Po sąsiedzku - a niech to...!

Po wyjściu Weroniki wypiłem letnią już kawę, zjadłem kanapki naszykowane dzień wcześniej przez mamę i zacząłem ogarniać chatę. Zrobiłem miejsce na ubrania, pozamiatałem, przerzedziłem pająki i takie tam. Nawet się nie spostrzegłem, kiedy budzik w telefonie przyjaznym dźwiękiem oznajmił godzinę siedemnastą. Specjalnie go nastawiłem, aby nie opamiętać się na ostatnią chwilę. Potrzebowałem trochę więcej czasu na przygotowanie. Po wyjściu spod prysznica zjadłem zupę, którą wcześniej zaparzyłem i zacząłem dobierać garderobę.
   Równo za dwie osiemnasta nadusiłem dzwonek i zaplatając ręce na pierś, czułem, jak ogarnia mnie niepewność. Nawał pytań: Czy dobrze robię? Jak się zachować? Jak mnie przyjmą i czy będę w stanie być sobą, a nie sztywnym kołkiem, z językiem tkwiącym w dole gardła? Ze środka lokalu dolatywała kojąca, spokojna muzyka.
   Drzwi otworzył umięśniony koleś i tak na mnie spojrzał, że nie wiedziałem, gdzie podziać wzrok. Otaksował mnie od głowy po stopy, po czym spytał:
   – Tak?
   – Przyszedłem do Weroniki – z ledwością to z siebie wydusiłem.
   – Damian?
   – Tak.
   – Właź. Prosto i na prawo. Kamil. – Wyciągnął dłoń na przywitanie.
   – Miło mi – odparłem, odwzajemniając gest i wszedłem z sercem na ramieniu.
   Nie rozumiałem, dlaczego byłem taki spięty. Na co dzień wyluzowany, towarzyski, a wystraszył mnie widok napakowanego gościa. Nogi się pode mną ugięły, jednak nie okazywałem obecnego stanu ducha, idąc jakoś we wskazanym kierunku. Mijałem ludzi, którzy wyciągali do mnie dłonie, przedstawiali się, przytulali, nawet jedna laska mnie pocałowała, łapiąc za pośladki. Byłem lekko skołowany, ale im dalej kroczyłem wąskim korytarzem, tym bardziej się rozluźniałem. Zanim dotarłem do drzwi, miałem w dłoni drinka i papierosa, chociaż nie paliłem.
   W powietrzu unosił się dym, zapach świeczek i czegoś, czego nie znałem. Stanąłem w progu i wytężyłem wzrok, poszukując blondynki. Nie było łatwo, bo w pokoju były trzy odwrócone do mnie plecami i facet zajęty macaniem tej stojącej najbliżej niego. Norma – pomyślałem i uniosłem kąciki ust. Zaskoczył mnie ogrom łóżek w pomieszczeniu. Były ustawione naokoło, a pośrodku, na drewnianej podłodze leżał beżowy dywan.  
   Wszedłem głębiej, odkładając fajkę na parapet. Kiedy powróciłem wzrokiem do obecnego tutaj towarzystwa, ktoś złapał mnie od tyłu i objął. Zaczerpnąłem głęboko powietrza, przez ciało przeszły ciarki, a niewielka ilość alkoholu skapnęła na podkoszulek.  
   – Cześć, przystojniaku.
   Weronika przeszła do przodu i łapiąc mnie w okolice skroni, stanęła na palcach i pocałowała. Lekko osłupiały, ale szczęśliwy, szybko przestałem stać biernie. Nie zwracając uwagi na gapiów, którzy nas obserwowali, objąłem dziewczynę i odwzajemniłem pocałunek. Namiętność wisiała w powietrzu, a pożądanie buzowało nie tylko w głowie. Nie poznawałem siebie. Sekundy i mały stał w całej okazałości, wbijając się dziewczynie w brzuch. Czułem, jak Weronika unosi kąciki ust, nie przestając całować i mruczeć.
   Eleganckie przywitanie, jednak szybko zostałem sprowadzony do parteru. Weronika odstąpiła i łapiąc mnie za dłoń, pociągnęła do przeciwległego pomieszczenia. Tutaj również było pełno kanap i stół, suto zastawiony jadłem i alkoholem. Na małej szafeczce w rogu stała wieża i to tyle z wystroju. Na jednym z łóżek siedziała Patrycja w objęciach postawnego bruneta. Była cała w skowronkach i nic dziwnego, skoro gościu trzymał rękę pomiędzy jej rozchylonymi nogami. Drugą miętolił pierś.
   Powiodłem wzrokiem wokół. Każdy był z kimś. Pocałunki, macanki, nawet nie zdziwił mnie widok dwóch chłopaków poznających swoje obnażone ciała. Zaczynałem rozumieć, o co tutaj chodzi i gdzie trafiłem. Nie wiedziałem jednak, czy podołam i odnajdę się w tej orgii. Miałem okazję doświadczyć czegoś nowego i pisałem się na to, mając z tyłu głowy, że zawsze mogę wyjść. Zrozumiałem, że dłuższe dialogi na chwilę obecną nie będą wchodziły w grę, przy obecnej postawie tutaj przebywających.
   – Jesteś wstydliwy? – rzuciła Weronika, przytulając się do mnie.
   – Nie.
   – To dobrze. Mam nadzieję, że zostaniesz do końca. Miałam ci powiedzieć, ale w ostatniej chwili zrezygnowałam. Jeśli coś ci się nie spodoba, mów śmiało. Nic na chama. Jeśli kogoś odrzucisz, nikt nie będzie miał do ciebie o to pretensji. Tworzymy wielką rodzinę, więc…
   – Spoko.
   – Masz. – Wsadziła mi w dłoń małą tabletkę.
   – Nie potrzebuję – burknąłem, wciskając podarek do kieszeni.
   Jeśli o seks chodzi, mogłem długo, jednak nigdy nic nie wiadomo i, a nuż się przyda.  
   Poznałem resztę towarzystwa. Kiedy jeden z roznegliżowanych kolesi pocałował mnie w usta, poczułem niesmak. W normalnych okolicznościach wyskoczyłbym do niego z rękoma, ale tutaj… Szybko zdałem sobie sprawę, że męskie towarzystwo nie jest dla mnie i basta. Wiem, podjąłem decyzję bez jakiejkolwiek próby, jednak chyba nie zdołam się przełamać. Spojrzałem na Weronikę. Uśmiechała się i obejmowała jego nagiego partnera, który nieustannie gładził ją po kręgosłupie. Nie wiem, jak to się stało, że zawiesiłem wzrok na męskim zwisie. Był przeciętny, prosty, a włosy łonowe wygolone.
   – Siadaj. Nałożyć ci czegoś? – zaproponowała Weronika, sięgając papierowy talerzyk.
   – Nie, może później. – Odstawiłem drinka na stół i strzelałem oczyma na prawo i lewo. Obok mnie usiadła Patrycja, zostawiając swojego towarzysza samego na kanapie. Zarzuciła mi rękę na szyję i szepnęła do ucha:
   – Zabawimy się, przystojniaku?
   – Jasne – burknąłem, gapiąc się na obfity biust. Bluzka niewiele zasłaniała, tak samo zresztą króciutka spódnica. Tak po prawdzie, to każdy tutaj był skąpo ubrany. Na szczęście przed wyjściem z mieszkania zmieniłem spodnie na spodenki, więc nie odstawałem od reszty.
   Kurwa, nie minęło dziesięć minut, a już zostałem obmacany, przetestowany i zwabiony do wspólnej zabawy! Właśnie! Ciekawe jakiej?!  
   – Weroniko, pozwól na chwilę? – zawołała Patrycja, puszczając do mnie oczko.  
   Przez chwilę rozmawiały. Próbowałem cokolwiek wyłapać, jednak głośne słowa, jakie ktoś wypowiadał za moimi plecami, zagłuszały kobiece szczebiotanie. Po chwili obie panie spojrzały na mnie zalotnie, po czym Patrycja wyszła, a Weronika stanęła przy kancie stołu i zaczęła przesuwać znajdujące się na nim przedmioty. Z uwagą obserwowałem jej poczynania, zachodząc w głowę, co kombinuje. Wychyliłem drinka na raz, mając nadzieję, że stres odejdzie w zapomnienie.  
   Dziewczyna szybko się uporała i po chwili siedziała okrakiem na blacie, frontem do mnie. Wytrzeszczyłem oczy, przywierając plecami do oparcia krzesła – przesunęło się o parę centymetrów. Weronika położyła mi stopy na udach i zaczęła sunąć palcami po swoich piersiach, oblizując wargi. Brodawki prześwitywały, a sutki patrzyły na mnie w całej okazałości. Spuściłem wzrok. Chuj szalał w majtkach, chcąc jak najszybciej wyjrzeć na światło dnia. Widziałem, jak rozpycha materiał, opadając i się wznosząc. Gdyby nie on, zapewne miałbym go teraz blisko pępka.  
   Kiedy unosiłem głowę, moim oczom ukazała się piękna, wygolona cipka. Weronika nie tylko stroniła od staników. Majtki najwidoczniej również jej przeszkadzały. Przełknąłem ślinkę, zafascynowany lśniącym śluzem, który wypłynął z rozgrzanej myszki. Dziewczyna była nakręcona jak diabli i nie wystarczało jej już macanie piersi. Zsunęła ręce i gładziła swoją muszelkę, prężąc się przy tym i wzdychając głośno. Gorąc oblał mnie całego, serce biło szybko, puls podskoczył, ciśnienie również.
   Nie byłem w stanie oderwać oczu od jej palców gładzących dzyndzla i wciskających się powoli w szparkę. Ekscytację i zachwyt tego, co właśnie trwało, zakłócała świadomość, że jestem obserwowany. Niechętnie spojrzałem w bok. Dwie pary na kanapie uprawiały seks. Jedna z dziewczyn skakała na chuju kolegi, a drugi pakował jej przyrodzenie w dupę. Para mężczyzn – tych roznegliżowanych – również nie próżnowała. Blondyn obciągał koledze, a tamten uderzał delikatnie pejczem po jego plecach. Kiedy przyjrzałem się uważniej facetowi napierającemu chujem na dupę brunetki, rozpoznałem w nim towarzysza Patrycji.  
  Nie potrzebnie się spinałem. Każdy był zajęty i skupiony na sobie i osobie, którą próbował zadowolić. To było niesamowite uczucie, tkwić pośród grupki osób, które bez skrępowania oddawały się rozkoszom. W mig do mnie dotarło, że są tutaj miłośnicy mężczyzn, kobiet, a może i obu kombinacji naraz.  
   Spojrzałem Weronice w oczy. Były przymknięte, mętne. Kiedy pierwszy szok minął, od razu sięgnąłem jędrnych piersi i zacząłem pieścić. Sutki kłuły, a ich twardość była nie do opisania. Przeszkadzał mi materiał, więc szybko wepchnąłem dłonie pod niego, mogąc w końcu poobcować z aksamitną skórą bez żadnych barier. Nakrywałem cycki dłońmi i masowałem, tracąc całkowicie jakiekolwiek hamulce. Kiedy pochwyciłem za sutki, czyjeś dłonie prześlizgiwały się właśnie po moich łydkach, następnie udach, stopując przy pachwinach.
   Co do cholery?! – pomyślałem i już się garbiłem, aby zajrzeć pod stół, kiedy Weronika wyjęła palce z cipki, złapała mnie za poliki i pocałowała. Na chwilę oderwała moją uwagę od drobnych dłoni wślizgujących się pod spodenki i gładzących fiuta przez majtki. Jęknąłem, czując ciepłe palce macające przyrodzenie. Chciałem wiedzieć, kto to, ale dziewczyna nie pozwalała mi oderwać od siebie wzroku. Całowała i gładziła po plecach, na domiar pochwyciła za dłoń i nakierowała ją na swoją pulsującą, mokrą cipkę.  
   Przegrałem i zaniechałem dochodzenia, macając kuszące rewiry. Osoba pod stołem dotarła pod majtki i ściskała właśnie sprężystego fiuta, naciągając skórkę. Spiąłem mięśnie, wypiąłem pierś i odruchowo wsadziłem do cipki Weroniki dwa palce – zawyła z rozkoszy, wieszając mi się na szyi.
   – Rób mi tak jeszcze – wyszeptała – a pod stołem jest Patrycja. Spokojnie. O tak! Masz bardzo zwinne palce. Jeszcze! Mocniej!
   Weronika zaczęła mnie całować po szyi, a Patrycja uszczypnęła i wystawiła fiuta spod ubrania. Zatelepało mną, kiedy ciepłe wargi objęły główkę, a język nawilżał poniższe partie. Wrzałem z podniecenia i niedosytu. Dziewczyna szybko zabrała się do roboty, ssąc i liżąc prącie. Zacisnęła palce na nabrzmiałych jajach i przesuwała kuleczki, masując to jedną, to drugą.  
Pierdoliłem cipkę Weroniki coraz ostrzej, kiedy niespodziewanie wyszarpnęła moje palce z kobiecości i stanęła na blacie. Jak sapałem przepełniony rozkoszą, tak teraz wstrzymałem oddech w obawie, że spadnie. Ona jednak ekspresowo przyjęła pozycję klęczącą, uśmiechając się promiennie. Złapała mnie za tył głowy i unosząc jedną nogę, nadziała twarz wprost na swoją różową ociekającą sokami cipkę. Kiedy tylko musnąłem ustami wargi sromowe, jęknęła i wygięła się w łuk. Odnalazłem pulsujący guziczek i przystąpiłem do dzieła, prężąc się i podrywając pośladki, odruchowo sterowany zabiegami ust i rąk Patrycji, która brała mojego chuja głęboko do gardła. Nie wnikałem, jak radziła sobie z ciasnotą, przecież stół nie był za wysoki. Liczyło się jedynie to, że robiła to z ogromnym wyczuciem i znajomością męskich potrzeb.  
   Nagle zesztywniałem, zaprzestając wszystkiego. Odczucie błogości również zostało przyćmione. Ktoś położył mi wielkie dłonie na ramionach i zaczął masować. Jednak nie to mnie sparaliżowało. Na plecy napierał wielki penis i ocierał się o rozpaloną skórę. Gonitwa myśli i pytań. Chciał mnie, czy przeorać Weronikę na dwa baty? – myślałem.
   – Hej, idziemy na łóżko? – Usłyszałem za sobą mocny głos.
   Miałem odpowiedź. Zadarłem głowę i zerknąłem za siebie. To był ten sam, który otworzył mi drzwi. Oblał mnie zimny pot. Na pewno zbladłem, czego namacalnym dowodem był chłód, jaki wtargnął na policzki.
   Spojrzenie moje i Weroniki się skrzyżowało. Przeszły mnie dreszcze, a usta samowolnie rozchyliły. Nie byłem na to gotowy! Nigdy nie fantazjowałem o mężczyznach. Lubiłem patrzeć na ich ciała, ale to tyle!  
   – Aaaaaa! Ja pierdolę! – uniosłem głos, targany spazmami rozkoszy i nadchodzącym końcem.
   – No gdzie, nie widzisz, że odpływa! – rzuciła Weronika, jakby wyczuła, że pomimo to się waham. – Zajmij się Patrycją, jest pod stołem.
   – Okej – rzucił osiłek.
   Zdjął ze mnie łapy, odstąpił i zadzierając obrus, puścił oczko, po czym zniknął.  
   – Spokojnie. Przecież ci mówiłam, że nic na siłę. Kamil woli chłopców, a że jesteś niezły, nic dziwnego, że podszedł. Organizujemy takie spotkania dwa razy w tygodniu – oznajmiła i zmusiła mocnym szarpnięciem, abym kontynuował to, co przerwałem.  
   Z rozkoszą powróciłem do lizania smakowitej cipki, trzęsąc się jak galareta. Patrycja prowadziła mnie na szczyt. Ruchy na chuju były coraz szybsze, intensywniejsze… wystrzeliłem wprost do jej buzi. Nie wiem, co zrobiła z ładunkiem, mi ulżyło, i to jak cholera.  
   – Nie przestawaj! – oznajmiła Weronika stanowczym tonem.
   Zreflektowałem się w okamgnieniu i pochwyciwszy ją za jędrne pośladki, przyssałem się do dzyndzla, a palec jednej dłoni umieściłem w szparce. Dziewczyna kwękała, drapała mnie po plecach. Miała problemy z ustaniem w miejscu. Zarzucała tyłkiem, wyrywała się, jednak nie pozwoliłem, aby usta, chociaż na chwilę straciły kontakt z tym, co było już tak nabrzmiałe i drżące, że tylko patrzeć, jak eksploduje. Nie myliłem się. Po upływie chwili paznokcie Weroniki poprzecinały mi skórę na ramionach, a ona sama wyła i jęczała, nie panując nad tym, co nieuniknione.
   – Mocniej! Mocniej! O… Ja… Dochodzę! Damian!
   Poczułem silne spazmy na brodzie i drżące udo dziewczyny na sobie. Oderwałem usta i spojrzałem na nią. Trwała w ekstazie, spinając mięśnie i pomrukując. Oczy miała zamknięte, wargi uchylone. Długo nią miotało, zanim orgazm puścił. Położyłem dłonie na jej piersiach i ugniatałem, wsłuchując się w ciche odgłosy zadowolenia. Weronika klapnęła na tyłek, świecąc mi cipką przed oczyma. Ociekała śluzem, a dzyndzel był tak przekrwiony, że aż fioletowy.  
   – Ja pierdolę! To było niesamowite. Chcę więcej!
   – Mówisz i masz, ale wiesz… Jak znów przyjdzie Kamil. Ja nigdy nie byłem z facetem i nie chcę. Dwie laski to co innego. Trochę mnie ten koleś przeraża i boję się, jak zareaguje, kiedy odmówię. Wiem, co wcześniej mówiłaś, jednak… To, co się tutaj wyprawia, widziałem jedynie w filmach.  
   – Domyśliłam się, wyluzuj. Nie pozwolisz, to w ciebie nie wejdzie, nawet nie dotknie. Zresztą, nie chcesz, to nie, twoja wola. Jak do nas dołączy, szepnę mu to i owo, okej? Nie rób takiej wystraszonej miny. Kamil wygląda groźnie, ale to miły gościu.
   – Dzięki.  
   Całe nagromadzone ciśnienie spadło.  Pochwyciłem Weronikę w ramiona i wolnym krokiem ruszyłem w stronę pustego łóżka. Przeprawie towarzyszyły głośne jęki Patrycji, którą zadowalał Kamil. Nie wiem, czy ją posuwał, czy jedynie lizał, ale stękała ostro.
   Jakoś tak ciepło mi się zrobiło na sercu, jak sobie pomyślałem, co będzie dalej. Tutejsza atmosfera, te wszystkie jęki naparzające się pary, działały na wyobraźnię i usypiały zdrowy rozsądek.
                                                                                                                      CDN.

4 komentarze

 
  • Użytkownik Gazda

    Taka grzeczna 1 część, a tu już tak niegrzecznie......

    Tak trzymaj👍👍👍

    22 września

  • Użytkownik Shadow1893

    @Gazda, nie chciałam zaczynać od seksu, ale czas podkręcić obroty i rozbujać chłopaka. Na razie jest po skromnej rozgrzewce. :)

    22 września

  • Użytkownik andkor

    No niezły początek życia w ,,Wielkim Mieście" aż jestem ciekaw co dalej a pewnie i jakaś parapetówka u ciebie.

    22 września

  • Użytkownik Shadow1893

    @andkor, u mnie nie, ale u kumpla zbliża się wielkimi krokami.  Dzięki. :)

    22 września

  • Użytkownik elninio1972

    Fajne opisy :)

    22 września

  • Użytkownik Shadow1893

    @elninio1972  :danss: Dzięki.

    22 września

  • Użytkownik Rebus

    Tak niewinnie się zaczynało a robi się coraz ciekawiej.

    22 września

  • Użytkownik Shadow1893

    @Rebus, dzięki.

    22 września