-Hej…. – pogłaskał dziewczynę po włosach. Znów nie wiedział jak dokończyć zdanie.
W odpowiedzi jedynie wtuliła się jeszcze głębiej.
-Musimy wstawać.
-Nic nie musimy.- zamruczała do koszuli.
-Daria… - odgarnął brązowe kosmyki i pocałował czoło. Po policzku zjechał do ust. Dziewczyna naprężyła się i przywarła jeszcze mocniej. Jedną dłonią głaskała plecy mężczyzny, palce drugiej przeplatały się z jego włosami. Lekko założyła nogę na jego łydkę. Wreszcie odsunęła się na moment.
-Musimy się zbierać. – Kacper przytrzymał jej brodę, choć więcej wysiłku wkładał w hamowanie samego siebie. – Chodź, porozmawiamy.
-Po prysznicu. – wyskoczyła z łóżka, śmiejąc się jak beztroska nastolatka. Którą powinna być.
Myjąc się Daria zastanawiała się, czy Kacper do niej dołączy, czy też sama powinna po niego pójść. Z jednej strony była zachwycona rozwojem sytuacji, z drugiej zmieszana relacją z człowiekiem, który bez emocji towarzyszył jej przez tyle lat. Czuła też lekki wyrzut sumienia – nie tak wyobrażała sobie żałobę po ojcu. „Ciekawe co on by na to wszystko powiedział?” – zastanowiła się przez chwilę i wyszła do kuchni, owinięta samym ręcznikiem.
-Ubierz się. – Kacper łypnął okiem i wrócił do ekspresu do kawy.
Daria zignorowała polecenie i przytuliła się do jego pleców. Dolał do kubka mleka, posłodził. Sam wolał espresso.
-Ubierz się, Daria. – oparł ręce o blat, nie odwracając się do dziewczyny. Chłodny głos nie pozostawiał złudzeń.
-Przepraszam. – szepnęła. – Chyba coś źle zrozumiałam…
W połowie drogi do sypialni złapał ją za rękę.
-Nie, nie zrozumiałaś źle. – zrobił krok w jej kierunku, aż cofnęła się automatycznie. – To ja chyba popełniłem błąd. To ja powinienem to kontrolować…
Zrobił kolejne dwa kroki, aż oboje stanęli na progu sypialni.
-Co kontrolować, Kacper?
-Ciebie! I siebie! Tyle lat byłaś dla mnie tylko rozkapryszonym bachorem, problemem do pilnowania, przewiezienia ze szkoły do domu.
Mężczyzna spojrzał w bok, ale znów lekko przesunął się w stronę dziewczyny.
-To chyba niewiele się zmieniło. „Problem do upilnowania.” – zacytowała z przekąsem.
-Wszytko się zmieniło! Ty wszystko zmieniłaś! – warknął i popchnął ją lekko na łóżko. Na jej twarzy malowało się zaskoczenie, ale też zadowolenie i olbrzymia ciekawość. Nadal kurczowo trzymała owinięty wokół ciała, biały ręcznik.
Na białym prześcieradle kontrastowały rozsypane, ciemnobrązowe, mokre włosy oraz czarna koszula i spodnie. Kacper, opierając się na rękach, nachylił się nad dziewczyną.
-Daria… - wycedził w udawanej złości. – Nie jestem z kamienia… Na wszystko przyjdzie czas. Teraz mamy coś do obgadania. Ubierz się, błagam…
Pocałował dziewczynę w nos i podniósł się szybko. „Mogła poczuć się jak szmata” – coś zatrzymało go w drzwiach i z tym przeczuciem odwrócił się raz jeszcze. Faktycznie, Daria miała nietęga minę.
Wyciągnął rękę, pomagając jej wstać. Przytulił mocno, pocałował w usta. Długo, delikatnie. „Zamojski by mnie zabił” – skwitował odbicie w lustrze.
-To jedyny sposób jaki przychodzi mi do głowy. – Kacper miał ochotę zapalić. – Będzie nieprzyjemnie. Przesłuchanie, może badania. Ale tylko tak jesteś podwójnie zabezpieczona.
-A ty w ogóle! – krzyknęła z wyrzutem dziewczyna i po raz kolejny sięgnęła po papierosa. Dłonie nadal drżały, jak pół godziny wcześniej, przy pierwszych słowach mężczyzny.– Nie podoba mi się to, Kacper.
-Wiem, że wymagam od ciebie maksymalnego zaufania, ale nie ma innego sposobu.
-To nie jest kwestia zaufania…
-To dobrze, bo mógłbym to zrobić i bez niego. – rzucił groźnie. Nadszedł czas na lekkie przymuszenie. W pierwszej sekundzie był na siebie wściekły, że nie trzyma języka za zębami. Ale po chwili pomyślał, że właśnie to jest największym sprawdzianem – szczerość.
Daria już nie wyglądała na wystraszoną. Raczej zrobiło się jej przykro.
-Pewnie tak. Już raz tak zrobiłeś. – opuściła głowę, a Zawadzki poczuł się jak ostatnia świnia. – Pozostaje mi tylko wierzyć, że to cały czas dla mojego dobra.
-A dla czyjego, kochanie? – wyciągnął dłoń nad blatem kuchennego stołu i pogłaskał dziewczynę po policzku. Czuł się jak manipulant. Tym gorzej, że widział, iż nim nie jest.
-Ok… - szepnęła dziewczyna. – Kiedy zaczynamy? – podniosła smutny, ale ufny wzrok.
-Najdalej jutro rano Zamojski będzie chciał spotkać się ze Skowińskim w sprawie testamentu. Musimy ich wyprzedzić.
Kacper wstał od stołu i nalał do szklanki wody.
-Jest ósma… - policzył coś w myślach. – Tak naprawdę to … teraz.
Postawił przed dziewczyną szklankę. Na jej oczach wrzucił różową tabletkę, która w kilku sekundach rozpuściła się w płynie, nie zmieniając jego koloru.
-Będziesz pamiętać?
-Oczywiście. – odparła odważnie dziewczyna. –„Nic nie pamiętam”.
Podniosła do ust szklankę i opróżniła ją nie spuszczając wzroku z twarzy Kacpra.
4 komentarze
AnonimS
Nadrabiam zaleglosci
Somebody
Piszesz szybciej niż nadążam komentować Ciekawe, co tam żeś przygotowała w zanadrzu...
angie
@Somebody No piszę, piszę, bo mam czas... Duuuużo czasu ...
agnes1709
Poszli po konopie, przynieśli dropsy?
angie
@agnes1709 Dropsów to tam w sejfie było jak aspiryny u mnie w szafce
agnes1709
@angie Adres poproszę
Speker
Kości zostały rzucone... Coś tam chyba znaleźli na tej łące gołąbeczki. No to teraz się zacznie....
angie
@Speker "To co miało wartość - dawno umarło. A ten żart, co masz go za sukces - o kłamstwo oparto..."
Speker
@angie PRO8L3M?
angie
@Speker Exactly! Trochę mnie Kubuś ze "Ślepnąc..." zainspirował, nie powiem
Speker
@angie #sztywniutko