Materiał zarchiwizowany.

Niezdecydowane (cz.6)

**Jess**  
Należe do osób, które nie są nieśmiałe, ale tym razem jest inaczej.Strasznie się denerwuje tym spotkaniem z Gregiem.Nie wiem jak mam się zachowywać, o czym rozmawiać.Mimo, że jeszcze pół godziny temu z nim pisałam.Nie chodzi o to, że przeżywam to jakoś.Po prostu nie wiem co mu oddaliło, że chcę się ze mną spotkać.Nie dzwoniłam i nie mówiłam o tym Sky, bo rozmawiając z nią wyczułam, że nie za bardzo ma ochotę ze mną gadać.Postanowiłam, że nie będę się jakoś stroić, bo w końcu to zwykły spacer.Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc wzięłam swoją torebkę i poszłam otworzyć.

-Hej Greg, ej co jest?-zapytałam.
-Cześć Jess, ładnie wyglądasz.-powiedział lekko zmieszany.Dobra to było dziwne.
-Dzięki.-Idziemy?-zapytał
-Tak.  
Na początku było trochę sztywno, ale później atmosfera się rozluźniała.Oczywiście nie obyło się bez tego, że prawie się przewróciłam przez jakiś głupi kamień.Na szczęście Greg mnie złapał, ale oczywiście musiał się śmiać.Zaczęło się ściemniać.Pan żartowniś, bo tak go nazywałam, dlatego że opowiadał taki ssię, z3e żarty, że można było umrzeć.Powiedział, że odprowadzi mnie do domu.Idąc drogą, żadne z nas się nie odzywało.Po chwili się odezwał.

-Pewnie zatanawiasz się dlaczego tak naprawdę chciałem się z tobą spotkać?-zapytał. -No wiesz nie ukrywam, że trochę mnie ździwiło to, że tak nagle napisałeś i chciałeś się spotkać, bo wcześniej po prostu mnie unikałeś.Wiem też, że masz dziewczynę, dlatego jeszcze bardziej nie rozumiem. -Jessika no właśnie w tym problem, że mam dziewczyn.Gdyby nie ona to.. -przerwałam mu. - To co? Co wtedy Greg, no powiedz. -Gdyby nie ona to już dawno bym się z tobą umówił, a przynajmniej próbował.Jess podobasz mi się naprawdę mi się podobasz.Żałuje, że wczesniej ci tego nie powiedziałem, ale też nie żałuje, że mówię ci to teraz.Nie chcę żebyś myślała, że chcę namieszać ci w głowie, po prostu chciałem być szczery. Powiesz coś?  
Nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę, nie wierzę.. Nadal do mnie to nie dotarło, że on to powiedział.To nie był sen.To się działo naprawdę.Cieszę się, że mi powiedział. Muszę mu teraz to też coś powiedzieć.
-Greg wiesz nie ukrywam zaskoczyłeś mnie, ale cieszę się, że mi to powiedziałeś.Nie wiem też do końca mam ci powiedzieć, ale powinieneś wiedzieć, że ty mi też.Nie jest taki jakiego sobie wyobrażałam, czyli zakochanego w sobie dupka.Jednak wiesz, że ja jutro wyjeżdżam..-Wiem dlatego nie mogłem dłużej tego ukrywać, musiałem ci to powiedzieć.Chciałbym żebyśmy naprawdę nie utracili kontaktu, jak wyjedziesz-powiedział smunty. -Uwierz mi Greg, ja też i mam nadzieję, że tak się nie stanie.Dobrze, że wszystko sobie wyjaśniliśmy.Sądzisz, że opcja z przyjaciółmi by wyszła?-zapytałam. -No wiesz Jesz sądzę, że nie.-odpowiedział lekko zirytowany. -No okej, to cześć Greg. -Haha Jessik żartowałem, oczywiście, że tak.-odpowiedział cały rozbawiony.
-PAN żartówniś się znalazł-powiedziałam niby obrażona. -No już, już chodź przytul swojego przyjaciela, powiedział to i po chwili już mnie przytulał. -No wystarczy już tych czułości, muszę już iść.-powiedziałm. -Jasne jeszcze raz dzięki za wszystko, no i powodzenia w Nowym Jorku. -Dziękuje Greg, to pa i dobranoc. -Pa Jess.-uśmiechnął się i ostatni raz mnie przytulił. Zamknęłam drzwi o poszłam sobie zrobić coś do jedzenia.Za dużo wrażeń, zdecydowanie za dużo..

**Sky**

Postanowiłam zamknąć temat z Zackiem.Teraz już naprawdę nie chcę wiedzieć o co mu chodziło. Wyjeżdżam, zaczynam wszystko od nowa i nie ma w nim miejsca na niego.Mam nadzieję, że Jess przynajmniej wyszło z Gregiem.Muszę do niej zadzwonić.

•Halo Jessika?
•O Sky super, że dzwonisz.
•Przepraszam, że wtedy byłam taka dziwna, jak do mnie dzwonilaś po rade.Dzwonie, żeby dowiedzieć się jak tam wyjście?
•Nic się nie stało.Super, wszystko sobie wyjaśniliśmy i jest dobrze.Sky a co z Zackiem?
•Jezu to naprawdę świetnie. Nic z nim temat zamknięty.
•oh Sky dobra nie pytam.
•i dobrze ja już kończe, bo jestem zmęczona.Pa
•Pa Sky.

****Zac*** Rozmowa z Gregiem

:No co tam stary, jak tam "randka"udała się?
:Zac to nie była radnka i tak udała.
:Aha fajnie, przynajmniej tobie.
:Co? Co ze Sky?
:Nic.Chyba się co do niej pomyliłem, zresztą nie ważne.Ona wyjeżdża i dobrze.
:Woo stary mówisz jak jakiś desperad.
:Haha Greg serstaryyyówię jak jeet.
:Nie wtrącam się Zac.
:Spadam stary, idę biegać.
:Nara Zac, przemyśl to wszystko.

**Sky**

To już dzisiaj wyjeżdżam.Tak długo czekałam na ten dzień.Chcem być już w Nowym Jorku.Nie przeszkadzałoi nawet to, że jest 5 rano.Ciekawe jak ze wstaniem poradziła sobie Jess..Ona w przeciwieństwie do mnie, na pewno nie cieszy się, że musiała tak rano wstać.

xxsky11

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 905 słów i 4970 znaków, zaktualizowała 14 sty 2016.

1 komentarz

 
  • Użytkownik ilu14

    Jezu SUPER! ! ! ????????

    14 sty 2016