Bez tytułu - cz. 10

Weszliśmy do środka. Od razu byłam zła na siebie, że nie chciało mi się dobrze posprzątać. Wokół panował lekki nieład. Naprawdę lekki, ale z natury jestem profesjonalistką, więc nawet jeden nieumyty kubek od kawy przeszkadzał mi. Widziałam jak Rafał nieśmiało się rozgląda. Nie powiem, dom miałam ładny. Nie jakieś luksusy, ale było jak to mówi moja mamuśka "przyzwoicie”. Rafał dalej się rozglądał. Zastanawiałam się dlaczego. Przecież już tu był! Nawet ciasto piekliśmy... Nie chciałam wracać do tego momentu, więc zapytałam:
- Napijesz się czegoś?
- Pewnie. Koniak masz?  
Spojrzałam na niego oszołomiona. Koniak? Miałam, ale to w barku rodziców! Nie mogłam im przecież podebrać, chociaż i tak by się nie zorientowali.  
- Żartowałem przecież! Nie patrz się tak na mnie! - zaczął się śmiać. Po chwili zdumienia dołączyłam do niego. Poszliśmy do mnie. Tam go jeszcze nie było. Pierwsze co zrobił to ze zdumieniem oglądał moje ściany, które były całe obklejone w zdjęciach. Zrobiłam to pod wpływem impulsu, kiedyś w wakacje. Wywołałam chyba dwieście zdjęć i przykleiłam je na ścianę. Myślałam, że mama mnie zabije. Z zamyślenia wyrwał mnie głos:
- A gdzie zdjęcie ze mną? - zapytał. W szafce w biurku chciałam powiedzieć, ale powstrzymałam się.
- Nie mamy wspólnych zdjęć. Wiesz, nie znamy się długo.  
- Czas to nadrobić! Masz aparat? - zapytał.
Przyniosłam aparat i wieczór spędziliśmy na robieniu sobie głupich zdjęć. Byliśmy totalnie wyluzowani. Bawiliśmy się świetnie. Tyle śmiechu, wygłupów, szaleństwa. Hahah. Na samo wspomnienie chce mi się śmiać. Usłyszeliśmy głos z dołu. To była moja mama. No tak, późno już, więc wróciła. Nie ma się co dziwić. Rafał powiedział:
- To ja już pójdę. Na razie. - złamał za klamkę.
- Odprowadzę cię – odrzekłam i zeszliśmy na dół. Mamia mia! Ile tobołów. No tak, święta. Mama zrobiła porządne zakupy.  
- Hej – powiedziała, gdy nas zobaczyła – wybieracie się gdzieś? Może zrobię coś do jedzenia?
- Nie mamuś, dzięki. Odprowadzę tylko Rafała i zaraz wracam – powiedziałam i wyszliśmy. Zarzuciłam na siebie tylko bluzę, bo miałam w planie zaraz wrócić. W sumie nie rozumiałam dlaczego go odprowadzam. Trochę to dziwne. To chłopak powinien odprowadzać dziewczynę a nie odwrotnie. Hola, hola Zuza! Nie jesteście jeszcze parą! Jeszcze? To znaczy, że będziemy? Spojrzałam dyskretnie na niego, próbując wyczytać coś z jego twarzy, ale nie udało mi się to. Widziałam, że jest zamyślony, myśli o czymś bardzo intensywnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Spojrzał na mnie i zapytał:
- A ty z czego się śmiejesz? - udawał zbulwersowanego, ale słabo mu to wyszło. Zaśmiałam się. Podszedł do mnie, złapał mnie za rękę, przyciągnął do siebie. Awrrr! Co ja wtedy czułam! Tego nie da się opisać. Przyciągnął do siebie i odgarnął mi włosy z twarzy.  
- W ogóle cię nie widać przez te włosy – powiedział.  
- Za to ty masz dziury w policzkach! - powiedziałam z wyrzutem.
- Ale za to jakie urocze, nieprawdaż? - zadziornie się uśmiechnął.
- Kto ci to powiedział? Mama?!
Zaczęliśmy się śmiać.  
- Naprawdę cię lubię Zuzka. Może dlatego, że nie znam nikogo takiego jak ty – szepnął i pocałował mnie. Tuliliśmy się do siebie przez dłuższy czas, bo przecież było cholernie zimno. - Myślałem, że zostaniemy przyjaciółmi, ale to chyba już teraz nie przejdzie. Dobra, chodź, odprowadzę cię do domu, bo marzniesz.
- Przecież to ja miałam cię odprowadzić. - powiedziałam, nie reagując na to co powiedział przed chwilą. "Zostaniemy przyjaciółmi, ale to chyba nie przejdzie”. Wrr! Mówią, że to kobiety są skomplikowane. Zrozum faceta!
- Nie marudź tylko chodźmy już. - wziął mnie pod ramię i ruszyliśmy znowu w stronę mojego domu. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym, gdy na horyzoncie pojawiła się Zośka. Tak bardzo nie chciałam jej spotkać, szczególnie z Rafciem. Widzieliśmy, że nas zauważyła. Podeszła i zamiast po prostu się przywitać i iść dalej, wypaliła:
- Wy jesteście parą? - prawie krzyknęła, a jej oczy zrobiły się wielkości dolara, że tak to ujmę. Sama nie wiem dlaczego zawstydziłam się, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć. Bo w końcu czy my jesteśmy parą czy nie? Sama nie wiedziałam. Z opresji uratował mnie mój chłopak:
- Myślę, że to nie jest twoja sprawa, ale jeśli naprawdę chcesz wiedzieć, to tak. Spotykamy się i jesteśmy parą.  
Zosia spojrzała się tylko na nas i poszła. A ja spojrzałam na Rafała i odważnie zapytałam:
- Jesteśmy parą?!  
- Przepraszam – powiedział i odszedł.  


____________________________
Pisać dalej?

koloroowa

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 880 słów i 4810 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik koloroowa

    już jest :)

    29 gru 2013

  • Użytkownik .?..

    Heh pisz dalej xd

    28 gru 2013

  • Użytkownik lula

    no wiesz co z tym takimm pytaniem wyskoczyc.jasne ze pisz;d

    28 gru 2013

  • Użytkownik Misiaa

    Pisssszz

    28 gru 2013

  • Użytkownik ^^

    Nie zadaje się głupich pytań. Odpowiedz jest oczywista :)

    28 gru 2013

  • Użytkownik Arni

    a spróbuj nie to Cię znajdę i zmuszę byś dokończyła!... Wiesz co myślę o Twoim opowiadaniu :*

    28 gru 2013