Brat mojego chłopaka - wersja przerobiona cz. 4

Wykąpana i przebrana wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. Ian zaparzył dla siebie kawę, a ja w ramach rekompensaty poprzedniej, podeszłam do niego i wyrwałam mu kubek z dłoni. Opierał się o blat tyłkiem, więc ja oparłam się o blat wyspy kuchennej i staliśmy teraz naprzeciwko siebie.

- Jesteś dupkiem - zaczęłam - I nigdy więcej mnie nie dotykaj, rozumiesz?

Czarnowłosy uśmiechnął się pod nosem i zmierzył mnie wzrokiem po czym przygryzł dolną wargę.

Napiłam się łyka i odstawiłam kawę na blat.

- Co miałeś na myśli mówiąc ' Historia lubi się powtarzać? ' - zapytałam niepewnie, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Brat mojego chłopaka odchrząknął i ułożył ręce tak jak ja.

- Zapytaj swojego chłopaka - odpowiedział z głupkowatym uśmiechem - A i tak w ogóle to wróci za kilka dni.

- Dlaczego o wszystko mam pytać jego, nie możesz Ty mi powiedzieć? - zmarszczyłam brwi, po czym doszło do mnie co powiedział - Co? - podniosło mi się ciśnienie na jego słowa.

- Nie mówił Ci? - zaśmiał się. - Pojechał do naszych rodziców, bo nasza babcia jest na łożu śmierci. I tak w woli wyjaśnienia, nasi rodzice mieszkają jakieś 5 godzin stąd - puścił mi oczko.

Jak to? I nic mi nie powiedział? Nie napisał karteczki ani nic? Żadnego sms'a?

Odwróciłam się i nic nie mówiąc pobiegłam na górę po mój telefon i szybko do niego zadzwoniłam.

1 sygnał.. nic

2 sygnał.. nic

3 sygnał.. nic

4 sygnał..

- Halo? - usłyszałam głos dziewczyny. Lekko mi się zrobiło gorąco.

- Halo? Kto mówi? - odezwałam się niepewnie. Tak mi się ciśnienie podniosło, że aż usiadłam z wrażenia.

Usłyszałam westchnienię po drugiej stronie słuchawki.

- Przyjaciółka Aarona - w tle słyszałam jakieś szepty - Przepraszam, ale Aaron nie może teraz odebrać telefonu. Coś przekazać? I od kogo? - zapytała a mi odeszła krew z twarzy.

- Nie dziękuję, nie trzeba. - szybko się rozłączyłam i spojrzałam na ekran. Do moich oczu momentalnie dopłynęły łzy.

Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni po kawę.

- Co jest? - zapytał Ian nalewając sobie do szklanki kawę z dzbanka. Patrzył na mnie tym samym nie widział ile nalewa, więc wylał, parząc się nią przy okazji.

- Kurwa - przeklnął a ja uśmiechnęłam się lekko pod nosem.

- Jakby Cię to obchodziło - uśmiechnęłam się do niego sztucznie i upiłam łyka kawy.

- Jak nie chcesz to nie mów - wzruszył ramionami a ja poczułam dziwną chęć powiedzenia mu o tym.

- Jego telefon odebrała jakaś "przyjaciółka" - palacami zimitowałam cudzysłów - i powiedziała, że on nie może odebrać.

- Przyjaciółka? - zrobił dokładnie ten sam gest, uśmiechając się do mnie, ale po chwili chyba zorientował się o kim mowa - O kurwa - szepnął - Liz - powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Mhm, czyli mój towarzysz również ją zna.

- Co jest? Kim jest ta Liz? - zmarszczyłam brwi, oczekiwując odpowiedzi. Ten tylko podszedł do mnie i szepnął mi do ucha.

- Ktoś z przeszłości, kotku - i poszedł do przedpokoju, ubrał adidasy po czym opuścił dom.

Stałam jak wryta, nie wiedziałam co mam zrobić.

Kto to jest? I dlaczego do cholery on z nią jest?!

Wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer do Mii.

- No hej, jesteś w akademiku? - zapytałam nerwowo.

- Tak, a coś się stało?

- Zaraz będę.

- Okej - zrozumiała, że coś się stało. Poszłam na górę i wzięłam swoje rzeczy.

^

- Żartujesz? - podekscytowana Mia siedziała naprzeciwko mnie na łóżku.

- Chciałabym - westchnęłam. Poczułam wibracje informujące mnie o nowym SMS'ie. Sięgnęłam dłonią do tylnej kieszeni i wyciągnęłam z niej telefon, odblokowywując ekran odciskiem kciuka.

Od: Nieznany

Jeśli chcesz się dowiedzieć kim jest Elizabeth, pakuj się i za 20 minut pod akademikiem. My też pojedziemy do moich rodziców.

Ciśnienie mi podskoczyło od razu po przeczytaniu. Jestem pewna, że to Ian.

Do: Nieznany

Ian? I jak to pojedziemy do waszych rodziców?

Nie ogarniałam.

Od: Ian

19 minut, czas leci.

Boże jaki on jest denerwujący! Westchnęłam i poderwałam się szybko z łóżka. Wzięłam torbę i wrzuciłam parę ciuchów i kosmetyczkę. Mia patrzyła na mnie pytająco z uniesioną jedną brwią.

- Sms-y - wskazałam na telefon, który od razu wzięła do ręki i odblokowała kodem, który oczywiście znała.

- No nieźle - zaśmiała się - Powodzenia - westchnęła - Zazdroszczę, że będziesz z nim sama przez tyle czasu.. Świetnie całuję - mruknęła oddając mi komórkę. Puściłam jej uwagę mimo uszu - Masz mi wszystko streścić! I powiedz mi kiedy wrócisz, to powiem na uczelni - puściła mi oczko i wypchnęła za drzwi, bo szczerze nie chciałam iść. Zeszłam na dół, przy okazji mijając się w drzwiach z chłopakiem z zajęć, który mnie przez chwile zagadał.

Odwróciłam się i spojrzałam na czarne BMW, o które opierał się Ian. Miał na sobie czarne spodnie, tego samego koloru buty adidasa i granatową koszulkę, która opinała mu się na mięśniach.

Seksownie ułożył włosy do góry, które miał idealnie przycięte po bokach, a na górze miał dłuższe.

Zaraz, zaraz? Seksownie? Hayley chyba upadłaś na głowę.

- Co to za przydupas? - zapytał a ja westchnęłam i udałam, że nie słyszałam tego co powiedział, no bo kim on jest, żeby mnie pytać o takie rzeczy?

- Co Cię skłoniło, żeby też tam pojechać? - zapytałam.

- Złożymy braciszkowi niezapowiedzianą wizytę. - uniósł prawy kącik ust w lekkim uśmiechu i otworzył mi drzwi, wcześniej biorąc ode mnie torbę. Nie wróży mi to nic dobrego. Chce go zdemaskować na moich oczach? Hayley co Ty gadasz, Aaron nigdy by Cię nie zdradził. Bez słowa wsiadłam do środka i zamknęłam drzwi na to ten pokręcił rozbawiony głową i wrzucił torbę na tylne siedzenia.

- Delikatniej - warknęłam, gdy wsiadł na miejsce kierowcy i odpalił samochód.

- Zapowiada się dłuuga droga - westchnął i wyjechaliśmy z parkingu akademika.

Po 2 godzinach drogi zrobiłam się głodna i mi się nudziło. Nasze rozmowy zwykle wyglądały 'zmień stacje radiową, bo nie lubię tej piosenki' i to wszystko.

- Czemu nic się nie odzywasz? - zapytałam. Jak na niego to było dziwne bo normalnie to morda mu się nie zamykała.

- Myślę.. o wszystkim - powiedział cicho a ja niekontrolowanie parsknęłam śmiechem, na co spojrzał się na mnie krzywo.

- To było głębokie - spojrzałam na niego i widziałam przebłysk uśmiechu w jego oczach.

- Zawsze wchodzę głęboko - puścił mi oczko na co pokręciłam głową z dezaprobatą. - Sam jestem ciekaw tego co tam się dzieje. Nie pojechał do pracy rano, tylko od razu do rodziców.

- Kim jest Elizabeth? - przerwałam mu.

- Wkrótce się dowiesz - zacisnął palce na kierownicy.

- Al..

- Csiii.. - przerwał tym razem on mnie i podgłosił muzykę.

- To zjedź chociaż do maka bo jestem głodna!

- Gdzie ja Ci maka znajdę na autostradzie?! - wrzasnął rozbawiony i lekko przyciszył muzykę.

- Był szyld, że za pięć kilometrów będzie McDonald - wyszczerzyłam się na co on tylko pokręcił rozbawiony głową.

- Boże.. trzy światy z Tobą - zaśmiał się. Odwróciłam głowę w stronę okna i aż ścisnęło w żołądku na samą myśl o tym co się tam dzieje miedzy Aaronem a tamtą dziewczyną.

^

- Zadowolona? Przestaniesz w końcu marudzić? - zapytał wkurzony, kiedy przyniósł mi wielką torbę z maka wypełnioną ośmioma cheeseburgerami i kilkoma paczkami frytek - Okres masz czy coś? - zaśmiał się.

W końcu ruszyliśmy znowu na autostradę i zostało nam jeszcze 2 godziny do miejsca docelowego, gdy nagle zobaczyliśmy wielki korek.

- Co jest? - zapytałam wgryzając się w pierwszego burgera, zerkając w jego stronę.

- Trochę sobie postoimy.. - Czarnowłosy zatrzymał samochód i wyczekiwaliśmy aż coś się ruszy - Daj jednego - powiedział pakując rękę do mojej torby. Od razu ją uderzyłam.

- Zabieraj łapy od mojego żarcia! Trzeba było sobie kupić! - wrzasnęłam i przeciągnęłam torbę bardziej do drzwi z mojej strony, żeby nie mógł dosięgnąć.

- No kupiłem!

- Dla mnie - uśmiechnęłam się słodko. Pomyślałam, że też jest w sumie głodny więc dałam mu połowę burgera i wzięłam sobie drugiego.

Pokiwał rozbawiony głową i wyrzucił opakowanie po jedzeniu za okno.

- Coś Ci nie pasuje? - uniosłam żartobliwie brew na co ten szybko wpakował burgera do buzi.

Wyjęłam paczkę frytek i położyłam obok skrzyni biegów. Kilka razy nasze dłonie się styknęły kiedy obydwoje sięgaliśmy po frytki.

^

Atmosfera między nami się trochę rozluźniła i zaczęliśmy rozmawiać. Od parunastu minut jechaliśmy już po mieście a nie po autostradzie. Nagle wjechaliśmy na bardziej spokojniejszą okolice, gdzie były same domki.

- No to jesteśmy - zatrzymał się pod dużym niebieskim domem a mi serce podskoczyło do góry, gdy zobaczyłam przed nami zaparkowany samochód Aarona. Nawet nie zauważyłam kiedy czarnowłosy otworzył mi drzwi.

Wysiadłam i rzuciłam mu ciche 'dziękuję'.

- Nie stresuj się - zachichotał i objął mnie ramieniem, gdy zaczęliśmy się kierować w stronę drzwi.

- Powiedziałam, że masz mnie nie dotykać - warknęłam i zrzuciłam jego rękę, piorunując go wzrokiem, ten za to olał totalnie moją uwagę.

Ian nie pukając, wszedł jak do siebie, na szczęście drzwi były otwarte. Udaliśmy się, jak myślę do salonu, bo stamtąd dobiegały głosy.

Dwójka starszych osób siedziała po jednej stronie stołu, a po drugiej siedział mój Aaron i jakaś dziewczyna. Mój towarzysz odchrząknął i wszystkie twarze skierowały się na nas. Mina Aarona była, jakby zobaczył ducha.

- Ian! - krzyknęła kobieta, jak się domyślam ich mama i podbiegła do nas. Wtuliła się w niego, ale po chwili skarciła go wzrokiem. - Tyle czasu się nie odzywałeś! - po chwili jej wzrok skupił się na mnie i się szeroko uśmiechnęła. - I teraz już wiem dlaczego! Jestem Rosalie, a to mój mąż, Andrew - przedstawiła mi wysokiego postawnego mężczyznę, który właśnie się przywitał z Ianem.

- Dobry wieczór - uśmiechnęłam się. - Jestem Hayley. - przywitałam się z nimi.

- Akurat jest też Aaron z Elizabeth - Rosalie wskazała na nich palcem a Ian im pomachał.

- Jak widzicie ja też nie przyjechałem sam - puścił oczko Aaronowi, a sam spojrzał wymownie na Elizabeth jakby się odnosił do tego 'tyle czasu się nie odzywałeś, i dlaczego'.

- Masz dziewczynę? Nie wspominałeś - dziewczyna odwróciła się w stronę Iana a we mnie się zagotowało. Nie, nie dlatego, że jestem zazdrosna. Dlatego, że ta dziewczyna nie dość, że jest przepiękna to jeszcze w dodatku ma piękny głos.

Poczułam jak Ian obejmuje mnie ramieniem i przyciąga bliżej siebie. Spojrzałam na Aarona i widziałam jak mocno zaciska szczękę i dłonie w pięści. Aż zbielały mu knykcie.

Elizabeth złapała MOJEGO chłopaka za dłoń i szepnęła mu coś na ucho na co obydwoje się cicho zaśmiali i teraz druga dłoń Aarona spoczywała na jej ramieniu. Głęboko wciągnęłam powietrze i spojrzałam na Iana z lekko zmarszczonymi brwiami szukając odpowiedzi. Czy on chce mnie przedstawić jako swoją dziewczynę?

- Jesteś dziewczyną Iana? - zdziwili się tak samo jego rodzice, a ja poczułam się jak skończona idiotka. Ian lekko kiwnął głową, dając mi znak żebym udawała razem z nim.

Już miałam wyjść, no bo przecież to jest jakieś niedorzeczne, kiedy zobaczyłam jak Aaron coś mówi dziewczynie na ucho, a ona przygryza dolną wargę. Zrobiło mi się gorąco a ucisk w klatce piersiowej na ten widok, prawie mnie dusił.
Pod wpływem adrenaliny jaką momentalnie poczułam, delikatnie objęłam Iana jedną ręką w biodrach.

Energicznie pokiwałam głową, tym samym odpowiadając na pytanie jego rodziców.

- Napijecie się czegoś, a może coś zjecie? - zapytała od razu jego mama, żeby przerwać te dzwinie niezręczną chwilę - Akurat siadaliśmy do kolacji - Aaron siedział tam i na zmianę zaciskał pięści i się nic nie odzywał, albo rozmawiał ze śliczna dziewczyną i miziali sobie dłonie. Ściskało mnie w żołądku i miałam ochotę się popłakać.

- Właściwie to umieram z głodu bo Hay zjadła wszystkie cheeseburgery, które kupiłem - zaśmiał się i ruszyliśmy w stronę stołu, idąc w objęciach. Widziałam kątem oka jak Aaron się cały spiął. Co on ma z tym zdrobnieniem mojego imienia, kiedy Ian je wymawia?

Ian popchnął mnie lekko w stronę krzesła obok owej Liz, za co myślałam, że go zabiję.

Zajęłam obok niej miejsce i miałam ochotę wytargać ją za te idealnie pokręcone kłaki.

- Cześć - dziewczyna odwróciła się w moją stronę i wystawiła w moim kierunku dłoń, która przed chwilą była miziana przez Aarona - Jestem Elizabeth - uśmiechnęła się.

Z bólem wyciągnęłam swoją dłoń i jej ją  podałam. Cholera, nawet dłonie miała takie delikatnie! Pewnie dużo je kremuje.

- Hayley - wykrzywiłam usta w uśmiechu, a raczej taki miałam zamiar, ale pewnie wygladałam jak kot srający na puszczy.

- Wszystko okej? - zapytała i posłała mi ciepły, szczery uśmiech. Lol ona chyba nie wie, że się nie lubimy.

- Jest ze mną, więc jasna sprawa - odezwał się mój towarzysz i przesunął się z krzesełkiem bliżej do mnie.

Poczułam jak zaczyna się bawić moimi włosami. Nikt prócz mojej mamy jak byłam mała, nie bawił się moimi włosami. Nie powiem, bo było to przyjemne.

- Zrobiłam dzisiaj lazanie - mama chłopaków weszła do salonu niosąc w rękach, na których znajdowały się rękawice, wielkie żaroodporne naczynie z, jak przypuszczam, lazanią.

- Moje ulubione - Ian powiedział to głosem pięciolatka na co wszyscy się zaśmiali.

Andrew przyniósł talerze i sztućce i rozstawił przy każdym. Spojrzałam niepewnie na Iana, kiedy poczułam dłoń na kolanie. Spojrzałam w dół i zobaczyłam dłoń bruneta na moim ciele. Nic nie robił, po prostu położył te dłoń i ją tak trzymał.

Spojrzałam przez ramię na Aarona, który również spostrzegł dłoń swojego brata na moim kolanie. Był aż czerwony ze złości.

- Nałożyć Ci, kochanie? - zapytał Ian, a ja lekko zmarszczyłam brwi. Boże jak to niedorzecznie brzmi. 'Kochanie' w moim kierunku z ust Iana. Po chwili przypomniałam sobie, że jednak mam udawać.

- Poproszę, skarbie - uśmiechnęłam się, próbując powstrzymać śmiech.

Ian nałożył mi kawałek lazani i sobie również.

- Ile jesteście razem? - usłyszałam głos pełen żalu. Głos Aarona.

Gwałtownie się odwróciłam w stronę mojego chłopaka, tego prawdziwego, i zamarłam.

- Rok, ale znamy się półtora - Ian uśmiechnął się do Aarona i wrócił do jedzenia. W tym momencie pożałowałam, że w pierwszym dniu, gdy poznałam Iana powiedziałam mu o tym ile jestem z Aaronem i ile się znamy.

Aaron spojrzał na mnie i przymrużył oczy patrząc to na mnie to na Iana.

Położył z hukiem widelec i wstał od stołu, niemalże przewracając krzesełko przez siłę z jaką wstał. O co mu chodzi? On zaczął tą całą szopkę.

- Przepraszam, muszę do toalety.

Odprowadziłam do wzrokiem do drzwi i położyłam dłoń na dłoni Iana, która wciąż była na moim kolanie. Czemu? Nie mam pojęcia. Spojrzał na mnie i uniósł kącik ust w lekkim uśmiechu. Sama się uśmiechnęłam, na ten widok.

Ciemnowłosy rozmawiał o czymś z rodzicami, ale nie obchodziło mnie zbytnio o czym, ponieważ ta lazania była taka pyszna... Właśnie jadłam drugi kawałek.

Aaron już wrócił, ale nic się nie odzywał. Liz coś do niego mówiła co jakiś czas, ale tylko kiwał głową. Zerkał też na dłoń Iana na mojej nodze i na moją dłoń spoczywającą na jego dłoni.

- Okej, to na nas już pora - powiedział Ian wstając. Powtórzyłam jego czynność i wsunęłam za sobą krzesło. - Jesteśmy zmęczeni - powiedział łapiąc mnie za dłoń, splatając nasze palce ze sobą. Przełknęłam ślinę i ścisnęłam delikatnie jego dłoń, patrząc na niego.

- No co wy, zostańcie! - zaprotestowała jego mama.

- Pojedziemy do hotelu mamo, jutro się zobaczymy - uśmiechnął się do niej, nie chcąc się z nią sprzeczać. Jak tylko usłyszałam słowo 'hotel' przeniosłam wzrok a Aarona, który również na mnie patrzył. Miał wyraźny szok w oczach.

- No co Ty, zwariowałeś? Wydawać pieniądze na hotel, kiedy możecie zostać tutaj? Ian, nie daj się prosić - przechyliła lekko głowę - Aaron i Elizabeth też zostają.

Aaron wstał i dziewczyna poszła w jego ślady. Złapała go za rękę i splotła ich palce razem. Suka, papuguje po Ianie. - pomyślałam - zabieraj te łapy od mojego chłopaka.

Poczułam uścisk w klatce piersiowej i myślałam, że zaraz oszaleje z zazdrości. Zrobiło mi się duszno i zaczęłam ciężej oddychać, gdy zobaczyłam jak ścisnął jej pośladek. Pierdolony dupek. Jebany w dupe.

Weszli do jakiegoś pokoju, jak mniemam gościnnego, w którym mieli spać. Przełknęłam głośno ślinę, na samą myśl o Aaronie i tej dziewczynie śpiących razem, w tym samym łóżku, pod tą samą kołdrą.

- Idźcie do pokoju gościnnego na górze - Ian skinął głową i pociągnął mnie w stronę schodów. Dopiero wtedy zaczęłam kontaktować.

^

Siedziałam w pokoju cała zapłakana wycierając nos ostatnią chusteczką z opakowania.

Łóżko było tak wielkie, że pomieściło by z 5 osób. Biała komoda, tego samego koloru co łóżko, stała koło drzwi, naprzeciwko łóżka. Do tego na lewo od strony łóżka były drzwi, prawdopodobnie prowadzące do łazienki. Nie wiedziałam czy chce tu być i czy na pewno z Ianem, ale w tamtej chwili szczerze mnie to nie obchodziło. Pociągnęłam idealnie pościeloną kołdrę i przykryłam się nią cała, kładąc się na łóżku. Makijaż już pewnie cały mi się rozmazał i wyglądałam jak panda z czerwonym nosem.

- Hayley - usłyszałam głos Iana.

- Czego chcesz - warknęłam nie odchylając kołdry. Po chwili poczułam mocne szarpnięcie a kołdra wylądowała na podłodze. Zobaczyłam uśmiechniętego Iana, który usiadł na łóżku i podał mi wacik do makijażu.

- Wyglądasz okropnie - zaśmiał się - wytrzyj sobie makijaż.

Jaki milutki - pomyślałam.

- Musisz mi podać jeszcze mleczko albo tonik idioto - westchnęłam a chłopak podrapał się po głowie.

- Nie kupowałem nic do picia.. - odparł zakłopotany.

Parsknęłam śmiechem i pokiwałam głową rozbawiona.

- To jest kosmetyk do zmywania makijażu - wstałam z łóżka podchodząc do swojej torby, którą przed chwilą przyniósł Ian. Wyjęłam mleczko i nalałam trochę na wacik po czym zmyłam cały makijaż, a raczej jego resztki.

- Wiem, chciałem Cię po prostu rozśmieszyć. Ślicznie wyglądasz gdy się uśmiechasz. - spojrzałam na niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Zaczął iść powoli w moją stronę i nachylił się nade mną, tak że nasze usta były blisko siebie.

- Ian, nie.. - szepnęłam i odwróciłam głowę w bok - Jestem dziewczyną twojego brata, nie możesz - chłopak się spiął i odsunął głowę, ale położył dłoń na moich biodrach i przysunął mnie do siebie. Poczułam jego wodę kolońską, która wciąż się utrzymywała na jego ciele pomimo późnej pory.

- Od dawna robię rzeczy, których nie mogę, kotku - puścił mi oczko. - Powiedz, że nic do mnie nie czujesz, a wtedy Cię puszczę i nie zacznę, tego co właśnie chce zrobić - ponownie zbliżał usta do moich po czym delikatnie je musnął. Jego usta były takie delikatne i ciepłe. Nie oddałam pocałunku to w ogóle nie powinno się zdarzyć. Widział, że nie oddaje pocałunku przez dłuższą chwilę, dlatego się odsunął i spojrzał w moje oczy.

- N-nic do Ciebie nie czuję - powiedziałam patrząc mu w oczy, chociaż wiedziałam, że nie jest to całkowita prawda. Cholera, zawachałam się a on to od razu wyczuł.

- Kłamiesz, widzę to. Ale w końcu sama się przekonasz - powiedział odsuwając się ode mnie, przez co poczułam się dziwnie bez jego dotyku - Nie zasługujesz na kogoś kto woli swoją byłą dziewczynę od Ciebie - spojrzałam na niego wielkimi oczyma - Tak, Liz jest jego byłą dziewczyną.  

____

Miłego dnia robaczki <3
Zapraszam na wattpad, link na moim profilu:)  
Pisze tam jeszcze więcej opowiadań :)

Mentos

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3943 słów i 20537 znaków.

Dodaj komentarz