Brat mojego chłopaka - wersja przerobiona cz. 6

Miał kamienną twarz kiedy podawał mi opakowanie z herbatą. Mruknęłam ciche "dziękuję " i czułam jak w moim gardle pojawia się wielką gula, która rośnie z każdą sekundą, kiedy na mnie patrzy.

Po chwili lekko się rozluźnił.

- To mój - lekko się uśmiechnął smutno.

Lekko zmarszczyłam brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. Wskazał palcem na kubek, do którego właśnie wsadziłam torebkę z herbatą.  Lekko się do niego uśmiechnęłam, dokładnie tak jak on. Przy okazji mój chłopak wstawił wodę w czajniku na ową herbatę i postawił ją na gazie.

Patrzył mi w oczy i zaczął ciężej oddychać. Poczułam jak przylega swoim ciałem do mojego i mocno mnie przytula. Nie wachając się zarzuciłam ręce na jego szyję i także go mocno przytuliłam. Matko, jak mi tego brakowało.

Oderwaliśmy się od siebie po kilku dłuższych chwilach i patrzyliśmy sobie w oczy. Mocno przywarł swoimi ustami do moich, wkładając dłonie w moje włosy. Odwzajemniłam każdy zadany przez niego pocałunek. Przycisnął mnie do blatu kuchennego wkładając język do mojej buzi. Nasze pocałunki były cholernie namiętne. Z naszego transu wyrwały nas głośne śmiechy dochodzące z salonu.

Odsunął się ode mnie i obydwoje oddychaliśmy nierówno, patrząc sobie w oczy, w których szalały kurwiki podniecenia. Boże, do czego zwykłe całowanie może doprowadzić?

Usłyszeliśmy świst czajnika, informujący nas, że woda już się zagotowała.

Aaron gwałtownie złapał za czajnik, wyłączając przy tym gaz. Zalał kubek do połowy i osłodził dwie łyżeczki, tak jak lubię. Wymieszał i dolał zimnej wody.

- Czym się zatrułaś? - zapytał podając mi kubek z ciepłą cieczą. Przymknęłam powieki, ale po chwili je otworzyłam i cicho westchnęłam.

- Wiesz o tym, że on nie mówił poważnie? - spojrzałam na niego. Serio? Spośród tylu pytań ile chcieliśmy sobie obydwoje zadać, on zadał akurat to?

Ciemny blondyn westchnął i kiwnął głową w stronę okna.

- Możemy porozmawiać w ogrodzie? - nie skończył powiedzieć do końca,  a ja już pokiwałam głową.

Wskazał gestem dłoni gdzie mam iść. Wyszliśmy na dwór i przeszliśmy kawałek do bujanej ławki znajdującej się w rogu ogrodu, który był naprawdę zadbany. Wszelkie krzewy były idealnie przycięte, a kwiaty pięknie wypielęgnowane.

Usiadłam pierwsza, a mój chłopak usiadł w, jak dla mnie, zbyt wielkiej odległości.

- Nic mi nie powiedziałeś - szepnęłam, patrząc na kubek.

- Nie mogłem..

- Ona jest Twoją byłą.. - spojrzałam na niego z wyrzutem - Złapałeś ją za tyłek na moich oczach!

- On Cię dotykał na moich oczach - skrzywił się - ja nie mogłem nic z tym zrobić przy wszystkich, za to Ty mogłaś, ale nic nie zrobiłaś. Pozwoliłaś mu żeby Cię dotykał.

- Pozwoliłeś jej dotykać siebie, Aaron. Masz do mnie pretensje?  Ty ją dotykałeś na moich oczach - zmarszczyłam brwi - Możesz mi w końcu powiedzieć o co chodzi z tą dziewczyną?

- Jeszcze nie teraz.. - spojrzał na mnie - Hayley?

- Co? - burknęłam zła na niego, że nie chce mi wyznać prawdy.

- Czy Ty i Ian..?

- Czy my co? - warknęłam odwracając się w jego stronę.

- Spałaś z nim? w jednym łóżku?

- Tak, spaliśmy w tym samym łóżku.

Zacisnął mocno szczękę i zamknął oczy.

- Co robiliście w łazience przed śniadaniem - wysyczał przez zęby.

- Nie nudziliśmy się - uśmiechnął się chytrze Ian, podchodząc bliżej. Spojrzałam na niego i poczułam dziwną radość. Z tego, że go widzę..że jest blisko.

- Ian, nie wpieprzaj się w nie swoje sprawy - Aaron wstał i podszedł do Iana stykając się z nim czołami.

Ian tylko się uśmiechnął pod nosem i odepchnął go od siebie.

- Zajmij się lepiej panią, która się wczoraj pod Tobą wiła - zaśmiał się i puścił mu oczko.

Wstałam pospiesznie, wylewając przy tym przypadkowo trochę herbaty.

Nie wierzyłam w to co właśnie usłyszałam. Otworzyłam szerzej oczy i wpatrywałam się w mojego chłopaka.

- No co, nic nie powiesz? - zadowolony Ian jeszcze bardziej podjudzał swojego brata.

- Nie Twoja pieprzona sprawa - wycedził przez zęby i nawet na mnie nie patrząc,  po prostu wrócił do środka, uderzając Iana swoim barkiem, kiedy go mijał.

Miałam gęsią skórkę na całym ciele mimo, że było jakieś dwadzieścia pięć stopni.

- Ian o co chodzi? - szepnęłam siadając z powrotem na huśtawce - On mnie zdradził? - złamał mi się głos na ostatnim słowie.

- Zapytaj swojego chłopaka - kolejny raz usłyszałam to zdanie z jego ust.

- Jak kłamać to potrafisz ale kiedy masz mi powiedzieć prawdę to mam się pytać kogoś innego! - wydarłam sie na niego i czułam napływające łzy - Nie wiem co się tutaj dzieję,  nie chciał mi powiedzieć o co chodzi z tym wszystkim.

- Ja też nie - wzruszył obojętnie ramionami - kiedyś się dowiemy - powiedział i poszedł do mnie bliżej.

- Czemu jesteś taki obojętny? - zaszlochałam i pociągnęłam nosem.

- Taki już jestem - powiedział i położył dłoń na mojej głowie, przyciągając mnie do swojego torsu. Mocno położyłam dłonie na jego plecach przytulając go. Zapomniałam o jednym szczególe, a mianowicie kubku z herbatą, która wylądowała na jego plecach. Brunet wybuchnął śmiechem i odsunął mnie od siebie delikatnie, całując w czoło.

- Pójdę się przebrać - puścił mi oczko i zostawił mnie samą z okropnymi myślami.

^

Po śniadaniu Ian nalegał, żeby mnie gdzieś zabrać.

Nic się nie odzywałam, po prostu opierałam się głową o okno samochodowe i myślałam o Aaronie. Jak to było jak oboje jechaliśmy na wakacje, z całą ekipą ale sami w samochodzie. Jak dotykał moje ciało i z jakim uczuciem na mnie patrzył. Z jakim uczuciem wypowiadał słowa 'Kocham Cię'.

Tak bardzo chciałabym to teraz usłyszeć i tak bardzo bym chciała, żeby zamiast Iana, siedział Aaron. Jak słodko splatał nasze palce, gdy prowadził samochód. Jak razem śpiewaliśmy każdą piosenkę, która leciała w radiu. Nie chciałam już powstrzymywać łez, dlatego dałam im upust. Wstrząsnęłam głową, aby włosy opadły mi na buzie i żeby Ian nie widział moich łez.

Z każdą myślą robiło się gorzej i gorzej, nawet nie wiem kiedy zaczęłam głośno szlochać. Ian położył dłoń na moim kolanie i lekko je pomasował w czułym geście.

- Nie płacz, będzie dobrze - szepnął i po chwili zabrał z powrotem swoją dłoń. Schowałam twarz w dłoniach i próbowałam się uspokoić, ale to było na nic.  

Niedługo po tym usłyszałam gdzieś w oddali głośną muzykę i odgarnęłam włosy z twarzy. Złapałam za chusteczki i najpierw wytarłam całą twarz z łez a potem wysmarkałam nosa.

Zatrzymaliśmy się na jakimś parkingu i usłyszałam charakterystyczny trzask, który symbolizował odpięte pasy. Ian otworzył drzwi i wysiadł z samochodu. Spojrzałam się na niego nie wiedząc o co chodzi. Pokazał dłonią, żebym ja też wysiadła, na co przeciągle jęknęłam i niechętnie wysiadłam.

- TA DAAAM! - pokazał rękoma na wielkie wesołe miasteczko.

- Wesołe miasteczko? serio? - skrzyżowałam ręce na piersi i uniosłam jedną brew. Wyglądałam okropnie z całą czerwoną twarzą i lekko mokrymi włosami przez łzy.

- Nie marudź tylko idziemy, może w końcu przestaniesz płakać - powiedział i ruszył w stronę wielkiego placu zabaw. Stałam cały czas w tym samym miejscu myśląc, że on sobie żartuje, ale nie. Był już prawie przy samym wejściu a ja wciąż przy samochodzie dlatego zaczęłam biec żeby go czasem nie zgubić.  

Gdy już stałam przy nim przy wielkich samochodzikach, związałam włosy w wysokiego kucyka. Ian spojrzał się na mnie i uśmiechnął po czym kiwnął głową na tę atrakcję.  

- Jedna rundka? - musiał niemalże krzyczeć do mojego ucha, bo przez tą głośną muzykę nic nie było słychać.

- Nie mam ochoty, Ian - krzyknęłam do niego, na co on udał jakby tego nie słyszał, a może i naprawdę nie słyszał, i złapał mnie za dłoń kierując się w stronę kasy, aby kupić dwa bilety.

- Przepraszamy, ale jest wolne tylko jedno autko. - powiedziała kasjerka.

- Zmieścimy się - zaśmiał się Ian i zapłacił jej. Weszliśmy do środka i zapięliśmy pasy. Ian zsunął gumkę z moich włosów co sprawiło, że pod wpływem wiatru latały dosłownie wszędzie. Wszystkie samochodziki ruszyły i każdy zaczął w siebie wjeżdżać. Było mnóstwo śmiechu, i nawet ja się rozchmurzyłam i zaczęłam śmiać.

- Uśmiech! - usłyszeliśmy od fotografa i po chwili lampa błyskowa się rozbłysła, informując o zrobieniu zdjęcia.  

Czas się skończył, więc wszyscy zaczęli wysiadać z samochodzików i podchodzili do fotografa, który robił zdjęcia. Chciałam już iść ale Ian mnie przytrzymał mówiąc, że on chce je zobaczyć.  

W końcu przyszła kolej na nas i fotograf znalazł nasze zdjęcie.

W końcu przyszła kolej na nas i fotograf znalazł nasze zdjęcie
(Oczywiście oni inaczej wyglądają, ale zdjęcie mają takie^)

Uśmiechnęłam się na ten widok, a Ian od razu zapytał fotografa czy jest możliwość wydruku.

- Chodź - pociągnął mnie za łokieć do tej budki gdzie babka sprzedawała bilety. - Ile się należy? - zapytał uśmiechając się przy tym zabójczo. Wyjął daną kwotę i podał jej, a ona dała mu zdjęcie. Od razu mu wyrwałam i wyciągnęłam swojego IPhone, i zrobiłam zdjęcie. Wyszczerzyłam się do niego i mu je oddałam.

- Bardzo ładnie wyglądamy - zaśmiał się i wyjął swój portfel, po czym złożył zdjęcie na pół i wsunął je do środka portfela. Obserwowałam go uważnie, co on zauważył na co się uśmiechnął.  

- Wszystko co ważne znajduje się w moim portfelu - puścił mi oczko po czym wsunął portfel do tylnej kieszeni spodni. Czy tylko ja zauważyłam, że większość facetów go tam trzyma?

Objął mnie ramieniem i zaczęliśmy iść. Wypatrzyłam loterie z wielkimi miśkami do wygrania.

- Ja chce, ja chce! - wyszczerzyłam się pokazując palcem na największego miśka na samej górze. Tym razem ja go złapałam za rękę i zaprowadziłam tam. Ian podał facetowi zapłatę za jeden rzut i przy okazji więcej banknotów, pewnie po to abym dostałam tego miśka którego chce.  

Miał trzy rzuty, za pierwszy nie trafił, a dwa kolejne trafił, co oznaczało, że wygrał średniej wielkości miśka.

- Jaki kolor? - zapytał facet.

- Beżowy! - niemalże krzyknęłam z podniecenia gdy wchodził na drabinę i zdejmował największego misia.  

Gdy dostałam go do ręki rzuciłam się czarnowłosemu na szyję i pocałowałam go w policzek, mocno go ściskając ze szczescia
Gdy dostałam go do ręki rzuciłam się czarnowłosemu na szyję i pocałowałam go w policzek, mocno go ściskając ze szczescia.

Złapałam za misia i zaczęliśmy iść w stronę kolejnej atrakcji, ale dopadły mnie wyrzuty sumienia, dlatego poprosiłam Iana żebyśmy już wracali. Podeszliśmy do samochodu i chciałam wsiąść z miśkiem na przednie siedzenie, ale spotkałam się z gniewem Iana.  

- Misiek idzie do tyłu - powiedział stanowczo z nutą rozbawienia.  

- Nie- naburmuszyłam się - sam idziesz do tyłu.

- Kruszyno on jest większy od Ciebie! - zaśmiał się i próbował go ode mnie wziąć.

- Ian, zostaw go! - spiorunowałam go wzrokiem na co tylko pokręcił rozbawiony głową.

- Misiek idzie do tyłu - powiedział i okrążył samochód i wsiadł na miejsce kierowcy.  

- Misiek idzie do tyłu - przedrzeźniałam go i posadziłam misia na tylne siedzenie po czym zapięłam go pasami.

Wsiadłam na miejsce z przodu i również zapięłam pasy.

- Serio? Może jeszcze włączę blokadę rodzicielską na tylne drzwi? - Nabijał się ze mnie. Uderzyłam go mocno w ramie i zaczęłam się śmiać.

^

Gdy wróciliśmy do domu jego rodziców zastaliśmy tylko Elizabeth siedzącą na kanapie w salonie.

- Gdzie są wszyscy? - zapytał Ian, wsadzając sobie winogrono do buzi, które wcześniej wziął z talerza, który był na stole.

- Aaron siedzi w pokoju, a wasi rodzice pojechali na zakupy.

Podeszłam do kanapy wolnym krokiem i usiadłam obok dziewczyny.

- Mhm - brunet mruknął pod nosem i wyszedł z salonu.

Mój wzrok spoczął na jego plecach prześwietlając każdy mięsień, który się naprężał gdy szedł.

- To który jest Twój? - zapytała zamykając gazetkę o modzie, którą miała na kolanach.

- Słucham? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam na dziewczynę zszokowana.

Liz parsknęła śmiechem i odwróciła się bardziej w moją stronę.

- Widziałam tę namiętną scenę w kuchni z Tobą i Aaronem w roli głównej, skarbie - uśmiechnęła się sztucznie. - W sumie nie dziwię Ci się,  im obojgu jest trudno się oprzeć - uniosła lekko lewe ramię - Ian wie, że zabawiasz sie z jego bratem za jego plecami? - zapytała oglądając swoje sztuczne pazury.

Nagle w wejściu do salonu pojawił się Ian.

- Co tu się dzieje - ryknął, mierząc Liz wzrokiem.

- Relacja pomiędzy mną a Aaronem jest bardziej skomplikowana niż myślisz - wstała i przechodząc obok Iana,  kokietowała go wzrokiem.

Puścił jej oczko i obejrzał się za nią, gdy go minęła.

Pokiwałam głową z dezaprobatą i wstając szybko niemalże uciekłam do pokoju, w ktorym spałam.

Nie chce tu być. Kurwa. Nie chce tu być.

Od razu po pysznym obiedzie, Ian, dzięki Bogu, stwierdził żebyśmy wrócili do domu. Jego mama namawiała nas żebyśmy zostali, ale na szczęście Ian się uparł.

^

Dojechaliśmy do ich domu i weszliśmy do środka. Dziwnie mi było tutaj przebywać bez Aarona. Wszystko mi go przypominało. Wszystko pachniało nim.

Usiadłam na kanapie w salonie, głośno wzdychając. Przymknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu, opierając ją o zagłówek.

Po chwili z kuchni wyłonił się Ian z wielką butelką wódki i dwoma szklankami.

Usiadł obok mnie i podał mi jedną szklankę, którą chętnie od niego wzięłam.

- Nigdy nie piłam czystego alkoholu,  zawsze drinki - skwasiłam się.

- Szybko się przyzwyczaisz do tej goryczki - lekko się uśmiechnął nalewając alkoholu do mojej szklanki.

Szklanka za szklanką, szklanka za szklanką, aż w końcu skończyliśmy wódkę. Co by tu dużo mówić, mam strasznie słabą głowę, dlatego gdy wstałam, a raczej próbowałam wstać, pocałowałam podłogę. Znaczy, prawie bym pocałowała, ale na szczęście Ian mnie złapał mnie szybko w talii.

- Uważaj - szepnął i podniósł mnie do pozycji pionowej. On za to wyglądał jakby niczego nie pił. Położyłam dłoń na jego idealnej żuchwie i pomiziałam kciukiem jego policzek.

- Oh, dziękuję mój bohaterze - zachichotałam i ominęłam go idąc do drzwi - Dobranoc! - podniosłam dłoń w geście 'do zobaczenia' i chciałam opuścić dom. Brunet podszedł do mnie i zamknął drzwi, które zdążyłam otworzyć przy okazji przekrecając klucz w zamku, na co przygryzłam dolną wargę. Podniósł mnie w stylu panny młodej i zaczął iść po schodach na górę.  

- Nie zgwałcisz mnie, prawda? - odchyliłam głowę do tyłu i zaczęłam chichotać.

- Nie kuś - uśmiechnął się chamsko, jak miał to w zwyczaju i z kopniaka otworzył drzwi do sypialni Aarona.

Spojrzałam na niego a w moich oczach zebrały się łzy, które po chwili zaczęły spływać po mojej twarzy. Położył mnie na łóżku i usiadł obok.

- Hej, mała, ja tylko żartowałem - wytarł moje łzy i pomiział kciukiem mój policzek.

- Powiesz mi co Ci powiedziałam przez sen? - zapytałam, gdy poprawił kołdrę, którą mnie przykrył pod samą szyję.

- Nie teraz.

- A kiedy? - dopytywałam.

- Kiedy przyjdzie na to odpowiednia chwila. - nachylił się i pocałował mnie w czoło - Śpij dobrze - wyszedł z pokoju zamykając za sobą drzwi, zostawiając mnie samą.

~~~

Zapraszam na wattpad, link na moim profilu. Tam jest więcej części tego opowiadania :)

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3089 słów i 15970 znaków.

Dodaj komentarz