Brat mojego chłopaka - wersja przerobiona cz. 8

Szybko zarzucam szlafrok znowu na ramiona i zeskakuje z blatu. Patrzę na Iana, który ukucnął chowając się za wyspę kuchenną i próbuje sięgnąć swoją koszulkę.

Aaron staje w wejściu do kuchni a ja czuje jak wielka gula formuje się w moim gardle. Już chce coś powiedzieć,  ale nagle zza wyspy wyłania się Ian. Mój chłopak od razu spogląda na bruneta, więc mój wzrok też tam wędruje.

Ian stoi bez koszulki i chamsko się uśmiecha w stronę swojego brata.

Cholera.

Nie mógł jej do cholery założyć?

Ian odwraca się do mnie i pierwsze co dostrzegam to jego lekko opuchnięte wargi od pocałunków i lekko przymrużone oczy.

Spoglądam na Aarona, stoi lekko zgarbiony, ma zaciśniętą szczękę i dłonie ułożone w pięści. Tak mocno je zaciska, że aż zbielały mu knykcie. Rozgląda się po pokoju, patrząc a to na Iana, na mnie, aż jego wzrok się zatrzymuje na kwiatach, które dostałam od jego brata.

Ian już ma zamiar coś powiedzieć, kiedy Aaron zaciska powieki i wycofuje się z kuchni i kieruje się do schodów.

- Cholera - klnę i spoglądam znowu na Iana - Nie mogłeś założyć tej cholernej koszulki? - wzdycham i podchodzę do stołu. Biore kubek z kawą i nerwowo piję kilka łyków.

Zaczynam się krztusić i po chwili czuję jak Ian klepie mnie po plecach. Odwracam się do niego i patrzę w jego oczy. Cholera, on jest podniecony.

Zdążę obwiązać się szlafrokiem w okół talii, kiedy brunet znowu przylega do mnie swoim ciałem, przyciskając mnie znowu do blatu. Czuję strach. Całe podniecenie sprzed 3 minut odeszło i zastąpił je strach.

Jak Aaron zareaguje? Czy się pogodzimy? Cholera mam tyle pytań w głowie.

Kiedy dłoń Iana znów dotyka mojej talii, po czym sunie do bioder i je delikatnie maca, czuję mocne szarpnięcie.

Unosze brwi do góry, gdy widzę Aarona, który właśnie okłada swojego brata pięściami. Przez chwilę się na nich patrzę i widzę, że Ian się tego nie spodziewał, więc tylko próbuje zasłaniać się rękoma przed Aaronem, który na nim siedzi.

- Aaron! - krzyczę, wyrywając się z transu. Podbiegam do nich i łapie swojego chłopaka za ramiona, próbując go odciągnąć od bruneta.

Nic to nie daje, jakbym próbowała pociągnąć samochód.

Po chwili wbijam mocno paznokcie w ramiona swojego chłopaka,  który już zdążył zdjąć kurtkę.

Wbijam je mocno i drapie go mocno aż do krwi, aż w końcu Aaron wstaję i odwraca się w moją stronę. Patrzy się na mnie z żądzą mordu. Usta ma zaciśnięte w wąską linię a dłonie w pięści,  które są strasznie czerwone. No cóż, chociaż zadziałało.

- Dobrze Ci kurwa było?! - zaczyna się na mnie drzeć i podchodzi bliżej do mnie. Łapie za mój szlafrok i z odrazem wymalowanym na twarzy szarpie nim. Pierwszy raz w życiu na mnie krzyczy.

- Aaron, to nie jest tak jak myślisz - mówię cicho, powoli się cofając. Cholera, boję się go. Autentycznie się go boję.

- A kurwa jak? - patrzy mi głęboko w oczy i pokazuje palcem na stół z pełnymi talerzami - śniadanko we dwoje? - prycha, kręcąc głową z dezaprobatą. - Tak spędziłaś ostatni miesiąc? - warczy i przysuwa się do mnie, przyciskając mnie swoim ciałem do blatu.

- A Ty do cholery jak go spędziłeś?! - krzyczę mu prosto w twarz. Stoi tak blisko, że nasze usta się prawie dotykają, ale nie tak jak zawsze. Widzę obrzydzenie na jego twarzy i ten zimny wzrok. Nie dotyka mnie swoimi rękoma, stykamy sie tylko biodrami, którymi mnie przyciska do blatu.

- Wyjdź - syczy przez zaciśnięte zęby. Unoszę wysoko brwi.

- Słucham? - stoję jak wryta, zastanawiając się czy dobrze usłyszałam.

- Powiedziałem, że masz stąd wyjść - zrobił krok do tyłu, dając mi tym samym miejsce żeby się ruszyć.

- Wyrzucasz mnie ze swojego domu? - szepcze z niedowierzaniem.

- Aaron, nie. - słyszę stanowczy głos Iana, na którego od razu spoglądam.

- Obić Ci tą mordę jeszcze raz? Kazał Ci się ktoś wtrącać? - Aaron warczy w stronę bruneta, na co ten tylko prycha pod nosem i odwraca głowę w bok, kiwając nią rozbawiony.

Już widzę jak Aaron rusza w stronę Iana i wtedy się odzywam.

- Dobrze, wyjdę. - mówię i podchodzę do Aarona. Łapie go za brodę i obracam jego głowę twarzą do siebie - Jesteś tego pewny? Chcesz żebym wyszła? - Chłopak kiwa głową na co mam ochotę mu przywalić. - Najpierw porozmawiamy - mówię stanowczo puszczając jego brodę. - Czekam na górze - odwracam się na pięcie i idę schodami na górę.

Siedzę na łóżku od kilku minut i zaczynam mieć wątpliwości czy on tu przyjdzie. Po długich kilku minutach nagle drzwi się otwierają a do środka wchodzi mój chłopak. Od razu serce mi zaczyna szybciej bić. Miałam ochotę rzucić mu się na szyję. Nie widziałam go przez ponad miesiąc. Co prawda miałam też ochotę urwać mu głowę no ale cóż. Nie zrobię ani jednego, ani drugiego.

- Hayley, o czym Ty chcesz rozmawiać? - pyta mnie, zamykając za sobą drzwi. Co on sobie kurwa wyobraża? - Dla mnie wszystko jest jasne.

Kiwam delikatnie głową z dezaprobatą i ją spuszczam.

- Ja z nim nie spałam Aaron..

- To w czym wam przeszkodziłem? - prycha i dalej patrzy na mnie tym pustym wzrokiem.

Po chwili chłopak podchodzi do mnie i łapie mnie za dłoń. Klęka na kolanach przede mną i wtula się w moje uda i brzuch.

- Błagam, wybacz mi Hayley - szepcze w moje nogi.

CO?

Głośno wzdycham i zamykam oczy, zaciskając mocno powieki.

- Wytłumacz. Mi.- syczę przez zęby, czując mocną potrzebę dotknięcia go, więc kładę dłoń na jego włosach i miziam je.

Podnosi głowę a ja niepewnie spoglądam w jego oczy, które się we mnie intensywnie wpatrują.

- Pojechałem do rodziców. Zadzwonili do mnie, że muszę pilnie przyjechać. Tak więc pojechałem. Okazało się, że sprowadzili mnie tylko po to żebym się spotkał z Elizabeth, która wróciła.

- Która wróciła? Co masz na myśli?

- Jak już wiesz, to jest moja była.. - przerwał na chwilę. - Rozstaliśmy się przez to, że ona chciała studiować na drugim końcu świata, a ja nie chciałem nigdzie wyjeżdżać. Ja po skończeniu studiów znalazłem prace agenta nieruchomości, jak wiesz dużo zarabiam, ale wszystkiego dorobiłem się sam. A Ian? On zawsze pracował jako przedstawiciel handlowy. Pamiętam jak wcześniej przedstawiał głupie soki. Były pyszne, wiesz? - spojrzał na mnie ale po chwili spoważniał. - Zarabiał cholerne 5 tysięcy miesięcznie, miał firmowy samochód i telefon, miał wiecznie zapas soków w bagażniku, albo w domu. Tatuś mu załatwił te pracę, a później sam się rozwijał w tym kierunku, bo on ma gadane, dlatego pracuje jako przedstawiciel, potrafił wszystkich przekonać, żeby to oni kupowali te cholerne soki. Dlatego teraz nie musi pracować, stwierdził, że ma wystarczająco dużo pieniędzy. - skończył swój monolog i poluźnił ucisk mojej dłoni.

- Wróćmy do tematu - wzdycham - Nie chciałeś z nią wyjeżdżać na drugi koniec świata, i co?

- Oh.. Nie chciałem z nią wyjeżdżać no i postawiła mi warunek. Nie chciałem zostawiać mojej całej rodziny, mojej pracy, bo ona z dnia na dzień stwierdziła, że jednak chce studiować w Londynie. Byłem nią bardzo zauroczony, była naprawdę piękną kobietą, nadal jest. - na to ostatnie zdanie, miałam ochotę wybuchnąć zazdrością, bo ze złości wszystko się we mnie zagotowało. - Nie zrozum mnie źle skarbie. - mizia swoim kciukiem moją dłoń a ja tylko liczę w myślach do 10 żeby nie wybuchnąć.

- I to wszystko? Dlatego nie zadzwoniłeś do mnie, tylko siedziałeś z nią przy stole u waszych rodziców zajadając sobie rodzinny obiadek? Dlatego nikt nie wiedział o moim istnieniu i wzięli mnie za dziewczynę Twojego brata? Dlaczego byłeś dla mnie taki oschły? - głos mi się łamał. W kącikach moich oczy zebrały się łzy, które tak bardzo nie chciałam, żeby opuściły moje oczy.

- Hay.. J-ja nie wiem. Ja nie wiem dlaczego to zrobiłem. Zobaczyłem ją, po tak długim czasie, po tym jak zabawiała się z .. - przerywa mu dźwięk otwieranych się drzwi w których staje Ian.

- Aaron, dzwoni jakiś Craig. - zasłonił mikrofon telefonu odsuwając go od siebie na bezpieczną odległość. Aaron dotknął swojej kieszeni i zorientował się, że nie ma w niej telefonu. Musiał zostawić go w kuchni, a Ian po prostu go odebrał. Mój chłopak głośno westchnął i niechętnie wstał.  

- Przepraszam skarbie, to mój szef - wytłumaczył i podszedł do Iana, wyrywając mu swój telefon i po odgłosach schodów uznałam, że schodzi na dół. Zmarszczyłam brwi na to jak mnie nazwał.

Czarnowłosy przymyka drzwi i wchodzi wgłąb pokoju i siada na łóżku, które jest naprzeciwko mnie.

- Pogodzeni? - pyta pocierając dłonie, jakby się denerwował.

- Nie - kiwam głową i lekko się do niego uśmiecham. Spoglądam na swoje palce, którymi nieświadomie zaczęłam się bawić.

- Co Ci mówił o Liz? - pyta po dłuższej chwili ciszy. Zdziwiło mnie to pytanie. Ponownie podnoszę na niego wzrok i nieznacznie marszcze brwi.

- Czemu o to pytasz? - przychylam lekko głowę w bok na co on tylko wzrusza ramionami. - Powiedział, że ona wyjechała na drugi koniec świata, do Londynu na studia i że się z kimś zabawiała. - jego oczy natychmiast się powiększyły i nerwowo odchrząknął po czym poprawił swój tyłek na kołdrze.

- Mówił z kim? - wypytywał. Pokiwałam głową i wzruszyłam ramionami.

- Miał powiedzieć, ale wszedłeś do pokoju - lekko się uśmiecham, co on odwzajemnia. Wpatrujemy się w siebie z uśmiechami przez dłuższą chwilę, po czym drzwi się znowu otworają i staje w nich Aaron. Od razu na niego spojrzałam, widział to jak się patrzyliśmy na siebie z Ianem, dlatego posłał mi smutne spojrzenie.  

Wstaje z fotelu i szybkim krokiem do niego podchodzę, rzucając mu się na szyję. Chłopak momentalnie sztywnieje i się nie rusza.

- Wybaczam Ci, ale proszę, powiedz, że juz nigdy tego nie zrobisz - tule jego szyje mocno, czując jak w końcu obejmuje mnie w talii.  

- Kocham Cię Hayley, naprawdę przepras... - przerywam mu przyciskając swoje usta do jego ust.

Po krótkim, ale namiętnym pocałunku odesunęłam się od niego, przypominając sobie, że Ian wciąż tu jest. Odwracam się po torbę, która leżała gdzieś w kącie i jednym ruchem podnoszę ja z ziemi i zakładam na ramię.

- Nie strać jej, bracie. Jest warta wszystkiego - Ian nagle stoi obok Aarona i znacząco klepie go po klatce piersiowej i wychodzi z pokoju.  

^

Leżeliśmy w swoich objęciach w sypialni Aarona i sobie rozmawialiśmy większości o tym, co będę chciała robić po studiach.

- W ramach przeprosin, pójdziesz ze mną na randkę? - już lekko przysypiałam przytulając się do jego ramiona, ale gdy usłyszałam słowo 'randka', od razu otworzyłam oczy.

- No pewnie! - wrzasnęłam entuzjastycznie i podniosłam głowę. - A gdzie?

- Niespodzianka - pokazał mi język, a ja tylko posłałam mu wrogie spojrzenie.

Stwierdziłam, że nie mogę kolejny dzień tutaj zostać, muszę wrócić do akademika i do Mii.

- Kochanie, będę się już zbierać - siadam na łóżku i kiedy próbuję przez niego przejść, znajduję się okrakiem na nim, chłopak przyciąga mnie do siebie i namiętnie całuję. Po chwili ściska moje pośladki, a mi się przypomniało, jak zrobił to Ian.  

Odsunęłam się niepewnie od Aarona i delikatnie się do niego uśmiechnęłam i wstałam, odgarniając kosmyk włosów za ucho. Odwracam wzrok i podchodzę do mojej torby.

- Hayley kochanie, coś się stało? - wstaje i niepewnym krokiem do mnie podchodzi. Obejmuje mnie w tali jedną dłonią i przyciąga mnie do siebie, a mi się przypomona jak zrobił to Ian. Przybliża swoje usta do moich i delikatnie je muska, a mi się przypomina jak zrobił to Ian.

-Nic, wszystko jest dobrze, Ia.. - zająkuje się i momentalnie czuję tę falę gorąca na to jak chciałam go nazwać. - I ja.. - próbuję jakoś wybrnąć i po chwili nieznacznie kiwam głową. - Nie ważne - wysilam się na uśmiech i poprawiam torbę na ramieniu.

- Odwieźć Cię? - pyta i kciukiem mizia mój policzek, a mi się przypomina jak zrobił to Ian. Cholera, co się ze mną dzieję!

Patrzę na mojego chłopaka i czuję.. dziwne uczucie. Nigdy się tak nie czułam w stosunku do niego. Czuję.. niechęć?

- Po prosze Iana, dobrze? Chce z nim porozmawiać - uśmiechnęłam się do niego niepewnie, widząc jak jego twarz zmienia się z sekundy na sekundę z zatroskanej we wściekłą.

- Iana? Po co jego!? - znowu na mnie wrzeszczy.  Otworzyłam oczy z zszokowania i zasłoniłam się lekko ramieniem, bo nie powiem, ale się przestraszyłam. Widocznie Aaron to zauważył bo od razu zareagował - Hayley ja.. Ja przepraszam - powiedział i przyciągnął mnie do siebie, zamykając w mocnym uścisku.

- W dupe sobie wsadź to swoje przepraszam, wiesz Aaron? - odpycham go od siebie. - Cały czas tylko przepraszasz. Może zacznij robić tak, żebyś nie musiał. - patrzę na niego z wyrzutem i po chwili kiwam głową z odrazą. -  Muszę już iść - ostatnie zdanie szepcze, na co Aaron patrzy na mnie z troską, znowu, i kiwa głową, że rozumie.  

Schodzę na dół, ale nie mogę tam nigdzie znaleźć Iana, dlatego z powrotem wchodzę na górę i podchodzę do zamkniętych drzwi od jego pokoju. Niepewnie niepewnie pukam, ale nikt się nie odzywa, dlatego pukamjeszcze raz. Z znowu nic. Marszcze brwi, no bo przecież nie słyszałam żeby wychodził. Postanawiam wejść do środka i sprawdzić czy jest w srodku.

Wchodzę po cichu i widzę, że brunet siedzi na fotelu, w lekkim rozkroku z łokciami opartymi na kolanach i twarzą ukrytą w dłoniach.

- Ian? - szepcze, na co ten od razu podnosi głowę i na mnie spogląda.

- Coś się stało, mała? - pyta i odruchowo się podnosi i zaczyna iść w moją stronę.

Poczułam miłe uczucie, gdy mnie tak nazwał.

Czułam się tak dobrze, kiedy był blisko.

- Odwieziesz mnie do domu? - pytam niepewnie, patrząc na jego reakcje. Przygryzam delikatnie wargę i spoglądam na jego usta, które nie tak dawno temu mnie całowały.

- Dlaczego nie spytasz Aarona? - patrzy w moje oczy, sprawiając, że dostaje gęsiej skórki na plecach i czuję się jak zahipnotyzowana. Jakkolwiek to brzmi.

- Ponieważ chce z Tobą porozmawiać - mówię cicho, widząc jak jego oczy się lekko rozszerzyły. Kiwa głową w stronę drzwi, co odznaczało, że możemy iść.

Wyszłam z pokoju, patrząc w stronę sypialni Aarona, ale drzwi były zamknięte. Wzdycham i idę do schodów, schodząc powoli na dół. Czuję obecność Iana za sobą, więc uśmiecham się lekko pod nosem.

Wyszliśmy z domu i gdy odwróciłam się do Iana, zobaczyłam Aarona stojącego na szczycie schodów. Przygryzłam dolną wargę i szybko odwróciłam głowę.  


Wsiedliśmy do samochodu i położyłam torbę w nogach, zapinając pasy.  

- Ian.. - zaczęłam.

- Hayley.. - mówi tym samym głosem co ja po czym spogląda na mnie i cicho się śmieje. Od razu uśmiech pojawia się na mojej buzi.

- Mówię poważnie! - śmieje się i lekko go trącam w przedramie.

Chwile się powygłupialiśmy, po czym ja znowu spoważniałam.

- Chodzi o Aarona.. - W końcu chłopak patrzy na mnie, ponieważ akurat stanęliśmy na światłach.

- Co jest? - oparł łokieć o otwarte okno i złapał wargę w palce. Wyglądał tak cholernie seksownie.

- Możemy mu nie mówić? - chłopak marszczy nieznacznie brwi.

- Nie mówić o czym?

- O pocałunku, o tym, że mnie dotykałeś - wymieniam na palcach.

- Dotykałem? - nie krył rozbawienia.

- Nie, ja sama sobie ścisnęłam tyłek i takie tam - spojrzałam na niego spode łba, na co ten tylko się uśmiecha jak głupek.

- Jak nie chcesz to nie musimy mówić - puszcza mi oczko i łapię za moją dłoń. Splata nasze palce razem. Zastygam i patrze na niego kątem oka. Uśmiechał się lekko.

Przez resztę drogi bawiłam się jego dłonią,  kreśliłam różne wzorki, miziałam ją.

Niechętnie rozplotłam nasze palce kiedy podjechaliśmy pod akademik.  

- Bierz misia i spadówa - śmieje się, wyjmując kluczyk ze stacyjki - Ale jeszcze się pożegnaj - mówi jakby to była najważniejsza rzecz na świecie, na co przewracam oczami i nachylam się żeby pocałować policzek, który wskazuje mi palcem. Zbliżyłam swoje usta i gdy już miałam go pocałować, przekręcił swoją głowę co się spotkało z tym, że pocałowałam jego usta.

- O tym też mu nie powiemy - unosi prawy kącik ust w lekkim uśmiechu na co bije go w ramie. Boże, nie mogę z niego. Kiwam głową z dezaprobatą i mierze go wzrokiem.

- Idiota - mruczę pod nosem i wysiadam z samochodu, zakładając torbę na ramię. Chciałam otworzyć tylnie drzwi, żeby zabrać miśka, ale głupi Ian wymyślił sobie zabawę. Zaczął odjeżdżać. Miał tyle przy tym zabawy, gdy za każdym razem gdy dotykałam drzwi, powoli odjeżdżał. Myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. W końcu wyciągnęłam miśka i gdy  zamykałam drzwi usłyszałam 'Już tęsknię'.

- Wal się - mruczę i kierując się w stronę budynku.

~

Jak wam się podoba?;)

Zapraszam na wattpad, jest tam dużo więcej części tego opowiadania, link na moim profilu!

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3306 słów i 17324 znaków.

Dodaj komentarz