W ten piątek nudziłam się, jak na większości lekcji. Nie dlatego, że byłam "rebelką", która musi dla samej zasady nudzić się na lekcjach, albo byłam jakaś wyjątkowa i miałam niesamowite plany po szkole, więc same lekcje mnie nudziły. Nic z tych rzeczy. Po prostu już w drugiej klasie liceum wiedziałam, że dostanę się na studia, na które chciałam. Zdążyłam przerobić cały materiał już dawno. Więc na lekcjach się po prostu nudziłam.
A tego dnia wyjątkowo miałam ochotę na seks. Co tym bardziej utrudniało przetrwanie na lekcji.
Na szczęście miałam na to proste remedium. Mój chłopak też siedział na lekcjach, tylko piętro wyżej. A akurat zbliżało nam się okienko. To znaczy: mi się zbliżało, bo nie chodziłam ani na religię, ani na etykę. Nie przejmowałam się tym, że on takiego okienka nie ma. Przecież to tylko durny przedmiot spod znaku "zapchaj dziura". I jak się okazało, on też niezbyt się przykładał do swoich lekcji, bo mój telefon zawibrował, a na ekranie pojawiła się wiadomość:
"Samorząd na przerwie?"
Uśmiechnęłam się lekko na tę wiadomość i wysłałam tylko pomarańczowe serduszko. Tajemnicą naszej szkoły był fakt, że samorząd uczniowski, oczywiście za zgodą i wiedzą samorządu rodzicielskiego, miał całkiem spore fundusze. A to nagrody za konkursy, to kiermasze ciast i inne pierdoły. Od czasu do czasu pieniądze te trzeba było wydać. Jednym z zakupów było urządzenie pokoju samorządu uczniowskiego. Niby nic specjalnego, ale biurka były spore, w szafach i szufladach mieściło się wszystko, czego było potrzeba, drukarka o dziwo działała, a co najważniejsze: duża kanapa była naprawdę duża.
I wygodna.
Na moje szczęście, jako wiceprzewodnicząca samorządu do pokoju miałam zawsze kluczyki przy sobie. I na moje drugie szczęście, większość nauczycieli niezbyt się przejmowała tym, co robię. Wiedzieli, że swoimi olimpiadami i konkursami podbijałam ranking szkoły, więc póki nie gadałam za dużo, to w czasie lekcji mnie raczej ignorowali. Siedziałam więc niecierpliwie przez ostatnie dziesięć minut, zahaczając dłońmi o swoje uda pod spódniczką. Ach, jak nie mogłam się doczekać...
Kiedy dzwonek w końcu zabrzmiał, uradowana spakowałam się szybko do materiałowego plecaka. Ogarnęłam się tak szybko, że siedząca ze mną Aneta zdążyła ledwo schować zeszyt.
– Co ty taka narwana? – zapytała mnie zdziwiona, poprawiając lekko niesforny kosmyk. Miała długie, śliczne blond włosy, których zazdrościła jej połowa szkoły.
– Okienko, sprawy samorządu, takie tam – rzuciłam z uśmieszkiem. Aneta doskonale wiedziała, o co chodzi i westchnęła ciężko.
– Serio? Wiesz, że jak cię złapią, to...
– Nie złapią. – Pochyliłam się do niej i cmoknęłam lekko w policzek. – Baw się dobrze na religii!
Z tymi słowami wyszłam od razu z sali i poszłam na dół. Pokój samorządu mieścił się w wysokiej piwnicy, na szczęście z oknami od strony dziedzińca, a nie ulicy. Upewniłam się tylko, że nikogo w okolicy nie ma i weszłam do pokoiku. Plecak rzuciłam gdzieś na bok, zsunęłam z siebie czarne baleriny na niewielkim obcasie i rozsiadłam się na kanapie. Była ona w kształcie L, co sprawiało, że oferowała dużo miejsca...
...i dużo możliwości.
Nie musiałam długo czekać. Bartek pojawił się w drzwiach szybciej, niż sądziłam. Mój ukochany był ciemnym szatynem o gęstych, zaczesanych zazwyczaj na prawo włosach, za które zawsze miałam ochotę go poszarpać. Komponowały się idealnie z jego ciepłymi, piwnymi oczami i cudownym uśmiechem, a także nieco ciemniejszą, oliwkową karnacją. Na szczęście nie próbował zapuścić brody, jak połowa moich rówieśników i regularnie się golił.
Chociaż był nieco za niski jak na “mój typ” (podobno miał 178 cm wzrostu, ale kto tam wie, faceci lubią kłamać!), lecz nadrabiał to schludną, atletyczną, a przy tym szczupłą budową ciała.
Dobrze wyglądał w naszym szkolnym mundurku. Granatowe spodnie i biała koszula pasowały do niego idealnie, zwłaszcza że wiedział, jak dobrać koszulę do swojej budowy ciała. Ach!
– Hej skarbie, długo czekałaś? – zapytał z błyskiem w oku, zamykając za sobą drzwi i rzucając plecak na bok.
– Cały dzień – odpowiedziałam i usiadłam na brzegu kanapy, czekając na mojego rytualnego buziaka.
– Oj nie przesadzaj, widzieliśmy się przecież na każdej przerwie. – Bartek podszedł do mnie, pochylił się lekko i cmoknął mnie. Najpierw w usta, potem w nos, jak prawie zawsze.
– Mhm, ale na żadnej nic nie robiliśmy – stwierdziłam tylko i nie pozwalając mu się wyprostować, zarzuciłam mu ręce na szyję, po czym splotłam nasze usta w pocałunku.
Oboje zamknęliśmy oczy, rozkoszując się swoją bliskością. To nie tak, że mieliśmy mało czasu dla siebie w tygodniu. Po prostu oboje mieliśmy wysokie libido, a także potrzebę bliskości. I randki na weekend zdecydowanie nam nie wystarczały.
Uwielbiałam czuć na sobie jego dłonie. Bartek doskonale o tym wiedział i już po chwili siedziałam oparta plecami o tył kanapy, kiedy on napierał na mnie, jedną rękę trzymając na mojej szyi, a drugą przy policzku. Nie spieszyliśmy się, nie musieliśmy. Rozkoszowałam się tymi powolnymi, namiętnymi pocałunkami, ruchami jego szorstkich od piłki koszykowej i siłowni dłoni. Kiedy złapał mnie za kark, jęknęłam cicho w jego usta i na chwilę otworzyłam oczy, uśmiechając się do niego.
On oczywiście zrobił to samo. Znał moje ciało i moje reakcje niepokojąco dobrze.
– Jesteś piękna, jak tak jęczysz, wiesz? – zapytał cicho, odchylając nieco moją głowę na bok i całując mnie po policzku.
– Tylko jak jęczę? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie z uśmieszkiem i nie chcąc zostawać dłużna, wbiłam mu paznokcie w obojczyki.
– Zawsze jesteś. Uwielbiam rude laski.
Parsknęłam lekko, ale dalej nie skomentowałam. Warto tutaj wspomnieć, jak sama wyglądałam. Miękkie włosy splotłam w dwa, długie warkocze, opadające z przodu i nadające mi nieco “uroczego i niewinnego” wizerunku. Co jak co, ale swoje włosy uwielbiałam. Dbam o nie podczas każdej kąpieli, a do tego hennuję regularnie na rudo. Znacznie zdrowsze i bezpieczniejsze niż farbowanie domowymi sposobami, bo akurat znalazło się ładne farby.
Mam zielone, okrągłe oczy, które podobno “same się uśmiechają”, drobny nosek i pełne usta, które lubię czasami podkreślić szminką. Akurat tego dnia nałożyłam na nie tylko olejek, bo w końcu byłam w szkole. Jedynym moim makijażem były cienkie kreski. Do tego delikatne rumieńce na policzkach, które zawsze dodają nieco “naturalnego blasku”.
Mierzę sobie 164 cm wzrostu, a dzięki genom ze strony matki mogę pochwalić się figurą klepsydry. Cóż, genom i ćwiczeniom, żeby nie było, że nic samej sobie nie zawdzięczam. A przy okazji figury: tyłek też mam fenomenalny.
Mój mundurek był dosyć prosty: biała bluzka, na to marynarka, spódnica w kratkę do kolana, a do tego zakolanówki. Teoretycznie mundurki miały za zadanie sprawić, żebyśmy byli bardziej zdyscyplinowani, ale miałam wrażenie, że Bartek jakoś zawsze był bardziej napalony, jak mnie widział w moim…
– Ładnie pachniesz. Nowe perfumy? – zapytał, przygryzając mnie lekko za szyję.
– Odżywka. Ale byłeś blisko – odparłam i złapałam go dwiema dłońmi za twarz, po czym przyciągnęłam znowu do pocałunku.
Oplotłam go w biodrach nogami i zmusiłam do tego, żeby się na mnie położył o tyle, o ile mógł. Nie protestował zresztą, a jakby protestował, to pewnie i tak bym to zignorowała. Byłam zbyt rozochocona, aby przestać. Po chwili przesunęłam dłonie na jego koszulę i zaczęłam ją niecierpliwie rozpinać. Jak zawsze, szło mi to średnio, ale dzielnie próbowałam dalej.
Jemu za to szło zdecydowanie lepiej. Kiedy poczułam, jak dwa guziki od koszuli zostały rozpięte, nerwowo zrzuciłam z siebie marynarkę i wróciłam ustami do jego ust. Zaraz szybko jego niecierpliwe dłonie rozpięły cała moją koszulę. Jęknęłam, po czym westchnęłam z rozkoszą, gdy złapał mnie za obie piersi. Bartek potrafił być delikatny, jak chciał, ale teraz nie miał na to ochoty widocznie. I dobrze, bo ja też nie miałam.
Przestaliśmy się na chwilę całować. On podniósł się i zrzucił z siebie koszulę, rozpinając ostatnie guziki. Przez parę sekund patrzyłam tylko na jego seksowne ciałko i zagryzłam wargę. Widząc jednak jego kpiący uśmiech, sama pozbawiłam się koszuli, a w ślad za nią poszedł stanik.
Nie musiałam długo czekać na reakcję. Bartek klęknął przy kanapie i przyciągnął mnie za biodra na jej brzeg. Jego usta od razu znalazły się na różowym sutku. Jęknęłam (pewnie nieco głośniej, niż powinnam), po czym wplotłam obie ręce w jego gęste włosy. Bawiłam się nimi, kiedy on mnie pieścił. Nie bawił się w delikatne podszczypywanie czy drażnienie się języczkiem, jak to często robił. Od razu zaczął mocno ssać sutka, drugą pierś ujmując w dłoń. Dreszczyki rozkoszy przechodziły po całym moim ciele, kiedy Bartek pieścił mnie zachłannie. Zaraz jego zwinne usta znalazły się na drugim sutku, wywołując u mnie kolejną falę przyjemności.
Nie byłam pewna, jak długo mnie tak pieścił, ale pewnie za długo, biorąc pod uwagę, że wciąż byliśmy w szkole. Cichutko jęczałam raz po raz, kiedy się mną zajmował, sama zaś bawiłam się albo jego włosami, albo drapałam go po szyi i po barkach. Nie miałam nigdy zbyt długich paznokci, ale ślady na pewno potrafiłam zostawić.
Po jakimś czasie Bartek podniósł się i stanął nade mną. Jego krocze było niemal idealnie na wysokości mojej twarzy. Uśmiechnęłam się kącikami ust, widząc obrys jego twardego już kutasa.
– Zajmiesz się nim, skarbie? – zapytał mój chłopak z uśmieszkiem. Ależ on był przystojny!
– Zawsze – odpowiedziałam i przysunęłam się bliżej.
Zbliżyłam twarz do jego krocza i położyłam dłonie wysoko na jego udach. Całowałam go powoli przez spodnie, spoglądając na niego w górę od czasu do czasu. Wiedziałam, czego chce, ale nie chciałam mu od razu tego dać. Zamiast tego drażniłam się z nim, ocierając się to wierzchem dłoni, to policzkiem o wybrzuszenie na jego spodniach. Aż jęknął, kiedy złapałam go mocniej i uśmiechnął się, myśląc, że sięgam w stronę paska od spodni, ale ja go tylko popieściłam po całkiem nieźle wyrobionym brzuchu.
– Nadia, błagam… – powiedział cicho, patrząc na mnie jak zbity piesek.
– O co? – zapytałam ze złośliwym uśmieszkiem.
– Weź już go do ust…
Uśmiechnęłam się szerzej. Nie odpowiedziałam, ale rozpięłam mu pasek. Potem guzik i rozporek od spodni. Kiedy Bartek szybko je zdjął i został w samych bokserkach i butach, złapałam jego penisa przez materiał. Powoli posuwałam dłonią góra dół, patrząc na mojego chłopaka od dołu. Czułam, jak lekko pulsuje, jego zapach świdrował mi nos, lecz chciałam go jeszcze trochę pomęczyć.
Pocałowałam jego kutasa, wciąż przez bokserki, parę razy po całej długości. W końcu jednak sama nie mogłam wytrzymać. Kucnęłam na podłodze i wskazałam Bartkowi, żeby usiadł, co on od razu zrobił. Zsunął z siebie bokserki i westchnął z ulgą, kiedy jego kutas wyskoczył na wolność.
Znalazłam się od razu między nogami mojego chłopaka, po czym złapałam go za penisa. Był spory. O ile mnie nie okłamywał (jak to faceci!) to miał 16 centymetrów. Samo to w sobie było całkiem imponujące, ale mi przede wszystkim podobał się jego spory obwód i to, jaki twardy był. Nie miałam wtedy jeszcze wielkiego doświadczenia z facetami, lecz z paroma się już spotykałam. I żaden z nich nie miał tak twardego, jak Bartek.
A nawet jeszcze nic nie zrobiłam!
Zbliżyłam usta do niego i powoli przesunęłam językiem od dołu do góry, potem od góry do dołu i z powrotem, trzymając go jedną dłonią. Drugą złapałam jądra i lekko je pieściłam. Bartek był wrażliwy w tym miejscu nawet jak na faceta, ale lubił, jak go tak delikatnie masowałam. Powolutku zaczęłam poruszać dłonią okrężnymi ruchami, obcałowując główkę dookoła. Kiedy mój facet westchnął, po czym jęknął, uśmiechnęłam się z satysfakcją. Polizałam jeszcze parę razy zwinnym języczkiem dookoła całą główkę, po czym sama nie mogąc wytrzymać, wsunęłam go do ust, obejmując mocno ustami.
Kurwa. Robienie loda to najlepsza gra wstępna. Nikt mi nie wmówi, że jest inaczej. Uwielbiam to.
Wsunęłam parę centymetrów do ust, pracując przy tym mocno językiem dookoła główki w miarę, jak mogłam. Gruby kutas nie do końca mi na to pozwalał, ale tym większą satysfakcję miałam z każdego “pokonanego” centymetra. Jednocześnie starałam się mocno go poślinić i dłonią rozprowadzałam lubrykant w postaci mojej śliny po reszcie kutasa. Bartek to wzdychał, to pojękiwał cicho, nakręcając mnie jeszcze bardziej. Brałam ochoczo coraz więcej kutasa do ust i pieściłam go, podniecona tym mocniej, im głębiej byłam w stanie go wziąć.
Pracowałam obiema dłońmi na Bartku, lecz przy tym nie chciałam, żeby tak to się skończyło. Dlatego kiedy nagle złapał mnie za włosy i oderwał od siebie, nie protestowałam. Jakbyśmy byli u mnie w domu, to bym pewnie połknęła z rozkoszą pierwszy spust, a potem postawiła go na nowo, ale w szkole nie mieliśmy takiego luksusu.
– Połóż się, maleńka – rzucił podjaranym, nieco łamiącym się głosem mój chłopak.
Podniosłam się i nerwowymi ruchami zdjęłam spódniczkę, kiedy on patrzył na mnie i powoli się masturbował. Cudowny widok. Rzuciłam zbędny materiał gdzieś w kąt i położyłam się wygodnie na plecach, łapiąc tylko poduszkę pod głowę. Bartek był na tyle napalony, że ledwo co się ułożyłam, a on już był na mnie. Pocałował mnie mocno, łapiąc mnie za włosy z tyłu i przytrzymując je zdecydowanie. Wiedział, co lubię.
Drugą ręką odsunął moje i tak dosyć skąpe majtki na bok, po czym od razu wsunął we mnie główkę. Jak zawsze na początku musiał być nieco ostrożny. Chociaż byłam tak mokra, że wiedziałam, że będziemy potem musieli posprzątać tę kanapę, to i tak zajmowało mi przynajmniej dobre dwie minuty, nim moja cipka była w stanie “przyjąć” kutasa Bartka.
On na szczęście doskonale już o tym wiedział. Powoli wsunął samą główkę i złapał mnie za biodro. Całowaliśmy się namiętnie, kiedy twardy jak skała penis centymetr po centymetrze zanurzał się we mnie. Przy naszych pierwszych razach to ja kontrolowałam tempo, teraz na szczęście nie musiałam już tego robić. Nie byłam pewna, jak głęboko wszedł Bartek, ale po chwili cofnął biodra, dał mi dwie-trzy sekundy i spróbował ponownie.
Fala rozkoszy rozeszła się po całym moim ciele. Wbiłam mu paznokcie w plecy, a drugą ręką złapałam się z tyłu za poduszkę. Gdyby nie jego usta na moich, pewnie bym jęknęła, na szczęście jednak tego nie zrobiłam.
Bartek jeszcze parę razy to powtórzył, po czym wsunął się głębiej i zatrzymał, ściskając mnie jednocześnie za biodro. Odsunął się lekko, obserwując moją reakcję. Zamknęłam na chwilę oczy, czując to charakterystyczne “rozpychanie” i odetchnęłam głęboko. Bolało tylko ciutkę, przede wszystkim czułam się dosłownie zalana przyjemnością.
– Jest okej, dawaj – rzuciłam do niego, uśmiechając się szeroko.
Bartek odpowiedział uśmiechem, po czym położył się na mnie. Obie dłonie wsunął mi za głowę, łapiąc mnie za kark i za włosy. Nie szarpał mnie, lecz trzymał mocno i zdecydowanie, tak, żebym go cały czas czuła blisko. Dokładnie tak, jak uwielbiałam. Zaczął mnie pieprzyć powolnymi, posuwistymi ruchami, z każdym wejściem i wyjściem powodując u mnie dreszcze przyjemności.
Przy którymś głębszym ruchu jęknęłam głośniej, niż powinnam i spojrzałam spłoszona na niego. Bartek uśmiechnął się jednak i pocałował mnie uspokajająco w czoło. Odetchnęłam lekko i spojrzałam na drzwi, ale jako że nikt nie wszedł, uznałam, że jesteśmy bezpieczni. Objęłam chłopaka rękoma jeszcze mocniej, niż wcześniej, wbijając paznokcie w jego plecy. Przez chwilę pieprzył mnie powoli, wywołując u mnie kolejne, ciche jęki, które starałam się tłumić, gryząc go po ramionach i obojczyku.
W końcu jednak Bartek złapał mnie mocniej, po czym przyspieszył ruchy. Wywróciłam oczy do góry, po czym zamknęłam je. Moja cipka zaczęła lekko pulsować, kiedy kolejne ruchy twardego kutasa doprowadzały mnie do rozkoszy. Każde pchnięcie było coraz przyjemniejsze, aż poczułam, jak Bartek zagłębił się we mnie do końca.
Zawsze, kiedy to robił, było to specyficzne uczucie. Nie wiem, czy przez rozmiar kutasa, czy przez to, jak był twardy, czy jego charakterystyczne wygięcie lekko do góry, ale trafiał idealnie w jakiś punkt w mojej cipce, który doprowadzał mnie do szaleństwa. Czasami bolesnego, ale zawsze rozkosznego szaleństwa.
Nie potrzebowałam wiele, aby dojść. Bartek pieprzył mnie posuwistymi ruchami w tej pozycji, a ja tylko dzięki temu, że mogłam go gryźć, nie oznajmiłam całej szkole, co właśnie dzieje się w pokoju samorządu. Kolejne, głębokie pchnięcia sprawiały, że wariowałam z rozkoszy. Nawet nie wiedziałam jak i kiedy, oplotłam go nogami w biodrach i sama zaczęłam lekko poruszać się pod nim, aby wszedł we mnie jeszcze głębiej, jeszcze mocniej.
Stopniowo traciłam kontrolę nad swoimi ruchami. A to gryzłam, a to drapałam, to jedno i drugie równocześnie, kiedy Bartek pracował biodrami i doprowadzał mnie do orgazmu. W końcu spojrzałam mu prosto w oczy i rzuciłam tylko:
– Kocham cię!
Po czym zatopiłam swoje usta w jego, łącząc nas w pocałunku. Kiedy pchnął mocno, poczułam, jak moja cipka się zaciska, a całe moje ciało drży. Od stóp, przez nogi, mięśnie brzucha aż po czubek głowy, napięłam się cała, kiedy orgazm przeszywał mnie całą. Z nikim wcześniej tak nie dochodziłam, jak z Bartkiem, a fakt, że robiliśmy to w szkole, tylko bardziej mnie nakręcał.
Odpłynęłam całkowicie i tylko dociskałam go do siebie nogami i rękami, kiedy ten dalej mnie pieprzył. Straciłam rachubę czasu, jęcząc w jego usta i całując go namiętnie. Przyjemność odebrała mi zmysły, kiedy orgazm wręcz szalał po moim ciele.
Kiedy w końcu się uspokoiłam, Bartek pieprzył mnie dalej powolnymi, posuwistymi ruchami, obserwując mnie z satysfakcją. Spojrzałam na niego zmęczona i rozbawiona, na co on pocałował mnie lekko.
– Jesteś boska – mruknął i ugryzł mnie w szyję.
– Twój kutas jest boski.
– To może pokażesz mi, jak bardzo go lubisz?
To było jedno z naszych haseł. Wiedziałam od razu, co Bartek ma na myśli. Zszedł ze mnie i wygodnie usiadł na dłuższej części kanapy, wyciągając nogi przed siebie. Odetchnęłam głęboko parę razy, po czym usiadłam tyłem do niego. Pomachałam przed nim parę razy tyłkiem, a kiedy złapał mnie za pośladki, zamruczałam zadowolona.
– Chcesz, żebym cię poujeżdżała? – zapytałam, patrząc na niego przez ramię.
– Zawsze tego chcę, skarbie.
Opuściłam się powoli na jego kutasa i westchnęłam głęboko, kiedy ponownie poczułam, jak mnie rozciąga. Było prościej niż przy pierwszym razie, ale inna pozycja zapewniała inne doznania. Powolutku opuściłam się na niego mniej więcej do połowy, po czym podniosłam biodra. Parę razy wykonałam podobny ruch, czując kolejne, przyjemne dreszczyki. W końcu jednak “nabiłam się” na niego do końca, jednocześnie zagryzając wargę, aby nie jęknąć za głośno.
Bartek za to takich skrupułów nie miał. Ni to westchnął, ni to jęknął i złapał mnie za biodra. Tyle dobrze, że nie zaczął mi dawać klapsów, bo to na pewno byłoby słychać. Jak tylko zaczęłam go ujeżdżać, sam zaczął się nieco dobijać biodrami, ale w tej pozycji to ja miałam więcej do powiedzenia, niż on.
Szybko złapałam tempo, dostarczając nam obojgu przyjemności. W innych okolicznościach pewnie bym wydłużyła naszą zabawę, lecz mimo wszystko okienko musiało się kiedyś skończyć. Dlatego przyspieszyłam ruchy biodrami i przyjęłam ulubione tempo Bartka. Nie musiałam długo czekać. Kiedy mnie przeszywały kolejne igiełki przyjemności, usłyszałam zza pleców:
– Nadia, zaraz dojdę…
Nie miałam zamiaru zwalniać. Uśmiechnęłam się z satysfakcją i oparłam dłońmi mocniej o kanapę. Nie zwalniałam tempa i ujeżdżałam go, cichutko pojękując. Długo nie musiałam czekać. W pewnym momencie poczułam, jak kutas zaczyna pulsować w moim środku. Jak zawsze mnie to nakręciło. Złapałam się jedną dłonią za pierś i zaczęłam szczypać po sutkach, a kolejne dreszczyki przyjemności rozchodziły się po moim ciele.
Po chwili Bartek złapał mnie mocniej za biodro, a drugą ręką chwycił za pośladki. Wiedziałam, co to oznacza. Po kilku sekundach mój chłopak jęknął głośniej, gdy jego kutas zapulsował mocno, po czym zaczął dochodzić prosto w mojej mokrej cipce. Jęknęłam zadowolona, czując rozkoszne ciepło, rozlewające się po moim wnętrzu. Przez kilka sekund ujeżdżałam go dalej w tym tempie, kiedy kolejne “strzały” rozlewały się po mnie. W końcu zwolniłam, wykonałam jeszcze parę ruchów, po czym zakręciłam bioderkami, powolutku wypuszczając twardego penisa ze swojego wnętrza.
– O kurwa, to było zajebiste – stwierdził krótko Bartek, oddychając ciężko.
– Ale ty jesteś romantyczny – rzuciłam rozbawiona, po czym spojrzałam na niego przez ramię. Specjalnie pokręciłam tyłkiem, lubiłam się z nim drażnić po wytrysku.
– Jutro będę romantyczny. Kupię ci kwiatki i różowe kajdanki.
– I zrobisz drinka?
– Co tylko chcesz, skarbie!
Zaśmiałam się lekko i już miałam ochotę usiąść obok niego, kiedy nagle usłyszałam klik. Spojrzałam w stronę drzwi i wówczas ujrzałam, jak te otwierają się do środka, a w progu stanął…
Materiał znajduje się w poczekalni.
Prosimy o łapkę i komentarz!
1 komentarz
TomoiMery
😐 przerwać w takim miejscu czekamy na dalsze przygody