Mroczny Świat Nieludzi cz 5.

Przez cały tydzień panowało wielkie przed weselne pandemonium. Nina na prośbę ojca i tfu, psia jego jucha! narzeczonego, przeniosła się do pięknego pałacu, kilka staj od zamku, w którym zawsze mieszkała. Posiadłość, w której miała teraz zamieszkać, zbudowana była z czerwonej cegły, otoczona cudownym rozległym parkiem, utrzymywanym przez kilku ogrodników.* Prowadził do niego szeroki taras. Wychodziło się na niego prosto z wielkiego salonu, graniczącego z salą balową, gdzie miało się odbyć przyjęcie weselne. Teraz zatrudnieni przez młodego lorda robotnicy kończyli odnawiać całe pomieszczenie.
Wysokie, wąskie okna sali balowej przypominały swym wyglądem strzeliste drzewa. Północny róg pałacu zwieńczony był obszerną wieżą, z której roztaczał się oszałamiający widok na park i odległy las. Szeroki podjazd przed głównym wejściem, na środku ozdobiony został niewielkim gazonikiem. Kuta brama, rozpoczynała długą wysypaną białym żwirem aleję do posiadłości.
Wszystkimi przygotowaniami oczywiście już dużo wcześniej zajął się Viktor i król. Teraz powoli do pałacu zaczęli zjeżdżać się goście. Wśród nich znajdował się między innymi król elfów z małżonką i dwójką spośród pięciu swoich dzieci oraz kilkoma możnowładcami ze swego królestwa, następnie władca wampirów królewskich – wiekowy mężczyzna o pięknych płomiennorudych włosach i jego następca, książę Brigid; krasnoludzki hrabia Morgoloth, jako przedstawiciel swojego wuja, króla Denona; lord Alfrick reprezentujący wilkołaki wraz z trzema innymi wysoko postawionymi osobnikami z tej kasty stworzeń, a także niemal wszyscy możnowładcy wampirów wysokich plusa oczywiście rodziny Niny i Viktora. Każdy z gości przybył z osobą towarzyszącą, więc w sumie gościło w pałacu około 300 postaci i około trzy razy tyle służby. Nina, która nigdy nie lubiła dużych imprez i tłoku, była z dnia na dzień coraz bardziej zła. Nie zgodziła się na zamieszkanie z narzeczonym już przed ślubem. Sprawę tę chciała, jak najbardziej odwlec w czasie. Nie mogąc sprawować pieczy nad przygotowaniami do wesela, wzięła na swoje barki tylko nadzorowanie szycia swojej sukni ślubnej, którym zajęły się najznamienitsze szwaczki królestwa. Pannie młodej przysługiwały kolory zieleni, czerni, złota i jako przedstawicielki rodu królewskiego, również purpura. Panu młodemu z kolei czerń i srebro.
Od południa trwały już gorączkowe, ostatnie przygotowania do ślubu, który rozpocząć się miał wraz z zapadnięciem zmroku.
Nina dopiero co wstała i nerwowo obracając w palcach wisior kwarcu różowego, chodziła po swoim nowym pokoju. Przez cały ten czas kolejno zatrzymywała wzrok na poszczególnych fragmentach otoczenia, jakby chciała go sobie dobrze zapamiętać. Przecież już za kilkanaście godzin będzie musiała przenieść się do sypialni męża. Myśl ta napawała ją obrzydzeniem.
Wreszcie kiedy przyszła do niej Sisko, by pomóc jej w ubraniu się i ułożeniu włosów, delikatnie się uspokoiła. Łagodny wzrok kobiety, choć mocno zatroskany, dodał jej otuchy. Stara kobieta, choć nigdy zawodowo nie zajmowała się układaniem fryzur damom dworom i szlachciankom, teraz zabrała się do rzeczy z prawdziwą wprawą. Przede wszystkim dokładnie rozczesała włosy dziewczyny. W chwilę później zaczęła je delikatnie tapirować u nasady i nad czołem. Godzinę później na głowie Niny widniała cudnie posplatana lekka fryzurka, odsłaniająca jej szczupłą szyję. Wydawała się lekko niechlujna, ale delikatne fale i pukle oraz kilka drobnych wystających kosmyków, jedynie sprawiało takie wrażenie**.
  
Ceremonia zaślubin minęła spokojnie i bez żadnych nieoczekiwanych zdarzeń. Po wszystkim państwo młodzi wraz z gośćmi przeszli do sali balowej, gdzie zasiedli przy suto zastawionych stołach. Nina cały czas bez uśmiechu świeżej małżonki, wodziła wzrokiem po rozochoconych gościach. Zauważyła, że najbardziej dystyngowanie zachowują się wampiry królewskie. Co prawda uśmiechali się czarująco, prowadzili miłe rozmowy, ale każdego trzymali na dystans. Nawet swoich niedotkniętych klątwą współbraci. Napełnione krwią kryształowe karafki nie kusiły ich tak mocno i często, jak pozostałych pijących krew, którzy z czasem zaczęli robić się coraz głośniejsi. Mocne wino też miało w tym swój udział. Wreszcie muzyce zdecydowali się zacząć grać, co na szczęście rozładowało lekko napiętą atmosferę, jaka już zaczęła panować wśród gości.
  
Nina kilka razy zatańczyła już ze swoim mężem, ojcem i kilkoma innymi gośćmi. Toczyła uprzejme rozmowy, przyjmowała życzenia i śmiała się wraz z innymi, ale każdy kto ją dobrze znał, wiedział, że nie jest to szczery śmiech. Cały czas starała się również nie rozpłakać ani nie uczynić żadnego afrontu ani ojcu ani mężowi. Bolało ją, że nie mogła sama zdecydować kogo poślubi i w jakich okolicznościach.
- Jak się bawi moja śliczna małżonka? – zagadnął ją Viktor, podchodząc do niej i obejmując ją ręką w pasie. Wyczuł, jak się lekko spięła. – Cudnie wyglądasz moja wampirzyco. Śmiem twierdzić, że wyglądasz dużo ładniej nawet od kobiet wampirów królewskich.
- Dziękuję za komplement – odparła sucho. – Poza tym bawię się tak, jak tylko jestem w stanie. Nie sądź jednak, że jestem szczęśliwa. I wątpię, abym była przy twoim boku.
- Rozumiem, lecz staraj się nie pokazywać, jak bardzo ci z tym źle – szepnął jej do ucha. – Przynajmniej dopóki nie znajdziemy się sami w łóżku.
- Nie pójdę z tobą do łóżka – warknęła cicho.
- Posłuchaj mnie lepiej uważnie – syknął wciąż z ustami przy jej uchu i docisnął mocno do siebie. – Od dzisiaj jesteś moją żoną, więc oczekuję od ciebie, że powijesz mi potomka. Męskiego potomka… Jesteś tylko rozkapryszoną dziwką, która potrzebuje silnego ciosu w dupę, by zaczęła myśleć tak, jak każda inna kobieta. I zrobię z ciebie kobietę! Wyplenię tę twoją chęć bycia rycerzem. Od dzisiaj każdego dnia nosić będziesz suknię. I za każdym razem będziesz mi się oddawać w łóżku, chyba, że w twoim łonie rozwijać się będzie nowe życie!
Puścił ją i odwrócił się z zamiarem odejścia, gdy nagle coś przykuło jego uwagę. Za oknem dostrzegł dziwne kształty przemykające przez ogród. Zanim zdążył zawołać jakiegokolwiek strażnika, tuż przed nim posypały się na podłogę drobne kawałki tłuczonej szyby. Ciszę, jaka nagle zaległa w sali rozdarły przeraźliwe wycia rozjuszonych napastników. Zdumiony Viktor cofnął się od okna, gdy dostrzegł rogatą głowę goblina. Krew zawrzała w wampirze. Jego oczy momentalnie zrobiły się czarne a kły niebezpiecznie się wydłużyły. Doskoczył do atakującego stwora i mocnym ruchem skręcił mu kark. Rzucił się ku następnemu napastnikowi, gdy wtem gdzieś za nim, Nina wrzasnęła przestraszona, gdy czwórka goblinów zaatakowała ją. Bez swojego miecza była bezbronna, bo chociaż była wampirem, nie była tak silna, by walczyć z goblinami gołymi rękami. Zdołała jednak uniknąć dwóch ciosów zakrzywionymi nożami, ale trzeci stwór zdołał ją zranić w prawe ramię. Piękna suknia pociemniała, gdy gęsta krew spłynęłam jej po ręce. Mocny cios w głowę powalił ją na podłogę, pozbawiając przytomności.
  
*Wygląd pałacu inspirowany na Collinwood Manor
http://images.static-bluray.com/reviews/6713_4_large.jpg
  
** dla zainteresowanych jak mogło to wyglądać ;)
https://fashionthroughhistory.files.wordpress.com/2015/03/50017cf092f4372aa04ef8dad3505097.jpg

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1356 słów i 7780 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AnonimS

    Coraz ciekawiej.

    24 sie 2020

  • AuRoRa

    Barwne opisy otoczenia i ubioru, a przy tym wyraziste postacie. Czyta się z ciekawością co będzie dalej

    29 mar 2019

  • Kuri

    O.o Gobliny atakują! Skąd dziadostwo się wzięło? Strażnicy spali?

    4 lut 2016

  • elenawest

    @Kuri :-P hehe :-)

    4 lut 2016