Wojna Zombi cz7. Pociąg

- Hallo nic panu nie jest?- Owen usłyszał kobiecy głos nad sobą. Otworzył powoli oczy i ujrzał młoda kobietę.  
- Walizka spadła panu na głowę.  
Powoli się poniósł i ocenił sytuację. Jeden rzut oka na to co się dzieje przed pociągiem wystarczył. W tej właśnie chwili pozalowal że wogóle się obudził. Pociąg się zatrzymał bo przed nimi była wielka grupa zarażonych. Trudno było ocenić ich ilość ale napewno było ich grubo ponad tysiąc. Ludzie właśnie kończyli zabezpieczać okna, jednak narazie zombi były zajęte i nie atakowały.  
- Co się tam dzieje? - zapytał młoda kobietę która nad stała obok.
- Kilka kobiet z dziećmi wyskoczyło z pociągu. Chciały się ratować a skończyły jako posiłek - Powiedziała i opuściła głowę. Było jej przykro jak pomyślała o dzieciach które tam wyszły.  
- Nikt im nie pomógł? - Zapytał Owen czując złość a zarazem bezradność.  
- Żołnierze wyskoczyli odrazu za nimi, wróciło tylko trzech.  
- a więc oblężenie ! - pomyślał i ruszył w poszukiwaniu oficera. Teraz w pociągu było tylko 20 mężczyzn, trzech żołnierzy i on. Reszta to same kobiety i dzieci. Natychmiast małe dzieci przeniesiono do ostatniego wagonu. Okna blokowało czym się da, drzwi zostały automatycznie zablokowane. Pomagali wszyscy, wiedząc że powoli zbliża się zmrok a wtedy stwory są najbardziej aktywne. Niestety posiadali tylko 3 karabiny i tyle samo sztuk broni osobistej. Ta rozdano trzem ochotnikom którzy pilnowali ostatniego wagonu. Za broń służyły teraz kije bejzbolowe, noże oraz wszystko co udało się znaleźć. Tak utworzony oddział miał bronić pociągu. Teraz było ich 24. Trzech zostało wcześniej wysłanych do ochrony wagonu z dziećmi, reszta zajęła stanowiska w dwóch kolejnych wagonach. Kobiety dla których zabrakło miejsca w ostatnim wagonie, także szukały dla siebie broni. Owen został w drugim wagonie od końca. Jego jedyną bronią była gasnica.  
Rozpoczęło się nerwowe wyczekiwanie. Na zewnątrz było słychać dziwne odgłosy wydawane przez zombi. Nikt nie wiedział co teraz może się stać.  
Nagle wszyscy poczuli potężne uderzenie w bok pociągu. Padły też już pierwsze strzały.  
- Glupcy marnuja amunicję - pomyślał Owen.  
Całe chordy zarażonych uderzyły teraz na pociąg omal go nie przewracajac. Można to było porównać z fala tsunami która niszczy wszystko na swojej drodze. Narazie byli jeszcze bezpieczni, jednak jeżeli zombi wejdą do pociągu, rozpocznie się rzeź. Na tym odcinku obrony było narazie dobrze. Okna były całe, drzwi dobrze zabezpieczone. Potworne dźwięki wydawane przez napastników mieszały się z płaczem dzieci oraz kobiet.  
- A więc tak wygląda piekło - pomyślał Owen...  
- Dostały się do pociągu!- Te słowa podzialaly na niego jak zimny kubeł wody. Po chwili dał się słyszeć dźwięk tluczonej szyby. Potwory były już w pociągu, teraz nie mieli żadnych szans.  
- jeżeli ma umrzeć, to zrobię to walcząc - pomyślał i ruszył do kolejnego wagonu.  
Najgorzej było na początku składu gdzie zombi rozpoczęły już ucztę. Tak naprawdę nikt nie panował nad tym co się dzieje. Wszyscy uciekali do tylu pociągu, ale ludzi było tak dużo że połowa już padla ofiara napastników. Owen też chciał się wycofać na koniec pociągu gdy nagle usłyszał straszy krzyk dzieci.  
- Boże już tu są !  
To co działo się teraz w pociągu można nazwać anarchia. Rozpaczliwy krzyk dzieci, płacz kobiet i te straszne dźwięki. W powietrzu było czuć zapach śmierci, co dodatkowo odbierało ochotę do dalszej walki. Nagle w tym całym tłumie Owen zobaczył ta sama dziewczynę, z która niedawno rozmawiał. Siedziała schowana za siedzeniem i nawet go nie zauważyła. Sam nie był pewien dlaczego to zrobił, ale podbiegł do niej, złapał ją za rękę i pociągnął w kierunku drzwi. To była dla nich jedyna szansa na ocalenie. To co wydawało się szaleństwem mogło ich uratować. Dobiegli do drzwi, szybko je otworzył ale nie było mu dane wyskoczyć. Jeden z żołnierzy a akcie desperacji wytoczył z odbezpieczonym granatem.  
- Padnij! - tylko tyle zdążył powiedzieć.
W tej samej chwili nastąpiła eksplozja a po niej głucha cisza. Nie było jednak czasu bo oto pojawiła się przed nimi całkiem realna szansa na ocalenie. Owen znowu złapał dziewczynę za rękę i szybko wyskoczyli. Nie pamiętał wiele z tego co działo się później. Biegli nie oglądając się za siebie. Nie patrzyli czy ktoś wyskoczył za nimi. Teraz liczyło się tylko ocalenie...

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 859 słów i 4592 znaków.

14 komentarze

 
  • Użytkownik ;)

    WTF?? What the ****?

    2 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Żart   :bravo:

    2 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Pisz nexta albo...yyy..no...hmm... Ci nakopie.

    2 kwi 2014

  • Użytkownik Boska66

    Patryk ,mam trochę zaległości w czytaniu.Zaraz się zabieram.Dzięki za dobre słowa o Zbrukanej :smile: :)

    2 kwi 2014

  • Użytkownik Gabi14

    Jak przestaniesz pisać to pojadę do twojego "gdzieśtam" i ci nakopię!!!

    1 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Ja nigdy Nie przesadzam:D

    1 kwi 2014

  • Użytkownik patryk7777777777

    Są niestety :o Chyba się wstrzymam z pisaniem do czasu aż będę miał lapka

    1 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Cii... Błędów ni ma :D

    1 kwi 2014

  • Użytkownik ;)

    Nie no , tym razem to ci poszło jeszcze lepiej  :bravo:

    1 kwi 2014

  • Użytkownik Gabi14

    mhm... kilka literówek, brak kilku polskich znaków i wielkich liter :) takto fajne :))

    1 kwi 2014