochwycił mnie za podbródek i przysunął twarz bardzo blisko mojej. Oddychał szybko, nierówno i płytko. Już nie był wredny. Poluzował mięśnie i emanował dobrocią, czułością.
   – Chciałem ci tylko pokazać, jak jutro potraktuje cię Nowaczyński. Dałem ci wersję light. On będzie sto razy gorszy i nie odpuści tak jak ja. Na twoim miejscu, bym się poważnie zastanowił, czy na pewno tego chcesz. Wojtek też potrafi przypierdolić, jeśli trzeba. Wiesz, są takie sytuacje, kiedy znajomość schodzi na drugi plan, a prym przejmuje myśl o zadowoleniu klienta.
   Uwolnił mi ręce i pogładził po spiętym pulsującym policzku. Nie byłam w stanie mówić. Serce kołatało jak szalone, nogi szły na boki. Jedyne, o czym marzyłam, to zniknąć. Tomek był dziwny, jednakowoż z jakiegoś powodu próbował mnie zniechęcić do tej pracy. Zaczęłam się zastanawiać, jaki interes może w tym mieć?
   Po tym, co przed chwilą zrobił, postanowiłam na poważnie rozważać tę opcję. Nie ustałam. Osunęłam się na tyłek. Wsparłam głowę o ścianę i oddychałam głośno.
   – Chodź, odwiozę cię – zaproponował, kucając i gładząc mnie po głowie, po czym ucałował w czoło.
   – Zostaw.
   – Jesteś słaba. Nic szczególnego nie zrobiłem, a ty ledwie żyjesz. Dasz radę iść o własnych siłach, czy mam ci pomóc?
   – Wypierdalaj stąd! Nie rozumiesz po polsku, debilu?!
   – Kurwa mać! Przestań mnie obrażać i wyluzuj! Nie jestem zboczeńcem i wiem, kiedy zejść ze sceny. Nie trawisz mnie, okej, ale nie wyzywaj nigdy więcej, bo potrafię być niemiły.
   – Wiem.
   – Gówno wiesz! Nic nie wiesz. Próbuję się do ciebie zbliżyć, jednak za każdym razem prowokujesz mnie do bycia tym złym. Ślepa jesteś, czy co? Już w autobusie mnie urzekłaś. Nigdy nie byłem dobry, jeśli chodzi o podryw, co zresztą chyba zauważyłaś. Chcę cię lepiej poznać i tyle, a że działasz na mnie, jak działasz, na to wpływu nie mam. Wziąłbym cię tu i teraz, na tym dywanie, tak mnie kręcisz. Ewidentnie dałaś mi do zrozumienia, że powinienem odpuścić. Nie mam co liczyć na więcej, poza seksem w pracy, oczywiście, jeśli dopuścisz mnie do grafiku. Obiecałem jednak, że cię podwiozę do domu, więc ruszaj dupę i idziemy.
   – Ja dopuszczę! Sam powiedziałeś, aby szef cię ze mną nie parował.
   – Co powiedziałem, a co tak naprawdę myślę, to dwie różne sprawy.
   – Tomek, ja… – Urwałam, słowa stanęły mi w gardle.
   – Czekam na parkingu.
   – Zaczekaj.
                                                                               ***
   Odnalazłam siłę, aby wstać. Nieporadnie podniosłam telefon i zrobiło się widniej. Złapałam Tomka za rękę, którą kierował w stronę klamki i zmusiłam, aby na mnie spojrzał.
   Miał dziwny wyraz twarzy.  
   – Przepraszam. Wystraszyłeś mnie i pomyślałam, że zrobisz mi krzywdę. Zachowywałeś się jak wariat.
   – Spoko, już więcej mnie takiego nie zobaczysz. Idziemy!
   Strącił rękę, którą trzymałam na jego napiętym bicepsie i otworzył drzwi. Na korytarzu nie było widniej. Miałam wrażenie, że te do niedawna działające jarzeniówki, również zostały wyłączone. Od Tomka biło chłodem. Nie wiedziałam, co mogłabym zrobić, aby poczuł się lepiej. Było mi go szkoda i nie będę ukrywać, że coś mnie do niego ciągnęło. Nie chciałam, aby ta znajomość miała taki finał.
   – Chodź do mnie – poprosiłam miękkim głosem i wyciągnęłam ręce; ani drgnął.  
   – Dawaj, bo czas ucieka. Muszę jeszcze wrócić, przebrać się i zapakować prezent dla Wojtka.  
   Był nabuzowany, a może zawiedziony. Trudno było mi go rozszyfrować. Przed chwilą mnie pożerał, a teraz ignorował. Jednak, czy na pewno? Może grał? Postanowiłam wyjść z inicjatywą, najwyżej na mnie naskoczy, co na swój sposób było nawet słodkie.
   – Chodź.  
   Cisza.
   – Mam mętlik w głowie. Raz mnie gasisz, za chwilę rozpalasz. Tomek, czego tak naprawdę chcesz?
   Odpowiedziało mi spojrzenie wywołujące dreszcze.
   – Niczego. Jedziesz, czy nie, bo zaczynam mieć dość tej chorej sytuacji?
   – Już.  
   Podniosłam upuszczone rzeczy i wolnym krokiem ruszyliśmy w stronę wyjścia. Słońce przygrzewało. Stanęłam obok kosza i wyjęłam z torebki papierosy. Tomek popatrzył na mnie z byka, jednak nie powiedział ani słowa. Chłonęłam dym i relaksowałam umysł. Bycie cały czas obserwowaną, nie ułatwiało zadania. Odwróciłam wzrok i patrzyłam, jak ludzie chodzą chodnikami i gromadzą się przed przejściem dla pieszych, niecierpliwie czekając na zielone.
   Zaciągnęłam się po raz ostatni i zgasiłam niedopałek. Kiedy zerknęłam w prawo, Tomka nie było. Zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu numeru, o którym wspomniał, krocząc wolno pomiędzy autami. Odnalazłam czarny samochód, stał przy końcu parkingu. Kierowca siedział w środku, stukając paznokciami w kierownicę. Zaczerpnęłam tchu i wsiadłam, nawet na niego nie patrząc. Nie chciałam, bo najmniejsza pomyłka, nietakt spowoduje, że wybuchnie i znów dojdzie do kłótni. Zapięłam pas, wyciągnęłam nogi, poprawiłam przykrótką sukienkę i westchnęłam, przeglądając się w lusterku.
   Tomek ruszył z piskiem opon, aż mnie wbiło w siedzenie. Miałam nadzieję, że podróż do domu nie będzie trwała w takim tempie, bo szczerze powiedziawszy, nie lubiłam szpanu i pośpiechu. Przez miasto przejechaliśmy, nie zamieniając ani słowa. Tomek burczał pod nosem i psioczył na korki, robiąc przy tym dziwaczne miny. Wyjęłam telefon i spojrzałam tęsknie na fajki. Znów miałam ochotę zapalić, bo wcześniejszy papieros wypalony w pośpiechu, nie nakarmił płuc.
   – Daj jednego. Sam z chęcią zajaram – przemówił chłodnym tonem.
   Wcisnęłam używkę w usta i odpaliłam, po czym wsadziłam naburmuszonemu kierowcy w usta. Sobie również podpaliłam i patrzyłam, jak drzewa i pojedyncze zabudowania zostają za nami. Tomek nie szarżował, jechał spokojnie, aby po chwili skręcić w drogę prowadzącą do lasu.
   – Muszę na stronę – wycedził, zgasił silnik i wysiadł, trzaskając drzwiczkami.  
   Nie było go dłuższą chwilę. W międzyczasie przeszukałam schowki i znalazłam butelkę wody. Upiłam trochę i miałam odłożyć, kiedy usłyszałam pukanie w szybę – podskoczyłam. Tomek stał wsparty o samochód, jakby na kogoś czekał. Uchyliłam szybę, pytając:
   – Dlaczego nie jedziemy?
   – Wysiadaj – nakazał ostro.
   – Po co?
   Znów się zaczyna – pomyślałam, jednak nie przeciągając i tak już napiętej atmosfery, opuściłam pojazd i stanęłam naprzeciwko nadąsanego indora.
   Przyciągnął mnie do siebie i zakleszczył w silnym uścisku, od razu, dopadając ust. Całował tak zachłannie, jakbym miała za chwilę umrzeć. Nie zamierzałam stawiać oporu. Pragnęłam go jak cholera. Tomek się gubił, jednak ewidentnie potrzebował mojej bliskości. Szef miał rację i chyba nieświadomie złapałam ogiera na haczyk.  
   Nasze ręce rozpoczęły wędrówkę pod ubrania, muskając palcami rozgrzaną skórę. Tomek jęknął, kiedy położyłam dłonie na szybko pracującym torsie i kreśliłam kółeczka wokół sutków. Natychmiast stwardniały, kłując. Złapał mnie za pośladki i przycisnął do sprężystego pulsującego chuja. Poruszał biodrami i napierał na mnie coraz natarczywiej. Ręce powoli przeszły przez moje pośladki i delikatnie poznawały plecy. Objechał kręgosłup, łopatki, nie wypuszczając ust z trwającej właśnie ekstazy języków. Całował bosko. Nogi miałam jak z waty, oczy przymglone, a pomiędzy nogami powódź.  
   Dłonie Tomka sunęły po obojczykach, następnie wśliznęły się pomiędzy nasze ciała i objęły piersi. Wygięłam szyję, pozwalając, aby ją całował i drażnił, potęgując podniecenie. Zjechałam niżej i wsadziłam dłoń pod dresowe spodnie, głaskając przestrzeń pod majtkami. Fiut podrygiwał, szalał, gotów opuścić schronienie. Przykucnęłam, zadarłam Tomkowi podkoszulek i polizałam przerwę między piersiami, następnie okolice pępka i sunęłam językiem w stronę spodni, gdzie palce kurczowo obejmowały rozbrykane przyrodzenie.
   Tomek przywarł do zimnego auta i naprężył mięśnie. Złapał za spodnie i spuścił w dół, odsłaniając moją dłoń na erekcji.
   – Jesteś zajebista. Kiedy mnie dotykasz, widzę nie tylko księżyc, ale i mgławice na źrenicach. Zapominam o oddechu, wszystko ulatuje jak mgła przy pierwszym rozgrzanym promieniu słońca. Weź go do buzi. Błagam! Chcę poczuć, jak masujesz go językiem i robisz, co tylko chcesz. Nie będę naciskał. Pokaż mi siebie, Karolino!  
   Chwyciłam mocno u podstawy i drażniłam językiem wilgotną główkę. Żyły pulsowały, a ja coraz intensywniej brałam go do buzi i obciągałam, wprawiając Tomka w stan niekontrolowanych drżeń. Miał zamknięte oczy, uchylone wargi, a rękoma ugniatał moje piersi i rolował sutki. Wolną ręką zjechałam do cipki i odchylając majtki, zaczęłam pocierać łechtaczkę. Wsadziłam do środka palec i westchnęłam, przyspieszając ruchy języka na członku Tomka. Wyjęłam palec z muszelki. Był oblepiony i skierowałam rękę do ust partnera. Oblizał soczki, mrucząc z zachwytu.  
   – Ja pierdolę! – wystękał i poderwał mnie do góry.  
   Wylądowałam plecami na aucie, z trudem łapiąc oddech. Tomek uklęknął, ściągnął mi majtki, zadarł nogę i oparł o swoje ramię. Kiedy ciepłe wargi dotknęły warg sromowych, wbiłam mu paznokcie w łopatki i przycisnęłam głowę bliżej kobiecości. Odnalazł łechtaczkę i zaczął ssać. Ślina mieszała się z lepkim śluzem oblepiającym moje uda i męską brodę. Przycisnął nos do wzgórka i energicznymi ruchami języka, prowadził mnie na szczyt. Wiłam się i jęczałam, pragnąc więcej i więcej. Tomek wsadził mi palce do buzi, aby po chwili zatopić je w buzującej szparce. Wygięłam głowę do tyłu, rozkoszując się mocnymi pchnięciami. Język nie zwalniał, łechtaczka pulsowała, odbierając zmysły, a ciepły oddech Tomka wywoływał gęsią skórkę pomiędzy nogami i nie tylko.
   Widziałam niewyraźnie, za to czułam intensywnie. Każdy ruch, nacisk, przerwę i lekkość, z jaką po chwili wzleciałam do chmur, targana spazmami rozkoszy.
   – Chodź do mnie – wyszeptał i złapał mnie za pośladki, unosząc.
   Opuszczał mnie powoli na sterczącego fiuta, pojękując przy tym coraz dobitniej, aż wypełnił mnie całą. Objęłam go nogami, a ścianki pochwy szybko otuliły pałę i czekały w napięciu na pierwszy ruch chłopaka, który nie wyglądał, aby miał zamiar się spieszyć. Docisnął mnie do blachy i powoli, rytmicznie, pulsował w środku, dobijając do końca tunelu. Zarzuciłam mu ręce na szyję i przywarłam sutkami do torsu. Przy każdorazowym pchnięciu, dochodziło pomiędzy nami do spięć, a sutki tarły o klatę, wywołując dreszcze. Trzęsło moim ciałem we wszystkich kierunkach, kiedy Tomek coraz ostrzej sobie poczynał i wciskał pytona głębiej i głębiej, doprowadzając wszystkie mięśnie pochwy do erupcji. Oparłam mu głowę na ramieniu, drżąc i sapiąc wprost do ucha. Puścił mnie i przekręcił. Cycki znalazły oparcie na aucie, a pupa została brutalnie wypięta przez silne dłonie zaciśnięte na biodrach.
   – Obniż się. O tak, zajęliście – wydukał, zanurzając wacka w czekającej na niego cipce.
   – Tomek, chcę mocno. Pieprz mnie do granic możliwości i pokaż samczą naturę – pisnęłam, kiedy naparł po same jaja i gonił jak oszalały, masakrując miękką wyściółkę pochwy.  
   – Tak?
   – Mocniej, o tak. O kurwa! – wycharczałam i położyłam dłonie na pośladkach. Odciągnęłam je na boki, chcąc go czuć jeszcze intensywniej. Tego mi brakowało. Ocierał się o mnie, biodra uderzały o dłonie, odlatywałam, sapiąc i prężąc nienasycone ciało. Czy kiedykolwiek będę miała go dość? Wątpię.  
   – Oooooo, nie wyrobię – wystękał, ścisnął mnie mocno za piersi, naciągnął i zawalił gradem pocałunków spocone plecy.  
   Co on ze mną wyprawiał. Byłam poza ciałem. Było tak dobrze, że słowa to za mało, aby opisać euforię, wyczekiwanie i doznania, jakie mną miotały. Miałam ciągły niedosyt i pragnęłam, aby nigdy nie skończył. Nie wyjmował go ze mnie, tylko gnał i dawał rozkosz.
   Zwolnił, wyjął fiuta i oddychając płytko, zrobił zwrot, wsiadł do auta i rozsiadając się na tylnym siedzeniu, przywołując mnie palcem. Uśmiechnęłam się i po chwili zatapiałam sprężystego fiuta w ciepłym wnętrzu. Tomek zadarł mi kieckę i zdjął, wyrzucając na trawę. Otaksował wzrokiem, a w błękitnych oczach zalśniły ogniki. Pochwycił za pośladki i narzucił tempo, spragniony ruchu moich bioder na swoim spiętym ciele.
   Współpracowaliśmy, dopasowując rytm do potrzeb. Usta nieustannie się poszukiwały. Klapsy co rusz potęgowały penetrację, a piersi były tak czerwone od ściskania, że nawet Tomek zrobił zdziwioną minę, szybko kojąc zaczerwienienia wargami i ciepłym językiem. Połączyliśmy ciała w harmonii, oddychając i przeżywając w tym samym czasie. Urywane oddechy, pot oblepiający rozgrzane ciała i ta spójność, dopasowanie, przy najmniejszym ruchu. Odczytywanie potrzeb, intensywności i co najważniejsze niegasnąca ochota na więcej.  
   – Odwróć się – zasugerował i łapiąc mnie za biodra, pomógł zmienić pozycję.
   Wsparłam plecy o falujący tors. Serce Tomka szalało w piersi. Jego dłoń powędrowała do kobiecości, aby odnaleźć najczulszy punkt i pastwić się nad nim, doprowadzając zmysły do obłędu. Podskakiwałam coraz szybciej, ostrzej, biorąc przyrodzenie z zachłannością wyposzczonej lwicy. Tomek nie ustawał w robótkach ręcznych, gładził mnie po brzuchu, pieścił piersi i całował po szyi. Oderwałam od niego plecy, wsparłam się ręką o zagłówek i namierzyłam twarde jądra. Reakcja była imponująca. Wrzucił szósty bieg, dysząc i śmiejąc się jednocześnie, okazując w ten sposób swoje zadowolenie.  
   Dochodziłam, Wszystko we mnie pulsowało, piekło, drżało. Oczekiwana erupcja spięła ciało niespodziewanie, mocno zakleszczając pytona Tomka ściankami zadowolonej pochwy.  
   – Wstań – rzucił i po chwili miałam nabrzmiałego chuja w buzi.
   Obrabiałam koniuszek, a Tomek w ogromnym napięciu marszczył skórkę, aby po chwili wydać okrzyk zadowolenia i wstrzyknąć mi do ust ciepłą, słoną spermę. Cofnął rękę, a ja wyczyściłam przyrodzenie do ostatniej kropli, czując, jak mięśnie chłopaka wiotczeją. Usiadł na siedzeniu i przyciągnął mnie do siebie, wspierając głowę na szybko pracującym torsie. Objęłam Tomka w pasie i zarzuciłam nogę na owłosione kolano. On zamknął mnie w ramionach i pocałował w głowę, mrucząc z zadowolenia. Nie było słychać śpiewu ptaków, odgłosów natury, jedynie nasze zmieszane świszczące i szybkie oddechy.  
   – Wiesz co.
   – Proszę cię, nie zaczynaj – powiedziałam, zdając sobie sprawę, do czego zmierza.
   – Co? Nie – parsknął. – Jesteś świetna i chciałem, abyś o tym wiedziała. Rzadko to mówię, ale jak już wyrażam swoje zdanie, to możesz być pewna, że jest szczere do bólu.
   – Czy za pierwszym razem naprawdę było kiepsko?
   Zadarłam głowę. Chciałam widzieć jego twarz.
   – Tak, ale to przez stres. Pod prysznicem było zajebiście, a że słynę tutaj jako” pan nienasycony”, nie mogłem przyznać, że mnie powaliłaś.
   – Tomek!
   – Co? – spytał prześmiewczo.  
   Odpowiedzią był namiętny pocałunek i drżenie stygnących, splecionych ciał.

Shadow1893

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 4582 słów i 26107 znaków, zaktualizowała 9 wrz o 23:26. Tagi: #seks #samochód #plener #konflikt

Dodaj komentarz