Prawdziwy przyjaciel III

Prawdziwy przyjaciel IIIUsłyszałam budzik, nie miałam ochoty iść do szkoły. Wyłączyłam go i przykryłam głowę kołdrą.
Dziś piątek i dam radę-pomyślałam. Rozpoczęcie roku wypadło w środę, więc tylko dwa dni i weekend. Wstałam z wielkim oporem. Ubrałam się i zjadłam śniadanie na przymus, źle się czułam jednak nie mogłam zostać w domu. Szkoła dopiero się zaczęła a ja nie mogłam już mieć nieobecności. Postanowiłam jakoś wytrzymać dziś, mam tylko nadzieję że dziś Sebek nie będzie próbował się "zaprzyjaźnić". Wyszłam tak jak zawsze. Moja kumpela już na mnie czekała widziała że nie jestem w nastroju. Uśmiechnęła się do mnie, a ja próbowałam odwzajemnić uśmiech nie wyszło mi to za dobrze.

-Hej mała. Źle spałaś?-zapytał, kochałam ją za to że pomimo swoich problemów pomagała mi.
-Hej, trochę. Ale jakoś dam radę, nie chciałam zostawać w domu.-powiedziałam po czym ruszyłyśmy na przystanek.
Nie rozmawiałyśmy, za co byłam wdzięczna nie miałam ochoty na żadną rozmowę. Po kilkunastu minutach był nasz autobus, wsiadłyśmy. Patrzyłam przez okno słuchając piosenek. Spojrzałam w stronę Melki uśmiechnęła się do mnie promienie, co nie ukrywałam poprawiło mi lekko samopoczucie. Dojechałyśmy do szkoły, szybko wysiadłam z autobusu. Musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza. Usiadłam na ławce która była na placu szkolnym. Zgięłam się w pół łapiąc na brzuch.

-Dobrze się czujesz?-poczułam na swoim ramieniu rękę przyjaciółki. Podniosłam głowę i uśmiechnęłam się do niej potakując głową na znak że jest okey.-Na pewno? Jesteś jakaś blada.-zrobiła smutne oczy.
-Wszystko dobrze, po prostu boli mnie brzuch.-wstałam i uśmiechnęłam się do niej.-Mam ze sobą tabletkę na wszelki wypadek. Idziemy?-pokazałam na szkołę. Dziewczyna kiwnęłam głową i ruszyłyśmy.
Weszłyśmy do szatni, poszłyśmy do naszego przedziału w którym zostawiłyśmy nasze kurtki. No nie!-pomyślałam. Sebastian i jego koledzy akurat tam byli, nie miałam ochoty na spotkanie z nimi..co miałam zrobić? Poszłam. Zdjęłam kurtkę i powiesiłam ją. Przeszłam obok nich udając że ma gdzieś ich obecność. Sebek głupio się uśmiechnął spoglądając na mnie, zagotowałam się. Jeszcze nikt mnie tak nie wpieniał uśmiechem. On był mistrzem.
Udałam że nie zrobiło to na mnie wrażenia i poszłam do klasy gdyż był już dzwonek. Mela zerknęła na mnie. W jej oczach widziałam pytanie jak się czuję, uśmiechnęłam się. Cały dzień był koszmarny. Na każdej przerwie widziałam jak tych trzech palantów za nami chodzą. Byli wszędzie, jedynie gdy weszłyśmy do łazienki oni zostali przed drzwiami.

                                    ***
Dzwonek! To była ostatnia lekcja, czułam się już lepiej. Wyszłyśmy z klasy i skierowałyśmy się do szatni. Melka powiedziała że nie może mnie odprowadzić do domu, bo musiała szybko wracać. Powiedziałam że nie musi tego robić bo czuję się już lepiej. Spojrzała na mnie podejrzliwym wzrokiem i uśmiechnęła się. Pocałowała mnie w policzek i już jej nie było. Rany znowu to samo, zaczynają mnie boleć wszystkie kości. Chciałabym być już w domu. W pewnej chwili do szatni wszedł Sebastian z Dawidem, Damianem oraz Jarkiem. Jarek to kolega Sebastiana, chodzi z nami do klasy. Wstałam i założyłam na siebie kurtkę, po czym udałam się do wyjście.
-Hej, gdzie tam pędzisz maleńka?-zapytała Sebek zastawiając mi drogę. I jeszcze ten jego idiotyczny uśmiech.
-Nie twój interes!-odpowiedziałam zgryźliwie.-A teraz daj mi przejść..-spojrzałam na niego po czym zacisnęłam usta w wąską linię. Spojrzał na mnie przymrużając lekko oczy. Jego uśmiech zniknął, ale nie na długo. Chwilę przyglądał mi się a jego kąciki ust uniosły się do góry.
-Nie dosłyszałeś? Przesuń się, chcę przejść.!-w tym momencie była zła.Nie dość że źle się czułam to jeszcze nie mogłam w spokoju iść do domu.
-Sebo! Już jest.-usłyszałam głos Jarka. Sebastian spojrzał na mnie i się uśmiechnął po czym poszedł. Mogłam w spokoju wrócić do domu.

                                    ***
Po kilkunastu minutach byłam już w domu. Weszłam do środka, zdjęłam kurtkę i popędziłam do swojego pokoju. Szybko weszłam do łóżka i przykryłam się kocem. Leżałam tak z dziesięć minut. Usłyszałam pukanie do drzwi, gdy powiedziałam "proszę" zobaczyłam moją mamę. Uśmiechnęła się do mnie i usiadła na krawędzi kanapy.

-Dobrze się czujesz? Jesteś cała blada.-powiedziała dotykając mojego czoła.-Córeczko Ty masz gorączkę! No to przez weekend nigdzie nie wychodzisz.-uśmiechnęła się do mnie po czym wyszła.
Byłam zmęczona więc postanowiłam się zdrzemnąć. Po godzinie się obudziłam. Spojrzałam na telefon, miałam kilkanaście nieodebranych połączeń od Melki. Nie miałam siły żeby oddzwonić. Postanowiłam obejrzeć sobie film. Usłyszałam pukanie do drzwi, to była moja mama.

-Kochanie, lepiej się czujesz?-zapytałam z troską.
-Tak, jest już lepiej. A nie mieliście z tatą iść dziś do twojej koleżanki?-zapytałam, bo mama mi o tym dziś wspominała.
-Tak. Ale jesteś chora i nie możemy Cię zostawić samej. Zapomniałabym, przyszedł Twój kolega Tymon.-byłam ciekawe go chciał ode mnie. Nie umawiałam się dziś z nim.
-Powiedź żeby przyszedł.-uśmiechnęłam się. Mama zeszła na dół, a za chwilę do mojego pokoju wszedł Tymuś.
-Hej księżniczko, jak się czujesz?-zapytał z uśmiechem, uwielbiałam gdy mówił do mnie księżniczko to było miłe z jego strony.
-Trochę lepiej. Fajnie że przyszedłeś do mnie.-odwzajemniłam uśmiech.-Skąd wiedziałeś że jestem chora?
-Przeczucie. Nie no żartuje, dziś z Melką się widziałem po szkole i powiedziała mi że źle się czułaś więc postanowiłem wpaść.-fajnie mieć takich przyjaciół.-Masz ochotę na film i popcorn?
-Pewnie-poklepałam miejsce obok mnie żeby usiadł. Nie bałam się że zachoruje on był bardzo odporny na coś takiego. Minęło pół godziny filmy, gdy do mojego pokoju z hukiem wparowała Mela.
Spojrzała na mnie i Tymon przerażonym wzrokiem, nie wiedziałam co się stało. Patrzyła na nas jakby zobaczyła kogoś nie z tej ziemi.

-Wszystko dobrze?-zapytałam, przerywając ciszę.
-Ty mnie się pytasz czy wszystko dobrze?-usiadła naprzeciwko mnie.-Przecież dzwoniłam do Ciebie mnóstwo razy, myślałam że coś Ci się stało.-miała już spokojniejszy głos.
-Przepraszam, ale spałam i nie słyszałam jak dzwoniłaś. Później wpadł Tymek i zapomniałam oddzwonić.-zrobiłam przepraszającą minę. Znowu zapanowała cisza, moja przyjaciółka przyglądała się nam uważnie po czym się uśmiechnęła.
-To ja już nie będę was przeszkadzać-wstała kierując się powoli do drzwi.
-Może chcesz z nami obejrzeć?-wtrącił Tymon.
-Nie dzięki, wpadłam na chwilę. Pa-i już jej nie było.  
Spojrzeliśmy na siebie z uśmiechem na usta i wróciliśmy do oglądania.Długo to nie trwało za chwilę przyszłą moja mama i też przerwał nam film. Oznajmiła że wychodzą i później wrócą, więc możemy siedzieć ile chcemy. Zrobiła lekko wkurzoną minę. Mama szybko wyszła żegnając się z nami.

-Chyba nigdy tego nie obejrzymy-uśmiechnęłam się.
-Oj..damy radę. Spokojnie.-chłopak włączył film.  
Do końca obejrzeliśmy go w absolutnym spokoju, nikt nam nie przeszkadzał. Włączyliśmy kolejny, chciałam iść do kuchni żeby zrobić nam herbatę. Mogłam przewidzieć że przyjaciel nie pozwoli mi wstawać z łóżka, powiedział że on pójdzie i zrobi. Po dziesięciu minutach był z powrotem. Dostałam pyszną herbatę z cytrynką..uwielbiam taką. Około północy Tymon poszedł do domu, a ja położyłam się próbując zasnąć, co wychodziło mi średnio.
    
                                    ***
Obudziłam się o około dziewiątej, czułam się już lepiej. Może dzięki herbacie i towarzystwie przyjaciela. Szybko wstałam i zeszłam na dół do kuchni. Zobaczyłam moją mamę, podeszłam do niej i się z nią przywitałam.

-Widzę że już lepiej się czujesz-powiedziała podając śniadanie na stół.
-Tak, to chyba dzięki Tymkowi.-uśmiechnęłam się do mojej rodzicielki.
Szybko zjadłam i popędziłam do swojego pokoju. Posprzątałam w nim, było około trzynastej. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciela i podziękować za wczoraj, ale gdy usłyszałam jego głos wiedziałam że jest chory. Powiedziałam mu że zaraz będę i pobiegłam do niego. Po kwadransie była u niego..przywitałam się z jego rodzicami i poszła do jego pokoju. Zapukałam czekając aż powie ''proszę'' gdy usłyszałam odpowiedź weszła.

-Hej-powiedziałam zamykając za sobą drzwi-Jak się czujesz?
-Jak tu weszłaś od razu lepiej.-nawet jak jest chory na poczucie humoru.
-Mam filmy, więc dziś Cię podtrzymam na duchu-uśmiechnięta, usiadłam obok niego i zaczęliśmy oglądać filmy. Wieczorem przyjechał po mnie tato, nie chciałam wracać sama po nocy do domu. Gdyż droga prowadziła prze park..jesienią park wygląda ładnie, ale wieczorem traci swój cały urok jak dla mnie. W domu byliśmy po kilku minutach, poszłam wziąć prysznic po czym poszłam do pokoju i zadzwoniłam do Tymona. Prosił mnie abym to zrobiła jak wrócę, mówił że jak jest chory to się strasznie nudzi. Zrobiłam jak prosił, rozmawialiśmy do póki nie chciało nam się spać.

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1753 słów i 9451 znaków.

5 komentarzy

 
  • Użytkownik Ktoś?

    Super tylko jest błąd - Kochanie , lepiej się czujesz - zapytałam z troską chyba zapytała :) Super opowiadaanie

    31 sie 2015

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    Postaram się jutro coś wrzucić:)  Najpóźniej po jutrze. :D

    26 cze 2015

  • Użytkownik Paulaaa

    Kiedy następna ? :D

    26 cze 2015

  • Użytkownik mysza

    Pisz, pisz! :)

    26 cze 2015

  • Użytkownik 15wiosen

    świetne :)

    26 cze 2015

  • Użytkownik nacpanapowietrzem

    @15wiosen Cieszę się,że opowiadanie przypadło Ci do gustu. :) Nie wiem czy będę pisała dalsze części,coś mi w nim nie za bardzo pasuję. Może jeszcze coś wymyślę.

    26 cze 2015