Prawdziwy przyjaciel XVIII

Prawdziwy przyjaciel XVIIISpojrzałam na lekarza, który wyszedł  z sali. Miał około metr osiemdziesiąt, krótkie siwe włosy i może z  pięćdziesiąt lat. Spojrzał na mnie i Tymona, po czym skierował wzrok w dokumenty. Chciałam dowiedzieć się co z moim przyjacielem, więc pobiegłam za lekarze.
- Panie, doktorze - odwrócił się - Co z Sebastianem?
- Jest pani kimś z rodziny ? - spojrzał na mnie zza okularów.
- Nie, ale jestem jego przyjaciółką.
- Niestety - rozłożył ręce - Nie mogę udzielić żadnych informacji.
- Mogę go jedynie zobaczyć? Proszę.- zapytałam błagalnym tonem.
- Pani kolega może wrócić do domu, jego życiu nic nie zagraża - uśmiechnął się - Dzięki pani.
Uśmiechnęłam się do starszego pana i odeszłam. Kamień spadł mi z serca, gdy ten lekarz powiedział, że jest z nim dobrze. Doszłam do sali z której przed chwilą wyszedł starszy człowiek. Zapukałam lekko i gdy usłyszałam " proszę" weszłam do środka.
Sebastian siedział na łóżku szpitalnym i rozmawiał z lekarzem. Trochę się zdziwiłam, gdyż ten lekarz miał na moje oko może z dwadzieścia dwa lata. W tym czasie Sebek odwrócił się i spojrzał na mnie z uśmiechem na ustach. Podeszłam do niego i przytuliłam się do niego.
- Ej mała - pogłaskał mnie po dłoni - Co jest?
- Nic, cieszę się, że jest już lepiej. - przytuliłam go mocniej.
- To chyba częściej będę się starał tak wyglądać. - zaśmiał się.
- Ani mi się waż.  - oznajmiłam ostro.
- Żartowałem złośnico - uśmiechnęłam się - Wracamy do domu?
- Musisz poczekać jeszcze na lekarza - oznajmił młody lekarz - A tak przy okazji to masz troskliwą dziewczynę. - posłał mi uśmiech.
- To przyjaciółka. - cmoknął mnie w policzek Sebastian.
- Dobrze, że ją masz.
Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, po czym do sali wkroczył lekarz i podał Bastkowi receptę do wykupienia. Jakieś lekarstwa do zmniejszenia bólu i coś na siniaki. Pożegnał się z starszym panem i Rafałem - bo tak miał na imię ten drugi lekarz. W drodze powrotnej okazało się, że Rafał nie jest do końca lekarzem, dopiero się uczy. A w tym szpitalu odbywa praktyki, ponieważ jego wujek tam pracuje.
Odwieźliśmy Sebastiana do domu, proponował, abyśmy zostali, jednak się nie zgodziliśmy. Powiedziałam, że musi teraz dużo odpoczywać i żeby się nie forsował. Z Tymonem pojechaliśmy do mnie, przez cały czas nic nie mówiliśmy, może to i dobrze. Cisza panująca między nami była potrzebna, nie tylko mi, ale też mojemu chłopakowi.
Zaparkowaliśmy przed moim domem. Wysiadłam z samochodu, Tymon zrobił to samo. Bez zastanowienia czy ktoś z moich bliskich nas widzi, czy też nie, podeszłam do niego i mocno przytuliłam.
- Moje maleństwo chce się przytulić ? - zapytał tak słodko.
- Mhm.. - wtuliłam się mocniej - Kocham Cię i..dziękuję.
- Za co ?  - zdziwił się.
- Za wszystko i za nic. - czułam jak się uśmiecha.
- Ja Ciebie też kocham mała - pocałował mnie we włosy.
Cieszyłam się, że mam Tymona i Sebastiana. Jedynie boję się, że Artur może coś im zrobić, to znaczy już im się oberwało za mnie, ale nie wiem do czego jest zdolny ten idiota.
- Musisz wracać już do domu? - spojrzałam na niego, pokręcił przecząco głową - To..może masz ochotę na spacer, ze mną?
- Z Tobą zawsze -  uniósł kąciki ust w górę - Idziemy? - złapałam go za rękę i ruszyliśmy.

                                                                          ***
Kilkanaście minut później byliśmy już w parku. Szliśmy ścieżkami które zostały już oświetlone trzymając się za ręce. Własnie za to uwielbiałam zimę. Wszędzie leżał śnieg, pełno ulepionych przez dzieci  bałwanów. A pro po bałwanów właśnie zobaczyłam jednego z nich, akurat przechodziliśmy koło Artura i jego kolegów. Po prosiłam, aby Tymon nie zwracał uwagi na jego głupie komentarze, zgodził się, chodź wiem jakie to trudne podejść do niego i mu nie przyłożyć. Sama z chęcią bym to zrobiła.
- No proszę, jak szybko mu się morda zagoiła! - zaśmiał się - Chyba za mało frajer dostał wtedy ode mnie! - jego krzyki denerwowały mnie już nieźle - Ciekawe czy jego pani dała mu już dupy. - tego było już za wiele.
Odwróciłam się i ruszyłam w jego stronę. Jak on mógł coś takiego powiedzieć?! Przecież kiedyś byliśmy razem, do cholery! Nie zwracałam uwagi na wołania Tymona.  Chciałam wykrzyczeć to co myślę o swoim byłym, prosto w jego okropną twarz!
- Co tam księżniczko - wstał - Stęskniłaś się ? - chciał dotknąć mojego policzka.
- Nie - warknęłam - Chciałam Ci tylko powiedzieć, że jesteś zakłamaną, egoistyczną świnią! - byłam wściekła - Żałuję, że Cię poznałam! Żałuje też każdej spędzonej z Tobą chwili, każdej minuty jaką Ci poświeciłam! - patrzył na mnie ze zdziwieniem - To co zrobiłeś mi jakoś bym zniosła, ale to co zrobiłeś ze swoimi popapranymi kolegami przerosło wszelkie granice! Mogliście mu coś zrobić, zaatakowaliście go chodź nie mieliście za co! - zamknęłam oczy, aby nie zobaczył łez w moich oczach - Nienawidzę Cię, jesteś dla mnie nikim.. NIKIM - powiedziałam łagodniej.
Odwróciłam się na pięcie, złapałam za rękę mojego chłopaka i poszliśmy stamtąd. Znienawidziłam Artura za to co zrobił moim chłopakom. To nie był już on, zmienił się, zmieniło go to świństwo które zaczął brać.
Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się poza ich zasięgiem wzroku. Odchodząc stamtąd widziałam zdziwienie malujące się na jego i jego kolegów twarzach.Działałam pod wpływem adrenaliny, ale kiedy opadła nogi miałam jak z waty. Myślałam, że zaraz się przewrócę, dlatego musiałam usiąść.  Zobaczyłam niedaleko ławkę i podeszłam do niej, siadając. Schowałam głowę w ręce i pochyliłam się do przodu, cała się trzęsłam. Bałam się też, że Tymek będzie na mnie zły. Poczułam jego dłonie na swoich ramionach, podniosłam głowę i zobaczyłam jego zatroskany wzrok. Nic nie mówiąc przytulił mnie, tego mi było trzeba..uspokajał mnie jego dotyk.
- Nie wiedziałem, że mam taką ostrą dziewczynę. - zaśmiał się.
- To nie jesteś zły? - spojrzałam mu w oczy.
- Zły? Może na początku byłem, ale to to zobaczyłem to mi przeszło - położył  swoją dłoń na moim policzku - Kochanie, jestem z Ciebie dumny. - po tych słowach pocałowałam go.
To był długi, a zarazem namiętny pocałunek. Chciałam mu przez to pokazać jak bardzo go kocham i ile dla mnie znaczy. Gdy odsunęliśmy się od siebie, nasze oddechy były nierówne. Oparł swoje czoło o moje i bezgłośnie powiedział " Kocham Cię ". Chwilę jeszcze trwaliśmy tak, w końcu ruszyliśmy.

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1315 słów i 6710 znaków.

6 komentarzy

 
  • Użytkownik Milka69

    Cuuudo ♥♥♥♥

    24 sie 2015

  • Użytkownik lila123

    cudowne <3

    23 sie 2015

  • Użytkownik mysza

    No i tak powinno być :D

    22 sie 2015

  • Użytkownik Misiaa14

    Cudooo *-*

    22 sie 2015

  • Użytkownik Justys20

    Super kiedy ciąg dalszy

    22 sie 2015

  • Użytkownik Justys20

    @nacpanapowietrzem będę cierpliwie czekała

    23 sie 2015

  • Użytkownik Ja

    Fajne czekamy :D

    22 sie 2015