Wojna Zombi cz 18 Nadzieja

Owen wrócił zrezygnowany. Cały ich trud, całe poświęcenie było na marne. Nie mieli szans na obronę, przebicie się też nie wchodziło w grę. Wszedł na piętro i w kilku krótkich słowach opowiedział reszcie jak wygląda ich sytuacja.  
- Nie możemy się teraz poddać. I tak zginiemy, a ja sam chce wybrać rodzaj śmierci- Powiedział jeden z mężczyzn.  
- Zgadzam się z tobą, ale może nie wszystko stracone - opowiedział tajemniczo Owen.  
- Masz jakiś pomysł?  
- Być może nie wszystko stracone... Z dachu widziałem mały budynek w którym znajduje się wejście do kanału... Jeżeli uda nam się tam dostać to będziemy uratowani.  
- Jak chcesz się tam dostać ?  
- Musimy zrobić mała dywersje. Trzeba wypuścić zombi które tu są. To odwróci uwagę żołnierzy, a my w tym czasie dostaniemy się do kanału.  
- Kanał napewno jest zabezpieczony, jak chcesz przejść kraty które tam są?  
- Znalazłem kilka granatów, napewno się przydadzą - wtrącił starszy mężczyzna.  
- A więc problem rozwiązany - powiedział z radością Owen.  
- Myślałem że nie chcesz narażać mieszkańców miasteczka - Wtrącił jego rozmówca.  
- Zombi jest tylko kilkadziesiąt, więc nie stanowią dla nich zagrożenia. Mają ich tylko na chwilę zatrzymać, nic więcej. Ktoś ma jeszcze pytania?  
Nie usłyszawszy odpowiedzi rozdzielił zadania a sam ruszył na dolny poziom aby wypuścić zombi. Problem polegał na tym że musiały one ruszyć na zewnątrz. W tym celu Owen stanowił sam być wabikiem. Odczekal jeszcze minutę aż wszyscy ustawia się na stanowiskach i powoli ruszył na dol... Do wielkiej dziury w której trzymano zombi prowadziły schody i wąski korytarz na końcu którego znajdowały się stalowe drzwi. Gdy do nich doszedł spojrzał jeszcze na zegarek. Do końca ultimatum pozostały jeszcze 2 minuty... Kilka głębokich oddechow i jazda.  
- Teraz albo nigdy - powiedział sam do siebie i z trudem otworzył wielkie stalowe drzwi.  
Już nie oglądał się za siebie tylko biegł w stronę schodów. Słyszał że zombi ruszyły za nim i nawet nie mail ochoty żeby się upewnić. Wbiegł po chodzących na górę i ruszył w stronę wyjścia. Właściwie to brakowało prawie całej ściany więc nawet nie musiał szukać drzwi. Rzucił tylko jeszcze okiem aby upewnić się czy wszyscy są na stanowiskach. Wybiegł przez wielką dziurę na zewnątrz i momentalnie odbił w prawa stronę. W tej samej chwili zombi wybiegły i ruszyły w kierunku zaskoczonych żołnierzy.  
- Teraz! - krzyknął Owen i wszyscy ruszyli w stronę kanału...  


***


Konwój pięciu wozów opancerzonych zatrzymał się na skraju lasu. Z środka wysiadlo dwóch mężczyzn i jedną kobieta.  
- Mamy tu ślady ciężarówek które prowadzą na zachód. Trzeba się dowiedzieć kto tu był i czy wiedzą coś na temat zaginionych- powiedział do reszty młody oficer.  
- Ruszamy więc odrazu, szkoda czasu - Odpowiedziała mu Megan.  
- Musimy być ostrożni, mam nadzieję że to nie ci sami których spotkaliscie w więzieniu.  
- Nawet jeżeli to oni, to musimy odbić zakładników.  
- Jeżeli nadal żyją - wtrącił drugi z żołnierzy.  
- Jestem pewna że Owen żyje! - odpowiedziała oburzona dziewczyna.  
- Swoją droga jestem zaskoczony że dostała zgodę aby z nami jechać. Musisz kochać swojego chłopaka - zagadal oficer.  
- Tak to prawda, kocham go - odpowiedziała mu i szybko wsiadła do samochodu.  
Po chwili cały konwój ruszył dalej...  

CDN

patryk7777777777

opublikował opowiadanie w kategorii przygoda, użył 636 słów i 3470 znaków.

3 komentarze

 
  • Gabi14

    Lubię to <3

    22 kwi 2014

  • ;)

    Pisz nexta

    17 kwi 2014

  • ;)

    Podoba mi się. :)

    16 kwi 2014