Nina zachwiała się mocno, gdy statek przechylił się niebezpiecznie, trafiony kulą armatnią z goniącego go okrętu.
- Uważaj! - syknął Kostryn, przystrzymując ją, by nie zrobiła sobie krzywdy. Przyciągnął ją mocno do siebie i spoglądając jej głęboko w oczy, powiedział dobitnie. - Kocham cię. I nigdy nie przestanę. Przepraszam, że naraziłem was na takie niebezpieczeństwo. Gdybym wtedy nie odważył się wyznać ci tego, co do ciebie czuję, teraz najpewniej żyłabyś spokojnie u boku Viktora, a ja z daleka oglądałbym swą królową.
Nina usmiechnęła się do niego przez łzy i z ustami przy jego uchu, powiedziała głośno, by przekrzyczeć huk dział:
- A ja się cieszę, że to tak się ułożyło. Dzięki tobie poznałam prawdziwy, niezakłamany obraz miłości. I za to ci dziękuję. Gdybyśmy dzisiaj, bądź w najbliższym czasie mieli zakończyć życie, to wiedz proszę, że jesteś dla mnie wszystkim.
Kostryn pocałował ja mmocno, zaborczo, tak, by poczuła całość jego uczucia do niej. Chciał pokazać jej, że nalezy tylko do niego, że co by się nie stało, co by Viktor, czy król nie mówili na jej temat, on nigdy nie pomyśli o niej źle. Czuły pocałunek przerwało im mocne pukanie do drzwi. Po chwili do ich kajuty wszedł przerażony kapitan.
- Pani, panie, przykro mi to mówić, lecz jednostki królestwa nas doganiają. Zdołamy uciekać przed nimi może jeszcze z godzinę, czy dwie, lecz w końcu będziemy musieli im się poddać... Przepraszam bardzo.
Kkostryn podszedł do niego i spojrzał mu smutno w oczy.
- To ja przepraszam. Źle postąpiłem, prosząc pana o tak niebezpieczne zadanie. - głos wampira przepełniony był żalem i smutkiem. - Proszę zaprowadzić mnie do swych ludzi. Chciałbym podziękować im za to, że narażali swoje życie.
Marynarz kiwnął głową i poprowadził mężczyznę na mostek. Nina chwyciła na ręce synka i przytuliła go mocno. Bała się. Stoczyła w swoim życiu tak wiele bitew, a prawdziwie bała się po raz pierwszy. Zaczęła rozmyślać nad tym, co zrobiła. Może lepiej byłoby, gdyby faktycznie została z Viktorem? Pamiętała ten wyjątkowwy dzień, gdy Kostryn odważył się powiedzieć jej, co do niej czuje. Pamiętała, jak była wtedy zaskoczona, a równoczesnie niebotycznie uszczęśliwiona. NIemal czuła teraz na ustach pierwszy pocałunek kochanka. Władczy, ale jednocześnie niepewny, czy nie zostanie odepchnięty. Czuła się wtedy, jakby ktoś powiedział jej ktoś, że może unieważnić ślub z Viktorem. Wtedy też, pomimo, że wciąż należała do swego męża, mogła czuć się choć trochę bardziej wolna, niż była do tej pory.
Nagle drzwi ich kajuty otwarły się z hukiem i do środka wpadł, niewiedzieć czemu, uradowany Kostryn. Kobieta ze zdumieniem odkryła, że odgłosy kanonady ucichły. Rozmyślając o swoim romansie, najwyraźniej to przeoczyła.
- Co się stało? Jesteśmy pojmani? - zapytała cicho.
- Uratowani, najdroższa. Z pomocą przyszły nam jednostki Królestwa Wampirów Króleskich.
- Jak to?
- Tez jestem zaskoczony. Wygląda to tak, jakby pakt przestał istnieć. Poza tym, kapitan powiedział mi, że te jednostki patrolują ten obszar już od około tygodnia. Teraz nam pomogły.
- Myslisz, że mój ojciec wypowiedział im wojnę?
- Być może. Nie wiem. Ważne jest, że narazie jesteśmy bezpieczni.
- I tak już pozostanie. - usłyszeli nagle od drzwi. Spojrzeli w tamtym kierunku. W progu stał wysoki mężczyzna o szlachetnych rysach, ubrany w surdut kapitana statku.
- Książe Brigid. - powiedziała zdumiona kobieta, patrząc na niespodziewanego gościa, szeroko otwartymi oczami.
- Księżniczko Nino. - odparł, podchodząc do niej i szarmancko całując jej dłoń.
- Pani Nina, mój książę. - poprawiła go niechętnie. - Straciłam swój tytuł po ślubie z lordem Viktorem.
- Pani moja, tytuł szlachecki utraciłaś nieprawnie, bowie twe zamążpójście odbyło się wbrew twej woli. Przypuszczam również, że tak samo stało stało się w przypadku zaciążenia.... Ojciec mój bardzo zdenerwował się po zasłyszaniu tych zatrważających informacji, dlatego też postanowił przerwać fakt z twym ojcem, pani. To, co zrobił król i lord Viktor, było niegodne, dlatego też pilnowaliśmy od jakiegoś czasu szlaków handlowych w nadziei, że uda nam się was przechwycić, moja pani. - wyjasnił książe spokojnie.
- Skąd wiedzieliście, że uciekłam.
- Jesli pozwolisz, pani, to opowiem ci to spokojnie na moim okręcie. Moi ludzie, którzy czekają na korytarzu, zabiorą wasze rzeczy i przeniesiemy się na moją jednostkę. - zaproponował życzliwie. Nina spojrzała na Kostryna, który jedynie kiwnął lekko głową na znak, że to ona ma zadecydować.
- Dobrze. Prowadź, wasza wysokość.
Kilka minut później, wszyscy byli już na okręcie księcia, który niemal natychmiast ruszył w drogę powrotną. Dwa pozostałe statki zostały na miejscu, by pomóc handlowcom w przenoszeniu towarów z uszkodzonej jednostki.
Młody książe poprowadził Ninę i Kostryna do swej kajuty, w której ku zdziwieniu kobiety, czekała na nich...
- Sisko! - krzyknęła młoda wampirzyca, podbiegając do swej dawnej piastunki. - Co ty tu robisz?
- Nina! Jak dobrze widzieć cię całą i zdrową! A i młody książe, również jest cały! - ucieszyła się starsza kobieta. - Tak bardzo się cieszę, że wszystko potoczyło się dobrze... Bardzo się o ciebie bałam.
- Sisko, jak to się stało, że tu jesteś? Lecz przede wszystkim, skąd wiedziałaś, gdzie ja będę?
- Nie wiedziałam, pani. Podejrzewałam jeno. Gdy dwa tygodnie temu dowiedziałam się, że lord Viktor was poszukuje, odgadłam, że będziecie chcieli przedostać się do wampirów królewskich. Sama się tam udałam, porozumiewając się wczesniej z moim znajomym, którym akurat jest kapitan statku, na którym płynęliście. Zgodził się wam pomóc, gdy tylko was pozna. Porozumiał się również z władcą wampirów królewskich i ten wysłał wam eskortę na wszelki wypadek.
- No dobrze, ale skąd wiedziałeś książe, na którym statku będziemy? - Kostryn wwłączył się do rozmowy.
- Kapitan tej jednostki handlowej, należy do wampirów królewskich, a więc potrafi porozumiewać się z innymi przedstawicielami swego gatunku na duże odległości. Poinformował nas, gdy zostaliście zaatakowani. - powiedział Brigid. - Zapraszam do stołu. Jesteście najpewniej głodni, a my dyskonujemy zapasami. Cała czwórka udała się do pomieszczenia obok, gdzie pięknie zastawiony stół kusił smakołykami. Nina oddała przybyłej niani swojego synka i razem z ukochanym, swą starą piastunką i księciem, zasiadła do posiłku. Dwoje zgłodniałych kochanków zabrała sie do jedzenia tak łapczywie, że zaskoczyli tym pozostałą dwójkę. Posiłek skończyli dopiero po ponad godzinie.
1 komentarz
Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.
AnonimS
Udało się...