Pani Dwóch Krajów cz. 37

LXIX
     Tym razem Świetlista Pani nie wykorzystała postaci Nerissy. Jej szaty, dyskretna lecz bogata biżuteria, makijaż, wyraźnie ukazywały, iż zamierza wystąpić w roli Królowej i Bogini, Władczyni Górnego i Dolnego Kraju. Na szczęście nie planowała dać się poznać każdemu przechodniowi na ulicy i zaopatrzyła się także w obszerną, luźną opończę z głębokim kapturem, którą nosiły często kobiety z pustyni, aby osłonic się zarówno przed słońcem, jak i przed spojrzeniami mężczyzn. Był to ubiór bardzo stosowny, skoro oficjalnie miał Jej towarzyszyć Harfan, prawdziwy libijski wojownik z Królewskiej Gwardii. Nikogo nie powinno już dziwić, że wyruszając na targ zabrali ze sobą miejscowego sługę, czyli Nefera, któremu przeznaczono niesienie sporych rozmiarów kosza. Znalazł w nim prosty lecz porządny sztylet oraz, ku swemu zdumieniu, pewna liczbę ciastek ciastek, będących z pewnością dziełem Ahmesa.
     „Ostrze jest dla ciebie.” - Powiedziała Amaktaris, odchylając połę szaty i ukazując podobną broń. - „Ciastek lepiej nie ruszaj, to ważne.”
     Harfan uzbroił się zupełnie otwarcie w krótki miecz, był w końcu wojownikiem w służbie Królowej. Mistrz Apres ponownie wybrał stworzoną wręcz dla niego postać średniej rangi urzędnika z nieodłączną laską. Jego ludzi nie zobaczyli aż do chwili, gdy mieli okazać się potrzebni. Został zapewne poinformowany o obecności Nefera, w żaden sposób nie próbował bowiem skomentować jego obecności.
     Pałac opuścili znaną już kapłanowi drogą, zanurzając się w gwarny tłum wypełniający ulice Stolicy. Wydawało się, iż mieszkańcy Memfis nie przejmują się trwającą wojną i, jak zwykle, zajmują się przede wszystkim własnymi sprawami, nabywając na targu potrzebne im przedmioty oraz szukając okazji do zarobku lub rozrywki. Mistrz Apres zniknął w tym zbiorowisku bez śladu, Nefer nie wątpił jednak, iż zarówno on sam, jak i jego podwładni, czuwają nad wszystkim. Skierowali się w okolice, które kapłan poznał podczas poprzedniej wizyty na targu. Nawet budynek, do którego w końcu podeszli, wydał mu się znajomy. Był to kantor Pazera, mistrza podejrzanych i z pewnością zyskownych interesów. Zanim zdążył nieopatrznie wyrazić swoje zdumienie, pojawił się Apres i dał zapewne jakiś dyskretny znak Królowej oraz Harfanowi, cała ich czwórka weszła bowiem do środka przez uchylone drzwi, bez zwracania na siebie uwagi, ale i bez zbędnej zwłoki. Gospodarz we własnej osobie już na nich czekał.
     „Wszystko gotowe, o Pani.” - Zameldował Mistrz. - „Pozostaje nam tylko czekać.”
     Władczyni odrzuciła kaptur, dając się poznać Pazerowi, który nie okazał zresztą zdziwienia.
     „Najdostojniejsza z Bogiń, to zaszczyt służyć Twojej Osobie.” - Powitał Królową głębokim ukłonem, nie próbował jednak padać na twarz czy w podobny sposób wywoływać zamieszania. Musiał doskonale pojmować, iż byłoby to zupełnie nie na miejscu i tylko zirytowałoby Najjaśniejszą. Z pewnością nie był głupcem.
     „Pazerze, wiem doskonale, że interesy, które prowadzisz, najczęściej nie są legalne.” - Kupiec nie próbował nawet zaprzeczać, czym ponownie zyskał uznanie w oczach Nefera. - „Tak jak zapowiedział w Moim Imieniu Mistrz Apres, to nie ma teraz znaczenia. Królowa przymknie na to oko i będzie wdzięczna za pomoc, której udzielasz w dużo ważniejszej sprawie.”
     „Wielka Pani, moje skromne służby są do Twojej dyspozycji. Ta sprawa, do której przywiązujesz taką wagę, i we mnie budzi wstręt, jeśli pozwolisz, by Twój sługa wyznał swoją opinię.”
     „Dziękuje, ci kupcze. A teraz, czy wszystko gotowe? Chciałabym zobaczyć dzieci...”
     „Może lepiej nie, o Wielka. Chyba, że tylko przez tajemny otwór.” - Zaoponował Mistrz.
     „To właśnie miałam na myśli. Prowadźcie!”
     W ślad za Pazerem ruszyli na tyły budynku. Okazał się on bardzo rozległy, ze skomplikowanym układem pomieszczeń i niewielkich dziedzińców, co w sumie nie powinno dziwić, biorąc pod uwagę specyfikę profesji gospodarza. Stanęli wreszcie pod ścianą, w której uczyniono kilka otworów służących do dyskretnej obserwacji sąsiedniego pomieszczenia. Królowa, a w za Jej przykładem i Nefer, przysunęli oczy. Ujrzeli zamknięty, oświetlony pojedynczą lampą pokój, w którym siedziały na podłodze skute łańcuchami dzieci. Było ich pięcioro, trzech chłopców i dwie dziewczynki, w wieku najwyżej trzech, pięciu lat. Na ile zdołał się zorientować, były to zarówno dzieci ludu z Kraju nad Rzeką, jak i barbarzyńcy z południa czy z pustyni. Sprawiały wrażenie smutnych i osowiałych, czemu trudno się było dziwić, ale przynajmniej nie głodnych czy spragnionych. Nie nosiły też śladów brutalnego traktowania.
     „Jak długo już tutaj są?” - Spytała ostro Najjaśniejsza.
     „Tak jak ustaliliśmy, sprowadzałem je z prowincji od kilku tygodni. Ale nie trzymam ich normalnie w łańcuchach, tylko dzisiaj, z wiadomego powodu.”
     „Rozumiem.” - „Odpowiedziała chłodno. - „Mam nadzieję, że właśnie dzisiaj doprowadzimy sprawę do końca... Klient ma przybyć przed północą, jak rozumiem?”
     „Tak się umówiliśmy. Dzieci są wyjątkowej urody, specjalnie takie wyszukałem. Chce sam ocenić i wybrać, zanim zapłaci, ale zamierza zrobić to dyskretnie. Ruch na targu będzie już wtedy mniej uciążliwy, a jeszcze na tyle duży, by ukryć się w tłumie.”
     „Mnie też to odpowiada, tylko z innych powodów.” - Zauważyła głosem zimnym i złowrogim. - „Czekajmy więc.”
     „Czy zechcesz, o Najwspanialsza, zaszczycić Twego sługę przyjęciem skromnego poczęstunku?”
     Nefer odniósł wrażenie, że Bogini zamierzała odmówić, zapewne z uwagi na dzieci. Pazer przewidział to jednak i uprzedził Jej słowa.
     „Dzieci dostają to samo, o Najdostojniejsza Pani. Nie głodzę ich, tylko lepiej, aby nie jadły akurat wtedy, gdy on przybędzie. Otrzymały kolację już wcześniej.
     „Rozumiem. W takim razie i Ja skosztuję tych specjałów.”
     Podane przez gospodarza proste przekąski nie były wprawdzie dziełami sztuki kulinarnej godnymi Ahmesa, okazały się jednak smaczne i pożywne. Nefer próbował ich z przyjemnością, również Świetlista Pani spojrzała raz czy drugi na kupca przychylniejszym wzrokiem. Popijali czystą, zdrowa wodą.
     „Mam wrażenie, że widzę cię nie po raz pierwszy, Panie.” - W odróżnieniu od wielu innych, Pazer nie miał problemów z zaakceptowaniem niejasnej pozycji Nefera. - „Pojmuję już teraz, skąd wziąłeś to znakomite srebro. Wiedz, że dotarło do miejsca przeznaczenia, tak jak obiecałem.” - Czyżby jednak upewniał się odnośnie statusu dziwnego niewolnika?
     „Nefer uczynił to, co uczynił, na Moje polecenie.” - Któryż to już raz Najwspanialsza zamknęła w ten sposób kwestię jego poczynań? Postarał się ukryć rumieniec.
     „Oczywiście, o Wielka. Wspomniałem o tym, bo dopiero teraz pewne kwestie zaczynają być  jasne dla Twego sługi. Jesteś bardzo mądra, o Pani.”
     „Mam tylko nadzieję, że wszyscy razem okażemy się mądrzejsi od mordercy.” - Zakończyła rozmowę, przypominając o celu, który ich tu sprowadził.
     „Jak rozkażesz, Najpotężniejsza. Pozwól, że przygotuję się na jego wizytę.”
     „Ja także sprawdzę moich ludzi.” - Odmeldował się Mistrz Apres.
     Zostali we troje z Harfanem, który zachowywał wzmożoną czujność i nie skorzystał z poczęstunku. Zapewne nie ufał do końca Pazerowi. Amaktaris i Nefer popijali natomiast wodę dla zabicia czasu. Może zresztą to narastające napięcie wzmagało pragnienie. A więc Mistrz  wykorzystał podejrzanego kupca celem przygotowania zasadzki i przywabienia mordercy ze świątyni, kimkolwiek by on był. Pomimo gładkich słów i dwornego zachowania, które zaprezentował, ich gospodarz najprawdopodobniej nie podjął się tego zadania dobrowolnie. Cóż, oskarżenie o kupowanie szat i klejnotów skradzionych w świątyni musiałoby skończyć się surowym wyrokiem. A z pewnością nie było to jedyne przestępstwo Pazera.
     „Nawet nie wiem, czy to srebro naprawdę dotarło do Any...” - Zauważył Nefer. - „Nie miałem okazji zapytać.”
     „Dostała je na czas. Kupiec dotrzymał słowa i między innymi dlatego postanowiliśmy z Mistrzem zaangażować go w tę sprawę i tym samym darować jego winy.”
     „Pewnie nie było jej do niczego potrzebne.” - Dodał jeszcze.
     „Miałeś mądrze użyć tego srebra, pamiętasz? Byłam ciekawa, co z nim zrobisz. Spodziewałam się, że może będziesz chciał posłać je żonie i utrudniłam trochę to zadanie. Ale poradziłeś sobie. Przynajmniej w tym okazałeś się wystarczająco mądry i sprytny.”
     „Pani, ja...”
     Dalszą rozmowę przerwał powrót Mistrza Apresa, w którego obecności Nefer nie zamierzał roztrząsać relacji pomiędzy jego dwoma Paniami, a nim samym. Czekali więc w milczeniu na przybycie tajemniczego nabywcy małych niewolników. Wreszcie do pomieszczenia zajrzał dyskretnie jeden z podwładnych Mistrza, zamienili kilka cichych słów.
     „Już czas, o Pani. Klient przybył, tak, jak na to liczyliśmy. Kupiec za chwilę zaprowadzi go do dzieci. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Jesteśmy gotowi i czekamy na Twój znak.”
     „Dajmy mu chwilę... Chcę zobaczyć, jak się zachowuje.”
     Najjaśniejsza powstała z siedziska i pospiesznie podeszła do ściany z otworami obserwacyjnymi. Nefer i Apres poszli w Jej ślady, tylko Harfan nadal czuwał nad ich własnym bezpieczeństwem. Drzwi do sąsiedniego pomieszczenia uchyliły się i do środka wkroczyły trzy postacie. Pazer oraz dość przeciętnie wyglądający mężczyzna w średnim wieku nieśli dodatkowe lampy, które rzuciły teraz więcej światła. Uwagę Nefera, a zapewne i Królowej, przykuła jednak trzecia postać. Podobnie jak Władczyni, przybysz osłaniał swoją sylwetkę opończą z kapturem, której nie odrzucił nawet teraz. Wprawdzie to, co robił, nie było ściśle rzecz biorąc nielegalne, ale najwidoczniej nie zamierzał chwalić się swymi uczynkami i wolał zachować własną tożsamość w tajemnicy.
     „Oto te dzieci, Panie. Sam zobacz, że nie przesadzałem, mówiąc, iż to towar najwyższej jakości.”
     Klient skinął na towarzyszy, którzy przysunęli się z lampami. Szturchnął nogą jednego z chłopców, potem dziewczynkę. Pozostałe dzieci same się rozbudziły i uniosły głowy. Zakapturzona postać pochyliła się i kolejno ujmowała malców za szyje, przyglądała się twarzom. Nie tylko zresztą twarzom i nie poprzestawała na przyglądaniu się. Palce potencjalnego nabywcy obmacywały różne fragmenty drobnych ciał. Czyniły to w sposób, który Nefer uznał za zachłanny.
     „Towar jest istotnie wysokiej jakości.” - Przyznał głuchym głosem. - „Ale i cena, której żądasz, nie jest niska.”
     „Dlatego zasugerowałem, Panie, abyś sam obejrzał to, co oferuję.” - Odparł Pazer.
     „Może i miałeś rację.”
     Dłonie tajemniczego gościa dotykały teraz czarnoskórej dziewczynki. Sprawiał wrażenie zadowolonego, nawet bardziej niż zadowolonego. Prawdopodobnie dlatego podjął decyzję.
     „Dobrze. Z pewnych powodów jestem zainteresowany kupnem całej partii, wezmę wszystkich pięcioro. Jeżeli obniżysz cenę.”
     „Panie, poniosłem znaczne koszty, aby spełnić Twoje wymagania. Sprowadziłem je z prowincji, karmiłem...”
     „To mnie nie obchodzi. Dam dwadzieścia talentów srebra.”
     „Panie, mówiliśmy o trzydziestu talentach.”
     „Mówiłeś nie ze mną, tylko z moim sługą. To ja decyduję.”
     „Dwadzieścia osiem... Niech będzie chociaż dwadzieścia pięć... Muszę z czegoś żyć, Dostojny Panie. Dwadzieścia cztery, taniej już nie mogę.” - Pazer bardzo przekonująco wcielał się w rolę żądnego zysku sprzedawcy, biorąc pod uwagę, że pieniądze na ewentualny zakup dzieci i tak pochodziły zapewne ze szkatuły Królowej.
     „Dobrze. Zależy mi na czasie, więc dam dwadzieścia cztery talenty. Kupuję wszystkie, ale tymczasem wezmę tylko dwoje. Tę dziewczynkę.” - Nadal trzymał dłoń na ramieniu małej niewolnicy - „I tego chłopca.” - Wskazał na innego malca. - „Mój sługa przyniesie jutro srebro i odbierze tych dwoje. Pozostałych przetrzymasz jeszcze tydzień, na własny koszt. W przyszłości mogę potrzebować kolejnych dostaw, miej to na uwadze. I zależy mi na dyskrecji.”
     „Oczywiście, Panie. Stanie się, jak sobie życzysz.”
     Gospodarz ponownie uchylił drzwi, ale przybysz z wyraźnym ociąganiem opuścił komnatę.
     „Widziałam już dość, Mistrzu. Aresztuj ich!” - Rozkazała Królowa, odsuwając się od ściany.
     „Jak rozkażesz, o Wielka.”
     Apres nie tracił czasu, wyjął z zanadrza gwizdek i tyły domu Pazera przeszył niezbyt głośny, ale za to przenikliwy świst. Po chwili rozległy się zduszone okrzyki i odgłosy szamotaniny. Mistrz wyszedł z pomieszczenia, wkrótce jednak powrócił.
     „Obydwaj są w naszych rękach. Czy życzysz sobie ich ujrzeć, o Pani?”
     „Tak, chodźmy. Najpierw dajcie kapłana.”
     Komnata, do której zawiódł ich przybyły pospiesznie Pazer, nie dorównywała, rzecz jasna, pałacowym apartamentom, ale była z pewnością najbogatszym i najbardziej reprezentacyjnym pomieszczeniem w domostwie kupca. Władczyni zasiadła w umieszczonym na podwyższeniu fotelu, który z konieczności mógł uchodzić za coś w rodzaju tronu. Osłoniła twarz opończą. Kupiec usunął się z sali. Po chwili trzech ludzi Mistrza wprowadziło schwytanego klienta. Ręce i nogi miał już skute krótkimi łańcuchami. Rzucono go na kolana. Na znak Królowej, Apres zerwał osłaniający go dotąd kaptur. W silnym świetle lamp Nefer ujrzał młodą twarz o szczupłych, arystokratycznych rysach. Zgolone włosy wskazywały na kapłana. Przez chwilę szukał w pamięci... Tak, był to Temes, ambitny i podobno bardzo zdolny bratanek arcykapłana Heparisa. Widział ich obu tylko raz, podczas pamiętnej uczty po powrocie z folwarku, ale dumne zachowanie obydwu hierarchów utkwiło mu w pamięci. Pomimo łańcuchów, Temes nie stracił wiele ze swej arogancji.
     „Co to ma znaczyć, nędzne psy? Macie mnie natychmiast uwolnić! Nie wiecie kim jestem! Zapłacicie za tę zniewagę!”
     Na niemal niedostrzegalny ruch ręki Monarchini, Mistrz typowym dla siebie, oszczędnym i precyzyjnym ciosem uderzył więźnia laską w usta. Pojawiła się krew i kapłan zamilkł.
     „Mylisz się Temesie, Pisarzu Domu Boga w świątyni Anubisa. To ty zapłacisz za swoje czyny!”
     Królowa wstała z siedziska i odrzuciła szatę, ukazując się w całym majestacie Jej Boskiej Osoby.
     „Pani... Co tu robisz, w tym nędznym kantorze?”
     „To Ja mogłabym o to zapytać, ale doskonale wiem, po co tu przybyłeś.”
     „Nie popełniłem żadnej zdrady ani przestępstwa, Szlachetna Pani!”
     „Może nie w oczach prawa, na pewno jednak w oczach Królowej i w oczach wszystkich Bogów, jeżeli są godni tego miana! Jesteś mordercą, Temesie. Mordercą dzieci! Te tutaj, także zamierzałeś zamęczyć dla własnej, chorej przyjemności!”
     „Chciałem je tylko kupić, Pani!” - Młody kapłan zaczął wreszcie okazywać strach, chociaż nie zniżył się jeszcze do błagania o łaskę.  Czuł zapewne, że i tak jej nie otrzyma. - „To tylko niewolnicy! Zaopiekowałbym się nimi, Bóg Anubis dba o swoje sługi!”
     „Pamiętasz małego chłopca, którym „opiekowałeś się” kilka miesięcy temu? On też był niewolnikiem Anubisa. Nosił jego znak na ramieniu. Myślałeś, że nie żyje... Trafił jednak do pałacowego szpitala i w ten sposób dowiedziałam się, że w mieście przebywa potwór.” - Temes drgnął, najwyraźniej zaskoczony i zaniepokojony. - „Złożyłam wówczas przysięgę, że morderca nie ujdzie kary, kimkolwiek by nie był. Trochę czasu zajęło wykrycie, że jesteś nim właśnie ty, Temesie, Pisarzu Domu Boga. Dzisiaj Królowa dotrzyma przysięgi!”
     „Wielka Pani! To tylko niewolnicy! Mój stryj, arcykapłan Heparis z pewnością...”
     „Pochodzisz z wielkiego rodu, Temesie. Ty i tobie podobni uważają się za szlachetniej urodzonych od Królowej, której przodkowie byli tylko żołnierzami... Nie wiem, czy twój stryj wiedział o twoich wyczynach. Chcę wierzyć, że nie był tego świadomy i zepsucie, którego jesteś dowodem, nie ogarnęło wszystkich. Chcę w to wierzyć dla dobra Egiptu... Ale co do ciebie, nie mam żadnych wątpliwości.”
     „Żaden sędzia nie skaże mnie za to, że kupowałem małych niewolników i czyniłem z nimi to, co chciałem. To nie jest przestępstwo!”
     „Zapominasz, że to Królowa, Żywy Obraz Izydy, jest najwyższym sędzią w Kraju nad Rzeką. W moich oczach jesteś winny i zapłacisz za to, co zrobiłeś. Osądziłam cię już dawno, teraz tylko oznajmiam wyrok.”
     „Nie możesz tego zrobić! Nie jestem byle kim! Mam potężnych krewnych. Arcykapłan Ozyrysa...”
     Królowa wykonała nieznaczny gest dłonią i jeden z ludzi Mistrza uderzył więźnia drewniana pałką w szczyt wygolonej czaszki. Pałka została owinięta skórą jakiegoś zwierzęcia, a sam cios wymierzono bardzo starannie. Miał tylko ogłuszyć, w żadnym wypadku zabić. Apres pochylił się, aby uzyskać co do tego pewność.
     „Żyje, Najdostojniejsza Pani. Tak, jak rozkazałaś.”
     „Zabierzcie go i przygotujcie do drogi.” - Odprawiła podwładnych Mistrza. - „Został jeszcze jego sługa.” - Podjęła, gdy bezwładne ciało Temesa wywleczono z komnaty. - „Pomógł wciągnąć mordercę w zasadzkę. Co mu dokładnie obiecałeś?”
     „Darowanie kary oraz srebro.”
     „A co zamierzasz teraz z nim zrobić?”
     „Pani, najkorzystniej byłoby, gdyby zniknął. Pozwól, że zorganizuję to na swój sposób.”
     „Chciałabym najpierw z nim porozmawiać.”
     Do stóp Bogini rzucono kolejnego, skutego łańcuchami więźnia. Ten nie próbował udawać, że nie odczuwa strachu. Na widok Królowej zaczął od razu błagać o łaskę.
     „Wielka Pani, okaż litość Twemu pokornemu słudze! Uczyniłem wszystko, co mi rozkazano! Wszystko, aby spełnić Twoją wolę!”
     Władczyni powstrzymała tę powódź słów uniesieniem dłoni.
     „Jak cię zwą i kim jesteś?”
     „Uros, Najdostojniejsza Pani.  Służę w Domu Anubisa. Obiecano mi łaskę, jeżeli przywiodę tu dostojnego Temesa. Tylko dlatego tu jestem! Obiecano mi łaskę!”
     „Nie pytam, po co tu przybyłeś. Nie pytam też, w jaki sposób służyłeś Temesowi. O tym wszystkim wiem doskonale i tym nie zasłużysz na litość w Moich oczach. Rozmawiam z tobą tylko z jednego powodu, Urosie. Kilka miesięcy temu, tuż przed porą żniw, do pałacowego szpitala trafił mały chłopiec ze świątyni Anubisa. Co wiesz o tej sprawie?”
     „Wielka Pani! To ja zaniosłem go pod drzwi sierocińca, musisz o tym wiedzieć! To ja go uratowałem!”
     „Tylko dlatego wysłuchuję twoich słów. Dlaczego to zrobiłeś?”
     „Mój pan, Temes... miał dziwne upodobania. Jestem jego sługą i nie mnie je osądzać, ale nie podobało mi się to, co kazał mi robić... Gdy polecił, abym pozbył się ciała tego chłopca, był przekonany, że on nie żyje. Malec był cały zakrwawiony, ale jednak oddychał... Wiele mówi się o Twojej miłości do dzieci, o Najłaskawsza, o tym, że im pomagasz, o Twojej uzdrowicielskiej mocy Żywej Bogini... Pomyślałem, że może zdołasz go uratować...”
     „Czy uczyniłeś coś szczególnego, zanim podrzuciłeś dziecko?”
     „Pani, ja...”
     „Mów, Urosie!”
     „Na ramieniu miał wypalony znak Boga Anubisa, głowę szakala. Usunąłem to piętno nożem. Nie chciałem, aby został tak wyraźny ślad. Nie podobało mi się to, co robił mój pan, ale bałem się... Bałem się uczynić cokolwiek więcej.”
     „Dlaczego więc zdradziłeś swego pana i przywiodłeś go tutaj na polecenie Mistrza Apresa?”
     „Nie miałem wyboru, o Wielka. Mistrz zagroził mi śmiercią i obiecał życie... Jaki miałem wybór? Mój pan... Nie był zbytnio łaskawy dla swoich sług.”
     „To akurat mogę zrozumieć... Wiedz, że na Moją łaskę możesz zasłużyć tylko jednym, tym, że uratowałeś tego chłopca. Zabrać go!” - Poleciła strażnikom.
     „I cóż powiesz Neferze? Co Królowa ma uczynić z tym człowiekiem? - Spytała, gdy więźnia usunięto z komnaty.
     „Pani, poleciłaś, abym nie wypowiadał się dzisiaj w sprawie Twoich wyroków.”
     „Ale na pewno chciałbyś coś powiedzieć. Mistrz już to uczynił, więc i tobie zezwalam.”
     „Najjaśniejsza. Obiecano mu łaskę w Twoim imieniu. I uratował tego chłopca...”
     „Wiedziałam, że to powiesz... Zawsze prosisz za innymi... Swoją drogą, kiedyś przewidziałeś, że kapłan-morderca może nie cieszyć się poważaniem swoich pomocników... Ten sługa pomagał mu w jego zbrodniach, ale też ulitował się nad pobitym dzieckiem i dzięki temu poznaliśmy całą sprawę oraz położyliśmy jej kres... Niech odejdzie wolno, tak jak mu obiecano.”
     „Pani, Heparis na pewno każe  szukać swego bratanka. Jeżeli trafi na tego Urosa to...”
     „Wyślij go gdzieś daleko, byle nie do Bogów Zachodniej Krainy.” - Podkreśliła z naciskiem. - „Potrafisz załatwiać takie sprawy. A jeżeli nawet Arcykapłan dowie się o losie swego zbrodniczego bratanka... Może będzie to dla niego ostrzeżeniem. I tak nie jest Naszym przyjacielem.”
     „Uczynię jak rozkażesz, o Wielka, ale to błąd.”
     „Tym niemniej tak postanowiłam, Mistrzu.” - Zamknęła sprawę. - „Doskonale wszystko zorganizowałeś. Jestem bardzo zadowolona.”
     „Pani, służba dla Ciebie jest zaszczytem.”
     „Liczę, że przygotowałeś też wszystko na przyjęcie mordercy w podziemiach Twego królestwa, tak, jak ustaliliśmy?”
     „Tak, o Najwspanialsza. Wszystko jest już gotowe.”
     „Udamy się tam wkrótce.” - Westchnęła lekko. - „Zanim jednak będę zmuszona wykonać ten obowiązek, zajmijmy się przyjemniejszymi sprawami. Neferze, mam nadzieję, że nie zjadłeś tych ciastek? Są znakomite, ale dodałam do nich odrobinę usypiającego wywaru z maku. Dzieci powinny je zjeść ze smakiem, a potem usną i bez zwracania niczyjej uwagi zabierzemy je do sierocińca. Ten kosz też się przyda, chociaż będą potrzebne także inne. Ty nie powinieneś teraz spać, bo Królowa ma jeszcze dzisiaj coś do zrobienia i będziesz Jej towarzyszył.”
     Pomimo kończącego wypowiedź żartu, oczy Władczyni stały się nagle zimne i twarde jak głaz. Nefer znał ten wyraz twarzy Bogini. Zapowiadało się coś naprawdę paskudnego.
     „Tylko pamiętaj, że jednak zabroniłam ci prosić o łaskę dla mordercy.” - Dodała, potwierdzając obawy kapłana.

nefer

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3834 słów i 22856 znaków.

8 komentarzy

 
  • Funkykoval197

    NEFERZE WRACAJ !!!!!!! JESTEŚMY NA "GŁODZIE" :-)

    1 sty 2016

  • nefer

    @Funkykoval197 Hej. Już wróciłem i nie zapominam o opowieści. Muszę jednak pewne sprawy ogarnąć i pewnie za kilka dni wrzucę kolejny rozdział. Pozdrawiam w Nowym Roku.

    3 sty 2016

  • Incestor

    Po przeczytaniu tej części mogę jedynie żałować, że nie obserwowałem poprzednich :) a nadrobienie 36 tekstów może trochę zająć :D świetnie trzymasz klimat, talent czystej wody. Jedno tylko jest dla mnie nowe, mianowicie dialogi w cudzysłowie zamiast formy książkowej - ale rozumiem, że to Twój styl i nie zamierzam tego krytykować ;)

    15 gru 2015

  • nefer

    @Incestor Open office "masakruje" układ graficzny tekstu gdy zaczynam zdania od myślników, dlatego przeszedłem na cudzysłowy w dialogach. To nie maniera.  ;)

    16 gru 2015

  • Funkykoval197

    @Incestor Zazdroszczę Ci. Czytać to arcydzieło jako nowe. Ja już takiej możliwości nie mam (czytam na bieżąco) :-)

    16 gru 2015

  • nienasycona

    Bardzo mocny tekst, aż się we mnie wszystko gotowało z obrzydzenia. Ale Królowa- Bogini potrafi przywrócić wiarę w sprawiedliwość. I uwielbiam ją za jej niezłomność mimo empatii. Szklankę mleka wznoszę za Twój talent, Autorze. I na szczęście Nefer tym razem mnie nie zirytował:)

    15 gru 2015

  • nefer

    @nienasycona Jeśli kiedyś zirytował to niechcący, oczywiście. Pozwól, że w odpowiedzi wzniosę toast... piwem, rzecz jasna.  :)

    16 gru 2015

  • chaaandelier

    Ooohh.. I jak my teraz wytrzymamy bez  Nefera? ;) Pozostaje tylko życzyć Wesołych Świąt i szybkiego powrotu! A część tak samo doskonała jak poprzednie. :)

    15 gru 2015

  • nefer

    @chaaandelier Dzięki za życzenia. Nefer wróci gdy tylko zdoła.  ;)

    16 gru 2015

  • Ramol

    Hmmmm... Sądziłem, że po paru bardziej statycznych rozdziałach nastąpi jakaś szarża (rydwanów i Amazonek), przy których wyczyny Kozietulskiego pod Samosierrą to dziecinne zabawy... Może jednak lepiej, że przeżyjemy to później... Dzięki Neferze za wspaniałą, barwną i przybliżającą historię starożytną sagę, za opis tak mądrej władczyni jak i "łepskiego" (choć nieformalnego) doradcy, uczmy się z tych powiastek mądrości, której wielu poszukuje w dzisiejszym świecie też. Jako Krakus, zamiatam drogę przed Tobą Neferze piórami pawimi z mej czapki, w dowód uznania Twej pracy nad tekstem tej baśni!

    15 gru 2015

  • nefer

    @Ramol Dzięki za życzenia. Szarża istotnie jest w planach, wielu chwyci za miecze i oszczepy, Nefer również. Tylko z kim będzie walczył...

    16 gru 2015

  • Szarik

    Neferze, to zaiste piękne zakończenie roku. Wypada podziękować i życzyć równie owocnego kolejnego roku.

    15 gru 2015

  • nik

    Rewelacja.

    16 gru 2015

  • nefer

    @Szarik I wzajemnie. Liczę na kolejne części "Najemnika". Czyżby osłabł w boju?  :blackeye:

    16 gru 2015

  • Szarik

    @nefer on nie,  ja owszem. Niestety inne rzeczy dostały wyższy priorytet, więc musi poczekać niestety.

    16 gru 2015

  • Funkykoval197

    Też Ci życzę Neferze wszystkiego najlepszego. Oby następny rok był lepszy od poprzedniego i gorszy od następnego :-). Pozostałym miłośnikom Nefera (tak Autora jak i kapłana) też życzę Wesołych Świąt.

    14 gru 2015

  • nefer

    @Funkykoval197 Dzięki i do Nowego Roku.

    16 gru 2015

  • nefer

    To chyba ostatni odcinek w tym roku (Gabi, wybacz, proszę). Za kilka dni wyjeżdżam na Święta, a termin tego wyjazdu uległ przyspieszeniu. Wracam w styczniu. Z okazji Świąt oraz Nowego Roku pozdrawiam wszystkich Czytelników, zarówno tych, którzy towarzyszą Neferowi od samego poczatku, jak i tych, którzy dołączyli później.

    14 gru 2015