48 godzin. - cz. 9.

48 godzin. - cz. 9.Daria czuła jak ziemia osuwa się jej spod nóg. Usiadła na podłodze, oparła się o sofę.  Nie płakała, ale w dłoniach schowała twarz, jakby zakrycie oczu miało uchronić przed całym światem. Wydarzenia ostatnich 48 godzin spadały na nią jak ciosy. Żadne z nich jeszcze jej nie  znokautowało. Ale leżała już na deskach. Bez sędziego,  który po odliczeniu do dziesięciu przerwie nierówną walkę.
-Daria… - Kacper przykucnął obok i delikatnie dotknął jej kolana. – Musimy jechać…
Odtrąciła rękę. Wstała nie patrząc na niego. Odwróciła się wybuchła łzami. Nogi znowu odmówiły posłuszeństwa i czuła jak leci na ziemię.  Mężczyzna przechwycił ją w ostatniej chwili i z pod ciężarem ciała usiadł na sofie z dziewczyną na kolanach. Wstrząsana szlochem wtuliła się w jego tors nawet nie zauważywszy swojego położenia. Kacper objął ją mocno, jakby chciał ukryć ją w swoich ramionach.  
-Ciii… - powoli uspokajał dziewczynę.- Już dobrze. Nie jesteś z tym sama. Jestem tutaj…
Nagle Daria zorientowała się gdzie siedzi, odepchnęła ręce mężczyzny i wstała ja oparzona. Spojrzała na niego ze złością. Rękawem bluzy przetarła po oczach.  
-Jedziemy?! – hardo zapytała ochroniarza.
Czarny sedan mknął brzegiem jeziora Rożnowskiego. Kierowca skupiał się na drodze, a pasażerka bez słowa żegnała widoki intensywnie niebieskiej wody otoczonej przez świeżą wiosenną zieleń urokliwych wzgórz. Przyszło jej na myśl, że nie prędko będzie jej ponownie zobaczyć góry, mimo, że Kraków nie był daleko, ani sam w sobie nie był bardzo płaskim miastem.  
„Nie prędko? Już za dwa tygodnie.” – Daria odliczyła dni do egzaminów.
-Przyjedziesz po mnie czwartego?
-Co jest czwartego?
Dziewczyna dostała białej gorączki. Nikt nie pamięta. Wszyscy to mają w nosie.
-No co jest czwartego, kurwa, Kacper! Polski jest czwartego.
Mężczyzna nie odezwał się ani słowem. Dobrze wiedział, że to nie jest kwestia inteligencji, bo tej dziewczynie nie brakowało. Raczej mieszanka szoku i niedowierzania sprawiała, że wciąż nie docierała do niej podstawowa informacja.
-Daria, ty nie idziesz na żadne egzaminy…  Rozumiesz? Ciebie… nie ma!
Dziewczyna wrzasnęła z wściekłości i kilkukrotnie kopnęła w panel nad schowkiem.  Nagle przypomniała sobie o zostawionych tam papierosach i bez pytania trzęsącymi się dłońmi odpaliła pierwszego.  Obrażona wyłożyła nogi na plastikowej obudowie poduszki powietrznej. Kacper bez słowa sprzeciwu uchylił nieco szybę od strony pasażera.
-Dlaczego Kraków? – po kilku machnięciach, Daria w końcu się odezwała.
-Mam tam mieszkanie. Mam kilka mieszkań w Krakowie, Łodzi, w Warszawie. To do którego jedziemy, dostałem od twojego ojca.  
-Dostałeś mieszkanie od mojego ojca? Ja pierdolę! Czego jeszcze nie wiem? – dziewczyna wrzasnęła wyrzucając niedopałek przez okno. Czuła, że nie skończy się na jednym.
- Tu będziesz wystarczająco blisko. – Kacper nie chciał podjąć tematu.
-Blisko czego?
-Blisko mnie. – zamilkł na chwilę, zdając sobie sprawę jak zabrzmiały jego słowa. – Blisko, żebym mógł ci w każdej chwili pomóc.
-Skąd ten pomysł, że chcę twojej pomocy! – krzyknęła. – Oddaj mi moje życie, jakkolwiek porąbane było do tej pory!
Kacper zagryzł wargi i skupił się na samochodzie przed nimi. Nie miał zamiaru się przegadywać. Czuł, że fala pretensji dopiero nadchodzi. Wszystko, co stało się w ciągu ostatnich dwóch dni, to było zbyt wiele na jedną, młoda dziewczynę.
-Zresztą… Jestem przyzwyczajona! – prychnęła z sarkazmem. – Po prostu zmiana więzienia. Tylko strażnik ten sam.  
Spojrzała z nienawiścią na kierowcę. Nie odwrócił do niej głowy.  
-Nie będę z tobą mieszkał.  
Zdumienie odebrało dziewczynie mowę.
-Jeśli tylko będziesz potrzebowała, to z Sącza mam na tyle blisko, że dojadę w ciągu godziny. Mieszkanie jest do twojej dyspozycji.
-Czyli nadal będziesz dla niego pracował? – uderzyła ponownie.
-Na razie muszę. Zobaczymy jak się to wszystko rozwinie.  Coś czuję, że jego kariera nie potrwa długo… - mruknął sam do siebie. Różnice pomiędzy starym i nowym szefem dawały mu sporo do myślenia.
Daria zamilkła przez chwilę, jakby przerabiała otrzymane informacje.  Zdecydowała się wbić kolejną szpilę. Kacper był jedyną osobą, na której mogła się teraz wyżyć.
-Zatrzymaj się! – nakazała spokojnie, ale pewnie.
Samochód zaczął zwalniać. Kierowca rozglądał się w poszukiwaniu bezpiecznego zjazdu.
-Coś się stało?
Dziewczyna prychnęła. „Mało się kurwa stało?’
-Nie jadę z tobą. Nie będę u ciebie mieszkać.  
Kacper pokręcił głową, dodał gazu i wrócił szybki pas, skupiając się już tylko na gładkim asfalcie.
-Nie będę u ciebie mieszkać! – Daria podniosła głos, widząc, że nie wypełnił jej polecenia. – Nie chcę! Pracujesz dla Aleksa! Nie ufam ci już!
Bezskutecznie odczekała chwilę na reakcję rozmówcy, ale sprawiał wrażenie jakby podróżował całkiem sam.  
-Nie ufam ci! – powtórzyła dobitnie, jakby licząc, że to go zaboli. – Tak naprawdę nic o tobie nie wiem.  
-Nic o mnie nie wiesz, ale mnie znasz! – mężczyzna w końcu odwrócił głowę od drogi i spojrzał na dziewczynę. – Znasz mnie, Daria. Wiesz jaki jestem.
Dał jej chwilę na zastanowienie.
-Może mnie nie lubisz, ale wiesz, że nie pozwolę zrobić ci krzywdy. Obiecałem to twojemu ojcu. Wiedział jaki jest Aleks i prosił mnie, żebym się tobą zaopiekował.  
-Więc wypełniasz rozkaz.  
-Nie, Daria. Zrobiłbym to samo, nawet gdyby nie zdążył mi tego powiedzieć. –  Kacper ugryzł się w język by nie przyznać się, że był przy starym Zamojskim w ostatnich chwilach jego życia. Wiedział, że dla aresztowanej wtedy dziewczyny byłby to kolejny, niepotrzebny cios.  
- Nic o tobie nie wiem! – powtórzyła dobitnie. – Dlaczego ojciec dał ci mieszkanie? Dlaczego tak cię traktował? Nikogo tak nie traktował! Mieszkałeś z nami dziesięć lat!
Kacper wciągnął powoli powietrze.  
-Daria, wiesz, że tak jak twój ojciec pochodzę z Łodzi. On i moja matka…  
-Tylko mi nie mów, że mam jeszcze jednego pieprzonego brata kryminalistę! – przerywając krzyknęła dziewczyna, ale mężczyzna tylko się uśmiechnął pod nosem.

angie

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i kryminalne, użyła 1084 słów i 6378 znaków, zaktualizowała 25 sty 2019.

2 komentarze

 
  • AnonimS

    Podziwiam faceta.  Młoda wyładowuje na nim całą złość i frustrację wynikającą że strachu a on robi swoje.  To co chce a czego nie musi. Widać że coś  do niej czuje,  Tylko pytanie co...  
    Mam pytanie.  Czemu użyłaś porządnego,  szlacheckiego nazwiska dla oprycha? Przypadek?

    25 sty 2019

  • angie

    @AnonimS A od kiedy to szlachectwo gwarantuje uczciwość?

    25 sty 2019

  • angie

    @AnonimS Druga sprawa to empatia. Mie trzeba zbyt wiele czuc do kogoś zeby być wyrozumiałym. Zwalcza przy tylu problemow, zwłaszcza gdy się kogoś blisko  zna 10 lat.

    25 sty 2019

  • AnonimS

    @angie Zamoyskich nazwisko było i jest szanowne ( nawet za komuny)  ale nie odpowiedziałaś na moje pytanie.  Celowo czy przypadkiem?

    25 sty 2019

  • angie

    @AnonimS Przypadkiem, proszę pana. Aczkolwiek nie ma wyłączności na nazwisko.

    25 sty 2019

  • AnonimS

    @angie tak proszę Pani.  Zgadzam się NIE MA.

    25 sty 2019

  • Speker

    No to teraz się zaczyna... Aż chcę się krzyczeć jeszcze, jeszcze !
    Strasznie podoba mi się to opowiadanie.
    Dziękuję.

    25 sty 2019

  • angie

    @Speker  :przytul:  Bardzo się cieszę i działam dalej!!

    25 sty 2019

  • Speker

    @angie super, masz tempo.

    25 sty 2019