Mroczny Świat Nieludzi cz 9.

Kilkanaście miesięcy później.
- Żono najmilsza. Znów wyjeżdżam. Zostawiam cię wraz z dzieckiem naszym pod opieką Kostryna. Pamiętaj… jeśli się dowiem o twojej zdradzie, zginiecie oboje… Wyglądaj jednak za mym szczęśliwym powrotem. – Viktor ucałował blade ręce Niny, a następnie lekko pogłaskał śpiącego w kołysce synka.
- Nie zdradzę cię, mężu – szepnęła Nina, idąc za mężczyzną w stronę drzwi. Stanęła oparta lekko o futrynę i patrzyła, jak na końcu korytarza jej mąż rozmawia z Kostrynem. Nienawidziła Viktora od dnia ich oficjalnych zaręczyn, lecz z czasem nauczyła się, jak mu tego nie okazywać. Teraz z bladym uśmiechem na ustach i uniesioną ręką, żegnała mężczyznę. W jej stronę szedł Kostryn, z nieprzeniknioną miną. Gdy tylko na podjeździe pałacu dało się słyszeć odgłos oddalających się końskich kopyt, oboje powoli weszli do komnaty zajmowanej przez małżonków.
- Pani, piękna jesteś jak zawsze – szepnął mężczyzna, przechodząc koło niej i delikatnie ocierając się o jej ramię. Stanął przy kołysce i przyjrzał się śpiącemu niemowlakowi.
- Żałuję, że nie jest on moim synem – rzekł po chwili.
- Na pewno jeszcze się doczekasz swojego – mruknęła kobieta od drzwi.
- Dobrze wiesz, że darzę cię pani, wielkim uczuciem niemal od samego początku. Nie chcę, by moje dziecko powiła mi kobieta, której nie darzę miłością, lecz ty, pani. – odwrócił się w jej stronę i szybkim krokiem podszedł do niej, lekko dociskając ją do ściany. - Wiesz, umarłem wiele lat temu, ale ty potrafisz sprawić, jakby tak nie było. Widzę, jak jesteś przerażona, zawstydzona tym, co czujesz. I nie możesz powiedzieć tym, których kochasz, bo wiesz, że nigdy by się z tym nie pogodzili.
- Kostrynie, to się nie godzi! Zbyt wiele razy drżałam już o życie własne, twoje i mojego dziecka, by dalej to ciągnąć – szepnęła, odwracając wzrok.
- Więc ucieknijmy stąd! Razem! Zabierzesz synka, pokocham go jak swojego. Już go tak kocham, pani – wyznał szczerze i wtulił twarz w jej puszyste włosy.
- Nie wiem, czy jestem w stanie to zrobić.
- Dlaczego? Wiem, że mnie kochasz! Pozwól nam cieszyć się swoją obecnością, bez czekania na wyjazd twego męża. Pozwól mi być twoja miłością życia. Nie kochasz swego męża i boisz się go. Boisz się, że może coś zrobić waszemu synkowi. Ja również jestem porywczy, ale wiesz dobrze, że nigdy bym cię nie skrzywdził. Ani twego syna, pani... Jesteście dla mnie zbyt drodzy.
- Muszę się nad tym zastanowić. Zrozum Kostrynie, ja naprawdę nie wiem co mam zrobić… Poczekajmy jeszcze jakiś czas zanim zdecydujemy się na ucieczkę.
- To świetnie, ale ja nie chcę tak grać. Bycie z tobą porusza mnie bardziej niż mogę wyrazić, pani. I chociaż wiem, że powinienem odejść dla twojego dobra, to podążam za tobą jak człowiek opętany. Tu pod moją piersią jest zdrajca, który mnie do tego zmusza, a to boli mnie bardziej niż mogłabyś przepuszczać. – Kostryn chwycił drobną dłoń Niny i przycisnął sobie do piersi. Czuła, jak pod jej palcami bije mocno jego serce. Biło dla niej. A jej, dla niego, chociaż trudno było jej się do tego przyznać. Oparła czoło o jego brodę i załkała cicho. Była taka słaba, nie potrafiła się oprzeć jego wdziękowi. Chociaż był zwykłym rycerze, jego sposób bycia, naturalność, wprawiały ją w zachwyt i przyciągały do niego. Oboje doskonale wiedzieli, ze to co robią jest złe i może sprowadzić na nich nieszczęście, jednak ich uczucie, które skrzętnie ukrywali przed Viktorem, było zbyt silne by je zignorować. Niestety w przypadku Niny, bardzo ważną rolę u niej odgrywał również strach przed własnym mężem.
- Nie płacz, proszę. Obiecuję, ze wszystko się ułoży – szepnął, głaszcząc ja delikatnie po głowie. Nie pozwolę cię skrzywdzić.
- Boję się, że Viktor może mieć gdzieś w pałacu szpiega, który mu o wszystkim donosi i w końcu wszystko się wyda. Boję się, że te jego groźby, że zabije również własne dziecko nie są bezpodstawne. I znając jego, je zgładzi najpierw, byśmy Kostrynie cierpieli razem, a potem ciebie, by mój ból był jak najdłuższy. I z pewnością dokona tego na moich oczach.
- Lord Viktor nie ma w pałacu żadnych szpiegów. Tego jestem pewien, bo sam rekrutowałem większość rycerzy i są oni moimi dobrymi przyjaciółmi, chociaż niektórzy, jak twój małżonek, wywodzą się z wyższych ode mnie warstw społecznych – wyjaśnił spokojnie, prowadząc ją w stronę obszernej kanapy, wcześniej jednak przekręcając klucz w zamku.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 851 słów i 4702 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AnonimS

    No proszę..romans

    25 sie 2020

  • Kuri

    Kolejny rozdział będzie w kategorii "erotyczne"? :P

    15 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri nie, raczej nie. :-P

    15 lut 2016