Bez tytułu - cz. 5

Siedziałam tak zamyślona, kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. To rodzice.
- Co ty córuś tak siedzisz? Stało się coś? - zaniepokoiła się mama.
- Nie, miałam właśnie robić sobie kolacje. Zjecie coś? - zapytałam.
- Jedliśmy u babci i mamy naleśniki dla ciebie.  
Uśmiechnęłam się tylko. Przecież babcia nigdy nie może wypuścić ich bez niczego do jedzenia. Zjadłam naleśniki z dżemem. Hm, pychotka. Wzięłam prysznic i położyłam się wcześniej do łóżka. Byłam zmęczona i zdziwiona dzisiejszym dniem. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Życie lubi zaskakiwać.  
Zaspałam, znowu zaspałam. Wyleciałam z łóżka jak oparzona, zarzuciłam coś na siebie, wzięłam plecak. Pobiegłam na przystanek. Na szczęście autobus jeszcze nie odjechał. Uff, dałam radę. Nie lubię się spóźniać. Denerwuje mnie to. Pierwsza matma. Co mnie podkusiło, aby iść na profil matematyczny? Te równania, liczby śnią mi się już po nocach. Zdecydowanie za dużo tego! Na szczęście dziś piątek. Zerknęłam na telefon, którego na szczęście nie zapomniałam wziąć w tym porannym pośpiechu. Jakaś wiadomość. Pewnie od operatora. Patrzę: Rafał. Nie wierzę, napisał! Kurczę, jak fajnie. "Hej. Co powiesz na spacer/kawę/kino jutro po południu?". Czemu jutro? Czytam jeszcze raz. No tak, wiadomość wysłał mi wczoraj wieczorem, kiedy już spałam. Dziś nie zerkałam jeszcze na telefon. Pomyśli, że go olewam! Szybko odpisałam: "Czemu nie. Chociaż mam trochę inne plany. Przyjdź po mnie o 19, jeśli możesz". Co ja wypisuję? Nim pomyślałam, pojawił się komunikat "wiadomość została wysłana". Chyba nie myślisz Zuza o tym, że... Nie ! Nie pójdziesz na żadną imprezę. Szczególnie z chłopakiem, którego praktycznie nie znasz! Nie bądź nieodpowiedzialna. - krzyczał mój wewnętrzny głos. Z drugiej strony: dlaczego by nie pójść? Poznam go lepiej, wybawię się. Ale u Zośki? Sama nie wiedziałam, co mam robić. Na lekcjach byłam nieobecna. Przez cały dzień w ogóle się nie odezwałam. Czułam się jakbym była gdzieś indziej. Cieszyłam się, że mam tylko pięć lekcji. Wyszłam ze szkoły z ulgą. Weekend! Gdyby nie Rafał, pewnie siedziałabym w domu, sprzątała, czytała. Nie powiem, lubię to robić, ale wszystko w granicach rozsądku. Przyda mi się jakaś miła odmiana. Na przykład impreza u Zośki.. Nie. Nie pójdę. To głupie. Zresztą rodzice mi nie pozwolą. Chociaż zawsze mogę wymyślić coś innego. Uwierzą mi, mają do mnie zaufanie. Naprawdę nie wiedziałam co zrobić. Zakupy? Może zakupy. Jeśli mam iść na tą imprezę to muszę jakoś wyglądać! Nie jakoś, tylko zjawiskowo. Nie. Z moją twarzą nie da się wyglądać zjawiskowo. Może dam radę chociaż wyglądać normalnie. Pochodziłam po sklepach, z nadzieją znalezienia wymarzonej sukienki, lecz mi się nie udało. Trudno, może znajdę coś w szafie. Wróciłam do domu. Był tylko tata. Zagadałam do niego:
- Słuchaj tatuś, bo jest sprawa... - zaczęłam.
- Chcesz kasę znowu?  
- Nie, no coś ty. Chyba, że chcesz dać. - zaśmiałam się. - Chciałabym iść dziś do Zośki na imprezę.  
- Imprezę? Ty? Przecież nie chodzisz na imprezy. Co się stało?
- Nic. Zaczynam. Czasami trzeba się rozerwać. Pogadasz z mamą?
- Postaram się. Tak bardzo ci zależy?
- Dzięki tato!
Poszłam do swojego pokoju. Usiadłam "na moment” na facebooku. Czas minął mi bardzo szybko. Zeszłam na obiad. Potem zaczęłam się zastanawiać w co się ubrać. Odwieczny dylemat kobiet. Zaśmiałam się. Otworzyłam szafę i zaczęłam przeglądać ubrania. No tak! Nie mam się w co ubrać! To było oczywiste. Nigdzie nie idę. To od początku był głupi pomysł. Może założę tą czarną spódniczkę. Będzie idealna. A do tego.. t-shirt i jeansową katanę. Zdecydowałam się jeszcze na zakolanówki, bo na zewnątrz jednak nie jest za ciepło. Stanęłam przed lustrem i stwierdziłam:
- Może być – uśmiechnęłam się. Zdecydowanie za często się uśmiecham do siebie.  
Zrobiłam lekki makijaż, pomalowałam rzęsy mascarą i rozczesałam włosy. Nie lubiłam robić nic z włosami, ani nie prostowałam, ani nie kręciłam. Wolałam swoje naturalne, średniociemne blond włosy. Spojrzałam na zegarek. Była dopiero 18:30. Wzięłam książkę i zaczęłam czytać, ale nie mogłam się skupić. Cały czas zastanawiałam się po co ja tam idę? Co mnie tam ciągnie? Byłam pewna, że nie będę się świetnie bawić. Ale chciałam zaryzykować. Zośka nie uwierzy, kiedy mnie tam zobaczy. Ciekawe o której rozpoczyna się impreza. Obiecałam mamie, że będę przed 1wszą i przyjadę taksówką, albo mnie ktoś odprowadzi. Zosia mieszkała niedaleko. Udało mi się doprosić mamę, żeby wrócić "tak późno”. Dla mojej mamy jest to naprawdę niezwykłe. Zadzwonił dzwonek do drzwi. To był Rafał. Nie zdążyłam otworzyć drzwi, moja mama mnie uprzedziła. Usłyszałam z dołu tylko:  
- Jest Zuza. Zaraz ją zawołam. To ty idziesz z nią..?
- Tak mamo – przerwałam jej. - Pójdziemy już. Pa. - powiedziałam i zamknęłam drzwi od korytarza.  
- Hej. Pięknie wyglądasz. Jakaś okazja? - zaśmiał się.
- Hej. Przez moją mamę zapomniałam się przywitać. No pewnie, że okazja. Idziemy do Zośki przecież.  
- Ale jak to? Wczoraj nie chciałaś.
- Kobieta zmienną jest, nie słyszałeś? - odpowiedziałam zadziornie. Mogę śmiało powiedzieć, że czuję się przy nim swobodnie. Nie krępuje mnie jak wczoraj.  
- To idziemy. Tylko nie zmień zdania!
Poszliśmy. W drodze do Zośki, zaszliśmy jeszcze do sklepu po ciastka i napoje. Obyło się bez alkoholu. Wywnioskowałam, że Rafał nie jest jeszcze pełnoletni. Właściwie ile on ma lat? Zaczęłam się zastanawiać. Stanęliśmy pod domem Zośki. Słychać było odgłosy imprezy.  
- Na pewno chcesz tam iść? - zapytał jeszcze raz Rafał. - Zawsze możemy wybrać się gdzie indziej.  
- Idziemy. Żyje się tylko raz. - powiedziałam i zadzwoniłam do drzwi. Od razu otworzyła Zośka. Była bardzo zdziwiona. Nie spodziewała się mnie tam. Zresztą, kto się mnie tam spodziewał? Przyjęła nas bardzo miło. Zaprosiła do środka. Spojrzałam i oceniłam, że było tam około dwudziestu osób. Miała duży dom, więc wszyscy spokojnie się zmieścili. Nie znałam nikogo, kilka osób tylko "z widzenia”. Rafał wziął mój płaszcz i przyniósł po drinku. Nie odmówiłam. Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać. Był bardzo miły w stosunku do mnie. Dowiedziałam się, że ma 16 lat, jest rok młodszy ode mnie. Nie przeszkadzało mi to. Lubi piłkę nożną, chyba jak każdy chłopak. Poza tym lubi czytać, co strasznie mnie zdziwiło. Czytać? Chłopak? W tym wieku? A jednak ucieszyłam się. Muzyka zrobiła się głośniejsza, nie mogliśmy dłużej rozmawiać, nie słyszeliśmy siebie. Zaproponował, abyśmy zatańczyli. Mówiłam mu, że jestem niezdarą, wieczną niedorajdą i nie umiem tańczyć, on jednak nalegał. Leciała naprawdę 'żywa' piosenka. Zaczęliśmy skakać i wygłupiać się. Wszyscy na nas patrzyli. Nie wierzyłam w to co robię. Tańczę, na imprezie, z Rafałem. To przerastało nawet moją bujną wyobraźnię. W pewnej chwili się potknęłam i wpadłam na kogoś. Byłam pewna, że w końcu to się tym zakończy. To był.. Kurczę. Nie wierzę! To był mój kolega z podstawówki. W tym tłumie nie zauważyłam go. Kiedyś tworzyliśmy fajną paczkę, ale później, każdy poszedł do innego gimnazjum i wszystko się rozleciało. Nie utrzymywaliśmy kontaktów. Przeprosiłam Rafała i zaczęłam rozmowę z Dawidem. Nie można było nic usłyszeć przez tą muzykę, więc poszliśmy do kuchni. U Dawida wiele się zmieniło. Uczy się w technikum, jego rodzice się rozeszli. Już nie jest szarą myszką. To wręcz nieprawdopodobne, że mieszkając w jednym mieście, nie widzieliśmy się od podstawówki. Rozmowę przerwał nam Rafał.  
- Mogę? - zapytał.  
- Pewnie. To jest Rafał. - pokazałam na Rafała – a to Dawid.
Chłopcy uścisnęli sobie dłonie. Zaczęliśmy rozmawiać. Koledzy szybko znaleźli wspólne tematy. Czułam się lekko wyobcowana. Samochody, wyścigi – te sprawy. Nie znam się na tym.  
- Fajnego masz chłopaka – powiedział nagle Dawid.
- Ale to nie jest mój chłopak. - powiedziałam zakłopotana. Czułam, że się czerwienię. Tylko dlaczego?
Poszliśmy tańczyć z Rafałem. Zerknęłam na zegarek. Była już 22. Dawid przyniósł kolejnego drinka.  
- Nie dzięki. Mi już wystarczy. - odpowiedziałam. Zaczął mnie namawiać. Naprawdę nie miałam ochoty już pić. Szumiało mi nieźle w głowie, a wiedziałam, że nie mogę przesadzać. To kończy się źle. Przyszedł Rafał i usłyszał, co mówię.
- No dawaj! Jeszcze jednego, a potem zatańczymy. - dalej nalegał Dawid.
- Zostaw ją w spokoju, jeśli mówi, że nie ma ochoty to znaczy, że nie ma – powiedział Rafał.
- Sory, ale chyba nie rozmawiam z tobą tylko z nią. Więc z łaski swojej się nie wtrącaj.  
- Słucham? - powiedział zdenerwowany Rafał.  
- Lepiej chodźmy już. Cześć Dawid, miło było cię zobaczyć. - wzięłam Rafała za rękę i poszliśmy się pożegnać z Zosią. Sama nie wiem dlaczego to zrobiłam. To było takie naturalne. To złapanie za rękę. Bronił mnie. Czułam się taka ważna dla niego. Tak dbał o mnie. Na mojej twarzy zagościł uśmiech. Zapytałam jednak lekko z pretensją:
- Poraziłabym sobie sama – zrobiłam minę "Zosi samosi”.
- Nie wątpię. Chcesz tam wrócić? - zapytał, gdy wyszliśmy.  
- Chyba nie.
- Chyba? Lepiej będzie jak zaprowadzę cię do domu.
- Nie! - krzyknęłam. On nic nie rozumie. Przecież moja mama od razu wyczuje ode mnie alkohol, a wtedy będę miała przechlapane. Zresztą zacznie wypytywać się, dlaczego tak szybko wróciłam itd. Musiałam mu to wyjaśnić.
- Nie mogę wrócić do domu. Nie teraz. Powiedziałam, że wrócę o pierwszej. Nie chcę pytań, co się stało, dlaczego tak wcześnie itd.
- Rozumiem – powiedział i zamyślił się.  
- Masz rację, pójdę do domu. Cześć. - powiedziałam i odeszłam.  
Krzyknął za mną:
- Poczekaj! - nie miałam ochoty się odwracać. Wiedziałam, że ma mnie już dość, a chce mnie odprowadzić tylko dlatego, że uważa, że tak trzeba... Podbiegł do mnie i złapał mnie za rękę.  
- Dopiero 23. Możemy iść do Mc, co o tym myślisz?
- Chcesz żebym przytyła? - zaczęliśmy się śmiać. Oboje wiedzieliśmy, że to raczej niemożliwe.  
W Mcdonaldzie nie było dużo ludzi. Dziękowałam Bogu za to, że jest otwarty 24 h na dobę. Mc, nie Bóg. Wzięliśmy duże frytki i cole. Rozmawialiśmy. Czas mijał tak szybko. Musiałam wracać, on chyba też. Odprowadził mnie. Uważam to już za normalne. Zdążyłam się przyzwyczaić. Uśmiechnęłam się. Cóż za romantyczny wieczór. Teraz tylko czas na pocałunek. Co? O czym ja myślę? Jaki pocałunek? Przecież to tylko KOLEGA. Kolega z którym spędziłam miły wieczór. Stanęliśmy naprzeciwko siebie.
- Leć już. Rodzice pewnie się niepokoją. - powiedział z troską.
- Masz rację. Pa. - powiedziałam i pochyliłam się, aby go przytulić. Takie przyjacielskie pożegnanie. Przybliżył się, jego twarz też. Zbliżyłam się. Zamknęłam oczy. Wtedy jego twarz gwałtownie się oddaliła i powiedział:
- Do jutra. - i odszedł. Kurdę, byłam w takim szoku. Dlaczego mnie nie pocałował? Co jest ze mną nie tak? Ej! Jaki pocałunek? Przecież ja nie chcę się z nim całować! Co się ze mną dzieje? To tylko znajomy! Ogarnij się Zuza!!


_____________________________
Co myślicie o Zuzie? Jakie są Wasze odczucia w stosunku do niej? Proszę o komentarze! Pisać dalej? Chcieliście dłuższe to jest :p

koloroowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2180 słów i 11842 znaków.

10 komentarze

 
  • Użytkownik koloroowa

    kolejna część już w poczekalni. Cieszę się, że Wam się podoba. Liczę na więcej komentarzy :)

    14 gru 2013

  • Użytkownik ulala

    extra ! chcę kolejne, bo umre z ciekawości!!!! Nie trzymaj nas tak w niepewnosci. Zuza jest swietna i chyba sie zakochala. mam racje?

    14 gru 2013

  • Użytkownik lula

    super opowiadanie

    14 gru 2013

  • Użytkownik Misiaa

    Fajne ;) chcemy dalej... :)

    14 gru 2013

  • Użytkownik Arni

    Czyżby Rafał miał jakiś mroczny sekret? Który wstawiony młody chłopak nie pocałowałby dziewczyny.. Czuję jakiś zwrot akcji w kościach. Idzie Ci świetnie. ps dzięki za ukłon w moją stronę ^^

    14 gru 2013

  • Użytkownik Fatim

    No bez owijania w bawełne----- przygody Zuźki są zaje****e . Do ogromnego błedu w tej części należy to, że bardzo długo zchodzi ci z następną:-) :-)

    13 gru 2013

  • Użytkownik Minutka

    Jest fajnie. Ale następnego jeszcze brak.

    13 gru 2013

  • Użytkownik koloroowa

    dzięki. Poprawię :)

    13 gru 2013

  • Użytkownik LittleScarlet

    Urocze, ale w jednym miejscu zamiast napisać "w drodze do Zośki" napisałaś"..do Zuzy". Poza tym takie fajne, szybkie i przyjemne.

    13 gru 2013

  • Użytkownik swag

    uwielbiam Twoje opowiadania! Świetne są. Czyżby Zuza się zakochała? Niemożliwe. To takie do niej niepodobne. Ona jest taka.. zwyczajna, niezdarna, niepodobne do niej by miała chłopaka. Ale będzie go miała prawda? Rafał jest taki troskliwy. Możesz ich dokładniej opisać, zebym mogła sobie wyobrazić. Chce kolejne !!!!!!

    13 gru 2013