Powoli otwarła oczy i przetarła je delikatnie dłonią. Natychmiast poczuła ostry ból w prawym ramieniu. Słońce świeciło już mocno, wiec przestraszona sięgnęła dłonią do szyi. Wyczuwając pod palcami chłodny dotyk łańcuszka, odetchnęła z ulgą. Słońce już jej nie zagrażało. Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu, w którym się znalazła. Komnata wyłożona była ciemnym drewnem, wysokie okna osłonięte cudnymi kotarami, na podłodze leżały pięknie spreparowane skóry zwierzęce. Łóżko, w którym się znajdowała miało szerokie rzeźbione kolumny, a pościel była wykonana z grubego, ale jakże delikatnego materiału. Zauważyła, ze ktoś przebrał ją w granatową suknię pościelową. Postanowiła się podnieść, ale natychmiast tego pożałowała, bowiem głowa eksplodowała jej gwałtownym bólem. Z głośnym jęknięciem opadła ponownie na miękkie poduszki. Wtem drzwi prowadzące do komnaty otwarły się gwałtownie i stanął w nich Viktor z tacą zastawioną jakimiś niewielkimi naczyniami. Spojrzał na leżącą na łóżku żonę z wyraźnym napięciem, ale zaraz się rozpogodził widząc jej przytomne spojrzenie.
- Jak się czujesz? – zapytał stawiając tacę na stoliczku obok i siadając na brzegu łóżka.
- Obolała. Głowa mi pęka a i ramię też boli – mruknęła niechętnie.
- Przyniosłem ci napoje i trochę jedzenia. – Viktor mówił łagodnym głosem, zupełnie innym niż w czasie ślubu.
- Nie musiałeś się fatygować.
- Musiałem. Jesteś moją żoną, a ja dbam o swoją własność.
- Nie jestem twoja własnością! – warknęła zła, ale zaraz znów jęknęła, gdy głowę przeszyła jej kolejna błyskawica bólu.
- Kochanie… jesteś moją własnością, bo taką cię uczyniłem biorąc cię na moją małżonkę… Pamiętaj – chwycił Ninę mocno za podbródek i nie zważając na jej grymas bólu, przyciągnął ją mocno do siebie – jesteś moja. I powijesz mi potomka! – warknął. – lepiej zjedz nim wszystko wystygnie. – ponownie odezwał się ciepłym tonem. Nina już miała wziąć się za jedzenie, gdy nagle sobie przypomniała. Przecież tam były setki osób!
- Viktor! Co się stało z gośćmi?
- Nie przejmuj się moja droga. Wszystkich udało się wyprowadzić zanim gobliny zaczęły siać spustoszenie. Niestety straże potężnie nam się przetrzebiły, bowiem te skurczybyki pozabijały większość z nich. Ocalała tylko garstka będąca wtedy po drugiej stronie pałacu i ci, którzy byli w jego środku. Ale i tak, goblinom udało się nas zaskoczyć. – wyjaśnił. – Na szczęście, wszystkich napastników udało nam się zgładzić.
Nina westchnęła cicho. Rada była, że nikomu nic się nie stało. Sięgnęła po karafkę i zobaczyła w niej czerwony płyn. Odstawiła ją z niesmakiem.
- Przynieś mi wino lub wodę. Nie mam zamiaru tego pić – mruknęła.
- Dlaczego? – zainteresował się jej małżonek. – Przecież jesteś wampirzycą. Pijesz krew!
- Tak, ale w małych dawkach. Dzięki temu udaje mi się zapanować nad swoją prawdziwą naturą.
- Nikt nie jest w stanie nad nią zapanować. Nawet wampiry królewskie czasami się jej oddają, choć czynią to bardzo rzadko – zauważył. – Kazałem uszyć ci najpiękniejsze suknie. Chcę, aby moja małżonka wszystkich olśniewała, tak jak uczyniła to wczoraj.
- Dlaczego mi to robisz? Każesz mi się zmieniać w kogoś kim nie jestem i nigdy nie będę. – wampirzyca warknęła zdenerwowana tą całą przymusową dla niej sytuacją.
- Powiedziałem, ze wyplenię z ciebie tę chęć bycia rycerzem i zamierzam dochować obietnicy, moja luba. Jesteś kobietą, taka stworzyła cię natura, więc chcę abyś się zachowywała odpowiednio. I tak, jak już mówiłem, powijesz mi potomka! Dasz mi go, choćbym miał cię związać i wziąć siłą. – szybkim ruchem schwycił swoją młodą żonę za gardło. Próbowała się wyrwać, ale pociemniało jej w oczach od braku powietrza i bólu głowy.
- Powinienem cię zabić, ale jeszcze pożałujesz kiedyś, ze jesteś wobec mnie taka nieuprzejma! Sprawię, że będziesz mnie prosić o śmierć, jeśli jeszcze raz w jakikolwiek sposób mi się sprzeciwisz – szepnął jej do ucha. Jego głos choć był tak chłodny, że niemal czuła zimno na skórze, to jednocześnie tak zmysłowy, że dreszcze grozy przebiegły jej po plecach. Zamknęła oczy, by nie zobaczył wzbierających w nich łez. Trzymał ją za gardło jeszcze tylko chwilę, lecz gdy puścił, upadła w miękką pościel zupełnie bez sił, głośno łapiąc oddech.
- Jesteś nienormalny! – wydusiła wreszcie z siebie.
- Dziękuję za komplement – syknął, obnażając kły.
- Wyjdź stąd.
- O nie, moja droga, nie…. Widzisz, znajdujemy się w naszej wspólnej sypialni, a ty kochanie leżysz właśnie w naszym małżeńskim łożu.
Nina z przerażeniem słuchała wyjaśnień swojego, niestety, męża. Odwróciła się do niego plecami i zamknęła oczy. Spod powiek popłynęły jej łzy bezsilności. Zdana była na łaskę Viktora! Ten tymczasem wszedł do obszernej łazienki. Rozebrał się do naga i stanął przed wielkim tremo. Przyjrzał się swemu odbiciu. Twarde mięśnie rysowały się delikatnie pod bladą skórą. Dłonią pogładził zmęczoną twarz. Na palcu nosił wielki złoty sygnet z wtopionym w niego oszlifowanym kwarcem różowym. Nie lubił tej błyskotki, ale nie był głupi, wiedział że zapewnia mu ochronę przed promieniami słońca. Do dużej wanny wlał ciepłej wody i z uczuciem przyjemności zanurzył si w niej cały. Usiadł tak, by widzieć czy jego małżonka zechce go tutaj ewentualnie zaatakować. Kiedy jednak po półgodzinnej kąpieli nie zaszczyciła go wizytą, doszedł do wniosku, że prawdopodobnie zasnęła. Wycierając się dużym płótnem, wrócił do sypialni. Kobieta spała w najlepsze. Najwyraźniej te dwa zadane jej ciosy, osłabiły ją tak bardzo, ze potrzebowała jeszcze odpoczynku. Nagi położył się tuż koło niej. Ze wszystkich sił starał się, by nie wyczuła, jak bardzo go podnieca.
Gdy obudziła się kilka godzin później, bardzo wyraźnie wyczuła na swojej talii rękę poślubionego mężczyzny. Starając się delikatnie wyswobodzić z jego uścisku, zaczęła powoli spychać jego rękę ze swojego ciała. Nagle jednak mężczyzna przyciągnął ją mocno do siebie.
- Gdzie uciekasz? – mruknął.
- Zostaw mnie – warknęła wściekle.
- Nigdzie nie pójdziesz. – gwałtownym ruchem przygniótł ją do łóżka. Znalazł się natychmiast nad nią. – nie mam zamiaru czekać w nieskończoność aż dasz mi dziedzica.
- Odczep się! – wrzasnęła, mocno kopiąc go w łydkę.
- Dobrze wiesz, że coś takiego nie zrobi na mnie wrażenia… Rozbieraj się!!!
- Ani mi się śni.
- Już!!!
Nina spojrzała na niego wściekłym wzrokiem odsłaniając kły. Jej oczy momentalnie stały się czarne.
- Nie przerazisz mnie swoją prawdziwą naturą… Też potrafię być groźny, a wiedz, ze wiem o tobie wszystko! Wiem, ze zabiłaś własną siostrzenicę, bo cię zdenerwowała, a natura wampira wzięła nad tobą górę. Nie zaskoczysz mnie niczym.
- Lordzie Viktorze! – usłyszeli nagle za drzwiami.
- Czego? – warknął mężczyzna, ciągle nie puszczając żony.
- Zamieszki na trakcie prowadzącym do stolicy… Król zwołuje wszystkich rycerzy.
Mężczyzna z westchnieniem puścił Ninę i zaczął się pospiesznie ubierać. Nina również.
- Co ty robisz? – zapytał cokolwiek zaskoczony.
- Jadę. Ojciec najpewniej będzie potrzebować wszystkich ludzi – wyjaśniła sięgając po spodnie.
- Ty chyba nie zrozumiałaś, gdy mówiłem, ze nie będziesz już żadnym rycerzem!
- Będę! Nawet bez twojej zgody… A teraz z drogi! – szarpnięciem otworzyła drzwi, za którymi stał posłaniec. Widząc Ninę, pokłonił się nisko i rzekł:
- Pani moja, król zabronił ci brać udział w jakiejkolwiek walce… Może pani zostać w pałacu, ale nie wolno ci wychodzić poza jego obręb. Nawet do parku.
- Coś ty przed chwilą powiedział? – wrzasnęła wściekła dziewczyna, czując jak natura wampira powoli się w niej ujawnia.
3 komentarze
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
AnonimS
Hmm nie dają jej walczyć. Fajnie jest zniewolić taką butną istotę.
AuRoRa
Victor jest uparty, ale trafił na kogoś kto potrafi postawić na swoim. Zapowiada się na walkę.
Kuri
Dlaczego Victor nie brał jej na śpiocha? xD
elenawest
@Kuri a na to akurat nie wpadłam ;-)