Mroczny Świat Nieludzi cz 3.

Niedługo po tym, jak zabawa się zakończyła, Nina zupełnie ignorując towarzystwo przymusowego narzeczonego, udała się do swoich komnat. Zatrzasnęła Viktorowi ciężkie odrzwia tuż przed nosem i przekręciła klucz w zamku, aby nie mógł do niej wejść. Z wściekłym prychnięciem, zerwała z siebie suknię i rzuciła w kąt. Pozostając jedynie w częściowej bieliźnie, szybkim krokiem udała się do łożnicy. Usiadła ciężko przy wielkim, misternie rzeźbionym w zwierzęce motywy biurku. Otwarła oprawny w piękną, ciemnobrązową skórę plik papierów i lekko drżącą ze zdenerwowania ręką, sięgnęła po przybory do pisania. Chwyciła stojące w ozdobnym kałamarzu, długie, krucze pióro i skierowała je nad papier.
  
„Ojciec mnie oszukał! Przyobiecał mnie temu kretynowi, Lordowi Viktorowi! Za tydzień dokładnie odbyć się ma nasz ślub, wszystkie przygotowania są już w toku! Nawet lista gości jest od dawna ustalona, a zaproszenia porozsyłane! Nie mogę uwierzyć, że zrobił coś takiego. A to wszystko przez to, że wolę być rycerzem niż potulną damą dworu i księżniczką jednocześnie. Ponadto Viktor dysponuje ziemnymi zapasami, które ojciec chce od dłuższego czasu bardzo pozyskać. Psia jego jucha! Niestety nawet nie mogę nic zrobić, by nie doszło do tego ślubu. Gdybym dowiedziała się o nim wcześniej, to owszem, ale teraz jest za późno na jakiekolwiek kroki. Nie zabiję go przecież, bo po pierwsze nie dam rady tego uczynić w szlachetnej walce, po drugie na pewno będzie ostrożny, a żadna trucizna niestety się go nie imie. Tyle w tym dobrego, że lord Alfrick się ode mnie odczepi! Nie cierpię tego śmierdzącego kundla!
Ponadto ta cała sytuacja z ludźmi! Dlaczego musimy ich chronić? Osobiście by…”
Nagłe pukanie do głównych drzwi, przerwało potok myśli Niny dokładnie przelewanych na papier. Z nerwami odłożyła trzymane pióro, sięgnęła do szafy po zwykłą tunikę i szybko naciągnęła ją na swoje niemal nagie ciało. Kocim ruchem podeszła do drzwi, odblokowała zamek i uchyliła je na kilka centymetrów, w każdej chwili gotowa, by je zatrzasnąć. Na korytarzu ujrzała jednak starszą kobietę – swoją dawną piastunkę. Z uśmiechem ulgi wpuściła ją do środka. Usiadły razem na dużej kanapie.
- Moja droga. Właśnie się dowiedziałam. Król Volfin naprawdę obiecał cię lordowi Viktorowi? – zapytała stara lekko zachrypniętym głosem, patrząc na Ninę swoimi żółtymi oczami.
- Niestety. I już nic nie mogę zrobić, aby się od tego uwolnić. – odparła smętnie tamta.- A ty nic o tym nie wiedziałaś? Przygotowania trwają już podobno od miesiąca.
- Nie, nie wiedziałam. Opuściłam zamek niemal tuż po tobie, jak tylko dowiedziałam się, że syn mój został ranny podczas zbierania plonów. Nawet wampiry nie są w stanie samotnie przetrzymać wszystkich ran, więc opiekowałam się nim przez cały ten czas, a że moje małe gospodarstwo oddalone jest znaczny kawał drogi od zamku, nie wiedziałam dlatego, że masz wyjść za mąż. – wyjaśniła kobieta. Nina kiwnęła potakująco głową, wpatrzona w czerwono-złote płomienie ognia na kominku.
- Nie mogę nawet wychodzić z zamku… Ojciec i Viktor zabronili mi tego, sądząc zapewne, że zdołam uciec przed ślubem. I mieli rację, zrobiłabym to przy najbliższej okazji. – wyszeptała zrezygnowana Nina.
- Moje drogie dziecko. – kobieta przyciągnęła ją do siebie opiekuńczym gestem, niczym matka. – Opiekowałam się tobą przez wiele lat, ale po raz pierwszy widzę cię aż tak nieszczęśliwą. Przykro mi, że twoje życie się tak ułożyło. Gdyby żyła twoja matka, królowa Päivi, z pewnością nie dopuściłaby do tego.
- Niestety jej już dawno z nami nie ma, Sisko. A mnie jej teraz właśnie brakuje najbardziej. Chciałabym móc przytulić się do niej, tak jak dawniej. I usłyszeć, że wszystko będzie dobrze, że to tylko zły sen. Niestety zasadzka goblinów zabrała ją nam w najmniej oczekiwanym momencie. – Nina westchnęła cicho, starając się powstrzymać drżenie ręki i dolnej wargi, gdy zebrało jej się na płacz.
- Płacz, kochanie. Łzy łagodzą największy ból. Nie wstydź się swoich łez, jeśli one ci pomagają. – rzekła Sisko, patrząc na swoją dawną podopieczną smutnym wzrokiem. Doskonale wiedziała, jak bardzo dziewczyna cierpiała po stracie matki. Właśnie wtedy zdecydowała się zostać rycerzem, by móc wytępić wszystkie gobliny, odpowiedzialne za śmierć królowej. Z łagodnej, uroczej dziewczyny, powstał bezlitosny wojownik. Oczy Niny straciły dawny blask, stały się zimne i smutne. Czasami tylko lśniły dawną mocą, gdy była wyjątkowo szczęśliwa z udanej akcji, a to zdarzało się niestety bardzo rzadko, pomimo licznych sukcesów. Patrząc teraz na swoją podopieczną, serce krajało się starej kobiecie, bowiem nie mogła nic poradzić na rozpacz dziewczyny. Kilkanaście minut później, Nina uspokoiła się wreszcie i mogły powrócić do przerwanej rozmowy.
- Jeśli nie mogę nic poradzić na to, że wychodzę za mąż, to chociaż przygotuję sobie taką suknię, że wszystkie damy będą mi jej zazdrościć, ale tylko mnie dane będzie w niej wystąpić. – powiedziała po chwili trochę pogodniej. – Jest jednak jeszcze coś co nie daje mi spokoju.
- Co to takiego?
- Cała ta sytuacja z ludźmi i ich ochroną przez moje oddziały. Urodziłam się jako wampirzyca! Nigdy nie byłam człowiekiem, nie wiem jak to jest nim być, starzeć się lub umierać na śmiertelną chorobę i zostać nagle przemienionym w jednego z nas. Wampiry zrodzone z wampirów stoją na czele naszej hierarchii. Ludzie są kruchymi istotami, z których my czerpiemy korzyści. Nie rozumiem, dlaczego musimy ich chronić do spółki z elfami, skoro mają swoich własnych żołnierzy. Całkiem dobrych.
- Masz rację, mają. Ale wampiry i elfy są dużo silniejsze niż ludzie, a gobliny też ich przerastają tężyzną fizyczną. Ponadto nie możemy ich nie chronić, skoro podpisaliśmy z nimi pakt. W zamian za ochronę, oni dostarczają nam swoich, byśmy mogli korzystać z ich krwi.
- Wiem przecież. – warknęła młoda kobieta. –Ale ojciec każe wykonywać mi zadania, których często nawet nie rozumiem. Pakt, ten został spisany tysiące lat przed moimi narodzinami. Nie mam prawa go pamiętać, a muszę przestrzegać jego zobowiązań. Nie sądzisz, że jest to co najmniej dziwne? Trzy rasy związane ze sobą nierozerwalnie starożytnym paktem, którego podpisanie pamiętają nieliczni z naszych Starszyzn.
- Posłuchaj mnie dziecko uważnie. – powiedziała Sisko, delikatnym głosem. – Zdaję sobie sprawę, że wielu rzeczy możesz nie pojmować, bowiem są to sprawy trudne. Może i nie jestem wykształconą osobą, urodzoną w górnych warstwach społecznych, ale pamiętam dzień podpisania paktu. Pamiętam dlaczego tak się stało. I pamiętam, że kiedyś byłam człowiekiem. Tak, jak powiedziałaś, kruchą istotą. Przemiany w wampira doświadczyłam w wieku sześćdziesięciu lat, gdy twoja matka mnie zmieniła w to, czym jestem teraz. Często w moich myślach powracają wspomnienia z tamtego okresu, kiedy ludzie byli u szczytu swojej potęgi, dumni władcy niemal całego świata, pogardzali innymi rasami, chociaż elfy ze swoją nieśmiertelnością bardzo im imponowały. Ludzie byli tak próżni, lekceważyli innych, że spotkała ich straszliwa kara zesłana przez bogów. Zaraza zaczęła pustoszyć wszystkie miasta, wsie i osiedla. Wpadliśmy w panikę, bowiem niewiele było osób zdolnych przetrwać tamte złowrogie czasy. Wreszcie zdaliśmy sobie sprawę, że zaraza dotknęła tylko nas. Wampiry, elfy, i inne rasy były na nią odporne. Cień strachu padł tedy na naszych władców, którzy zgodnie wybrali swego jednego dowódcę, który miał w ich imieniu pertraktować z elfami. Ci odmówili nam pomocy, zachowując się dokładnie tak, jak my wcześniej. Po kilku latach, gdy choroby coraz rzadziej nas nachodziły, kiedy wreszcie zaczęliśmy podnosić się na nogi, gobliny przybyłe z odległej mroźnej północy zaczęły przypuszczać na nas ataki. Było ich ta wiele, że strach obleciał również wampiry i elfy, bowiem zaczęły zagrażać istnieniu całego świata. Ludzie ponownie zwrócili się o pomoc, a my im jej udzieliliśmy. Potem dołączyli się do nas spiczaści elfowie, a w końcu krasnoludy, żyjące dotąd w potężnych górach w środku kontynentu, bowiem i do nich dotarły liczne oddziały goblinów. – kobieta na chwilę przerwała swoją opowieść, patrząc smutnym wzrokiem w płomienie. – Ludzie stali się słabi, jeszcze bardziej delikatni, niż do tej pory. Choć teraz rodzi się tam więcej dzieci, niż we wcześniejszych latach, i tak nie jest to siła, która mogłaby nam zaszkodzić. Prym największych ras wiodą teraz wampiry na równi z elfami i krępymi krasnoludami, które mnożą się jak króliki. W twoich oczach widzę pogardę dla ludzi, ale oni zasługują jedynie na współczucie, bowiem to, co z nas pozostało, jest teraz drobną cząstką, naszej wspaniałej ongiś krainy. – z tymi słowami, Sisko wstała z kanapy i skierowała się w stronę drzwi. Otwarła je, lecz zawahała się jeszcze przed wyjściem. Odwróciła się do wciąż siedzącej na sofie Niny – Poszukaj w bibliotece ojca, księgi o tytule Historia rodu wampirów. – po tym wyszła, zamykając za sobą drzwi i pozostawiając dziewczynę w lekkim szoku.

elenawest

opublikowała opowiadanie w kategorii fantasy, użyła 1689 słów i 9576 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AnonimS

    Sporo tych ras. Pozdrawiam

    24 sie 2020

  • AuRoRa

    Poznajemy przeszłość ich świata, oczywiście ludzie nie odgrywają tu najwyższej roli, jako najsłabsi. Mnogość ras daje dużo możliwości rozwoju wydarzeń. :)

    14 lut 2019

  • ♠

    Także uważam, że ludzie to nie jest ostatnie ogniwo, w łańcuchu ewolucji i chyba dobrze. Skoro już wiemy, że planeta aż buzuje innymi kulturami, pokażmy je   :)

    2 lut 2016

  • Kuri

    Biedni ludzie... Ciekawy, wyjaśniający rozdział. Wolę jak rozdział jest sensownie przegadany (jak tutaj) niż rozdziały poświęcone na akcję :D

    2 lut 2016