Prawdziwy przyjaciel IX

Prawdziwy przyjaciel IXOd rana byłam nie w humorze. Nie tylko, że nie spałam przez calutką noc, ale też dlaczego co powiedziałam Arturowi. Co mi w ogóle strzeliło do głowy, żeby tak powiedzieć?!
Będę musiała przeprosić go za to, jednak muszę się zastanowić co mam mu powiedzieć i czy będzie chciał ze mną rozmawiać. Po tym jak zachowywałam się poprzedniego dnia, nie wiem czy się ze mną spotka. Wzięłam telefon do ręki, nie po to, aby do niego zadzwonić. Tylko sprawdzić godzinę, była szósta, więc nie będę go budziła. Może i ja spróbuję się trochę zdrzemnąć , jestem wykończona.  


Obudziłam się po jakimś czasie, właściwie to coś lub ktoś mnie obudził. Poczułam, że czyjaś ręka głaszcze moje włosy. Odwróciłam się w stronę tej osoby, przeciągając się przetarłam zaspane oczy i zobaczyłam siedzącego obok mnie Artka. Gdy zobaczył, że nie śpię lekko się uśmiechnął. Podniosłam się do pół przysiadu i jeszcze raz przetarłam oczy, nie dlatego, że dalej byłam zaspana, tylko nie wiedziałam czy to się dzieję naprawdę czy też nie. Gdy już byłam pewna, że to nie sen spojrzałam w roześmiane oczy mojego chłopaka, to były te same oczy, ale było w nich coś innego. Nie wiedziałam jak mam zacząć.
- Chciałam dziś do Ciebie zadzwonić,ale mnie wyprzedziłeś.-spojrzałam na niego.
- Chciałem porozmawiać z Tobą-uśmiechnął się.
- Też chciałam, może ja zacznę-usiadłam wygodnie- To co powiedziałam wczoraj to..Przepraszam, byłam zła, że nie chcesz mi powiedzieć dlaczego spotkałeś się z tamtym chłopakiem.-zaczęłam nerwowo bawić się palcami- Nie myślę tak.
- Nie gniewam się na Ciebie-załapał mnie za rękę -  Mogłem Ci od razu powiedzieć kim on był.- spojrzałam na niego - To był jakiś znajomy mojego kumpla, poprosił, abym odebrał dla niego jedną rzecz to tyle.
- Głupio mi, że tak na Ciebie naskoczyła- Artek zaśmiał się.
- Mam coś dla Ciebie. -wyjął piękny bukiet róż - To dla Ciebie kochanie.
- Dziękuję - wzięłam prezent i przyłożyłam do twarzy, czując piękny zapach róż - Są cudowne.
Przysunęłam się do chłopaka i pocałował w usta. Jaki on jest kochany, ja an niego naskoczyła, a on przyniósł mi róże na przeprosiny. Odłożyłam prezent na bok i wstałam z łóżka podchodząc do szafy. Wyjęłam z niej ubranie i poszłam do łazienki się przebrać. Po drodze zeszłam na dół do kuchni po wazon. Weszłam do pokoju, zabrałam kwiaty i wstawiłam do wody.
- Kwiaty są naprawdę ślicznie - powiedziałam wkładając je do wazonu.
- Tak jak i Ty - Artur stanął za mną i zaplótł ręce wokół mojej talii, odwracając mnie w swoją stronę. - Kocham Cię. - szepnął mi do ucha.
- Ja Ciebie też - pocałowałam go namiętnie w usta. - To co dziś robimy?
- Yyy.. kochanie, bo.. - spojrzał na mnie - Ja muszę już wracać do domu, mam coś ważnego do zrobienia. - podrapał się po karku.
- Słucham? - chciałam się wyswobodzić z jego uścisku, jednak wyczuł to i trzymał mnie mocniej. - Puść mnie.
- Nie, nie puszczę.- powiedział poważnie.
- Puść.-lekko uniosłam głos. - Na pewno się śpieszy, więc nie będę Cię zatrzymywać. - podeszłam do łóżka i zaczęłam je ścielić.
- Co będziesz dziś robiła? - chłopak stanął za mną.
- Skoro Ty nie możesz, to spotkam się z Tymonem - odwróciłam się i spojrzałam w jego oczy.
- Ze swoim przyjacielem za dychę - zakpił z niego i wtedy nie wytrzymałam.
- Przynajmniej on ma dla mnie czas. - powiedziałam uszczypliwie - I lepiej już idź, podobno masz coś ważnego do zrobienie - otworzyłam mu drzwi, podszedł do mnie.
- Przepraszam, wieczorem napiszę - pocałował mnie w czoło i wyszedł.
Trzasnęłam drzwiami. Mam już dość tego, że cały czas mnie zlewa. Wzięłam telefon i zadzwoniła do Tymona. Zapytałam czy ma czas i wpadnie do mnie, oczywiście powiedział, że za chwilę będzie. Tak jak powiedział, był po piętnastu minutach. Gdy usłyszałam pukanie do drzwi, wiedziałam kto to. Powiedziałam aby wszedł, siedziałam na łóżku, a z moich oczy płynęły łzy. Przyjaciel podszedł do mnie szybko, usiadł obok i bez żadnych pytań przytulił mnie. Nie pytał dlaczego płaczę, tylko mnie przytulił. Gdy już się uspokoiłam zaczęłam opowiadać mu wszystko. Zajęło mi to może jakieś pół godziny.
- Te kwiaty są od niego? - zapytał, wskazując na bukiet.
- Tak, przyniósł je dziś rano jako przeprosiny. - powiedziałam złośliwie - Później wyszedł. Teraz jestem pewna, że ukrywa coś przede mną.
- Co chcesz zrobić? - zmarszczył czoło.
- Nie wiem..
- Jeśli.. - złapał mnie za rękę - Będziesz potrzebowała pomocy , powiedź mi. Na pewno Ci pomogę. - uśmiechnął się do mnie.
- Dziękuję - przytuliłam go - Jesteś najlepszy na świecie.
- Z grzeczności nie zaprzeczę - on i jego skromność - A teraz chodź, idziemy na miasto. Musisz się trochę rozerwać.



Byliśmy w kawiarni, ale tylko na chwilę. Tymon zabrał mnie na spacer i w różne inne miejsca. Bardzo miło spędzałam z nim czas. Zaproponował, abyśmy poszli w nasze ulubione miejsce z dzieciństwa. Gdy byliśmy młodsi chodziliśmy w jedno szczególne miejsce.. do lasu.  
Może się to wydać dziwne, jednak mieliśmy tam miejsce o którym wiedzieliśmy tylko my dwoje. W środku puszczy znajdowało się małe jezioro, przez cały rok było tam pięknie. Zgodziłam się, więc ruszyliśmy w tamtą stronę. Przez cały czas Tymon wygłupiał się, tylko po to, żebym się uśmiechała. Nie obchodziło go co pomyślą sobie przechodnie, mnie zresztą też to nie interesowało.  
Rozbolały mnie nogi, postanowiłam bez uprzedzenia Tymka wskoczyć mu na plecy. Tak też zrobiłam, nie wiedział co się dzieje. Jednak szybko się zorientował.
- Łooo! - krzyknął gdy poczuł mnie na swoich plecach - Pulpecik.
- Nie prawda. - szturchnęłam go lekko.
- Sprawdzimy? - zapytał podejrzanie.

Zanim domyśliłam się co planuje zrobić, złapał mnie mocniej, abym nie spadła i zaczął obracać wokół własnej osi. Zakręciło mi się w głowie, on się tylko zaśmiał  i dalej robił to samo. Gdy się zmęczył postawił mnie na ziemi, kręciło mi się w głowie z czego Tymon miał ubaw po pachy. Gdy już było lepiej i złapałam równowagę udałam, że jestem zła na Tymona.  
- Nie złość się na mnie - podszedł bliżej - Prooszę - wyszczerzył się na co parsknęłam śmiechem.
- Nie gniewam - przysunęłam się i przytuliłam chłopaka.  
- No proszę jaka sielanka - puściłam przyjaciela i odwracając się zobaczyłam Artura - To chyba ja jestem Twoim chłopakiem, a nie on.
- ON ma na imię Tymon. - powiedziałam zgryźliwie - I doskonale o tym wiesz.
- Co nie zmienia faktu, że to ja jestem Twoich chłopakiem. - spojrzał na mojego przyjaciela. - To ze mną powinnaś spędzać czas.
- Tylko Ty - wskazałam na niego placem - Nie masz dla mnie czasu.
- Ale i tak nie powinnaś się do niego przytulać.!
- Stary spokojnie. - odezwał się Tymek.
- Zamknij się! Nie rozmawiam z Tobą.
- Nie masz prawa tak do niego mówić! - wtrąciłam się. - Gówno Cię obchodzi co z nim robię, ostatnio w ogóle nie masz dla mnie czasu.
- Tłumaczyłem Ci już dlaczego.
- Tak, tłumaczyłeś - podeszłam bliżej - Koledzy są ważniejsi. - pociągnęłam przyjaciela za rękę i poszliśmy.  
Nie miałam ochoty dalej dyskutować z nim.  
Reszta dnia minęłam nam bardzo miło, nawet zapomniałam o kłótni z Arturem. Pod wieczór przyjaciel odprowadził mnie do domu. Pożegnałam się z nim i weszłam do domu.

nacpanapowietrzem

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1468 słów i 7608 znaków.

2 komentarze

 
  • Urwisek

    Super :D zmieniam zdanie chcę Tymka :D

    29 lip 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Urwisek Jak to mówią kobieta zmienną jest. :D

    29 lip 2015

  • Urwisek

    @nacpanapowietrzem taaaa :D

    29 lip 2015

  • Misiaa14

    :O  cudne  :3  pisz  szybciutko kolejną  !!

    26 lip 2015

  • nacpanapowietrzem

    @Misiaa14 Postaram się dodać, jak najszybciej.:)

    26 lip 2015