Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!

Firmowy event cz. I

Jak przystało na dobrze prosperujące korpo, hotel mieliśmy na wyłączność. Trzy dni zabawy, relaksu i integracji. Czego chcieć więcej?
Dresscode był swobodny. Zaczynaliśmy w dresach, później przechodziliśmy do eleganckich koszul i sukienek, a kończyliśmy w stylizacjach jak z festiwalu. Wieczorami bawiliśmy się przy setach świetnych DJ-ów, atmosfera była lekka, a energia rosła z każdą godziną.

Krótko o mnie: mam 25 lat, 185 cm wzrostu i szczupłą sylwetkę. Na twarzy noszę lekki zarost. Jestem bi, choć w przypadku facetów pociąga mnie głównie ich kutas i to, że to ja mogę dawać przyjemność. Ludzie twierdzą, że jestem całkiem przystojny — nie narzekam.

Zbliżał się koniec pierwszego dnia imprezy. Byłem pod dużym wrażeniem organizacji i całej atmosfery. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się, że aż tak dobrze się odnajdę i zintegruję z zespołem. W pewnym momencie stwierdziłem, że pora się wycofać. Pożegnałem się z ekipą i ruszyłem w stronę windy, czując lekkie zmęczenie. Nielimitowany alkohol, dobre towarzystwo i muzyka zrobiły swoje. Marzyłem tylko o ciszy i łóżku w hotelowym pokoju.

Winda zjawiła się niemal natychmiast. Gdy drzwi się otworzyły, zobaczyłem znajomą sylwetkę — Marcin, szkoleniowiec. Starszy ode mnie, pewnie po czterdziestce. Przystojny, dobrze zbudowany, choć trochę niższy. Od początku dobrze się dogadywaliśmy, mimo różnicy wieku. Miał w sobie coś uspokajającego: ciepłe spojrzenie, łagodny ton głosu i błysk inteligentnego humoru. Polubiliśmy się od razu, choć nigdy nie rozmawialiśmy o tym otwarcie.

Wiedziałem, że jest gejem. Już pierwszego dnia odpaliłem Grindra, żeby zorientować się w okolicy — jego profil pojawił się niemal od razu. Nie traktowałem go jednak jako potencjalnego partnera do zabawy, mogłoby to być dość ryzykowne. Ludzie obserwują i gadają za plecami bez przerwy. Przeglądałem dalej z myślą: może trafi się ktoś, z kim wieczór skończy się ciekawiej.

Zauważył mnie. Uśmiechnąłem się i rzuciłem:
– O, Marcin. Hej!

– Hej! – odpowiedział z podobnym zaskoczeniem, ale i ciepłem.

Wszedłem do windy chwiejnym krokiem. Zaczęliśmy luźno rozmawiać o imprezie, żartowaliśmy, komentowaliśmy ludzi i muzykę. Winda poruszała się powoli, jakby chciała dać nam jeszcze chwilę tej rozmowy.
Na jego piętrze drzwi się otworzyły. Spojrzał na mnie o ułamek sekundy dłużej i powiedział:

– Mam herbatę w pokoju… jeśli nie chcesz jeszcze kończyć wieczoru.

Nie odpowiedziałem. Po prostu się uśmiechnąłem. W jednej chwili w moim ciele rozpętała się burza. Serce przyspieszyło, a w głowie — mimo alkoholu — zrobiło się nagle bardzo trzeźwo. Spociły mi się dłonie. Nie wiedziałem, co się zaraz wydarzy, ale nie chciałem tego przerywać.

Szliśmy korytarzem obok siebie, nadal rozmawiając. Co jakiś czas nasze spojrzenia się spotykały. Hotel był duży, ale ten spacer wydawał się trwać wieczność. Nawet nie zorientowałem się, kiedy stanęliśmy pod drzwiami jego pokoju.

Gdy się za nami zamknęły, poczułem, jak napięcie lekko opada. Może to lęk, że ktoś nas zobaczy? A może zwykły stres przed tym, co nieznane?

Marcin, jako osoba wyżej postawiona, mieszkał sam. Pokoje mieliśmy tej samej klasy, ale ja dzieliłem swój z innym pracownikiem. Minąłem łóżko i usiadłem na jednym z foteli przy drzwiach balkonowych.

– Czego się napijesz? – zapytał.

– Szklanka wody będzie okej – odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

Usiadł wygodnie na łóżku, a my zatopiliśmy się w rozmowie. Atmosfera była swobodna, ciepła. Czas przestał mieć znaczenie. Rozmawialiśmy o wszystkim – od spraw służbowych po całkiem prywatne. Od czasu do czasu pojawiały się żarty z podtekstem, puszczane niby mimochodem, ale nieprzypadkowo.

Wieczór, jak na maj, był wyjątkowo ciepły. Mimo otwartego balkonu, duszne powietrze zdawało się krążyć między ścianami, nie przynosząc ulgi. Rozpiąłem pierwszy guzik koszuli, potem drugi, czując, jak materiał zaczyna swobodniej układać się na ciele. Marcin w międzyczasie przebrał się w luźne dresy i T-shirt.

Nie sposób było nie zauważyć, jak bardzo jego ciało reaguje. Na materiale spodni wyraźnie odznaczał się kutas. Miałem wrażenie, że od czasu do czasu celowo przesuwał dłoń w tamtym kierunku, zahaczając o niego, jakby mimochodem — ale spojrzenie, które przy tym kierował prosto we mnie, nie pozostawiało złudzeń.

Rozpiąłem kolejny guzik. Marcin zerknął na moją szklankę.

– Dolać ci wody? – zapytał z uśmiechem i wstał, nie czekając na odpowiedź.

W tej chwili nie krył już niczego. To, co wcześniej było subtelne, teraz było wręcz demonstracyjne. Jego podniecenie było oczywiste i nie próbował go ukrywać, co zaskoczyło mnie, ale jednocześnie tylko utwierdziło w przekonaniu, że obaj wiemy, dokąd ten wieczór zmierza.

Pochylił się nade mną, by sięgnąć do stolika z dzbankiem. Przy tym ruchu jego penis otarł się o moje kolano. Delikatnie, ale świadomie.

Nie wiem, co we mnie wstąpiło. To był impuls — odruch, którego nie kontrolowałem. Sięgnąłem dłonią i przez materiał spodni objąłem go, niepewnie, delikatnie. Małymi ruchami badałem jego kształt, czując jak cała uwaga skupia się tylko na tym geście. Miałem wrażenie, że czas stanął w miejscu — dla mnie trwało to wieczność, choć pewnie minęło zaledwie kilka sekund.

Marcin zamarł, z dzbankiem w jednej dłoni, drugą opartą o oparcie fotela. Nie ruszał się. Jakby nie chciał mnie spłoszyć. W końcu powoli spojrzał mi w oczy i cicho zapytał:

– Chcesz go?

Nie potrafiłem się odezwać. Po prostu skinąłem głową, ale jemu to wystarczyło.

Zrobił krok do tyłu i ściągnął spodnie, jego kutas wypadł centralnie przed moją twarzą przechylając się lekko w lewo. Był śliczny, ogromny, wygolony na gładko, główka wręcz błyszczała, a na końcu znajdowała się malutka kropelka ejakulatu.  

Wrócił na łózko i z uśmiechem wydał mi instrukcje:

-Na co czekasz, rozbieraj się i na kolanka.

Bez myślenia zacząłem wypełniać rozkazy. Wstałem na baczność i zacząłem się w pośpiechu rozbierać. Wzrok Marcina przeszywał mnie do kości, badał każdy centymetr mojego ciała. Wiedział, że jestem już jego zabawką.  

-Gdzie mam klęknąć? - zapytałem nieśmiało, nieudolnie zakrywając penisa dłońmi. Był mniejszy od kutasa Marcina, a ma 16 centymetrów. Lekko ponad średnią.  

Palcem wskazał miejsce, zaraz obok tego w którym stałem. Klęknąłem na podłodze obok łóżka, tyłek oparłem o pięty, a dłońmi dalej starałem się zakrywać swojego penisa.  

-Ale rączki do tyłu, wstydzisz się? -zaczepił Marcin. Wykonałem polecenie, a on droczył się ze mną dalej.  

-Grzeczny chłopak, jesteś bardzo podniecony prawda? - zapytał retorycznie i dodał - Jeszcze chwilę poczekasz, nigdzie nam się nie spieszy.

W tym czasie powoli przesuwał swoją dłonią po kutasie, ten robił się coraz bardziej mokry na główce. Po kilku chwilach kazał mi wstać i sam stanął obok mnie.  
Złapał mnie jedną dłonią za pośladek, pogłaskał chwilę i dał mi klapsa.

-Dasz mi dzisiaj dupki? - rzucił cicho badając moje ciało.

-Nie robiłem tego z facetem, ale chciałbym - odpowiedziałem z lekką obawą w głosie.  

Marcin złapał mnie za jądra i pociągnął za sobą na łóżko, syknąłem z bólu, a on tylko się uśmiechnął szerzej.  
Wzrokiem wskazał na swojego kutasa i popchnął w jego kierunku moją głowę. Nie potrzebowałem więcej instrukcji.  

Zacząłem mu nieśmiało obciągać, jedną dłonią masowałem jego jądra, drugą wnętrze uda. Chciałem żeby było mu naprawdę dobrze. Chwilę to trwało, ale mam wrażenie, że chciał tylko zobaczyć czy umiem to robić. Po chwili kazał mi zmienić pozycję, przyciągnął mój tyłek do siebie, w kierunku jego twarzy, a ja dalej mu obciągałem. Zaczął głaskać moje gładkie pośladki i stopy, co jakiś czas przejeżdżał palcem po dziurce. Nagle zwilżył palce i zaczął masować stricte moją dziurę.  
Nie wiem czy kiedykolwiek byłem tak bardzo podniecony jak wtedy.

Zaczął mnie rozciągać, najpierw jednym palcem, później dwoma. Po chwili robił to mocniej, a ja lekko stękałem z kutasem w mordzie. Wypinałem mocniej tyłek, żeby wiedział, że bardzo tego chcę. Trwało to 10, może 15 minut.  

-Jesteś gotowy, chcesz żebym Cię wyruchał? - zapytał niskim głosem.
Ja wypuściłem jego kutasa z ust, przełknąłem ślinę i tylko mruknąłem potwierdzająco.

-Podsuń się do przodu, morda nisko i wypnij dupę- rzucił szybko i klepnął mnie ostro w pośladek. Zrobiłem co kazał od razu, bardzo tego chciałem.
Ułożył się wygodnie za mną i poczułem jego kutasa przy moim tyłku, jeździł nim chwilę, dociskał samym czubkiem do dupy. Droczył się. W końcu oparł go stanowczo na mojej dziurze i zaczął napierać. Po chwili poczułem ogromny ból i mimowolnie trochę uciekłem do przodu. Marcin złapał mnie stanowczo za biodra, żebym nie mógł uciec i wszedł we mnie do końca. Jęknąłem z bólu, ale nie protestowałem więcej. Zastygliśmy na chwilę połączeni, aż zaczął mnie powoli i małymi pchnięciami ruchać.  

Zaczął delikatnie, ale po jakimś czasie rżnął mnie mocno, dając mi co chwilę klapsy. Słyszałem tylko swoje sapanie, klepanie Marcina o moją dupę, klapsy co jakiś czas i stwierdzenia, że jestem grzecznym chłopcem. Byłem potwornie podniecony, jego jądra obijały się o moje, a kutas sprężynował mi w powietrzu co jakiś czas odbijając się od brzucha.  

Marcin co jakiś czas wyjmował penisa, rozszerzał moje pośladki i wchodził z powrotem agresywnie. Nie ukrywam, wizja rozjebanej dupy kręciła mnie coraz bardziej.
Wyszedł ze mnie i jednym ruchem obrócił mnie na plecy. Nie wiedziałem jak się ułożyć i co robić, więc czekałem na jego kolejne ruchy. Chwycił moją nogę i przejechał stopą od penisa, po brzuchu aż do twarzy, tam zatrzymał się na chwilę, zostawił na mojej miękkiej stopie kilka pocałunków i zarzucił ją sobie za głowę. Złapał mnie znów agresywnie za jądra, ścisnął je i pociągnął do siebie. Mój kutas stanął naprężony jak maszt. Zaraz po tym wszedł we mnie ponownie i ruchał jak dziwkę. Moje jaja zrobiły się sine od ucisku, ale nie przeszkadzało mi to. Po dobrych 10 minutach ostrego jebania, wyciągnął kutasa, wpakował mi go do ust i wystrzelił. Miałem wrażenie, że spermy było więcej niż pomieścić może średniej wielkości szklanka. Połknąłem cały ładunek wysysając ostatnie kropelki z czubka jego penisa.  

-Spisałeś się - rzucił siadając na łóżku.  

Nie mogłem wydusić z siebie słowa, leżałem z rozwartymi nogami, obślinionym od ejakulatu penisem i brzuchem oraz resztkami spermy na twarzy.  

-Dziękuję, że mnie tak wyruchałeś, Ale chyba to jeszcze do mnie nie dotarło - zaśmiałem się. Mam nadzieję, że nie rozjebałeś mi dupy i będę mógł jutro swobodnie usiąść.  

Marcin przejechał ręką po moim ewidentnie zniszczonym tyłku i powiedział:

-Jest pięknie, mógłbym patrzeć na ten obraz bez przerwy.

Dodaj komentarz